Chętnie przeczytamy jakie książki podarował Wam Święty Mikołaj w tym roku. :)
(Na mocy Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).
wtorek, 25 grudnia 2012
Wielkie żarcie zakończone bólem brzucha i z górą książęk.
Te święta obfitowały głownie w książki. Przyczyniło się do tego to, że prowadzimy tego bloga. Nie przypominam sobie, żebyśmy dostały aż tyle książek w jednym czasie. Jednak dla fanek tego typu rozrywki jest to chyba bardzo dobry pomysł, nie sądzicie? Ponieżej zdjęcie całkiem pokaźnej sterty papieru pachnącego drukarnią:
Etykiety:
A. J. Kazinski
,
boże narodzenie
,
dar
,
david mitchell
,
idą święta
,
j.k. rowling
,
marzena filipczak
,
michael white
,
piotr kuryło
,
prezenty
,
stephen chbosky
,
victoria twead
niedziela, 23 grudnia 2012
Księga o Niewidzialnym - Eric-Emmanuel Schmitt
Tytuł oryginału: Cycle de l'invisible
Tytuł polski: Księga o Niewidzialnym
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Data premiery: 7 listopada 2012 r.
Wydawca: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Liczba stron: 368
"Księga o Niewidzialnym to zbiór najpiękniejszych opowieści Erica-Emmanuela Schmitta.
Na kartach książki znajdziemy nieznaną w Polsce buddyjską baśń Milarepa, a ponadto najbardziej cenione przypowieści autora: Oskar i pani Róża, Pan Ibrahim i kwiaty Koranu, Dziecko Noego i Zapasy z życiem.
Historie te poruszają najczulsze struny ludzkiej wrażliwości i przypominają o prawdziwym sensie życia - Niewidzialnym, lecz możliwym do odkrycia."
- od wydawcy
Tytuł polski: Księga o Niewidzialnym
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Data premiery: 7 listopada 2012 r.
Wydawca: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Liczba stron: 368
"Księga o Niewidzialnym to zbiór najpiękniejszych opowieści Erica-Emmanuela Schmitta.
Na kartach książki znajdziemy nieznaną w Polsce buddyjską baśń Milarepa, a ponadto najbardziej cenione przypowieści autora: Oskar i pani Róża, Pan Ibrahim i kwiaty Koranu, Dziecko Noego i Zapasy z życiem.
Historie te poruszają najczulsze struny ludzkiej wrażliwości i przypominają o prawdziwym sensie życia - Niewidzialnym, lecz możliwym do odkrycia."
- od wydawcy
Była to kobieta ulotna, niczym dym z jej własnego papierosa.
Muszę przyznać, że specjalnie za tą książką się nie rozglądałam. Trafiłam na nią zupełnie przypadkiem, podczas wycieczki po Empiku w poszukiwaniu prezentu gwiazdkowego dla mamy. Ostatecznie kupiłam co innego, choć rozważałam i tę pozycję. Aczkolwiek ta książka tak zaprzątnęła mój umysł, że nie mogłam opuścić księgarni bez niej.
Miałam już styczność z twórczością tego pana. Choć może nie z jego bezpośrednio. Jednym z moich ulubionych filmów, do których co jakiś czas wracam i chyba nigdy mi się nie znudzi jest "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu". Gdy pierwszy raz go obejrzałam, postanowiłam nabyć książkę. Niestety skończyło się tylko na znalezieniu autora. Potem kupno książki odeszło w zapomnienie, jak wiele rzeczy w mojej egzystencji. Ale cóż poradzić, po prostu jestem osobą zapominalską. Jednak przypadkowe odkrycie, było pretekstem do powrotu do kiedyś zamierzonego celu nabycia książki.
Żyć powoli, na tym polega tajemnica szczęścia.
Nie ukrywam, że moją ulubioną przypowieścią ze zgromadzonych w tej książce jest wyżej wspomniana "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu". Przypowieść o przyjaźni, niezwykłej i nierealnej, w której muzułmanin pomaga odnaleźć młodemu Żydowi szczęście i sens życia. Płakałam przy filmie, płakałam i przy książce.
Z największym sceptycyzmem podchodziłam do "Zapasów z życiem" i "Oskara i pani Róży". Lecz w miarę czytania przekonałam się do nich to mało powiedziane. Pokochałam je całym sercem. Jednak "Dziecko Noego" w ogóle nie przypadło mi do gustu, choć porusza kwestię łapania Żydów podczas II wojny światowej w Belgii. Przypowieść opowiada o księdzu, który ukrywa garstkę młodzików-sierot.
Ach, no i jest jeszcze "Milarepa"! Buddyjska przypowieść o tybetańskim joginie, który swoją nienawiść zamienił na szczęśliwe życie w ascezie. To tak w skrócie, jednak nie da się nie zauważyć, że książka bardzo mocno obfituje w sprawy religijne, a jeżeli nie w te, to w duchowe.
- Mnie się bardzo podobasz, Oskarze.
Trochę mnie tym ciocia Róża speszyła. Miło jest słyszeć takie rzeczy, człowiek dostaje gęsiej skórki, tylko że nie bardzo wiadomo, co odpowiedzieć.
Muszę powiedzieć, że po lekturze tej książki wyjaśniło mi się wiele rzeczy. Odnalazłam odpowiedzi na problemy, które nurtowały mnie od kilku miesięcy. Dodatkowo jest to okres, w którym zawsze poupadam trochę psychicznie, a dodatkowy stres na uczelni też robi swoje. Książka pomogła mi się podnieść i sprawiła, że mam siłę dalej zmagać się z życiem i optymistycznie patrzę na nowy roku. Jeżeli wśród Was, jest osoba, która jak ja mam gorszy okres w ziemie, to gorąco polecam lekturę tej pozycji. Naprawdę dzieją się cuda! Zmiany, które zachodzą w psychice są niewiarygodne! Zimowa depresja nie ma szans.
Dodatkowym atutem tej książki jest oprawa graficzna. Podejrzewam, że gdyby nie ona, przeszłabym obok książki i nie zwróciła na nią uwagi. Jako studentka indologii, bardzo interesuje się tego typu grafiką. Koleżanka z roku stwierdziła nawet, że to wydanie wygląda jak Koran. I być może nawet można porównać ją do swego rodzaju świętej księgi, gdyż zawiera wskazówki jak żyć, aby być szczęśliwym.
Religia nie jest ani prawdziwa, ani fałszywa, proponuje tylko pewien sposób życia.
★★★★★★★★★★
Muzyka: Hey - Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan
Po drugiej stronie chmur zawsze jest czyste niebo.
P.S. Z tego miejsca chciałabym życzyć Wam, drodzy czytelnicy, wesołych i pogodnych świąt, niech Św. Mikołaj będzie rozdawał książki na prawo i lewo, a zabawa sylwestrowa będzie trwała do białego rana, oczywiście bez kaca. Jestem pewna, że tego samego życzy Wam również moja siostra. :) Nie chcę nic obiecywać, ale być może przed nowym rokiem pojawi się jeszcze jakaś recenzją, ale jeśli nie to Do napisania już w roku 2013.
Etykiety:
★★★★★★★★★★
,
2012
,
literatura francuska
,
literatura zagraniczna
,
poszukiwanie
,
pouczenia
,
sens życia
,
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
,
życie
niedziela, 9 grudnia 2012
Chemia śmierci - Simon Beckett
Tytuł oryginału: The Chemistry of Death
Tytuł polski: Chemia śmierci
Autor: Simon Beckett
Data premiery: 28 października 2011 r.
Wydawca: Wydawnictwo Amber
Liczba stron: 247
"Manham. Małe spokojne miasteczko. "Krajobraz pozbawiony zarówno życia, jak i konkretnych kształtów. Płaskie wrzosowiska i upstrzone kępami drzew mokradła." To tu doktor David Hunter szuka schronienia przed okrutną przeszłością. Sądzi, że przeżył już wszystko to, co najgorszego może przeżyć człowiek. Ale śmierć, "ów proces alchemii na wspak, w którym złoto życia ulega rozbiciu na cuchnące składniki wyjściowe", wdziera się do Manham. I to w niewyobrażalnie wynaturzonych formach. Jeszcze nie wiemy, dlaczego hunter - wybitny antropolog sądowy - zaszył się tu jako zwykły lekarz. Dlaczego odmawia pomocy policji, skoro potrafi określić czas i sposób dokonania każdej zbrodni. Wiemy tylko, że się boimy. Razem z mieszkańcami Manham czujemy odór wszechobecnej śmierci. Giną młode kobiety, dzieci znajdują makabrycznie okaleczone zwłoki, ktoś podrzuca pod drzwi martwe zwierzęta, ktoś zastawia sidła na ludzi. Spokojne miasteczko rozsadza strach i nienawiść.
Każdy może być ofiarą.... I każdy może być zwyrodniałym mordercą..."
- od wydawcy
Właściwie nigdy nie miałam w planach tej książki. O autorze w ogóle nie słyszałam, w księgarniach też na nią nie trafiłam. Więc jak to się stało, że jednak do mnie trafiła? No cóż, moja siostra pożyczyła ją chyba z jakiś rok temu od koleżanki i nawet jej nie tknęła. I tak sobie książka stała i stała na półce. W końcu stwierdziłam, że wypadałoby tą książkę kiedyś oddać, więc sama się za nią wzięłam.
Zacznę może od strony fizycznej książki. Okładka furory nie robi, ale muszę przyznać, że jej prostota jest adekwatna do treści. Format jest dobry, jednak jak dla mnie literki są troszeczkę za małe. Książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie, choć początek niekoniecznie. Utwór trzyma w napięciu, zwłaszcza pod sam koniec, kiedy ma okazać się kto jest mordercą. Zdania są tak zbudowane, że czułam dyskomfort w brzuchu, jakbym się stresowała. Narracja jest pierwszoosobowa, główny bohater, oraz trzecioosobowa, porwane kobiety. Taka a nie inna narracja przywodzi mi na myśl przesłuchanie. Są dobre teksty, które wprowadzają element wyczekiwania, np. Nie zrobiłem tego, ale już wkrótce miałem się przekonać o tym, jaki to był błąd [nie jest to cytat]. To chyba na tyle jeżeli chodzi o sprawę zewnętrzności książki.
Tytuł polski: Chemia śmierci
Autor: Simon Beckett
Data premiery: 28 października 2011 r.
Wydawca: Wydawnictwo Amber
Liczba stron: 247
"Manham. Małe spokojne miasteczko. "Krajobraz pozbawiony zarówno życia, jak i konkretnych kształtów. Płaskie wrzosowiska i upstrzone kępami drzew mokradła." To tu doktor David Hunter szuka schronienia przed okrutną przeszłością. Sądzi, że przeżył już wszystko to, co najgorszego może przeżyć człowiek. Ale śmierć, "ów proces alchemii na wspak, w którym złoto życia ulega rozbiciu na cuchnące składniki wyjściowe", wdziera się do Manham. I to w niewyobrażalnie wynaturzonych formach. Jeszcze nie wiemy, dlaczego hunter - wybitny antropolog sądowy - zaszył się tu jako zwykły lekarz. Dlaczego odmawia pomocy policji, skoro potrafi określić czas i sposób dokonania każdej zbrodni. Wiemy tylko, że się boimy. Razem z mieszkańcami Manham czujemy odór wszechobecnej śmierci. Giną młode kobiety, dzieci znajdują makabrycznie okaleczone zwłoki, ktoś podrzuca pod drzwi martwe zwierzęta, ktoś zastawia sidła na ludzi. Spokojne miasteczko rozsadza strach i nienawiść.
Każdy może być ofiarą.... I każdy może być zwyrodniałym mordercą..."
- od wydawcy
To nacinanie nożem, ta suknia, ten taniec, to wszystko stanowiło element jakiegoś niezrozumiałego rytuału. Wiedziała, że go nie przeżyje.
Właściwie nigdy nie miałam w planach tej książki. O autorze w ogóle nie słyszałam, w księgarniach też na nią nie trafiłam. Więc jak to się stało, że jednak do mnie trafiła? No cóż, moja siostra pożyczyła ją chyba z jakiś rok temu od koleżanki i nawet jej nie tknęła. I tak sobie książka stała i stała na półce. W końcu stwierdziłam, że wypadałoby tą książkę kiedyś oddać, więc sama się za nią wzięłam.
Zacznę może od strony fizycznej książki. Okładka furory nie robi, ale muszę przyznać, że jej prostota jest adekwatna do treści. Format jest dobry, jednak jak dla mnie literki są troszeczkę za małe. Książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie, choć początek niekoniecznie. Utwór trzyma w napięciu, zwłaszcza pod sam koniec, kiedy ma okazać się kto jest mordercą. Zdania są tak zbudowane, że czułam dyskomfort w brzuchu, jakbym się stresowała. Narracja jest pierwszoosobowa, główny bohater, oraz trzecioosobowa, porwane kobiety. Taka a nie inna narracja przywodzi mi na myśl przesłuchanie. Są dobre teksty, które wprowadzają element wyczekiwania, np. Nie zrobiłem tego, ale już wkrótce miałem się przekonać o tym, jaki to był błąd [nie jest to cytat]. To chyba na tyle jeżeli chodzi o sprawę zewnętrzności książki.
Och, nigdy nie wątp w człeka prawego i szlachetnego. Taki zawsze coś spieprzy.
Akcja książki dzieje się w Wielkiej Brytanii, a konkretniej w Manham. Czas bliżej nieokreślony, lecz na pewno współczesność. Głównym bohaterem jest David Hunter, antropolog sądowy, który po tragedii rodzinnej postanawia opuścić Londyn i udać się do małego miasteczka, aby odciąć się od dotychczasowego życia. Zmienia nawet zawód, staje się wiejskim lekarzem. Po trzech latach upalnego dnia dwóch miejscowych chłopców znajduje makabrycznie okaleczone zwłoki ze skrzydłami (charakteryzacja zwłok nawiązująca do zwierząt - podobnie było u Larssona w "Millennium", z tym że tam było z nawiązaniem do Biblii) i od tego zaczyna się pościg za seryjnym mordercą. Porywa kobiety i po trzech dniach tortur je zabija. Miejscowa policja odkrywa przeszłość lekarza i prosi go o pomoc. Początkowo doktor Hunter odmawia, lecz dawnych nawyków ciężko się wyzbyć, dlatego w końcu się zgadza. I od tego zaczyna się pościg za zabójcą, który mieszka wśród miejscowej ludności. Wszyscy bohaterowie są mniej więcej tacy sami. Jest jednak kilka wyjątków. Między innymi pastor. Szczerze powiedziawszy to twierdzę, że jest to szuja, która na miejscowej tragedii, chce przejąć kontrolę. Prawie do samego końca myślałam, że to on okaże się mordercą. Co do samego sprawcy to muszę przyznać, że w życiu nie pomyślałabym o takim obrocie sprawy jaki był w tej książce.
Zabójczy dla roślinności, niszczy trawę, w której pełzną larwy, tworząc swoistą pępowinę śmierci ciągnącą się aż do miejsca, skąd wyszły.
Ocena: 5+/6. Ta książka ma wszystko to co tygryski lubią najbardziej. :) Trzymanie w napięciu, zwroty akcji i nieprzewidywalność. Polecam każdemu, kto szuka kryminału, aby zacząć swoją przygodę z tym gatunkiem.
★★★★★★★★★☆
Muzyka: Disclosure - Latch feat. Sam Smith
Etykiety:
★★★★★★★★★☆
,
2011
,
kryminał
,
literatura zagraniczna
,
morderstwo
,
Simon Beckett
,
śmierć
,
thriller
,
wydawnictwo Amber
,
zabójstwo
środa, 5 grudnia 2012
Bóg nosi dres - Piotr Sender
Tytuł: Bóg nosi dres
Autor: Piotr Sender
Data wydania: 1 sierpnia 2011 r.
Wydawca: Wydawnictwo Replika
Liczba stron: 292
"Dres też człowiek. Ma potrzeby, przyjaciół, przeszłość i - przede wszystkim - problemy. Głównie cudze. Pozostaje sobą, nawet w butach do garnituru. Dres też człowiek. W końcu nawet Bóg miał na sobie taki ciuch, prawda?
[...]
Zapraszamy na przesyconą smakiem piwa i zapachem papierosów podróż wgłąb studenckiego Gdańska.... i nie tylko. Mocny język, nieszablonowa narracja splatająca w jedno teraźniejszość i problemy przeszłości, przewijające się w tle ikony polskiej kultury oraz popkultury gwarantują świetną, choć może nieco kontrowersyjną rozrywkę."
- od wydawcy
Książkę kupiłam w tym samym dniu, w którym nabyłam :Pocztówkowych zabójców". Wniosek z tego, że było to tak dawno, że nawet nie pamiętam kiedy. Po zakupie zaczęłam ją czytać, ale jakoś tak się złożyło, że musiałam to przerwać i odstawić książkę na później. I tak oto książka została zapomniana na wiele miesięcy i dopiero niedawno została odkurzona.
W moim przypadku, jeżeli nie zainteresuje mnie tytuł i/lub okładka, to wiem, że książka raczej mi się nie spodoba. Choć oczywiście są wyjątki od reguły. W tym konkretnym przypadku zainteresował mnie tytuł, ale po zaczęciu książki nie byłam jakoś mocno wciągnięta. Jednak będąc ostatnio u rodziców nie wzięłam ze sobą książki i postanowiłam jeszcze raz podejść do tej pozycji. I byłam mocno zaskoczona, że jest całkiem niezła. Pochłonęłam ją w dość krótkim czasie.
Właściwie to nie wiem od czego zacząć. Naszym bohaterem jest student Politechniki Gdańskiej, który tak się składa, że jest dresem. Niestety nie powiem Wam, jak ma na imię, bo nigdzie w książce to nie padło. A nawet jeśli to nie pamiętam, przepraszam. Choć przyznam, że nie jest istotne dla sprawy jak ma na imię. Fabuła toczy się w dwóch przestrzeniach między, którymi nie ma określonego rozdzielenia. Czytamy o czymś i nagle orientujemy się, że akcja została przeniesiona do czasów dzieciństwa bohatera. Narracja jest pierwszoosobowa, więc można powiedzieć, że są to przemyślenia dresa.
Sama przez pierwsze kilkanaście lat mieszkałam na "dresowym blokowisku". Mam wśród nich znajomych, lecz przyznam się, że nigdy mi jakoś nie zależało na bliższych relacjach z nimi. Jednak po przeczytaniu tej książki wychodzę z założenia, że może jednak nie trzeba się ich bać, jak to w większości mają ludzie. Owszem kaptur na łysej głowie, srogie spojrzenie, rozwalone barki może nie świadczyć o ich przyjacielskości, lecz nasz bohater wśród znajomych ma nawet punkówę.
Przeszłość dotyczy głownie tego, jak ciężko w dzieciństwie miał nasz bohater. Zaczynając od alkoholizmu rodziców, poprzez ściganie mordercy, a na śmierci jedynego przyjaciela kończąc.
Nasz bohater ma grupę przyjaciół, których problemy czytelnik poznaje w miarę postępu czytania. Jednak wszystkie te problemy spowodowane są przez niejakiego Grubego, który jest powiedzmy mafijnym bossem. Co do zakończenia to powiem tylko tyle, że życie pisze czasami trochę na przekór.
Książkę czyta się bardzo łatwo. Myślę, że wynika to z charakteru książki, to jest z narracji w pierwszej osobie. Pojawiają się tu nawet bardzo drażniące mnie słowo 'chłopacy'. Jednak dodaje to książce autentyczności. Co do okładki to muszę powiedzieć, że troszkę przeraża mnie wyraz twarzy tego chłopaka, aczkolwiek nie jest on autorem (który nawiasem mówiąc z nacją dresów ma chyba niewiele wspólnego, ale to tylko moje osobiste odczucie).
Teraz napiszę słów kilka odnośnie autora. Jestem pod wrażeniem łatwości pisania, który ma ten chłopak. Piszę chłopak, bo urodził się w 1990 roku w Olsztynie. I jak na "umysł ścisły", naprawdę może pochwalić się talentem. Sama mam w planach napisanie książki, jednak coś czuję, że będzie to książka do szuflady, chociaż kto to tam wie. Mogę tylko pogratulować chłopakowi talentu i odwagi, bo do wydania książki i to jest potrzebne.
Muzyka: O.S.T.R. - Autobiografia
Autor: Piotr Sender
Data wydania: 1 sierpnia 2011 r.
Wydawca: Wydawnictwo Replika
Liczba stron: 292
"Dres też człowiek. Ma potrzeby, przyjaciół, przeszłość i - przede wszystkim - problemy. Głównie cudze. Pozostaje sobą, nawet w butach do garnituru. Dres też człowiek. W końcu nawet Bóg miał na sobie taki ciuch, prawda?
[...]
Zapraszamy na przesyconą smakiem piwa i zapachem papierosów podróż wgłąb studenckiego Gdańska.... i nie tylko. Mocny język, nieszablonowa narracja splatająca w jedno teraźniejszość i problemy przeszłości, przewijające się w tle ikony polskiej kultury oraz popkultury gwarantują świetną, choć może nieco kontrowersyjną rozrywkę."
- od wydawcy
Twierdzisz, że Bóg pochodzi z Indii?
W moim przypadku, jeżeli nie zainteresuje mnie tytuł i/lub okładka, to wiem, że książka raczej mi się nie spodoba. Choć oczywiście są wyjątki od reguły. W tym konkretnym przypadku zainteresował mnie tytuł, ale po zaczęciu książki nie byłam jakoś mocno wciągnięta. Jednak będąc ostatnio u rodziców nie wzięłam ze sobą książki i postanowiłam jeszcze raz podejść do tej pozycji. I byłam mocno zaskoczona, że jest całkiem niezła. Pochłonęłam ją w dość krótkim czasie.
Ludzie są dziwni. Szczególnie w Polsce.
Właściwie to nie wiem od czego zacząć. Naszym bohaterem jest student Politechniki Gdańskiej, który tak się składa, że jest dresem. Niestety nie powiem Wam, jak ma na imię, bo nigdzie w książce to nie padło. A nawet jeśli to nie pamiętam, przepraszam. Choć przyznam, że nie jest istotne dla sprawy jak ma na imię. Fabuła toczy się w dwóch przestrzeniach między, którymi nie ma określonego rozdzielenia. Czytamy o czymś i nagle orientujemy się, że akcja została przeniesiona do czasów dzieciństwa bohatera. Narracja jest pierwszoosobowa, więc można powiedzieć, że są to przemyślenia dresa.
Sama przez pierwsze kilkanaście lat mieszkałam na "dresowym blokowisku". Mam wśród nich znajomych, lecz przyznam się, że nigdy mi jakoś nie zależało na bliższych relacjach z nimi. Jednak po przeczytaniu tej książki wychodzę z założenia, że może jednak nie trzeba się ich bać, jak to w większości mają ludzie. Owszem kaptur na łysej głowie, srogie spojrzenie, rozwalone barki może nie świadczyć o ich przyjacielskości, lecz nasz bohater wśród znajomych ma nawet punkówę.
Przeszłość dotyczy głownie tego, jak ciężko w dzieciństwie miał nasz bohater. Zaczynając od alkoholizmu rodziców, poprzez ściganie mordercy, a na śmierci jedynego przyjaciela kończąc.
Nasz bohater ma grupę przyjaciół, których problemy czytelnik poznaje w miarę postępu czytania. Jednak wszystkie te problemy spowodowane są przez niejakiego Grubego, który jest powiedzmy mafijnym bossem. Co do zakończenia to powiem tylko tyle, że życie pisze czasami trochę na przekór.
Wydmuszki cywilizacji: mama, tata i synek w poszukiwaniu skarbów miasta XXI wieku.
Książkę czyta się bardzo łatwo. Myślę, że wynika to z charakteru książki, to jest z narracji w pierwszej osobie. Pojawiają się tu nawet bardzo drażniące mnie słowo 'chłopacy'. Jednak dodaje to książce autentyczności. Co do okładki to muszę powiedzieć, że troszkę przeraża mnie wyraz twarzy tego chłopaka, aczkolwiek nie jest on autorem (który nawiasem mówiąc z nacją dresów ma chyba niewiele wspólnego, ale to tylko moje osobiste odczucie).
Teraz napiszę słów kilka odnośnie autora. Jestem pod wrażeniem łatwości pisania, który ma ten chłopak. Piszę chłopak, bo urodził się w 1990 roku w Olsztynie. I jak na "umysł ścisły", naprawdę może pochwalić się talentem. Sama mam w planach napisanie książki, jednak coś czuję, że będzie to książka do szuflady, chociaż kto to tam wie. Mogę tylko pogratulować chłopakowi talentu i odwagi, bo do wydania książki i to jest potrzebne.
Tu leży dres, który przydał się Bogu.
★★★★★★★★☆☆
Muzyka: O.S.T.R. - Autobiografia
Nic to, przecież Polska jest krajem, który zawsze robi na przekór.
Etykiety:
★★★★★★★★☆☆
,
2011
,
blokowisko
,
dres
,
literatura polska
,
literatura współczesna
,
piotr sender
,
wydawnictwo replika
,
życie
sobota, 24 listopada 2012
Gra o tron - George R.R. Martin
Tytuł oryginału: A Game of Thrones
Tytuł polski: Gra o tron
Autor: George R.R. Martin
Data premiery: 12 kwietnia 2011 r.
Wydawca: Zysk i S-ka Wydawnictwo
Liczba stron: 838
"W Zachodnich Krainach o ośmiu tysiącach lat zapisanej historii widmo wojen i katastrofy nieustannie wisi nad ludźmi. Zbliża się zima, lodowate wichury wieją z północy, gdzie schroniły się wyparte przez ludzi pradawne rasy i starzy bogowie. Zbuntowani władcy na szczęście pokonali szalonego Smoczego Króla, Aerysa Targaryena, zasiadającego na Żelaznym Tronie Zachodnich Krain, lecz obalony władca pozostawił po sobie potomstwo, równie szalone jak on sam. Tron objął Robert - najznamienitszy z buntowników. Minęły już lata pokoju i oto możnowładcy zaczynają grę o tron...
George R.R. Martin jest jednym z najbardziej cenionych pisarzy fantastyki. Dzięki swej wielotomowej sadze pozyskał miliony oddanych fanów i odrodził tradycję epickiej fantasy w stylu tolkienowskim."
- od wydawcy
Tytuł polski: Gra o tron
Autor: George R.R. Martin
Data premiery: 12 kwietnia 2011 r.
Wydawca: Zysk i S-ka Wydawnictwo
Liczba stron: 838
"W Zachodnich Krainach o ośmiu tysiącach lat zapisanej historii widmo wojen i katastrofy nieustannie wisi nad ludźmi. Zbliża się zima, lodowate wichury wieją z północy, gdzie schroniły się wyparte przez ludzi pradawne rasy i starzy bogowie. Zbuntowani władcy na szczęście pokonali szalonego Smoczego Króla, Aerysa Targaryena, zasiadającego na Żelaznym Tronie Zachodnich Krain, lecz obalony władca pozostawił po sobie potomstwo, równie szalone jak on sam. Tron objął Robert - najznamienitszy z buntowników. Minęły już lata pokoju i oto możnowładcy zaczynają grę o tron...
George R.R. Martin jest jednym z najbardziej cenionych pisarzy fantastyki. Dzięki swej wielotomowej sadze pozyskał miliony oddanych fanów i odrodził tradycję epickiej fantasy w stylu tolkienowskim."
- od wydawcy
Gra o tron | Starcie królów | Nawałnica mieczy: Stal i śnieg | Nawałnica mieczy: Krew i złoto | Uczta dla wron: Cienie śmierci | Uczta dla wron: Sieć spisków | Taniec ze smokami tom 1 | Taniec ze smokami tom 2 | The Winds of Winter (w przygotowaniu) | A Dream of Spring (w przygotowaniu)
W grze o tron zwycięża się albo umiera. Nie ma ziemi niczyjej.
Nigdy nie przepadałam za Tolkienem. Przeczytanie "Hobbita" jako lektura szkolna przyszło mi tak ciężko, że nawet nie tknęłam "Władcy Pierścieni". Dlatego bez entuzjazmu podeszłam do pana Martina, który odrodził tradycję epickiej fantasy, jaką napisał Tolkien. Wszystko zmieniło się, gdy pojechałam nocować do koleżanki, która jest wielką fanką i "Gry o Tron" i "Doktora Who" i innych takich. No więc nic dziwnego, że w którymś momencie zaczęłyśmy oglądać serial na podstawie książki. Tak mną to wstrząsnęło, że postanowiłam przeczytać książkę. Strasznie długo mi to zajęło, ponieważ nie jest to cienka książka, a ja głupia kupiłam jeszcze w twardej okładce, więc nigdzie nie chciało mi się jej targać. A wracając jeszcze na chwilę do serialu, to muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, że jest prawie dokładnym odwzorowaniem książki.
Strasznie mi się podoba, że na okładkę książki wykorzystano scenografię z serialu. Jak czytałam opis Żelaznego Tronu w książce próbowałam nie myśleć o tym z ekranizacji książki, lecz wtedy nie potrafiłam go sobie wyobrazić. W każdym razie okładka jest adekwatna do atmosfery jaka panuje w książce. Mroczna i tajemnicza. Ale chwileczkę, nie wspomniałam o tym, że jest to pierwsza część sagi zatytułowanej Pieśń lodu i ognia. W sadze są cztery tomy, aczkolwiek nie jestem w 100% pewna czy przypadkiem nie jest to sześć książek.
Nie, chcę tylko stanąć na krawędzi Muru i wysikać się z krawędzi świata.
W przypadku tej książki mam pewien problem z opisaniem fabuły. Wątków jest tak dużo i tak dużo się dzieje, że właściwie nie wiem od czego zacząć. Dodatkowo wiele wątków nie dzieje się w tym samym miejscu. Może zacznę od tego, że książka rozgrywa się perspektywy kilku bohaterów, ale jest spójną całością. Może zanim przejdę do wymienia tych bohaterów muszę wspomnieć słów kilka na temat fabuły, bo ci z Was, którzy nie czytali książki nic nie zrozumieją z mojego wywodu na temat bohaterów. No więc książka nie zaczyna się w jakimś konkretnym momencie a opis, który wydawca podał na okładce niezbyt dobrze opisuje to, co dzieje się w książce. W każdym razie na tronie zasiada Król Robert z rodu Baratheonów (w herbie jeleń), który włada Siedmioma Królestwami. Jego żoną jest Cercei Lannister (w herbie lew) - drugi duży i znaczący ród w królestwie. Najlepszym przyjacielem Króla jest Eddard Stark (w herbie wilkor), lord Winterfell, Namiestnik Północy. To są główne rody na arenie fabuły. Jest również jeszcze Nocna Straż, która trzyma pieczę nad Murem, który oddziela dzikie tereny od Siedmiu Królestw.
I tu zaczynają się schody, ponieważ nie chciałabym zdradzać zbyt wielu szczegółów. Postaram się więc przedstawić fabułę jak najlepiej, aby zachęcić Was do sięgnięcia po tą pozycję, ale żebyście mieli przy tym radość odkrywania wydarzeń samodzielnie.
Do Winerfell przybywa król, aby prosić Eddarda o zostanie Królewskim Namiestnikiem. Lord Stark postanawia wziąć, ze sobą swoje córki oraz młodszego syna. (dzieci Eddarda w kolejności urodzenia: Robb (14 lat), Sansa (ok. 11 lat), Arya (9 lat), Bran (7 lat), Rickon (ok. 4 lat) + Jon Snow (lat 14, bękart, który wstępuje do Nocnej Straży). Jednak w wyniku niefortunnych wydarzeń król umiera i na tronie zasiada jego syn, Joffrey. Jednak Eddard odkrywa, że Joff nie ma prawa do tronu ponieważ, [spoiler!] jest synem brata królowej, Jaime'a. Z tego powodu królowa sięgając po podstęp wtrąca go do lochu, a następnie lord Eddard zostaje stracony. Co z kolei ciągnie za sobą walki pomiędzy Starkami a Lannisterami. To tak w skrócie, co dzieje się w Siedmiu Królestwach, lecz za morzem, w krainach niezjednoczonych jest jeszcze jedna ważna postać. Mianowicie Daenerys Targaryen, córka króla straconego w wyniku walk, po których tron objął Robert Baratheon. Tak naprawdę prawowitym królem jest jej brat, Viserys, lecz on w wyniku swojego temperamentu umiera z ręki męża Dany. Viserys sprzedał swoją siostrę plemieniu Dothraków w zamian za armię, która odzyska dla niego koronę. I tak dalej, i tak dalej. Powiedziałam chyba najwięcej na ile mogłam, że nie wyjawiać dużo szczegółów. Mam nadzieję, że to wystarczy, aby zachęcić Was do siegnięcia po tę niesamowitą książkę.
Teraz, tak jak obiecałam, kilka słów o stylu napisania. Książka jest napisana z perspektywy głównie rodu Starków, tzn. Eddarda, Catelyn - żona Eddarda, Sansy, Aryi, Brana oraz Jona, czyli bękarta Eddarda. Innymi bohaterami są tylko Daenerys oraz Tyrion Lannister, który jest moim ulubieńcem. Tyrion jest bratem Królowej. Karzeł o ciętym języku i specyficznym podejściu do życia, co chyba spowodowane jest jego ułomnością. Książkę czyta się łatwo i przyjemnie, choć jej objętość jest dość duża. A jeśli ktoś z Was chce coś doczytać z fabuły to odsyłam tutaj.
I tu zaczynają się schody, ponieważ nie chciałabym zdradzać zbyt wielu szczegółów. Postaram się więc przedstawić fabułę jak najlepiej, aby zachęcić Was do sięgnięcia po tą pozycję, ale żebyście mieli przy tym radość odkrywania wydarzeń samodzielnie.
Do Winerfell przybywa król, aby prosić Eddarda o zostanie Królewskim Namiestnikiem. Lord Stark postanawia wziąć, ze sobą swoje córki oraz młodszego syna. (dzieci Eddarda w kolejności urodzenia: Robb (14 lat), Sansa (ok. 11 lat), Arya (9 lat), Bran (7 lat), Rickon (ok. 4 lat) + Jon Snow (lat 14, bękart, który wstępuje do Nocnej Straży). Jednak w wyniku niefortunnych wydarzeń król umiera i na tronie zasiada jego syn, Joffrey. Jednak Eddard odkrywa, że Joff nie ma prawa do tronu ponieważ, [spoiler!] jest synem brata królowej, Jaime'a. Z tego powodu królowa sięgając po podstęp wtrąca go do lochu, a następnie lord Eddard zostaje stracony. Co z kolei ciągnie za sobą walki pomiędzy Starkami a Lannisterami. To tak w skrócie, co dzieje się w Siedmiu Królestwach, lecz za morzem, w krainach niezjednoczonych jest jeszcze jedna ważna postać. Mianowicie Daenerys Targaryen, córka króla straconego w wyniku walk, po których tron objął Robert Baratheon. Tak naprawdę prawowitym królem jest jej brat, Viserys, lecz on w wyniku swojego temperamentu umiera z ręki męża Dany. Viserys sprzedał swoją siostrę plemieniu Dothraków w zamian za armię, która odzyska dla niego koronę. I tak dalej, i tak dalej. Powiedziałam chyba najwięcej na ile mogłam, że nie wyjawiać dużo szczegółów. Mam nadzieję, że to wystarczy, aby zachęcić Was do siegnięcia po tę niesamowitą książkę.
Teraz, tak jak obiecałam, kilka słów o stylu napisania. Książka jest napisana z perspektywy głównie rodu Starków, tzn. Eddarda, Catelyn - żona Eddarda, Sansy, Aryi, Brana oraz Jona, czyli bękarta Eddarda. Innymi bohaterami są tylko Daenerys oraz Tyrion Lannister, który jest moim ulubieńcem. Tyrion jest bratem Królowej. Karzeł o ciętym języku i specyficznym podejściu do życia, co chyba spowodowane jest jego ułomnością. Książkę czyta się łatwo i przyjemnie, choć jej objętość jest dość duża. A jeśli ktoś z Was chce coś doczytać z fabuły to odsyłam tutaj.
No cóż, to dziecko nosi w łonie dziecko, a zatem czy jest jeszcze dzieckiem?
Najbardziej zaskakującą rzeczą w tej książce jest to, że bez względu na wiek wszyscy mają jakieś odnośniki do seksu. A Sansa i Joffrey są już zaręczeni, mimo że nie mają nawet 13 lat. Odnoszę wrażenie, że ludy w tej książce są bardzo zdeprawowane. A najśmieszniejsze jest to, że w serialu aktorzy w ogóle nie wyglądają na wiek, który grają.
Ocena: 6/6. Jest to książka wybitna i każdy bez względu na to czy lubi fantastykę czy nie powinien ją przeczytać. Choć muszę przyznać, że oprócz smoków jest to fabuła bardziej nawiązująca do przygód króla Artura (pomijając oczywiście cała magię). Czytają "Grę o Tron" miałam wrażenie, że cofnęłam się w czasie do epoki średniowiecza.
★★★★★★★★★★
Muzyka: Nitin Sawhney - Sunset
P.S. Mam wrażenie, że składniowo jest dziś trochę gorzej, ale spowodowane jest to tym, że nie potrafiłam zebrać myśli w słowa.
P.S. Mam wrażenie, że składniowo jest dziś trochę gorzej, ale spowodowane jest to tym, że nie potrafiłam zebrać myśli w słowa.
Etykiety:
★★★★★★★★★★
,
2011
,
epic fantasy
,
fantastyka
,
fantasy
,
george r.r. martin
,
literatura amerykańska
,
literatura zagraniczna
,
pieśń lodu i ognia
,
saga
,
wojna
,
zysk i s-ka
poniedziałek, 12 listopada 2012
Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet - Stieg Larsson
Tytuł oryginału: Män som hatar kvinnor
Tytuł polski: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet
Autor: Stieg Larsson
Data premiery: 21 grudnia 2011 r. (data tego wydania)
Wydawca: Wydawnictwo Czarna Owca
Liczba stron: 634
"Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet to historia zagadkowego zniknięcia szesnastoletniej Harriet Vanger, którą blisko czterdzieści lat później próbują rozwikłać dziennikarz śledczy mikael Blomkvist oraz genialna hakerka Lisbeth Salander. W miarę upływu czasu zaczynają odkrywać mroczną i tajemniczą historię rodziny Vangerów.
Poznaj historię, która podbiła serca czytelników na całym świecie, a Hollywood rzuciła na kolana!
Przeczytaj, zanim obejrzysz w kinie!"
- od wydawcy
Tytuł polski: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet
Autor: Stieg Larsson
Data premiery: 21 grudnia 2011 r. (data tego wydania)
Wydawca: Wydawnictwo Czarna Owca
Liczba stron: 634
"Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet to historia zagadkowego zniknięcia szesnastoletniej Harriet Vanger, którą blisko czterdzieści lat później próbują rozwikłać dziennikarz śledczy mikael Blomkvist oraz genialna hakerka Lisbeth Salander. W miarę upływu czasu zaczynają odkrywać mroczną i tajemniczą historię rodziny Vangerów.
Poznaj historię, która podbiła serca czytelników na całym świecie, a Hollywood rzuciła na kolana!
Przeczytaj, zanim obejrzysz w kinie!"
- od wydawcy
Etykiety:
★★★★★★★★☆☆
,
2011
,
kryminał
,
literatura skandynawska
,
Mikael Blomkvist
,
sensacja
,
Stieg Larsson
,
śledztwo
,
tajemnica
,
Wydawnictwo Czarna Owca
,
zagadka
niedziela, 28 października 2012
Pocztówkowi zabójcy - James Patterson & Liza Marklund
Tytuł oryginału: The Postcard Killers
Tytuł polski: Pocztówkowi zabójcy
Autorzy: James Patterson, Liza Marklund
Data premiery: 27 lipca 2011 r.
Wydawca: Wydawnictwo Albatros
Liczba stron: 384
"POCZTÓWKOWI ZABÓJCY to wspólne dzieło dwójki bestsellerowych pisarzy: James Pattersona, najpoczytniejszego obecnie autora Ameryki, oraz tłumaczonej na 30 języków szwedzkiej "królowej kryminału" Lizy Marklund. Powstał thriller, który spodoba się w równym stopniu fanom Stiega Larsona i henninga Mankella, jak miłośnikom amerykańskich powieści sensacyjnych, w których najważniejsze są tempo narracji i błyskawiczne zwroty akcji.
Paryż. Ateny. Madryt. Rzym. Berlin. Sztokholm. Oslo. W europejskich stolicach dochodzi do serii okrutnych mordów, których ofiarami padają podróżujące po kontynencie młode pary. Każda zbrodnia anonsowana jest pocztówką z cytatem z Szekspira, wysłaną przez zabójców do dziennikarza miejscowej gazety. Poza tym ofiar nic nie łączy. Adresatką sztokholmskiej kartki jest Dessie Larsson, reporterka Aftonposten. Wkrótce po najnowszym morderstwie popełnionym w Berlinie nawiązuje z nią kontakt Jacob Kanon, detektyw wydziału zabojstw Nowego Jorku, proponując współpracę i pomoc w schwytaniu sprawców. Kanon ma bardzo osobisty powód, by na własną rękę ścigać zbrodniarzy - w Rzymie "pocztówkowi zabójcy" poderżnęligardło jego ukochanej córce. Kiedy kamery sztokholmskiego Grand Hotelu rejestrują twarze kobiety i mężczyzny, którzy jako ostatni odwiedzili zabitą tam parę Duńczyków, wydaje się, że śledztwo dobiega końca. Dessie i Jacob są jednak innego zdania..."
- od wydawcy
Tytuł polski: Pocztówkowi zabójcy
Autorzy: James Patterson, Liza Marklund
Data premiery: 27 lipca 2011 r.
Wydawca: Wydawnictwo Albatros
Liczba stron: 384
"POCZTÓWKOWI ZABÓJCY to wspólne dzieło dwójki bestsellerowych pisarzy: James Pattersona, najpoczytniejszego obecnie autora Ameryki, oraz tłumaczonej na 30 języków szwedzkiej "królowej kryminału" Lizy Marklund. Powstał thriller, który spodoba się w równym stopniu fanom Stiega Larsona i henninga Mankella, jak miłośnikom amerykańskich powieści sensacyjnych, w których najważniejsze są tempo narracji i błyskawiczne zwroty akcji.
Paryż. Ateny. Madryt. Rzym. Berlin. Sztokholm. Oslo. W europejskich stolicach dochodzi do serii okrutnych mordów, których ofiarami padają podróżujące po kontynencie młode pary. Każda zbrodnia anonsowana jest pocztówką z cytatem z Szekspira, wysłaną przez zabójców do dziennikarza miejscowej gazety. Poza tym ofiar nic nie łączy. Adresatką sztokholmskiej kartki jest Dessie Larsson, reporterka Aftonposten. Wkrótce po najnowszym morderstwie popełnionym w Berlinie nawiązuje z nią kontakt Jacob Kanon, detektyw wydziału zabojstw Nowego Jorku, proponując współpracę i pomoc w schwytaniu sprawców. Kanon ma bardzo osobisty powód, by na własną rękę ścigać zbrodniarzy - w Rzymie "pocztówkowi zabójcy" poderżnęligardło jego ukochanej córce. Kiedy kamery sztokholmskiego Grand Hotelu rejestrują twarze kobiety i mężczyzny, którzy jako ostatni odwiedzili zabitą tam parę Duńczyków, wydaje się, że śledztwo dobiega końca. Dessie i Jacob są jednak innego zdania..."
- od wydawcy
Etykiety:
★★★★★☆☆☆☆☆
,
2011
,
kryminał
,
literatura zagraniczna
,
Liza Marklund
,
morderstwo
,
pocztówki
,
śledztwo
,
Wydawnictwo Albatros
,
zabójstwo
czwartek, 11 października 2012
Córka łupieżcy - Jacek Dukaj
Tytuł: Córka łupieżcy
Autor: Jacek Dukaj
Data premiery: 25 luty 2009 r.
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 136
"WSZYSTKO JUŻ BYŁO. TERAZ KRÓLOWĄ NAUK JEST ARCHEOLOGIA.
Zuzanna Klajn na osiemnaste urodziny otrzymuje klucz do tajemnic zmarłego w nieznanych okolicznościach ojca i znajduje Miasto: odbicie wszystkich miast kiedykolwiek zbudowanych przez ludzi, w tym wszechświecie i w poprzednich, skarbnicę wiedzy wszelkiej i pole zmagań między Potęgami.
Zapraszamy na spacer ulicami nieskończoności - do przedwiecznego Miasta tajemnic.
Czarnobrody grubas z małą dziewczynką na ramionach wędrowali tymi alejami, pokazywał jej, nierozumiejącej, posągi nieludzki i domy hermetyczne, zakazane pisma, niewidzialne malunki, straszne krajobrazy wszechświata.
Z oczyma szeroko rozwartymi i ustami niedomkniętymi, naprzeciw trzem słońcom, pięciu księżycom, równinom purpurowym, lodowym cmentarzom, dymom wulkanów, zorzom czarnym - i tym bezimiennym metropoliom starożytnym, ku których Miasto bezustannie lgnie. (fragmenty książki)
JACEK DUKAJ (ur. 1974) - jeden z najciekawszych współczesnych polskich prozaików, którego książki są zawsze wyczekiwanymi wydarzeniami. Autor W kraju niewiernych, Czarnych oceanów, Extensy, Innych pieśni, Perfekcyjnej niedoskonałości, Xavrasa Wyżryna i innych fikcji narodowych oraz bestsellerowego Lodu, pomysłodawca antologii PL +50. Historie przyszłości. Laureat Nagrody Fundacji im. Kościelskich, wielokrotny laureat Nagrody im. Janusza A. Zajdla, nominowany do Literackiej Nagrody Nike oraz Paszportu "Polityki".
- od wydawcy
Autor: Jacek Dukaj
Data premiery: 25 luty 2009 r.
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 136
"WSZYSTKO JUŻ BYŁO. TERAZ KRÓLOWĄ NAUK JEST ARCHEOLOGIA.
Zuzanna Klajn na osiemnaste urodziny otrzymuje klucz do tajemnic zmarłego w nieznanych okolicznościach ojca i znajduje Miasto: odbicie wszystkich miast kiedykolwiek zbudowanych przez ludzi, w tym wszechświecie i w poprzednich, skarbnicę wiedzy wszelkiej i pole zmagań między Potęgami.
Zapraszamy na spacer ulicami nieskończoności - do przedwiecznego Miasta tajemnic.
Czarnobrody grubas z małą dziewczynką na ramionach wędrowali tymi alejami, pokazywał jej, nierozumiejącej, posągi nieludzki i domy hermetyczne, zakazane pisma, niewidzialne malunki, straszne krajobrazy wszechświata.
Z oczyma szeroko rozwartymi i ustami niedomkniętymi, naprzeciw trzem słońcom, pięciu księżycom, równinom purpurowym, lodowym cmentarzom, dymom wulkanów, zorzom czarnym - i tym bezimiennym metropoliom starożytnym, ku których Miasto bezustannie lgnie. (fragmenty książki)
JACEK DUKAJ (ur. 1974) - jeden z najciekawszych współczesnych polskich prozaików, którego książki są zawsze wyczekiwanymi wydarzeniami. Autor W kraju niewiernych, Czarnych oceanów, Extensy, Innych pieśni, Perfekcyjnej niedoskonałości, Xavrasa Wyżryna i innych fikcji narodowych oraz bestsellerowego Lodu, pomysłodawca antologii PL +50. Historie przyszłości. Laureat Nagrody Fundacji im. Kościelskich, wielokrotny laureat Nagrody im. Janusza A. Zajdla, nominowany do Literackiej Nagrody Nike oraz Paszportu "Polityki".
- od wydawcy
Etykiety:
★★★★★★★☆☆☆
,
2009
,
alternatywna wizja świata
,
fantastyka
,
fantasy
,
Jacek Dukaj
,
literatura polska
,
Miasto
,
nanotechnologia
,
science-fiction
,
Wydawnictwo Literackie
środa, 3 października 2012
Che Rewolucja - Ernesto Guevara
Tytuł oryginału: Reminiscences of the Cuban Revolutionary War
Tytuł polski: Che rewolucja
Autor: Ernesto Guevara
Data premiery: 25 marca 2009 r.
Wydawca: Wydawnictwo Sonia Draga
Liczba stron: 312
"Nowe, autoryzowane i poprawione przez Centrum Studiów nad Che Guevarą wydanie wspomnień wielkiego rewolucjonisty to wierna kronika okresu walk zbrojnych na Kubie począwszy od desantu "Granmy", aż po końcową ofensywą Armii Powstańczej. To wstrząsający obraz najważniejszych momentów walki partyzanckiej oraz niezwykły portret wielkiego człowieka przedstawionego nie tyle przez pryzmat legendy i symbolu, lecz na tle codziennych wydarzeń w Sierra Maestra.
W niniejszym wydaniu po raz pierwszy uwzględniono zmiany, jakie wprowadził już po pierwszej publikacji książki sam Che Guevara, a tekst wzbogacono oryginalnymi zdjęciami, dzięki czemu pozycja ta stanowi dziś najbardziej wiarygodną wersję wspomnień z Kubańskiej Wojny Rewolucyjnej, jaka kiedykolwiek gościła na półkach księgarń.
Wstrząsający obraz wojny przedstawiony w Che - Rewolucja oraz Dzienniku z Boliwii, innej publikacji Che Guevary, która również ukaże się nakładem Wydawnictwa Sonia Draga, znany amerykański reżyser Steven Soderbergh postanowił przenieść na duży ekran. Obsadzony w głównej roli Benicio del Toro otrzymał za nią nagrodę dla najlepszego aktora na festiwalu w Cannes w 2008 roku."
- od wydawcy
Tytuł polski: Che rewolucja
Autor: Ernesto Guevara
Data premiery: 25 marca 2009 r.
Wydawca: Wydawnictwo Sonia Draga
Liczba stron: 312
"Nowe, autoryzowane i poprawione przez Centrum Studiów nad Che Guevarą wydanie wspomnień wielkiego rewolucjonisty to wierna kronika okresu walk zbrojnych na Kubie począwszy od desantu "Granmy", aż po końcową ofensywą Armii Powstańczej. To wstrząsający obraz najważniejszych momentów walki partyzanckiej oraz niezwykły portret wielkiego człowieka przedstawionego nie tyle przez pryzmat legendy i symbolu, lecz na tle codziennych wydarzeń w Sierra Maestra.
W niniejszym wydaniu po raz pierwszy uwzględniono zmiany, jakie wprowadził już po pierwszej publikacji książki sam Che Guevara, a tekst wzbogacono oryginalnymi zdjęciami, dzięki czemu pozycja ta stanowi dziś najbardziej wiarygodną wersję wspomnień z Kubańskiej Wojny Rewolucyjnej, jaka kiedykolwiek gościła na półkach księgarń.
Wstrząsający obraz wojny przedstawiony w Che - Rewolucja oraz Dzienniku z Boliwii, innej publikacji Che Guevary, która również ukaże się nakładem Wydawnictwa Sonia Draga, znany amerykański reżyser Steven Soderbergh postanowił przenieść na duży ekran. Obsadzony w głównej roli Benicio del Toro otrzymał za nią nagrodę dla najlepszego aktora na festiwalu w Cannes w 2008 roku."
- od wydawcy
Etykiety:
★★★★★★★☆☆☆
,
2009
,
Ernesto Guevara
,
Kuba
,
literatura faktu
,
literatura zagraniczna
,
rewolucja
,
wojna
,
Wydawnictwo Sonia Draga
sobota, 29 września 2012
Momo - Michael Ende
Tytuł oryginału: Momo
Tytuł polski: Momo
Autor: Michael Ende
Data premiery: 2010 r.
Wydawca: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Liczba stron: 258
"Cudowna opowieść o czasie, magii i prawdziwej przyjaźni. Klasyka literatury dziecięcej.
Tajemnicza dziewczynka o imieniu Momo pojawiła się znikąd, ale szybko zdobyła przyjaciół. Potrafi wymyślać najniezwyklejsze zabawy, słuchać jak nikt inny i cieszyć się każdą chwilą. Okazuje się jednak, że jej piękny świat jest zagrożony przez tajemniczych szarych panów, którzy kradną ludziom wolny czas i radość. Tylko Momo jest odporna na ich magię. I tylko ona, z pomocą tajemniczego mistrza Hora i żółwicy Kasjopei, może uratować świat przed wiecznym smutkiem."
- od wydawcy
Tytuł polski: Momo
Autor: Michael Ende
Data premiery: 2010 r.
Wydawca: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Liczba stron: 258
"Cudowna opowieść o czasie, magii i prawdziwej przyjaźni. Klasyka literatury dziecięcej.
Tajemnicza dziewczynka o imieniu Momo pojawiła się znikąd, ale szybko zdobyła przyjaciół. Potrafi wymyślać najniezwyklejsze zabawy, słuchać jak nikt inny i cieszyć się każdą chwilą. Okazuje się jednak, że jej piękny świat jest zagrożony przez tajemniczych szarych panów, którzy kradną ludziom wolny czas i radość. Tylko Momo jest odporna na ich magię. I tylko ona, z pomocą tajemniczego mistrza Hora i żółwicy Kasjopei, może uratować świat przed wiecznym smutkiem."
- od wydawcy
Etykiety:
★★★☆☆☆☆☆☆☆
,
2010
,
czas
,
dla dzieci
,
dzieci
,
klasyka
,
literatura dziecięca
,
literatura zagraniczna
,
Magia
,
Michael Ende
,
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
środa, 26 września 2012
Słodkie życie w Paryżu - David Lebovitz
Tytuł oryginału: The sweet life in Paris: delicious adventures in the world's most glorious - and perplexing - city
Tytuł polski: Słodkie życie w Paryżu
Autor: David Lebovitz
Data premiery: 19 wrzesień 2012 r.
Wydawca: Wydawnictwo Pascal
Liczba stron: 336
"Julia Child w Paryżu znalazła się przypadkiem i tam pokochała kuchnię francuską. David Lebovitz pokochał kuchnię francuską i dla niej przeprowadział się do Paryża!
Przeżyj wspaniałą kulinarną podróż po zakątkach stolicy Francji ze światowej sławy cukiernikiem!
Dzięki Słodkiemu życiu w Paryżu skosztujesz nie tylko smaku francuskich rarytasów, ale zaznasz także smaczków paryskiego życia.
Malownicze uliczki, zapach świeżego pieczywa unoszący się w powietrzu, spacery wzdłuż Sekwany, przepyszne wino i ciekawi ludzie. Miasto Świateł. Paryż!
David Lebovitz zabiera nas w magiczną podróż. Zanurz się w niesamowity klimat Paryża, przyrządź smakowite ciasto absyntowe, które przyprawi cię o zawrót głowy. Oczaruj znajomych i rodzinę przepysznym duszonym indykiem w winie beaujolais nouveau ze śliwkami. Dowiedz się, jak stać się prawdziwym paryżaninem i dlaczego lepiej przebrać się w eleganckie ubrania, aby wynieść śmieci.
David zdradzi nam w książce 50 wspaniałych przepisów i szepnie co nieco o paryskim życiu."
- od wydawcy
Tytuł polski: Słodkie życie w Paryżu
Autor: David Lebovitz
Data premiery: 19 wrzesień 2012 r.
Wydawca: Wydawnictwo Pascal
Liczba stron: 336
"Julia Child w Paryżu znalazła się przypadkiem i tam pokochała kuchnię francuską. David Lebovitz pokochał kuchnię francuską i dla niej przeprowadział się do Paryża!
Przeżyj wspaniałą kulinarną podróż po zakątkach stolicy Francji ze światowej sławy cukiernikiem!
Dzięki Słodkiemu życiu w Paryżu skosztujesz nie tylko smaku francuskich rarytasów, ale zaznasz także smaczków paryskiego życia.
Malownicze uliczki, zapach świeżego pieczywa unoszący się w powietrzu, spacery wzdłuż Sekwany, przepyszne wino i ciekawi ludzie. Miasto Świateł. Paryż!
David Lebovitz zabiera nas w magiczną podróż. Zanurz się w niesamowity klimat Paryża, przyrządź smakowite ciasto absyntowe, które przyprawi cię o zawrót głowy. Oczaruj znajomych i rodzinę przepysznym duszonym indykiem w winie beaujolais nouveau ze śliwkami. Dowiedz się, jak stać się prawdziwym paryżaninem i dlaczego lepiej przebrać się w eleganckie ubrania, aby wynieść śmieci.
David zdradzi nam w książce 50 wspaniałych przepisów i szepnie co nieco o paryskim życiu."
- od wydawcy
Etykiety:
★★★★★★★★☆☆
,
2012
,
David Lebovitz
,
literatura podróżnicza
,
literatura zagraniczna
,
Paryż
,
Pascal
,
przepisy
,
przewodnik
czwartek, 20 września 2012
Bielszy odcień śmierci - Bernard Minier
Tytuł oryginału: Glacé
Tytuł polski: Bielszy odcień śmierci
Autor: Bernard Minier
Data premiery: 21 luty 2012 r.
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 512
"Grudzień 2008 roku, dolina w Pirenejach. Wczesnym rankiem pracownicy elekrowni wodnej znajdują na górnej stacji kolejki linowej okaleczone ciało konia.
Tego samego dnia młoda absolwentka psychologii obejmuje posadę w ściśle strzeżonym zakładzie psychiatrycznym dla przestępców, położonym w tej samej dolinie.
W ciągu kilku dni okolicą wstrząsają kolejne zbrodnie. Śledztwo prowadzi komendant Martin Servaz, czterdziestoletni policjant z Tuluzy, znany ze swej przenikliwości i intuicji. Tym razem przyjdzie mu się zmierzyć z wyjątkowo okrutnym i przebiegłym mordercą. Wkrótce się okaże, że bajkowe górskie miasteczko kryje mrożące krew w żyłach tajemnice. Czy będzie to dla Servaza początek koszmaru?"
- od wydawcy
Tytuł polski: Bielszy odcień śmierci
Autor: Bernard Minier
Data premiery: 21 luty 2012 r.
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 512
"Grudzień 2008 roku, dolina w Pirenejach. Wczesnym rankiem pracownicy elekrowni wodnej znajdują na górnej stacji kolejki linowej okaleczone ciało konia.
Tego samego dnia młoda absolwentka psychologii obejmuje posadę w ściśle strzeżonym zakładzie psychiatrycznym dla przestępców, położonym w tej samej dolinie.
W ciągu kilku dni okolicą wstrząsają kolejne zbrodnie. Śledztwo prowadzi komendant Martin Servaz, czterdziestoletni policjant z Tuluzy, znany ze swej przenikliwości i intuicji. Tym razem przyjdzie mu się zmierzyć z wyjątkowo okrutnym i przebiegłym mordercą. Wkrótce się okaże, że bajkowe górskie miasteczko kryje mrożące krew w żyłach tajemnice. Czy będzie to dla Servaza początek koszmaru?"
- od wydawcy
Etykiety:
★★★★★★★☆☆☆
,
2012
,
Bernard Minier
,
kryminał
,
literatura francuska
,
literatura zagraniczna
,
morderstwo
,
Pireneje
,
psychiatryk
,
rebis
,
zima
piątek, 7 września 2012
Zamówienie z Kumiko.pl
O Kumiko.pl dowiedziałam się jakiś czas temu przeglądając blogi książkowe. W tym momencie jednak nie jestem w stanie powiedzieć, który zainspirował mnie do zajrzenia na tę stronę. W każdym razie jestem zachwycona!
Etykiety:
Andres Pascual
,
księgarnia
,
Kumiko.pl
,
Michael Ende
,
Mikołajek
,
Tomek Michniewicz
,
zamówienia
sobota, 1 września 2012
Między młotem a piorunem - Kevin Hearne
Tytuł oryginału: Hammered
Tytuł polski: Między młotem a piorunem
Autor: Kevin Hearne
Data premiery: 25 październik 2011 r.
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 408
"Jedyny (bo ostatni) w swoim rodzaju druid, Atticus O'Sullivan, beztrosko manipulując uczuciami naiwnego Ratatoska, wiewiórki rozmiarów betoniarki, dostaje się po pniu Yggdrasilu, Drzewa Życia, do świata bogów nordyckich. Stamtąd jednak, po kradzieży magicznego jabłka, której dopuszcza się przy akompaniamencie romantycznie posapujących olbrzymów, musi dać drapaka przed rozzłoszczonym Odynem.
Kojące oblicze Jezusa bujającego się w rytm bluesowych melodii, mentorska postawa wobec Granuaile i coraz ciemniejsze chmury zbierające się nad głową Atticusa - to wszystko sprawia, że nasz bohater po ponad dwóch tysiącach lat zaczyna poważnieć. Rychło w czas, ponieważ wokół niego robi się coraz bardziej złowrogo. Żelazny druid nie byłby jednak sobą, gdyby nie spróbował po raz kolejny czegoś niedorzecznego. Chrystusowe jasnowidzenie nie może kłamać - Thor to może i młot, ale planowany zamach na jego życie pociągnie za sobą straszne konsekwencje....
Kevin Hearne urodził się w Arizonie. Uczy angielskiego, a kiedy nie sprawdza stosów prac domowych i nie pisze powieści, hoduje bazylię i maluje pejzaże z córką. Ponadto lubi robić piesze wycieczki, czytać komiksy i mieszkać sobie z żoną i córką w tycim, acz przytulnym domku."
No i kolejną część Kronik Żelaznego Druida mam już za sobą. Jest mi trochę smutno, bo muszę przyznać, że jeszcze żadna postać nie przypadła mi tak do gustu jak Atticus. Jest to trzeci tom opowiadający losy tego wiekowego druida. Recenzje poprzednich tomów znajdziecie tu i tu. A mi nie pozostaje nic innego jak podzielenie się z Wami moimi odczuciami względem tej książki i czekaniem na wydanie kolejnych. Mam przynajmniej taką nadzieję, że się ukażą.
Na początku chciałabym zaznaczyć moje uczucia względem Thora. Wygląda na to, że odbiegam od ogółu społeczeństwa, ponieważ nigdy nie darzyłam tego boga sympatią. A w szczególności źle znoszę jego postać wykreowaną przez popkulturę, nie tylko komiksy, ale również filmy (na nerwach gra mi zwłaszcza Thor z filmu "Avengers"). Dlatego cieszę się, że pan Hearne nie stworzył kolejnego osiłka, który kojarzy mi się wyłącznie z nastoletnimi koksami - przygłupami z amerykańskich filmów, którzy najczęściej reprezentują futbolistów. Co uważam za bardzo krzywdzące dla tego niezwykłego sportu, jakim jest futbol amerykański. To chyba na tyle jeżeli chodzi o narzekanie na Thora. Ach! Mam dla was ciekawostkę! Czy wiedzieliście, że w wielu językach słowo "czwartek" jest na cześć tego boga piorunów?! Mnie bardzo mocno to zaskoczyło.
Bohatera chyba nie muszę przedstawiać. Siodhachan Ó Suileabhán, dla ogółu znany jako Atticus O'Sullivan. W tym tomie czytelnik dowiaduje się czemu cały nadprzyrodzony świat chce śmierci Thora. Bardzo mocno jest rozwinięty wątek mitologii nordyckiej. To jak wygląda Asgard, kto gdzie mieszka, kto kim jest, itp. Ale moje ogólne wrażenie jeżeli chodzi o głównych bogów mitologii nordyckiej jest takie, że byli oni dość prości. Użyłabym nawet stwierdzenia, że zachowywali się jak banda prostaków. Odbiegając od najważniejszego wątku to.... można powiedzieć, że właściwie nie występuje Oberon, Wataha, polskie wiedźmy czy uczennica Atticusa. Jeśli już są to są "role" epizodyczne. Moją ulubioną postacią w tej części cyklu jest Jezus. Odrzuciłam instytucję kościoła, bo nie zgadzałam się z jego zachowaniem. Czemu księża niby mają jeździć BMW czy Mercedesami?! Mam wrażenie, że największy odsetek... chociaż nie, nie powiem tego co chce bo potem i mnie jak Dorotę Rabczewską skażą za coś niedorzecznego. W każdym razie ten mój teologiczny bunt nie polegał na odrzuceniu wiary. Przedstawienie Jezusa jako wychilloutowanego hipisa bardzo mi odpowiada. Aż chciałoby się go wziąć w ramiona i przytulić. I oczywiście nie mogę nie wspomnieć o tym, że książka wycisnęła ze mnie tonę łez. Nie chcę Wam spoilerować, ale wspomnę, że dla niektórych towarzyszy broni w walce z Thorem skończy się to źle. Przepraszam, że tak skaczę od tematu do tematu, ale jakoś ciężko jest mi zebrać myśli.
Co da samej książki , to muszę powiedzieć, że bardzo podziwiam pana Hearne'a za to, że był w stanie napisać opowieść zaklinacza. Wszystko pisane rymem, to musiało być nie lada wyzwanie. Jest jednak jedno ale. Czytało się to bardzo ciężko, zresztą tak jak opowieść Peruna, rosyjskiego boga piorunów. Niezbyt przepadam za poezją, ale nie dlatego, że do mnie nie przemawia czy jej nie rozumiem, ale dlatego, że ciężko mi się to czytać. Kolejna zmiana tematu. Bardzo spodobało mi się wyjaśnienie, co aktualnie dzieje się z Atlantydą oraz rozwój religii na przestrzeni istnienia świata. Ach i jeszcze jedno! Pojawia się wzmianka o polskiej historii za czasów Mieszka II.
Ocena: 5/6. Daję taką ocenę, chyba tylko dlatego, że nie lubię Thora. : P
Muzyka: Alex Clare - Too close
Tytuł polski: Między młotem a piorunem
Autor: Kevin Hearne
Data premiery: 25 październik 2011 r.
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 408
"Jedyny (bo ostatni) w swoim rodzaju druid, Atticus O'Sullivan, beztrosko manipulując uczuciami naiwnego Ratatoska, wiewiórki rozmiarów betoniarki, dostaje się po pniu Yggdrasilu, Drzewa Życia, do świata bogów nordyckich. Stamtąd jednak, po kradzieży magicznego jabłka, której dopuszcza się przy akompaniamencie romantycznie posapujących olbrzymów, musi dać drapaka przed rozzłoszczonym Odynem.
Kojące oblicze Jezusa bujającego się w rytm bluesowych melodii, mentorska postawa wobec Granuaile i coraz ciemniejsze chmury zbierające się nad głową Atticusa - to wszystko sprawia, że nasz bohater po ponad dwóch tysiącach lat zaczyna poważnieć. Rychło w czas, ponieważ wokół niego robi się coraz bardziej złowrogo. Żelazny druid nie byłby jednak sobą, gdyby nie spróbował po raz kolejny czegoś niedorzecznego. Chrystusowe jasnowidzenie nie może kłamać - Thor to może i młot, ale planowany zamach na jego życie pociągnie za sobą straszne konsekwencje....
Kevin Hearne urodził się w Arizonie. Uczy angielskiego, a kiedy nie sprawdza stosów prac domowych i nie pisze powieści, hoduje bazylię i maluje pejzaże z córką. Ponadto lubi robić piesze wycieczki, czytać komiksy i mieszkać sobie z żoną i córką w tycim, acz przytulnym domku."
- od wydawcy
Na psa urok | Raz wiedźmie śmierć | Między młotem a piorunem | Kijem i mieczem | Kronika wykrakanej śmierci | Shattered
No i kolejną część Kronik Żelaznego Druida mam już za sobą. Jest mi trochę smutno, bo muszę przyznać, że jeszcze żadna postać nie przypadła mi tak do gustu jak Atticus. Jest to trzeci tom opowiadający losy tego wiekowego druida. Recenzje poprzednich tomów znajdziecie tu i tu. A mi nie pozostaje nic innego jak podzielenie się z Wami moimi odczuciami względem tej książki i czekaniem na wydanie kolejnych. Mam przynajmniej taką nadzieję, że się ukażą.
Na początku chciałabym zaznaczyć moje uczucia względem Thora. Wygląda na to, że odbiegam od ogółu społeczeństwa, ponieważ nigdy nie darzyłam tego boga sympatią. A w szczególności źle znoszę jego postać wykreowaną przez popkulturę, nie tylko komiksy, ale również filmy (na nerwach gra mi zwłaszcza Thor z filmu "Avengers"). Dlatego cieszę się, że pan Hearne nie stworzył kolejnego osiłka, który kojarzy mi się wyłącznie z nastoletnimi koksami - przygłupami z amerykańskich filmów, którzy najczęściej reprezentują futbolistów. Co uważam za bardzo krzywdzące dla tego niezwykłego sportu, jakim jest futbol amerykański. To chyba na tyle jeżeli chodzi o narzekanie na Thora. Ach! Mam dla was ciekawostkę! Czy wiedzieliście, że w wielu językach słowo "czwartek" jest na cześć tego boga piorunów?! Mnie bardzo mocno to zaskoczyło.
Bohatera chyba nie muszę przedstawiać. Siodhachan Ó Suileabhán, dla ogółu znany jako Atticus O'Sullivan. W tym tomie czytelnik dowiaduje się czemu cały nadprzyrodzony świat chce śmierci Thora. Bardzo mocno jest rozwinięty wątek mitologii nordyckiej. To jak wygląda Asgard, kto gdzie mieszka, kto kim jest, itp. Ale moje ogólne wrażenie jeżeli chodzi o głównych bogów mitologii nordyckiej jest takie, że byli oni dość prości. Użyłabym nawet stwierdzenia, że zachowywali się jak banda prostaków. Odbiegając od najważniejszego wątku to.... można powiedzieć, że właściwie nie występuje Oberon, Wataha, polskie wiedźmy czy uczennica Atticusa. Jeśli już są to są "role" epizodyczne. Moją ulubioną postacią w tej części cyklu jest Jezus. Odrzuciłam instytucję kościoła, bo nie zgadzałam się z jego zachowaniem. Czemu księża niby mają jeździć BMW czy Mercedesami?! Mam wrażenie, że największy odsetek... chociaż nie, nie powiem tego co chce bo potem i mnie jak Dorotę Rabczewską skażą za coś niedorzecznego. W każdym razie ten mój teologiczny bunt nie polegał na odrzuceniu wiary. Przedstawienie Jezusa jako wychilloutowanego hipisa bardzo mi odpowiada. Aż chciałoby się go wziąć w ramiona i przytulić. I oczywiście nie mogę nie wspomnieć o tym, że książka wycisnęła ze mnie tonę łez. Nie chcę Wam spoilerować, ale wspomnę, że dla niektórych towarzyszy broni w walce z Thorem skończy się to źle. Przepraszam, że tak skaczę od tematu do tematu, ale jakoś ciężko jest mi zebrać myśli.
Co da samej książki , to muszę powiedzieć, że bardzo podziwiam pana Hearne'a za to, że był w stanie napisać opowieść zaklinacza. Wszystko pisane rymem, to musiało być nie lada wyzwanie. Jest jednak jedno ale. Czytało się to bardzo ciężko, zresztą tak jak opowieść Peruna, rosyjskiego boga piorunów. Niezbyt przepadam za poezją, ale nie dlatego, że do mnie nie przemawia czy jej nie rozumiem, ale dlatego, że ciężko mi się to czytać. Kolejna zmiana tematu. Bardzo spodobało mi się wyjaśnienie, co aktualnie dzieje się z Atlantydą oraz rozwój religii na przestrzeni istnienia świata. Ach i jeszcze jedno! Pojawia się wzmianka o polskiej historii za czasów Mieszka II.
Ocena: 5/6. Daję taką ocenę, chyba tylko dlatego, że nie lubię Thora. : P
★★★★★★★★☆☆
Muzyka: Alex Clare - Too close
Etykiety:
★★★★★★★★☆☆
,
2011
,
fantastyka
,
fantasy
,
Kevin Hearne
,
kroniki żelaznego druida
,
literatura zagraniczna
,
mitologia
,
rebis
wtorek, 21 sierpnia 2012
Raz wiedźmie śmierć - Kevin Hearne
Tytuł oryginału: Hexed
Tytuł polski: Raz wiedźmie śmierć
Autor: Kevin Hearne
Data premiery: 17 sierpnia 2011 r.
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 400
"2100-letni Atticus O'Sullivan, ostatni z druidów, odkrywa, że po zabiciu pewnego celtyckiego boga (zajrzyj do pierwszego tomu serii, Na psa urok) stał się niespodziewanie popularny. Bogowie z najróżniejszych panteonów życzą sobie nagle, by sprzątnął ich rywali, przede wszystkim boga piorunów Thora. To dopiero początek kłopotów Atticusa. Oto do jego drzwi puka Kojot, indiański bóg-oszust, i żąda, by druid unicestwił demona polującego na ludzi w okolicy. Horda bachantek z Las Vegas chce zająć senne miasteczko i uczynić z niego kolejne gniazdo rozpusty. A na dodatek na życie druida i jego przyjaciół dybią diaboliczne nazistowskie wiedźmy, polujące też na atrakcyjny polski sabat pod wodzą Maliny... I po czyjej stronie stanie rosyjski rabin, upadły anioł z piątego kręgu piekła Dantego? Atticusowi pomagają zwilkołaczony wiking i sprawniczony wampir - czy jednak tym razem to wystarczy, by ujść z życie?
Kevin Hearne urodził się w Arizonie. Uczy angielskiego, a kiedy nie sprawdza stosów prac domowych i nie pisze powieści, hoduje bazylię i maluje pejzaże z córką. Ponadto lubi robić piesze wycieczki, czytać komiksy i mieszkać sobie z żoną i córką w tycim, acz przytulnym domku."
Chyba nie muszę pisać jak to się stało, że ta książka do mnie trafiła. Po prostu zafascynowana pierwszą częścią "Na psa urok" nabyłam kolejne tomy. W tej recenzji poruszę kilka kwestii, o których zapomniałam napisać przy recenzowaniu pierwszego tomu serii. Z cyklami jest o tyle gorzej, że o każdej następnej można opowiedzieć tylko o treści, bo o bohaterze się już wspominało. Z tego powodu nie spodziewam się, żeby była to długa recenzja.
Zacznę może od kwestii niedopowiedzeń wydawcy. Wiem, że narzekać jest łatwo, ale muszę wytknąć to, co mi leży na sercu. Chodzi mi mianowicie o opis książki na okładce, który został przeze mnie podany wyżej. moim zdaniem opis jest bardziej niż przekłamany. Thor w ogóle nie pojawia się w książce, a co za tym idzie nie wiąże się to z żadnymi problemami dla Atticusa. To na początek. Drugim bardzo rażącym błędem jest to, że wspomniany na okładce rosyjski rabin wcale nie jest demonem z piekła Dantego. Jest nim demon, który został przywołany na okładce jako ten, który poluje na okoliczną ludność. To na tyle. Myślę, że i tak zdradziłam Wam za dużo szczegółów książki, ale nie chcę żebyście byli rozczarowani niezgodnością opisu do treści.
À propos treści, tak jak w przypadku pierwszego tomu, nie byłam zawiedziona. Chociaż muszę przyznać, że jest bardziej ubogi, jeżeli chodzi o mitologię oraz o nowych bohaterów. W tym tomie koncentracja jest raczej na dalszym rozwijaniu historii bohaterów z "Na psa urok". Dowiadujemy się między innymi co Atticus robił podczas II wojny światowej. A tak na marginesie muszę przyznać wyrazy szacunku dla autora jeżeli chodzi o przyczyny tejże wojny. Uśmiałam się za dwóch jak czytałam jakie były PRAWDZIWE powody jej rozpętania. Ponadto jest trochę akcji, np. walka z niemieckimi wiedźmami czy rzymskimi bachantkami, czyli kapłankami Bachusa - rzymskiego boga generalnie pojętego pijaństwa i rozpusty.
Teraz poruszę tematy, o których zapomniałam. Po pierwsze, Oberon. Jego kwestie, bo jak pamiętacie Atticus nauczył go mówić, choć tak właściwie jest to tylko komunikacja poprzez myśli, są po prostu genialne! Pan Hearne obdarował Oberona ciętym humorem. Jednak mimo to mam nieodparte wrażenie, że pies jest taki.... głupawy? Jego zachowanie jest takie jak każdego, a jeśli nie to przynajmniej większości, powinno być. Znajduje piękno w najmniejszym zwyczajnym "zdarzeniu", np. polowania, smakołyki, historie, które opowiada mu jego pan podczas kąpieli.
Po drugie, ogólne zabawne momenty w obu książkach. Ubawiłam się po pachy w pewnych momentach. Nie będę wam opisywać poszczególnych momentów, bo odebrałoby im to na komizmie. Zamiast tego przytoczę mój ulubiony moment z tej książki: jest to moment wizyty jednej z bogiń z panteonu celtyckiego i próbuje zabić naszego bohatera ogniem:
I po czwarte, i ostatnie: przy czytaniu obu części odniosłam wrażenie, że bogowie przedstawieni zostali jako totalne dupki. Zachowują się jak dzieciaki, które jak czegoś nie dostaną od razu, to się obrażają. Tylko, że w tym przypadku gotowi są nawet zabić. Nie jest to zbyt dobra mieszanka.
Dobrze poruszyłam już kwestie, które mnie uwierały. Teraz przyszedł czas na ocenę.
Ocena: 5/6. Daję niższą ocenę niż pierwszemu tomowi, ponieważ jak dla mnie było za mało akcji.
Muzyka: Florence and the Machine - Spectrum
Tytuł polski: Raz wiedźmie śmierć
Autor: Kevin Hearne
Data premiery: 17 sierpnia 2011 r.
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 400
"2100-letni Atticus O'Sullivan, ostatni z druidów, odkrywa, że po zabiciu pewnego celtyckiego boga (zajrzyj do pierwszego tomu serii, Na psa urok) stał się niespodziewanie popularny. Bogowie z najróżniejszych panteonów życzą sobie nagle, by sprzątnął ich rywali, przede wszystkim boga piorunów Thora. To dopiero początek kłopotów Atticusa. Oto do jego drzwi puka Kojot, indiański bóg-oszust, i żąda, by druid unicestwił demona polującego na ludzi w okolicy. Horda bachantek z Las Vegas chce zająć senne miasteczko i uczynić z niego kolejne gniazdo rozpusty. A na dodatek na życie druida i jego przyjaciół dybią diaboliczne nazistowskie wiedźmy, polujące też na atrakcyjny polski sabat pod wodzą Maliny... I po czyjej stronie stanie rosyjski rabin, upadły anioł z piątego kręgu piekła Dantego? Atticusowi pomagają zwilkołaczony wiking i sprawniczony wampir - czy jednak tym razem to wystarczy, by ujść z życie?
Kevin Hearne urodził się w Arizonie. Uczy angielskiego, a kiedy nie sprawdza stosów prac domowych i nie pisze powieści, hoduje bazylię i maluje pejzaże z córką. Ponadto lubi robić piesze wycieczki, czytać komiksy i mieszkać sobie z żoną i córką w tycim, acz przytulnym domku."
- od wydawcy
Na psa urok | Raz wiedźmie śmierć | Między młotem a piorunem | Zbrodnia i Kojot | Kijem i mieczem | Kronika wykrakanej śmierci | Shattered
Chyba nie muszę pisać jak to się stało, że ta książka do mnie trafiła. Po prostu zafascynowana pierwszą częścią "Na psa urok" nabyłam kolejne tomy. W tej recenzji poruszę kilka kwestii, o których zapomniałam napisać przy recenzowaniu pierwszego tomu serii. Z cyklami jest o tyle gorzej, że o każdej następnej można opowiedzieć tylko o treści, bo o bohaterze się już wspominało. Z tego powodu nie spodziewam się, żeby była to długa recenzja.
Zacznę może od kwestii niedopowiedzeń wydawcy. Wiem, że narzekać jest łatwo, ale muszę wytknąć to, co mi leży na sercu. Chodzi mi mianowicie o opis książki na okładce, który został przeze mnie podany wyżej. moim zdaniem opis jest bardziej niż przekłamany. Thor w ogóle nie pojawia się w książce, a co za tym idzie nie wiąże się to z żadnymi problemami dla Atticusa. To na początek. Drugim bardzo rażącym błędem jest to, że wspomniany na okładce rosyjski rabin wcale nie jest demonem z piekła Dantego. Jest nim demon, który został przywołany na okładce jako ten, który poluje na okoliczną ludność. To na tyle. Myślę, że i tak zdradziłam Wam za dużo szczegółów książki, ale nie chcę żebyście byli rozczarowani niezgodnością opisu do treści.
À propos treści, tak jak w przypadku pierwszego tomu, nie byłam zawiedziona. Chociaż muszę przyznać, że jest bardziej ubogi, jeżeli chodzi o mitologię oraz o nowych bohaterów. W tym tomie koncentracja jest raczej na dalszym rozwijaniu historii bohaterów z "Na psa urok". Dowiadujemy się między innymi co Atticus robił podczas II wojny światowej. A tak na marginesie muszę przyznać wyrazy szacunku dla autora jeżeli chodzi o przyczyny tejże wojny. Uśmiałam się za dwóch jak czytałam jakie były PRAWDZIWE powody jej rozpętania. Ponadto jest trochę akcji, np. walka z niemieckimi wiedźmami czy rzymskimi bachantkami, czyli kapłankami Bachusa - rzymskiego boga generalnie pojętego pijaństwa i rozpusty.
Teraz poruszę tematy, o których zapomniałam. Po pierwsze, Oberon. Jego kwestie, bo jak pamiętacie Atticus nauczył go mówić, choć tak właściwie jest to tylko komunikacja poprzez myśli, są po prostu genialne! Pan Hearne obdarował Oberona ciętym humorem. Jednak mimo to mam nieodparte wrażenie, że pies jest taki.... głupawy? Jego zachowanie jest takie jak każdego, a jeśli nie to przynajmniej większości, powinno być. Znajduje piękno w najmniejszym zwyczajnym "zdarzeniu", np. polowania, smakołyki, historie, które opowiada mu jego pan podczas kąpieli.
Po drugie, ogólne zabawne momenty w obu książkach. Ubawiłam się po pachy w pewnych momentach. Nie będę wam opisywać poszczególnych momentów, bo odebrałoby im to na komizmie. Zamiast tego przytoczę mój ulubiony moment z tej książki: jest to moment wizyty jednej z bogiń z panteonu celtyckiego i próbuje zabić naszego bohatera ogniem:
OBERON: Atticusie, chciałem tylko zauważyć, że szafki za tobą stoją w ogniu.
ATTICUS: Dzięki, chłopie
Ubawiło mnie to chyba tylko dlatego, że Oberon powiedział to jakby od niechcenia. Oczywiście mam świadomość, że w tym momencie może Was to nie rozśmieszyć, ale gdy przeczytacie książkę jestem pewna, że tak (choć to też zależy od tego jaki kto ma humor - mój jest dość prosty, śmieszą mnie nawet najgłupsze rzeczy). Zabawną rzeczą w tej części cyklu jest to, że nasz bohater właściwie cały czas lata na golasa. Jednak najzabawniejsze w tym są komentarze innych bohaterów oraz tło wydarzeń.
Po trzecie: Mam zastrzeżenie do tłumaczenia. Ale tylko w jednym miejscu mnie powaliła nieznajomość kultowych postaci tłumaczki. Każdy z nas zna na pewno Jessicę Rabbit z filmu "Kto wrobił królika Rogera". Rudowłosa piękność w czerwonej sukience. Natomiast w tłumaczeniu wyszła Jessika Królik. Nie jest to mocno rażące, ale uważam, że oryginał byłby lepszy, bo Jessica Rabbit jakoś naturalnie brzmi.
I po czwarte, i ostatnie: przy czytaniu obu części odniosłam wrażenie, że bogowie przedstawieni zostali jako totalne dupki. Zachowują się jak dzieciaki, które jak czegoś nie dostaną od razu, to się obrażają. Tylko, że w tym przypadku gotowi są nawet zabić. Nie jest to zbyt dobra mieszanka.
Dobrze poruszyłam już kwestie, które mnie uwierały. Teraz przyszedł czas na ocenę.
Ocena: 5/6. Daję niższą ocenę niż pierwszemu tomowi, ponieważ jak dla mnie było za mało akcji.
★★★★★★★★☆☆
Muzyka: Florence and the Machine - Spectrum
Etykiety:
★★★★★★★★☆☆
,
fantastyka
,
fantasy
,
Kevin Hearne
,
kroniki żelaznego druida
,
literatura zagraniczna
,
mitologia
,
rebis
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
13 małych błękitnych kopert - Maureen Johnson
Tytuł oryginału: 13 little blue envelopes
Tytuł polski: 13 małych błękitnych kopert
Autorka: Maureen Johnson
Data premiery: 11 czerwca 2007 r.
Wydawca: Egmont
Liczba stron: 336
"Niezwykła książka o podróży, sztuce, miłości i dorastaniu.... Wzruszająca powieść drogi dla nastolatków!
Siedemnastoletnia Ginny otrzymuje w spadku po ukochanej ciotce 13 małych niebieskich ponumerowanych kopert. W pierwszej znajduje 1000 dolarów i szczegółowe instrukcje, jak kupić bilet lotniczy do Londynu, oraz prośbę, aby udała się tam niezwłocznie i otworzyła kolejny list dopiero na miejscu... Wyrusza w tę niezwykłą podróż po całej Europie, podążając śladami ciotki, jej niezwykłych losów i tajemnic, aby powoli odkrywać sekret szczęścia i niepowtarzalnej urody życia. Tłem tej opowieści są: Edynburg, Paryż, Rzym, Amsterdam, zimne fiordy Skandynawii, gorąca plaża na Korfu i wiele innych zakątków starego kontynentu..."
- od wydawcy
Tytuł polski: 13 małych błękitnych kopert
Autorka: Maureen Johnson
Data premiery: 11 czerwca 2007 r.
Wydawca: Egmont
Liczba stron: 336
"Niezwykła książka o podróży, sztuce, miłości i dorastaniu.... Wzruszająca powieść drogi dla nastolatków!
Siedemnastoletnia Ginny otrzymuje w spadku po ukochanej ciotce 13 małych niebieskich ponumerowanych kopert. W pierwszej znajduje 1000 dolarów i szczegółowe instrukcje, jak kupić bilet lotniczy do Londynu, oraz prośbę, aby udała się tam niezwłocznie i otworzyła kolejny list dopiero na miejscu... Wyrusza w tę niezwykłą podróż po całej Europie, podążając śladami ciotki, jej niezwykłych losów i tajemnic, aby powoli odkrywać sekret szczęścia i niepowtarzalnej urody życia. Tłem tej opowieści są: Edynburg, Paryż, Rzym, Amsterdam, zimne fiordy Skandynawii, gorąca plaża na Korfu i wiele innych zakątków starego kontynentu..."
- od wydawcy
Etykiety:
★★★★★★★★☆☆
,
2007
,
Egmont
,
francja
,
grecja
,
koperty
,
literatura młodzieżowa
,
literatura podróżnicza
,
literatura zagraniczna
,
Maureen Johnson
,
miłość
,
przygody
,
wielka brytania
,
Włochy
środa, 15 sierpnia 2012
Na psa urok - Kevin Hearne
Tytuł oryginału: Hounded
Tytuł polski: Na psa urok
Autor: Kevin Hearne
Data premiery: 28 czerwca 2011 r.
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 296
"Atticus O'Sullivan to gwiazda rockowa wśród magików - ten przystojny Irlandczyk to tak naprawdę ostatni z druidów. Polegając na swych nadprzyrodzonych mocach, wrodzonym sprycie i uroku osobistym, już od dwóch tysięcy lat ucieka przed pewnym celtyckim bogiem. Kiedy jednak w sennym miasteczku Tempe w Arizonie, gdzie się ostatnio zaszył, pojawia się ponętna bogini śmierci Morrigan, jako forpoczta celtyckiego panteonu, Atticus nie ma złudzeń - zanosi się na poważne kłopoty...
Na psa urok to pierwszy tom cyklu urban fantasy. Hearne wypełnia ten świat barwnymi postaciami. Jest tu gadający wilczarz irlandzki i wataha wilkołaków-wikingów, i piękna barmanka opętana przez hinduską boginię, wampir-prawnik i... polskie wiedżmy, którym udało się umknąć nazistom. Szalona mieszanka mitów i współczesności, bohater obdarzony ciętym dowcipem, niespodziewane zwroty akcji - to dość, by rozchichotany czytelnik przeczytał powieść jednym tchem.
Kevin Hearne urodził się w Arizonie. Uczy angielskiego, a kiedy nie sprawdza stosów prac domowych i nie pisze powieści, hoduje bazylię i maluje pejzaże z córką. Ponadto lubi robić piesze wycieczki, czytać komiksy i mieszkać sobie z żoną i córką w tycim acz przytulnym domku."
Jestem ciężkim przypadkiem kolekcjonowania nieprzydatnych ulotek, gazetek reklamowych i innych świstków. Ale gdyby nie ta przypadłość w ogóle nie trafiłabym na tę książkę. No ale od początku. Któregoś pięknego dnia postanowiłam odgracić się z gigantycznej sterty makulatury. Jako że lubię książki nie mogłam nie przejrzeć gazetek reklamowych Empiku. Przeczytałam chyba wszystkie opisy książek i wybrałam trzy pozycje, które koniecznie muszę przeczytać. Wśród nich była książka "Na psa urok" Kevina Hearne'a. Nie słyszałam wcześniej o tym panu, więc zaczęłam swoje poszukiwania co, jak, kiedy, gdzie, dlaczego. No i dowiedziałam się, że owa książka jest pierwszym tomem (z pięciu) Kronik Żelaznego Druida. A jak okazało się jeszcze, że pojawia się wątek polski to nie było siły, która by mnie powstrzymała. Wybrałam się więc do Empiku i po niewielu trudnościach (ostatni egzemplarz zachomikowany między wielkimi książkami był ledwo widoczny) nabyłam książkę. Aktualnie czekam na drugi i trzeci tom, które zostały zamówione specjalnie dla mnie.
Zawsze w tym miejscu pisałam parę słów o fabule. Tym razem jednak zrobię wyjątek i zacznę od okładki. Podoba mi się zasrebrzenie tytułu, aczkolwiek jest on wypukły co powoduje, że moje ręce cały czas go dotykały. I psikus! zasrebrzenie zeszło. Całe szczęście, że zdjęcie zrobione zostało zaraz na samym początku czytania, bo gdybym z tym zwlekała do samego końca tytuł w ogóle nie byłby widoczny. Uwaga! Panowie mogą pominąć fragment, który zaraz nastąpi. Zdjęcie, które widnieje na okładce bardzo mocno przemawia do moich zmysłów. Właściwie od zawsze kręcili mnie chłopcy o rudych i kręconych włosach. A jak jeszcze są z wysp i mają tatuaże to już w ogóle tracę głowę! A pan, który na potrzeby książek został Atticusem.... mogłabym się gapić na niego godzinami.
Zanim na dobre rozpiszę się o fabule zamieszczam Wam link, który mi bardzo pomógł w trakcie czytania. Mitologię hinduską, grecką, rzymską znam, ale jeżeli chodzi o Celtów to już jest gorzej. Owszem interesowałam się kiedyś Celtami, ale na poziomie króla Artura, okrągłego stołu, Merlina, itd. Natomiast ich mitologia była dla mnie czarną magią.
http://eve31381.fm.interia.pl/roznosci/celtowie-slownik.html
No dobrze teraz przejdźmy do tematu, który prawdopodbnie Was najbardziej interesuje. Treść. Głównym bohaterem jest Atticus O'Sullivan, właściwie jego nazwisko jest tylko zamerykanizoną wersją jego prawdziwego nazwiska, którego niestety nie jestem z pamięci odtworzyć, gdyż książka aktualnie jest u mojej siostry. Atticus mieszka w Tempe w Arizonie, prowadzi księgarnie i sklep zielarski Trzecie Oko i z pozoru jest 21-letnim chłopakiem. Prawda jest jednak zupelnie inna. Owszem nasz bohater ma 21, ale nie lat a wiekow. Jest ostatnim z druidów, który wzmocnił swoją moc (którą pobiera z ziemi) zimnym żelazem. Gdy nie prowdzi sklepu, pielęgnuje ogródka i nie jeździ z Oberonem - jego gadający pies - pomaga swojej sąsiadce w pracach ogrodniczych. Ta część Kronik Żelaznego Druida opowiada o konflikcie Atticusa z irlandzkim bogiem miłości o najpotężniejszy miecz, Fragarach. Bóg nie gra według zasad fair play: nasyła na druida faerie, polski sabat, posuwa się nawet do przymierza z siłami piekielnymi. Lecz nie martwcie się, nasz bohater nie jest zupełnie sam. Po swojej stronie ma wilkołaki ze Skandynawii Wikingów, wampira, hinduską wiedźmę w ciele barmanki oraz część bogów z panteonu wierzeń celtyckich (między innymi bogini śmierci). Nie napiszę więcej, gdyż nie mielibyście frajdy z odkrywania samemu co tak właściwie wydarzy się między Atticusem a Aenghusem.... Moim zdaniem ta fabuła jest idealna do zekranizowania. Lubię sobie pogdybać kto bylby idealny do odegrania postaci w tej niezwykłej książce.
Ocena: 6/6. Nie mogę wystawić innej oceny. Tak jak nigdy nie przepadałam za fantasy, tak ta książka przywróciła mi wiarę w to, że jeszcze nie jest dla mnie za późno na przekonanie się do tego gatunku literackiego. A dodatkowym dla mnie plusem jest to, że nie jest to typowe fantasy, owszem są magicy, wiedźmy itd., ale dużo nawiązań to mitologii czy historii różnych krajów. Tak książka po prostu mnie urzekła. Dobre jest również to, że na samym początku została podana wymowa irlandzka imion i nazw własnych. Po konsultacji z bratem przyjaciółki, który na stale mieszka w Irlandii, okazało się, że książkowy irlandzki to wyższa szkoła fonetycznej jazdy.
Muzyka: Modestep - To the stars
P.S. W najbliższym czasie prawdopodobnie zbombarduję Was dalszym losami Atticusa. Nadal czytam "Bielszy odcień śmierci" oraz w planach mam kilka innych pozycji. ;)
Tytuł polski: Na psa urok
Autor: Kevin Hearne
Data premiery: 28 czerwca 2011 r.
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 296
"Atticus O'Sullivan to gwiazda rockowa wśród magików - ten przystojny Irlandczyk to tak naprawdę ostatni z druidów. Polegając na swych nadprzyrodzonych mocach, wrodzonym sprycie i uroku osobistym, już od dwóch tysięcy lat ucieka przed pewnym celtyckim bogiem. Kiedy jednak w sennym miasteczku Tempe w Arizonie, gdzie się ostatnio zaszył, pojawia się ponętna bogini śmierci Morrigan, jako forpoczta celtyckiego panteonu, Atticus nie ma złudzeń - zanosi się na poważne kłopoty...
Na psa urok to pierwszy tom cyklu urban fantasy. Hearne wypełnia ten świat barwnymi postaciami. Jest tu gadający wilczarz irlandzki i wataha wilkołaków-wikingów, i piękna barmanka opętana przez hinduską boginię, wampir-prawnik i... polskie wiedżmy, którym udało się umknąć nazistom. Szalona mieszanka mitów i współczesności, bohater obdarzony ciętym dowcipem, niespodziewane zwroty akcji - to dość, by rozchichotany czytelnik przeczytał powieść jednym tchem.
Kevin Hearne urodził się w Arizonie. Uczy angielskiego, a kiedy nie sprawdza stosów prac domowych i nie pisze powieści, hoduje bazylię i maluje pejzaże z córką. Ponadto lubi robić piesze wycieczki, czytać komiksy i mieszkać sobie z żoną i córką w tycim acz przytulnym domku."
- od wydawcy
Na psa urok | Raz wiedźmie śmierć | Między młotem a piorunem | Zbrodnia i Kojot | Kijem i mieczem | Kronika wykrakanej śmierci | Shattered
Jestem ciężkim przypadkiem kolekcjonowania nieprzydatnych ulotek, gazetek reklamowych i innych świstków. Ale gdyby nie ta przypadłość w ogóle nie trafiłabym na tę książkę. No ale od początku. Któregoś pięknego dnia postanowiłam odgracić się z gigantycznej sterty makulatury. Jako że lubię książki nie mogłam nie przejrzeć gazetek reklamowych Empiku. Przeczytałam chyba wszystkie opisy książek i wybrałam trzy pozycje, które koniecznie muszę przeczytać. Wśród nich była książka "Na psa urok" Kevina Hearne'a. Nie słyszałam wcześniej o tym panu, więc zaczęłam swoje poszukiwania co, jak, kiedy, gdzie, dlaczego. No i dowiedziałam się, że owa książka jest pierwszym tomem (z pięciu) Kronik Żelaznego Druida. A jak okazało się jeszcze, że pojawia się wątek polski to nie było siły, która by mnie powstrzymała. Wybrałam się więc do Empiku i po niewielu trudnościach (ostatni egzemplarz zachomikowany między wielkimi książkami był ledwo widoczny) nabyłam książkę. Aktualnie czekam na drugi i trzeci tom, które zostały zamówione specjalnie dla mnie.
Zawsze w tym miejscu pisałam parę słów o fabule. Tym razem jednak zrobię wyjątek i zacznę od okładki. Podoba mi się zasrebrzenie tytułu, aczkolwiek jest on wypukły co powoduje, że moje ręce cały czas go dotykały. I psikus! zasrebrzenie zeszło. Całe szczęście, że zdjęcie zrobione zostało zaraz na samym początku czytania, bo gdybym z tym zwlekała do samego końca tytuł w ogóle nie byłby widoczny. Uwaga! Panowie mogą pominąć fragment, który zaraz nastąpi. Zdjęcie, które widnieje na okładce bardzo mocno przemawia do moich zmysłów. Właściwie od zawsze kręcili mnie chłopcy o rudych i kręconych włosach. A jak jeszcze są z wysp i mają tatuaże to już w ogóle tracę głowę! A pan, który na potrzeby książek został Atticusem.... mogłabym się gapić na niego godzinami.
Zanim na dobre rozpiszę się o fabule zamieszczam Wam link, który mi bardzo pomógł w trakcie czytania. Mitologię hinduską, grecką, rzymską znam, ale jeżeli chodzi o Celtów to już jest gorzej. Owszem interesowałam się kiedyś Celtami, ale na poziomie króla Artura, okrągłego stołu, Merlina, itd. Natomiast ich mitologia była dla mnie czarną magią.
http://eve31381.fm.interia.pl/roznosci/celtowie-slownik.html
No dobrze teraz przejdźmy do tematu, który prawdopodbnie Was najbardziej interesuje. Treść. Głównym bohaterem jest Atticus O'Sullivan, właściwie jego nazwisko jest tylko zamerykanizoną wersją jego prawdziwego nazwiska, którego niestety nie jestem z pamięci odtworzyć, gdyż książka aktualnie jest u mojej siostry. Atticus mieszka w Tempe w Arizonie, prowadzi księgarnie i sklep zielarski Trzecie Oko i z pozoru jest 21-letnim chłopakiem. Prawda jest jednak zupelnie inna. Owszem nasz bohater ma 21, ale nie lat a wiekow. Jest ostatnim z druidów, który wzmocnił swoją moc (którą pobiera z ziemi) zimnym żelazem. Gdy nie prowdzi sklepu, pielęgnuje ogródka i nie jeździ z Oberonem - jego gadający pies - pomaga swojej sąsiadce w pracach ogrodniczych. Ta część Kronik Żelaznego Druida opowiada o konflikcie Atticusa z irlandzkim bogiem miłości o najpotężniejszy miecz, Fragarach. Bóg nie gra według zasad fair play: nasyła na druida faerie, polski sabat, posuwa się nawet do przymierza z siłami piekielnymi. Lecz nie martwcie się, nasz bohater nie jest zupełnie sam. Po swojej stronie ma wilkołaki ze Skandynawii Wikingów, wampira, hinduską wiedźmę w ciele barmanki oraz część bogów z panteonu wierzeń celtyckich (między innymi bogini śmierci). Nie napiszę więcej, gdyż nie mielibyście frajdy z odkrywania samemu co tak właściwie wydarzy się między Atticusem a Aenghusem.... Moim zdaniem ta fabuła jest idealna do zekranizowania. Lubię sobie pogdybać kto bylby idealny do odegrania postaci w tej niezwykłej książce.
Ocena: 6/6. Nie mogę wystawić innej oceny. Tak jak nigdy nie przepadałam za fantasy, tak ta książka przywróciła mi wiarę w to, że jeszcze nie jest dla mnie za późno na przekonanie się do tego gatunku literackiego. A dodatkowym dla mnie plusem jest to, że nie jest to typowe fantasy, owszem są magicy, wiedźmy itd., ale dużo nawiązań to mitologii czy historii różnych krajów. Tak książka po prostu mnie urzekła. Dobre jest również to, że na samym początku została podana wymowa irlandzka imion i nazw własnych. Po konsultacji z bratem przyjaciółki, który na stale mieszka w Irlandii, okazało się, że książkowy irlandzki to wyższa szkoła fonetycznej jazdy.
★★★★★★★★★★
Muzyka: Modestep - To the stars
P.S. W najbliższym czasie prawdopodobnie zbombarduję Was dalszym losami Atticusa. Nadal czytam "Bielszy odcień śmierci" oraz w planach mam kilka innych pozycji. ;)
Etykiety:
★★★★★★★★★★
,
fantastyka
,
fantasy
,
Kevin Hearne
,
kroniki żelaznego druida
,
literatura zagraniczna
,
mitologia
,
rebis
wtorek, 14 sierpnia 2012
Dziewczynka z majowymi kwiatkami - Karin Wahlberg
Tytuł oryginału: Flickan med majblommorna
Tytuł polski: Dziewczynka z majowymi kwiatkami
Autorka: Karin Wahlberg
Data premiery: 18 kwiecień 2012 r.
Wydawca: Świat Książki
Liczba stron: 480
"W pralni zlokalizowanej w czynszowej kamienicy miał miejsce niezwykle brutalny napad. Ofiarą jest starsza pani, którą znalazła sąsiadka. Dotkliwie pobita kobieta po dwóch dniach umiera. Dochodzenie w sprawie pobicia zmienia się w dochodzenie w sprawie zabójstwa.
Czy "morderca z pralni" ponownie zaatakuje? Czy Doris Västlund jest pierwszą przypadkową ofiarą mordercy, czy też napad ma coś wspólnego z zaognionym konfliktem o pralnię toczącym się w kamienicy? Co zobaczyła jedenastoletnia Viktoria, która sprzedawała majowe kwiatki na klatce schodowej? Dziewczynka nie chce mówić, ale najwyraźniej coś ukrywa. Veronice nie daje to spokoju.
Dochodzenie prowadzi Louise Jasinski, która chwilowo zastępuje szefa, Claesa Claessona. Policja błądzi po omacku, w dodatku Louise boryka się z problemami osobistymi. Jej życie się sypie. Wtedy właśnie Claes Claesson dokonuje strasznego odkrycia, a zrozpaczona matka Viktorii zgłasza zaginięcie córki..."
-od wydawcy
Tytuł polski: Dziewczynka z majowymi kwiatkami
Autorka: Karin Wahlberg
Data premiery: 18 kwiecień 2012 r.
Wydawca: Świat Książki
Liczba stron: 480
"W pralni zlokalizowanej w czynszowej kamienicy miał miejsce niezwykle brutalny napad. Ofiarą jest starsza pani, którą znalazła sąsiadka. Dotkliwie pobita kobieta po dwóch dniach umiera. Dochodzenie w sprawie pobicia zmienia się w dochodzenie w sprawie zabójstwa.
Czy "morderca z pralni" ponownie zaatakuje? Czy Doris Västlund jest pierwszą przypadkową ofiarą mordercy, czy też napad ma coś wspólnego z zaognionym konfliktem o pralnię toczącym się w kamienicy? Co zobaczyła jedenastoletnia Viktoria, która sprzedawała majowe kwiatki na klatce schodowej? Dziewczynka nie chce mówić, ale najwyraźniej coś ukrywa. Veronice nie daje to spokoju.
Dochodzenie prowadzi Louise Jasinski, która chwilowo zastępuje szefa, Claesa Claessona. Policja błądzi po omacku, w dodatku Louise boryka się z problemami osobistymi. Jej życie się sypie. Wtedy właśnie Claes Claesson dokonuje strasznego odkrycia, a zrozpaczona matka Viktorii zgłasza zaginięcie córki..."
-od wydawcy
Etykiety:
★★★★★★★☆☆☆
,
2012
,
Karin Wahlberg
,
kryminał
,
literatura skandynawska
,
literatura zagraniczna
,
morderstwo
,
Świat Książki
poniedziałek, 30 lipca 2012
Pokoje do wynajęcia - Valerio Varesi
Tytuł polski: Pokoje do wynajęcia
Autor: Valerio Varesi
Data premiery: 12.06.2012 r.
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 296
"Zbliża się Boże Narodzenie. W kamienicy w centrum Parmy ginie stara kobieta. Jej serce pocięto nożem na drobne kawałki. Dochodzenie prowadzi komisarz Soneri, mruk i indywidualista z trudem mieszczący się w ramach policyjnych schematów. Szukając mordercy, będzie zmuszony wrócić do bolesnej osobistej przeszłości. Okaże się przy tym, że nikogo - nawet swych najbliższych - nie znal tak dobrze, jak mu się wydawało.
Polityka, korupcja, zadawnione urazy, surowa mentalność apenińskich górali, nielegalne aborcje. Korowód tajemniczych, niekiedy groteskowych postaci, demony przeszłości przyczajone w bramach i zaułkach starego miasta. I gęsta mgła, jaka każdej zimy spowija Parmę. Oto Italia, jakiej nie znamy."
- od wydawcy
(...) składamy się z pustki, ze złudzeń, z pozorów... Nawet śledztwa rekonstruują zaledwie mechanikę faktów.
Czekając któregoś dnia na siostrę w Empiku wpadła mi w ręce ta oto książka. Czytałam już różne kryminały, w sensie z różnych stron świata, dlatego postanowiłam przekonać się co w tej kwestii do powiedzenia mają Włosi. Z książką "męczyłam się" przez około miesiąc, ale nie dlatego że nie była ciekawa, tylko ze względu na codzienne zajęcia językowe. W każdym razie udało mi się ją skończyć, ku niezadowoleniu mojej siostry odnośnie czasu trwania. Książkę czyta się bardzo przyjemnie, choć muszę przyznać, że nie jestem w 100% usatysfakcjonowana. Moja siostra ma rację w tym, że jestem mistrzynią w kupowaniu nietrafionych książek.
Jeżeli chodzi o fabułę to muszę powiedzieć, że byłam strasznie podekscytowana miejscem zbrodni. Staruszka z jedna raną kłutą serca. Zaraz potem wiadomość, że serce zostało podzielone na 12 części. Kto by się nie zainteresował?! Ale muszę z bólem serca przyznać, że na tym koniec. Śledztwo przebiega jak...., nawet nie mogę powiedzieć, że przebiega. Prawda jest taka, że książka nie trzyma w napięciu, nie pozwala domyślać się czytelnikowi kto zabił, a jak już się okazuję to nie ma specjalnego zaskoczenia. Całe szukanie mordercy główny bohater zostawia swojemu podwładnemu, gdy sam chodzi po mieście, co chwila wchodząc do knajpy i obżera się.
Lubił puścić wodze wyobraźni. Właśnie tak jak teraz, kiedy patrzył na nielicznych przechodniów.
Nie ma prawdziwej cywilizacji tam gdzie się źle jada.
Kilka słów o bohaterze, bo zdaje się nawet nie napisałam jak się nazywa. Głównym bohaterem jest komisarz Soneri, mieszkający w Parmie, wdowiec. Stracił żonę oraz dziecko w wyniku powikłań porodowych. Od tamtego czasu nie może znaleźć sobie miejsca w świecie, choć umawia się z Angelą - panią adwokat. Komisarz jest osobą melancholijna, raczej zamkniętą w sobie i nie potrafiącą współdziałać ze współpracownikami. Przez całą książkę chodzi po zamglonej Parmie, która szykuje się do świąt Bożego Narodzenia, zachodząc co jakiś czas na miejsce zbrodni, stacji Tagliavini, w której mieszkała w młodości jego żona. Zamiast zająć się śledztwem, komisarz większość czasu poświęca na prowadzenie prywatnych poszukiwań, po tym jak na jaw wychodzą skrywane tajemnice, które miała jego żona. Po przeczytaniu książki bez bicia mogę powiedzieć, że komisarz Soneri nie przypadł mi do gustu. Przypomina mi trochę Nielsa z "Ostatniego dobrego człowieka", z tym że ten drugi był jakoś mniej pierdołowaty.
- Życie to bezlitosny wyścig, a ja miałem pecha i złapałem kapcia. Próbowałem na nowo dogonić peleton, ale jechali zbyt szybko.
Nie mogę nie wspomnieć o oprawie graficznej. Gdyby nie ona prawdopodobnie nie przyciągnęłoby mnie do książki. Uwielbiam Włochy! Nie tylko za wyśmienitą kuchnię, ale również za tajemniczość i niezwykłość mniejszych miasteczek. Przy opisie miasta zapragnęłam się tam znaleźć i razem z bohaterem przechadzać się uliczkami Parmy. Sama w okresie zimowym uwielbiam obserwować zaśnieżoną Warszawę nocą (mimo przerażającego zimna).
Ocena: 4/6. Uważam że i tak wystawiam za wysoką ocenę tej książce. Nie podoba mi się to, że w kryminale nie ma napięcia i zwodzenia czytelnika przy typowaniu podejrzanych. A w kryminałach przecież o to chodzi. Wiem natomiast to, że nie sięgnę po kolejną książkę tego autora. No chyba że zbierze jakies fenomenalne recenzje.
★★★★★★★☆☆☆
W ciszy, która zapadła, Soneri pomyślał, że człowiek sam dla siebie jest najgorszym katem.
Muzyka: Delphic - Doubt
P.S. Przepraszam Was za tak długi okres milczenia, ale w te wakacje postawiłam na samokształcenie się. Lipiec - intensywny kurs hiszpańskiego. Sierpień - szkolenie barmańskie - ale nie jestem jeszcze w 100% pewna, więc jakbym zniknęła znów na jakiś czas to będziecie wiedzieć czemu. :) W czasie, w którym mnie nie było jestem pewna, że moja siostra zapewniła Wam mnóstwo rozrywki.
W każdym razie jestem w trakcie czytania "Bielszego odcienia śmierci", więc jeśli mojego czasu nie zabiorą kursy i szkolenia to postaram się dodać recenzję jak najszybciej.
Etykiety:
★★★★★★★☆☆☆
,
2012
,
kryminał
,
literatura zagraniczna
,
morderstwo
,
rebis
,
Valerio Varesi
,
Włochy
,
zima
czwartek, 28 czerwca 2012
Ogólna Teoria Wszystkiego - Igor Zalewski
Autor: Igor Zalewski
Data premiery: The Facto
Liczba stron: 344
Pan Igor Zalewski to polski dziennikarz i komentator polityczny. Pisze felietony do wielu dzienników, magazynów, itp. Między innymi do "Wprost", "Uważam Rze", "Przekrój", itp., współpracuje również z Wirtualną Polską.
Książka to zbiór felietonów, które ukazały się na przestrzeni kilku lat w różnych gazetach. Pogrupowane są w bloki tematyczne, np. podróże, polityka, itd. Felietony mają charakter prześmiewczy - autor obserwuje otaczający nas świat, wyciąga wnioski i w bardzo przyjemny sposób dzieli się swoimi spostrzeżeniami z czytelnikiem. Mimo że produkty twórcze pana Igora są żartobliwe to muszę przyznać, że w wielu aspektach ma rację. Jego dobra spostrzegawczość i błyskotliwe wnioski są naprawdę bardzo imponujące.
Jest to książka dla osób, które lubią tego typu publikacje, czytać gazety i się pośmiać - bo osobiście muszę powiedzieć, że w niektórych momentach płakałam ze śmiechu. Osobiście nie zwróciłabym na nią uwagi w księgarni, ale że dostałam ją całkowicie za darmo (przy wizycie w Cmentarzysku Zapomnianych Książek), a darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, musiałam ją przeczytać.
Ocena: 4+/6. Ogólne wrażenie po przeczytaniu książki nie jest złe, a ocena z niczego nie wynika. Dałam 4+ bo uważam że jest to pozycja warta przeczytania, ale nie trzeba się o nią zabijać. Ostatecznie bardzo ciężko mi było podjąć decyzję o ocenie, ponieważ ciężko jest oceniać luźne spostrzeżenia.
★★★★★★★☆☆☆
Muzyka: Athlete - Superhuman Touch
P.S. Sesja zakończona! Mam teraz mnóstwo czasu, aby oddać się czytaniu. :)
sobota, 16 czerwca 2012
Przenośne drzwi - Tom Holt
Tytuł polski: Przenośne drzwi
Autor: Tom Holt
Data premiery: 6.10.2009 r.
Wydawca: Prószyński Media
Liczba stron: 320
"Start w nowej pracy jest zawsze stresujący. Gdy Paul Carpenter przychodzi do biura J.W. Wells & Co i od razu czuje się znudzony (jedynie atrakcyjna koleżanka przyciąga jego uwagę), nawet nie ma pojęcia, w jakie wpadł tarapaty. Paul widzi, że dookoła dziwnie się dzieje, a w sobie (o zgrozo!) odkrywa niepokojące pokłady czarodziejskich talentów. Znajduje też tytułowe drzwi, pozornie zwykłe drzwi biurowe...
Tom Holt (ur. 1961) - popularny brytyjski autor, mistrz tzw. komicznej fantasy, często porównywany do Terry'ego Pratchetta.W swoich powieściach wykorzystuje motywy mitologiczne, historyczne i literackie, najczęściej je parodiując."
- od wydawcy
Muszę się bez bicia przyznać, że nie przepadam za fantastyką. Z tego gatunku przeczytałam jedynie klasykę gatunku - sagę o Ziemiomorzu Ursuli K. le Guin. Nabyłam tę książkę zupełnie przez przypadek podczas kupowania innej książki, już nawet nie pamiętam jakiej, bo było to w odległej przeszłości. W każdym razie zaintrygował mnie opis i przede wszystkim okładka, którą uważam za uroczą, zwłaszcza ten zielony chochlik z eliksirem miłosnym. I tak w oka mgnieniu książka znalazła się u mnie na półce. Po przeczytaniu niespełna dwóch rozdziałów miałam dość. Jednak kilka tygodni temu postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę. I nie żałuje, chociaż w sumie o nie wiem dlaczego, bo przy zdrowych zmysłach bym tak nie powiedziała.
Kupiłam książkę nie dla samej treści, lecz dla sprawdzenia tych elementów, które autor zaczerpnął z mitologii, historii czy literatury. I nie rozczarowałam się! Pojawiają się wątki, oczywiście oprócz tych oczywistych dla samego gatunku, króla Artura, Tardis z "Doktora Who" (którego uwielbiam <3). I moje ulubione - choć nie za bardzo wpisujące się w tę grupę - odniesienia do sanskrytu. Bawi mnie to niezmiernie, ale może dlatego, że już co nie co jestem w stanie powiedzieć w tym języku. Niestety nie należy on do najłatwiejszych.
O bohaterach słów kilka: Paul Carpenter to niezbyt przystojny i niezbyt ciekawy facecik. Szczerze powiedziawszy to takie flaki w oleju. Ni to wygadane ni to absorbujące. Jego przemyślenia w większości prowadziły mnie w stronę, jakże wielkiej, irytacji. Jak się nic nie dzieje to jest źle. Druga w kolejności jest Sophie P. - obiekt westchnień Paul'a. Nawiasem mówiąc nie wiem co on w niej widzi. Jest irytująca, niezbyt miła i do tego mam wrażenie, że też niezbyt atrakcyjna (na pewno atrakcyjności nie dodają jej "zabiegi pielęgnacyjne"). Natomiast wielkim atutem książki są barwne postacie drugoplanowe. Zaczynając od goblinów kończąc na elfach. Nie będę wdawać się w szczegóły kto, jak i dlaczego, ale "dla każdego coś dobrego." Wtrącę jednak, że pojawił się nawet wątek polski, pod postacią jednego ze wspólników J.W. Wells & Co.
Styl pisania też pozostawia wiele do życzenia, ale raczej pod względem chaotyczności. Bez ładu i składu są przeskakiwania z wątku na wątek. Jednakże książkę czyta się łatwo i przyjemnie. Po skończonym rozdziale, chce się zacząć kolejny, żeby sprawdzić co dalej. Do stylu Pratchetta nie mogę się odwoływać, bo nic nie czytałam, ale nie spodziewam się, że jest podobny. W końcu Tom Holt jest TYLKO porównywany do Pratchetta. A jeżeli rozpatrywać styl w kontekście gatunku - fantastyki komicznej - to muszę przyznać, że żarciki i podteksty bardzo mi się podobały.
Koniec końców książka nie jest taka zła. Muszę jednak zaznaczyć, że w pierwszej kolejności powinni przeczytać ją osoby, które lubią fantastykę. Dla mnie była to miła odskocznia od tego co zwykle czytam, jednak nadal czekam na książkę o smokach, goblinach, elfach, etc., która spowoduje, że będę chciała dalej kontynuować przygodę w sferze nadprzyrodzonej. Choć muszę przyznać, że miejsce akcji, biurowiec w Londynie, i niecodzienne przedstawienie relacji biurowych bardzo mi się podobało. Nie jest to typowe umiejscowienie tego typu książek.
Ocena: 3/6. Niedogodnością dla mnie były dla mnie niesamowicie długie rozdziały. Krótkie rozdziały dają mi elastyczność jeżeli chodzi o przerwanie czytania. Ponadto fabuła strasznie wolno się rozkręca. Czytając książkę przy każdym rozdziale zadawałam sobie pytanie: 'Czy to już? Czy teraz znajdzie te drzwi?' To, że tytułowe drzwi Paul znalazł dopiero w połowie książki, nawet później, bardzo mnie uradowało. Znalazłabym jeszcze parę wad, ale jakoś nie potrafię wyrazić ich słowami, więc to musi wystarczyć. Wszystkie te wady nie przeszkodziły mi jednak cieszyć się, jak głupi do sera, jak przygoda znalazła swoje rozwiązanie.
Zdaję sobie sprawę, że mogłam dość ostro potraktować tę pozycję, ale jak coś mi się nie podoba to mówię otwarcie. Po za tym nie mogłabym skłamać, bo ktoś zachęcony opinią i by mu się nie spodobało, mógłby złożyć reklamację. :) Tym miłym akcentem kończę swoje wypociny.
★★★★★☆☆☆☆☆
Muzyka: SBTRKT - Trials of the Past
Etykiety:
★★★★★☆☆☆☆☆
,
2009
,
fantasy
,
literatura zagraniczna
,
Prószyński Media
,
Tom Holt
Cmentarzysko Zapomnianych Książek
Robiąc sobie dzień wolnego od nauki, pojechałam do miejsca, które już od dawno miałam odwiedzić. Mianowicie Cmentarzysko zapomnianych Książek.
Zamieniono koncepcję jednodniowych "wyprzedaży" książek na miejsce stałe. Cmentarzysko Zapomnianych Książek mieści się na ulicy Szadkowskiego 2a w Warszawie (Bemowo). Trafiają tam książki z likwidowanych bibliotek, antykwariatów czy od ludzi pozbywających się bezużytecznych, dla nich książek.
Zamieniono koncepcję jednodniowych "wyprzedaży" książek na miejsce stałe. Cmentarzysko Zapomnianych Książek mieści się na ulicy Szadkowskiego 2a w Warszawie (Bemowo). Trafiają tam książki z likwidowanych bibliotek, antykwariatów czy od ludzi pozbywających się bezużytecznych, dla nich książek.
wtorek, 5 czerwca 2012
zapowiedź
Zapowiadamy dłuższą przerwę w dodawaniu postów, a przynajmniej będą dodawane w bardzo długich odstępach czasowych. Spowodowane to jest sesją oraz wyciąganiem ocen. Siedzenie z nosem w książkach naukowych uniemożliwia nam czytanie książek o bardziej rozrywkowym charakterze. See you soon.
Asia i Ala
Asia i Ala
czwartek, 31 maja 2012
Śmierć za cukiernią - Joanne Fluke
Tytuł polski: Śmierć za cukiernią
Autorka: Joanne Fluke
Data premiery: 10.04.2012 r.
Liczba stron: 496
Wydawnictwo: Bellona SA
"Utalentowany detektyw amator, ekscentryczni mieszkańcy Minnesoty, spora garść mrożącej krew w żyłach niepewności oraz pokaźna porcja smakowitych przepisów - oto cechy szczególne znakomitego kryminału z rudowłosą Hanną Swensen w roli głównej. Akcja rozgrywa się pewnej mroźnej jesieni na wsi w stanie Minnesota. Autorka doskonale oddaje atmosferę panującą na prerii, kiedy co chwila zamieć przynosi kolejne porcje śniegu. Mimo to czytając książkę nie czuje się chłodu, a wręcz przeciwnie - miłą atmosferę małej miejscowości, gdzie zapach kawy i świeżo upieczonych ciasteczek pomaga przetrwać wyjątkowo długą i zimną porę roku. Do samego końca nie wiadomo, kto okaże się mordercą. Można oczywiście zgadywać, lecz co rusz jakiś trop okazuje się fałszywy... Smaku dodają również, i to dosłownie, przepisy podawane przez autorkę. Większość z nas skusi się zapewne, by wypróbować bodaj kilka z nich, lecz dopiero po przeczytaniu książki - bowiem tak dobrej zabawy nie przerywa się w połowie..."
Na wstępie chciałabym poruszyć kilka kwestii. Po pierwsze: Pierwszy raz spotykam się z książką, która tak późno została przetłumaczona. Rozumiem, że na świecie jest dużo książek, ale 12 lat to chyba jednak trochę za dużo. Niemniej jednak cieszę się, że Bellona postanowiła ją wydać. Po drugie: tłumaczenie. Nie wiem jak "Chocolate Chip Cookie Murder" można przetłumaczyć na "Śmierć za cukiernią".... W sumie to ja sama nie mam pomysłu na odpowiedni tytuł, ale na pewno nie taki. Chyba lepiej byłoby zostawić oryginalny tytuł. Po trzecie, i ostatnie: okładka. Wiem, że książka jest z działu 'kryminał dla kobiet', ale to zdjęcie w ogóle nie kojarzy mi się z morderstwem, a ledwo widoczną krew na dole okładki zauważyłam dopiero po jakimś czasie. I po raz kolejny wspomnę o okładkach oryginalnych, które mimo swojej tematyki wywołują u mnie ślinotok. No dobrze, koniec narzekań jak na jedną książkę.
Jeżeli chodzi o to jak trafiłam na książkę, to muszę się przyznać, że było to zupełnie przypadkowe. Zadzwoniła do mnie siostra z pytaniem czy ma kupić "Bielszy odcień śmierci". Jako, że ja miałam w planie kupić tę książkę, weszłam na stronę Zbrodni w Bibliotece i przeglądałam ich księgozbiór. I takim sposobem trafiłam na "Śmierć za cukiernią". Przeczytałam z grubsza o co chodzi i jak się okazało, że książka wzbogacona jest o przepisy na słodkości wiedziałam, że musimy mieć to dzieło. Obie z siostrą jesteśmy łasuchami i lubimy piec, więc mamy dodatkowy pożytek z książki.
Teraz zasadniczy punkt: treść. Kryminały lubię dlatego, że spełniam się w roli detektywa, którym w rzeczywistości nigdy nie będę. Lubię sama dochodzić do tego kto zabił. I tym razem, pierwszy raz, udało mi się trafnie wytypować podejrzanego (nałogowe oglądanie CSI, CASTLE i BONES na coś się przydały). Nie przepadam za kryminałami, w których od samego początku czytelnik wie, kto jest przestępcą, kwestia tylko jak dochodzi do tego detektyw. Dobrze, ale odeszłam za bardzo od tematu. Miałam pisać o treści, a piszę o swoich upodobaniach. Główna bohaterka, Hannah Swensen, jest 29-letnią, rudą właścicielką Ciasteczkowej Doliny, która nieoficjalnie pomaga rozwiązać sprawę podwójnego morderstwa swojemu szwagrowi (jeżeli pomyliłam się w powiązaniach rodzinnych - przepraszam). Mimo że tłem dla wydarzeń są zimowe dni, czytelnik ma wrażenie, że znajduje się w pięknie pachnącej czekoladą i cynamonem cukierni. Dodatkowym elementem, którego nie lubię, ale uważam, że przy takich książkach jest on nieodłączny, jest kończenie rozdziałów w najciekawszych momentach.
Dodatkową atrakcją jest to, że polska wersja książki jest tłumaczeniem limitowanej wersji amerykańskiej. To znaczy, że zawiera w sobie gratisowe odpowiadanie o pewnej dziewczynie, która uciekła z domu.
Polecam tę pozycję książkową każdemu, ale muszę zaznaczyć, że należy się wcześniej do tego odpowiednio przygotować. Bowiem pojawiające się co jakiś czas przepisy spowodują automatyczne poczucie głodu. :)
Ocena: 6/6. Nie znalazłam żadnej niedogodności, ale nie znaczy to, że ktoś inny ich nie znajdzie. POLECAM!!!
★★★★★★★★★★
Muzyka: Nina Simone - Feeling Good
Etykiety:
★★★★★★★★★★
,
2012
,
Bellona SA
,
Joanne Fluke
,
kryminał
,
literatura zagraniczna
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)