Tytuł: Magiczna cukiernia
Tytuł oryginału: Bliss
Autorka: Kathryn Littlewood
Data premiery: 5 czerwca 2013 r.
Wydawca: Wydawnictwo Egmont
Liczba stron: 320
"Rodzina Rozmarynki Szczęsnej ma sekret. To Almanach wiedzy kulinarnej Szczęsnych - stara księga z czarodziejskimi przepisami.
kiedy rodzice wyjeżdżają, opiekę nad księgą i młodszymi braćmi powierzają Rozmarynce. Dziewczynka jak oka w głowie pilnuje klucza do drzwi, za którymi kryje się almanach. Jednak pewnego dnia postanawia wypróbować parę przepisów - przecież muffiny miłości czy ciasteczka prawdy nie powinny nikomu zaszkodzić...
Niespodziewanie pojawia się tajemnicza kobieta, przedstawiająca się jako ciotka Lily. Na dowód przynależności do rodziny pokazuje znamię w kształcie chochelki. Ale czy rzeczywiście jest tą, za która się podaje? I po co właściwie przyjechała?"
- od wydawcy
Zacznę może od tego, że opis jest trochę niespójny z treścią książki. Owszem Rozmarynka postanowiła wypróbować przepisy z magicznej księgi, ale podpuścili ją do tego bracia, aby przypodobać się ciotce. Rozmarynka ma braci, ale TYLKO jeden jest młodszy. Ma również młodszą siostrę. Coraz bardziej zastanawiam się czy osoby, które są odpowiedzialne za krótki opis w ogóle czytały te książki.
Nie jestem fanką książek dla dzieci, ale jak w telewizji śniadaniowej polecali tę książkę nie mogłam się oprzeć. Nie dość, że przepisy kulinarne to jeszcze magiczne! Ale jakoś długo czekałam aż w końcu wpadła w moje ręce. Nawet nie ja ją wypożyczyłam, tylko moja siostra. Przy okazji dowiedziałam się, że jest drugi tom.
Ale do rzeczy. Jestem wzrokowcem i oprawa graficzna ma dla mnie bardzo duże znaczenie. Okładka jakoś szczególnie mnie nie zachwyciła i obawiam się, że dziecko tym bardziej nie będzie zainteresowane. Ciemna okładka, tytuł zasłaniający wszystko - niby rozumiem, że miała to być szyba cukierni z jej nazwą, ale jest ona trochę zbyt duża. Litery są dość normalnej wielkość, dlatego nie nadaje się dla dzieci uczących się czytać, a myślę, że fabularnie najbardziej książka spodoba się takim siedmiolatkom. Ale od czego są rodzice i czytanie do poduszki? :)
Cała akcja dzieje się na wyspach brytyjskich (do końca nie jestem pewna czy dobrze wydedukowałam). Rodzina Szczęsnych prowadzi małą lokalną cukiernię, w której zawsze jest ruch. I nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że niektóre z ich wypieków nie są takie do końca zwyczajne. Rodzina posiada księgę z magicznymi przepisami, począwszy od ciasta z błyskawicą, poprzez ciasto dyniowe na przeziębienie, a kończąc na cieście, które wprowadza chaos i zamęt.
Pewnego dnia rodzice Rozmarynki (A bo ja nie napisałam, że główną bohaterką jest Rozmarynka Szczęsna, dwunastoletnia dziewczynka, która kocha piec) muszą wyjechać, ponieważ w pobliskim miasteczku wybuchła epidemia świnki/grypy czy jeszcze innego paskudztwa. Dzieci zostają same w domu. Jednak tego samego dnia, co wyjechali rodzice w domu Szczęsnych pojawia się kobieta , która podaje się za ich ciotkę. Na dowód pokazuje znamię w kształcie chochelki. Ciotka Lily zachwyciła wszystkich domowników oprócz Rozmarynki, która ma wrażenie, że ciotka kłamie, albo nie mówi całej prawdy. Bracia Rozmarynki, starszy Tymianek i młodszy Kminek, namawiają swoją siostrę, aby przetestować kilka przepisów z magicznej księgi swoich rodziców. Jakie będą skutki tych eksperymentów i czy podejrzenia Rozmarynki były słuszne czy to tylko paranoja musicie przekonać się sami.
Książka jest świetnie napisana. Autorka nie przynudza, dość ciekawie zbudowała atmosferę całego otoczenia, cukierni i miasteczka. Aczkolwiek po książkach o tematyce jedzeniowej oczekuję, że atmosfera będzie taka, że będę od razu leciała do lodówki - niestety, tu czegoś takiego nie było. Momentami nawet trzymała w napięciu i nie mogłam się doczekać co się stanie. A skończyła się w takim momencie, że żałowałam, że nie mogę wziąć się od razu za drugi tom.
Czytam ostatnio sporo książek z literatury dziecięcej. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. A tą książkę mogę z czystym sumieniem polecić dzieciom jak i rodzicom, ponieważ oba pokolenia będą się przy niej świetnie bawić. A jeśli wcześniej upieczecie sobie ciasteczka z czekoladą to już w ogóle będzie niezapomniany wieczór.
Nie jestem fanką książek dla dzieci, ale jak w telewizji śniadaniowej polecali tę książkę nie mogłam się oprzeć. Nie dość, że przepisy kulinarne to jeszcze magiczne! Ale jakoś długo czekałam aż w końcu wpadła w moje ręce. Nawet nie ja ją wypożyczyłam, tylko moja siostra. Przy okazji dowiedziałam się, że jest drugi tom.
Ale do rzeczy. Jestem wzrokowcem i oprawa graficzna ma dla mnie bardzo duże znaczenie. Okładka jakoś szczególnie mnie nie zachwyciła i obawiam się, że dziecko tym bardziej nie będzie zainteresowane. Ciemna okładka, tytuł zasłaniający wszystko - niby rozumiem, że miała to być szyba cukierni z jej nazwą, ale jest ona trochę zbyt duża. Litery są dość normalnej wielkość, dlatego nie nadaje się dla dzieci uczących się czytać, a myślę, że fabularnie najbardziej książka spodoba się takim siedmiolatkom. Ale od czego są rodzice i czytanie do poduszki? :)
Cała akcja dzieje się na wyspach brytyjskich (do końca nie jestem pewna czy dobrze wydedukowałam). Rodzina Szczęsnych prowadzi małą lokalną cukiernię, w której zawsze jest ruch. I nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że niektóre z ich wypieków nie są takie do końca zwyczajne. Rodzina posiada księgę z magicznymi przepisami, począwszy od ciasta z błyskawicą, poprzez ciasto dyniowe na przeziębienie, a kończąc na cieście, które wprowadza chaos i zamęt.
Pewnego dnia rodzice Rozmarynki (A bo ja nie napisałam, że główną bohaterką jest Rozmarynka Szczęsna, dwunastoletnia dziewczynka, która kocha piec) muszą wyjechać, ponieważ w pobliskim miasteczku wybuchła epidemia świnki/grypy czy jeszcze innego paskudztwa. Dzieci zostają same w domu. Jednak tego samego dnia, co wyjechali rodzice w domu Szczęsnych pojawia się kobieta , która podaje się za ich ciotkę. Na dowód pokazuje znamię w kształcie chochelki. Ciotka Lily zachwyciła wszystkich domowników oprócz Rozmarynki, która ma wrażenie, że ciotka kłamie, albo nie mówi całej prawdy. Bracia Rozmarynki, starszy Tymianek i młodszy Kminek, namawiają swoją siostrę, aby przetestować kilka przepisów z magicznej księgi swoich rodziców. Jakie będą skutki tych eksperymentów i czy podejrzenia Rozmarynki były słuszne czy to tylko paranoja musicie przekonać się sami.
Książka jest świetnie napisana. Autorka nie przynudza, dość ciekawie zbudowała atmosferę całego otoczenia, cukierni i miasteczka. Aczkolwiek po książkach o tematyce jedzeniowej oczekuję, że atmosfera będzie taka, że będę od razu leciała do lodówki - niestety, tu czegoś takiego nie było. Momentami nawet trzymała w napięciu i nie mogłam się doczekać co się stanie. A skończyła się w takim momencie, że żałowałam, że nie mogę wziąć się od razu za drugi tom.
Czytam ostatnio sporo książek z literatury dziecięcej. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. A tą książkę mogę z czystym sumieniem polecić dzieciom jak i rodzicom, ponieważ oba pokolenia będą się przy niej świetnie bawić. A jeśli wcześniej upieczecie sobie ciasteczka z czekoladą to już w ogóle będzie niezapomniany wieczór.
★★★★★★★★☆☆