Tytuł: Domek z piernika
Tytuł oryginału: Pepparkakshuset
Autorka: Carin Gerhardsen
Data wydania: maj 2012 r.
Wydawca: Dom Wydawniczy REBIS
Liczba stron: 368
"Sztokholm. Listopadowy poniedziałek. Zmierzcha, pada śnieg. Mężczyzna siedzi wygodnie w wagonie metra. Zastanawia się, czy widać po nim, że jest szczęśliwy. Czy komuś to przeszkadza?
W środkowej Szwecji w krótkim czasie dochodzi do kilku bestialskich zabójstw. Kiedy inspektor Conny Sjöberg z policji w Hammarby zaczyna podejrzewać, że mogą być ze sobą powiązane, czuje, jak przenika go lodowate zimno. Gdzieś tam czai się człowiek, którym kierują bardzo osobiste motywy i ktory nie cofnie się przed niczym.
Domek z piernika to pierwsza część cyklu o Hammarby, nowej serii kryminałów, pełnej mrożących krew w żyłach intryg i zaskakujących zwrotów akcji. Pod koniec czytelnik pragnie tylko jednego: żeby ta opowieść się nie kończyła. I tak właśnie się dzieje."
- od wydawcy
Domek z piernika | Najmroczniejsza ciemność | Kołysanka na śmierć
Na książkę trafiłam już baaaaardzo dawno temu. Jednak widocznie nie zaciekawiła mnie aż tak bardzo (jednak ją sobie zapisałam) skoro sięgnęłam po nią dopiero po półtora roku. Ale nie mogłam nie sięgnąć, bo akurat znalazłam w pobliskim supermarkecie przeceniony egzemplarz. Z ceny detalicznej 29,90 zeszli do 14,90. To zawsze 15 pln w kieszeni - na inne książki. :)
Zanim zacznę opisywać fabułę muszę wspomnieć o jednej rzeczy. [spoiler pośredni!] Autorka od samego początku trochę wprowadza w błąd czytelnika. Jest pamiętnik mordercy i myślisz, że wiesz kto zabija. Jednak na koniec okazuje się coś zupełnie innego. I siedzisz z otwartą buzią i nie możesz uwierzyć, że tak łatwo dałeś się wywieść w maliny. Jeszcze nie spotkałam się z tak skonstruowaną książką, co nie znaczy, że takowej nie ma. Uważam, że jest to bardzo ciekawy pomysł.
Na samym wstępie książka przenosi czytelnika do Katherineholmu w roku 1968. Tam jest świadkiem jak grupa dzieci wyżywa się w dość bestialski sposób na dziewczynce i chłopcu, a przedszkolanka nic nie robi.
Po tym krótkim wstępie czytelnik przenosi się do Sztokholmu w rok 2006. I co dość nietypowe na samym początku rzecz rozgrywa się przy pierwszej ofierze - jak się czuje, gdzie zmierza, jakie ma plany na dalszą część wieczora. I to wszystko przerywa jego bestialskie zabójstwo.
Sprawą tego morderstwa zajmuje się Conny Sjöberg i jego zespół. Na miejscu zbrodni znajdują odciski palców i butów w ogrodzie dwóch osób. Jeden zestaw należy do ofiary, drugi jest nieznany. Dodatkowo dziwnym faktem jest, że ofiara została zamordowana w domu staruszki, która w trakcie morderstwa przebywała w szpitalu, i co dziwniejsze nie znała zamordowanego mężczyzny. Sam denat wydaje się bez zarzutu. Hans Vannerberg to 44-letni agent nieruchomości, któremu powodziło się nie tylko w sferze zawodowej, ale również w sferze prywatnej. Żonaty, ojciec trójki dzieci. Nie karany, według opinii żony, lubiany przez wszystkich. Czy na pewno? Wygląda na to, że zabójca miał jednak jakiś motyw.
Początkowo śledztwo stoi w miejscu. Conny ma przeczucie, że to nie przypadek, że Hans Vannerberg został zamordowany w domu Ingrid Olsson. Szuka jakiś powiązań. W końcu udaje mu się natrafić na jakiś trop. W międzyczasie w wiadomościach podawane są informacje o zabójstwach czterdziestoczteroletnich kobiet na terenie Szwecji. Czy powiązanie, które znalazł śledczy wszystko wyjaśni? Czy to możliwe, żeby natrafili na seryjnego mordercę? I dlaczego nie ma żadnego schematu działania?
Co do atmosfery towarzyszącej podczas czytania to muszę powiedzieć, że było mi strasznie zimno. Nie dość, że pora roku w książce to zima, to jeszcze morderca działał w dość bezwzględny sposób, nie wykazując żadnej skruchy.
Zanim zacznę opisywać fabułę muszę wspomnieć o jednej rzeczy. [spoiler pośredni!] Autorka od samego początku trochę wprowadza w błąd czytelnika. Jest pamiętnik mordercy i myślisz, że wiesz kto zabija. Jednak na koniec okazuje się coś zupełnie innego. I siedzisz z otwartą buzią i nie możesz uwierzyć, że tak łatwo dałeś się wywieść w maliny. Jeszcze nie spotkałam się z tak skonstruowaną książką, co nie znaczy, że takowej nie ma. Uważam, że jest to bardzo ciekawy pomysł.
Na samym wstępie książka przenosi czytelnika do Katherineholmu w roku 1968. Tam jest świadkiem jak grupa dzieci wyżywa się w dość bestialski sposób na dziewczynce i chłopcu, a przedszkolanka nic nie robi.
Po tym krótkim wstępie czytelnik przenosi się do Sztokholmu w rok 2006. I co dość nietypowe na samym początku rzecz rozgrywa się przy pierwszej ofierze - jak się czuje, gdzie zmierza, jakie ma plany na dalszą część wieczora. I to wszystko przerywa jego bestialskie zabójstwo.
Sprawą tego morderstwa zajmuje się Conny Sjöberg i jego zespół. Na miejscu zbrodni znajdują odciski palców i butów w ogrodzie dwóch osób. Jeden zestaw należy do ofiary, drugi jest nieznany. Dodatkowo dziwnym faktem jest, że ofiara została zamordowana w domu staruszki, która w trakcie morderstwa przebywała w szpitalu, i co dziwniejsze nie znała zamordowanego mężczyzny. Sam denat wydaje się bez zarzutu. Hans Vannerberg to 44-letni agent nieruchomości, któremu powodziło się nie tylko w sferze zawodowej, ale również w sferze prywatnej. Żonaty, ojciec trójki dzieci. Nie karany, według opinii żony, lubiany przez wszystkich. Czy na pewno? Wygląda na to, że zabójca miał jednak jakiś motyw.
Początkowo śledztwo stoi w miejscu. Conny ma przeczucie, że to nie przypadek, że Hans Vannerberg został zamordowany w domu Ingrid Olsson. Szuka jakiś powiązań. W końcu udaje mu się natrafić na jakiś trop. W międzyczasie w wiadomościach podawane są informacje o zabójstwach czterdziestoczteroletnich kobiet na terenie Szwecji. Czy powiązanie, które znalazł śledczy wszystko wyjaśni? Czy to możliwe, żeby natrafili na seryjnego mordercę? I dlaczego nie ma żadnego schematu działania?
Co do atmosfery towarzyszącej podczas czytania to muszę powiedzieć, że było mi strasznie zimno. Nie dość, że pora roku w książce to zima, to jeszcze morderca działał w dość bezwzględny sposób, nie wykazując żadnej skruchy.
Okładka nawiązuje do motywów, które kierowały mordercą. Mi osobiście się nie podoba, ale uważam ją za adekwatną. Stare zdjęcie ze szkoły i zakrwawione nożyczki nasuwają jednak myśl, że to dziecko jest mordercą. No cóż, w gruncie rzeczy tak trochę jest.
Książka jest naprawdę świetna. Inna niż te co dotychczas czytałam. Wiem, że są kolejne tomy. I jestem w 100% pewna, że po nie sięgnę, jednak nie wiem kiedy to nastąpi. :P
Książka jest naprawdę świetna. Inna niż te co dotychczas czytałam. Wiem, że są kolejne tomy. I jestem w 100% pewna, że po nie sięgnę, jednak nie wiem kiedy to nastąpi. :P
★★★★★★★★☆☆