Wszystkie recenzje, inne teksty, zdjęcia stosików i zdjęcia książek zamieszczone na blogu Siostry W Bibliotece są naszą własnością i nie zgadzamy się na ich kopiowanie bez naszej wiedzy i zgody.
(Na mocy Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

czwartek, 28 lutego 2013

Demokrator - Piotr Gociek

Tytuł: Demokrator
Autor: Piotr Gociek
Data premiery: 5 września 2012 r.
Wydawca: Ender Sławomir Brudny
Liczba stron: 490

   "Witajcie w Gorodopolis!

  • Tylko tu Żandarmi Wolności kontrolują sieć fi-fi-fi, a szajdokamery śledzą każdy krok radosnych obywateli.
  • Tylko tu po niebie w poszukiwaniu kradzionej energii krążą sterowce Gazdromu, a po ziemi krwiożercze chatki na kurzych łapkach.
  • Tylko tu automatyczne śmieciarki piszą traktaty filozoficzne i sroży się wojna z okrutnymi chustaszami z Chafgachustanu.
  • Tylko tu na świat przychodzą superbohaterowie, tacy jak Mistok Man, Matros Man, Baba Girl i Dziad Moroły.
  • Tylko tu swe majątki pomnażają wielomarchowie i mnogomarchowie, a zabawiają ich najpiękniejsze spiczki, mewki i krasawice.
  • Tylko stąd w kosmos mkną statki junaków Dalekiego Patrolu, niosąc brudnemu wszechświatowi wolność, demokrację i nanonuce.
  • Tylko tu Dzień Wyborów to dzień naprawdę szczęśliwy, a każdy nowy rok to Dobry Rok.
"Demokrator" - to oszałamiająca powieść satyryczno-fantastyczna o krainie, która wyposażona w niewyczerpane zasoby energii, ubóstwianego przywódcę i całkowity brak skrupułów szykuje się do podboju świata. Surrealistyczna, okrutnie śmieszna i przerażająco zabawna książka, w której słychać echa Strugackich, Bułhakowa, Orwella, a nawet "Czarnoksiężnika z krainy Oz" i amerykańskich komiksów o superbohaterach."

                                                                                                                              - od wydawcy

   Książka kupiona totalnie w ciemno. Na promocji '3 za 2'. Długo zwlekałam, aby ją przeczytać, bo zawsze znalazło się coś innego, lepszego. Opis jest zachęcający, więc gdy w końcu wzięłam się za czytanie, wielce się zawiodłam. 

   Właściwie to nie przeczytałam jej do końca. Ledwo wytrwałam przez 110 stron. Styl jest strasznie wlekący się i irytujący. Literki nie są za małe, więc o tyle dobrze. Prawdopodobnie, gdyby były maciupeńckie, nawet bym tej książki nie kupiła. 

   Fabuły też konkretnej nie ma. Wymyślona planeta, która jest jednocześnie krajem, chce podbić inne państwa. Cały opis tego przedziwnego kraju kojarzy się z Rosją i tym, co się tam dzieje. Akcja jest nijaka. Nie wciąga, rozwija się tak jakby chciała a nie mogła. Przeczytałam niewiele, ale właściwie w każdym rozdziale jest inny bohater, a potem ewentualnie się do konkretnego bohatera wraca.

   Wiem, że niektóre osoby kupiły tę pozycję ze względu na polecenia Ziemkiewicza, ale mam wrażenie, że była to jedynie chęć pomocy. 

   Niewiele tej recenzji wyszło, ale właściwie co miałam powiedzieć, to powiedziałam. Wystawiam tej książce marną jedynkę (1/6). Strasznie się męczyłam przy czytaniu, więc jest to pozycja tylko i wyłącznie dla osób lubiących politykę i całą jej otoczkę. Osoby, które nie lubią tych klimatów, powinny od tej książki trzymać się jak najdalej.

★☆☆☆☆☆☆☆☆☆

   P.S. Prawdopodobnie niektórzy z Was, o ile nie wszyscy, wiedzą już o akcji "Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka". Ciekawi mnie czy zastanawialiście się nad wzięciem udziału w tej jakże ważnej akcji, hm? :) Klik.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Przykry początek - Lemony Snicket

Tytuł: Seria Niefortunnych Zdarzeń. Przykry początek
Tytuł oryginału: A Series of Unfortunate Events. The                       Bad Beginning
Autor: Lemony Snicket
Data premiery: 1 stycznia 2002
Wydawca: Egmont Polska Sp. z o. o.
Liczba stron: 176

   "Drogi Czytelniku!
Z przykrością zawiadamiam Cię, że książka, którą trzymasz w ręku, jest wyjątkowo nieprzyjemna. Opowiada ona historię trójki dzieci, którym wszystko układa się fatalnie. Pomimo uroku osobistego i inteligencji rodzeństwo Baudelaire wiedzie żywot pełen przykrości i łez. Od pierwszych stron tej książki,gdy dzieci bawią się na plaży i otrzymują tragiczną wiadomość, nieszczęście depcze im po piętach. Są jak magnesy przyciągające pecha.
W tej jednej małej książeczce utrudniają im życie: chciwy i odrażający łotr, drapiące ubrania, straszny pożar, spisek mający na celu zagarnięcie ich majątku, oraz zimna owsianka na śniadanie.
Moim przykrym obowiązkiem jest spisanie smutnych przypadków rodzeństwa Baudelaire, lecz Tobie, Czytelniku, nic nie przeszkadza odłożyć tę książkę i poczytać sobie coś wesołego, o ile wolisz wesołe lektury.
Z szacunkiem
Lemony Snicket"

                                                                                                                         - od wydawcy

SERIA NIEFORTUNNYCH ZDARZEŃ

1|2|3|4|5|6|7|8|9|10|11|12|13

   Trafiłam na książkę w dzieciństwie i od razu się w niej zakochałam. Pamiętam jak przechodził mnie dreszcz jak czytałam niektóre tomy z tej serii. W tym momencie jestem w trakcie czytania książek 500 - 800 stronicowych i, niestety, idzie mi to jak krew z nosa. Wychodzi więc na to, że jest to recenzja zastępcza i to pisana na szybko, aby nie było na blogu cicho.

   Biorąc do ręki książkę po raz kolejny, po bardzo, bardzo długim czasie, byłam sceptycznie nastawiona. Czy książka dla dzieci może spodobać się osobie, która ma już dwadzieścia lat? I jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że właściwie nie było po co się tak denerwować. Może nie miałam już takiej frajdy w czytaniu tej książki jak kiedyś, ale nie było tak źle.

   Aczkolwiek jak ją tylko otworzyłam uśmiałam się. Czcionka tak wielka, że nawet osoba prawie niewidząca by ją zobaczyła. Mało tekstu na stronie, obrazki - swoją drogą przepiękne, no i oczywiście niewielka liczba stron. No, ale w końcu o to mi chodziło, żeby jak najszybciej przeczytać. Zajęło mi to chyba pół dnia, i to tylko dlatego, że co chwila robiłam sobie przerwę. Myślę, że spokojnie 2-3 godziny starczą (dla osób, które szybko czytają - ja do takich nie należę).

   Nie wiem ilu z Was czytało tę serię i co właściwie wie o autorze, dlatego wyjaśniam. Lemony Snicket jest postacią fikcyjną, autorem i narratorem "Serii Niefortunnych Zdarzeń". Pod tym nazwiskiem kryje się Daniel Handler, który dostał polecenie napisania kryminału dla dzieci i wyszła wyżej wymieniona seria. Jeśli jednak interesuje Was cała otoczka zbudowana wokół "autora" - historia jest bardzo ciekawa - to odsyłam tutaj. Ciekawe jest natomiast to, że początkowo miały być tylko 4 części, lecz w rezultacie wyszło 13. Liczba pechowa chyba specjalnie została tu użyta. 13 książek, każda po 13 rozdziałów.

   Zanim przejdę do treści słów kilka o adaptacji filmowej. Przede wszystkim film zawiera w sobie fabułę trzech pierwszych tomów, jednak jest ona tak wymieszana, że obejrzałam go tylko raz i to też z wielkim bólem. Najgorsze jest to, że rolę Hrabiego Olafa odegrał Jim Carrey, którego jestem wielką przeciwniczką. Film był raczej żałosny niż śmieszno-straszny.

   Właściwie to treści w tej książce nie ma za wiele. Ot trójka rodzeństwa Baudelaire: 14-letnia Wioletka, 12-letni Klaus i Słoneczko, które jest bobasem, dowiaduje się, że ich rodzice zginęli w pożarze, który wybuchnął w ich domu. Bankier, który sprawuje piecze nad ich majątkiem umieszcza ich w domu dalekiego kuzyna ich matki (?), Hrabiego Olafa. Żyją w podłych warunkach, są wykorzystywani przez wuja, a na dodatek jemu zależy tylko i wyłącznie na fortunie Baudelaire'ów. W związku z tym uknuł spisek, jak do dostać. Dzieci na szczęście w porę się zorientowały i udaremniły ten plan, jednak Hrabia Olaf zdołał uciec, zanim go aresztowano.

   Biorąc pod uwagę perspektywę czasu wystawiam ocenę cztery (4/6). Jak byłam młodsza bardzo mi się podobała, jednak teraz już trochę mniej. Jednak jeżeli chcecie dać dzieciom "coś innego" to jest zdecydowanie seria godna polecenia, a dodatkowym atutem są też wyjaśnienia trudniejszych słów, dzięki czemu dzieciaki wzbogacają swój zasób słownictwa.

★★★★★★☆☆☆☆

niedziela, 3 lutego 2013

Sztuka morderstwa - Michael White

Tytuł oryginału: The Art of Murder
Tytuł polski: Sztuka morderstwa
Autor: Michael White
Data premiery: 26 lipca 2011 r.
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 400

   "Jack Pendragon pracuje w policji od wielu lat, lecz nie widział jeszcze takiego trupa... Otrząsnąwszy się z szoku, dostrzega w scenie morderstwa podobieństwo do dzieła malarza-surrealisty René Magritte'a. To oznacza, że zbrodnia jest jeszcze bardziej odrażająca, niż mogło się początkowo wydawać, dokonano jej bowiem z chłodno wykalkulowanym okrucieństwem. Co gorsza morderca nie poprzestaje tylko na jednej ofierze...

W latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku w londyńskiej dzielnicy Whitechapel niezidentyfikowany po dziś dzień sprawca dokonał serii sadystycznych morderstw na miejscowych prostytutkach, w wymyślny sposób okaleczając ich zwłoki.

Choć ofiarami zbrodni popełnianych współcześnie nie są wyłącznie kobiety, łatwo dostrzec groteskową analogię w sposobie myślenia dwóch sprawców, których dzieli szmat czasu. Pendragon nie zamierza jednak pozwolić, by nowy geniusz zła pozostał bezkarny tak jak jego poprzednik sprzed wielu lat."

                                                                                                                            - od wydawcy

   Nie pamiętam jak natrafiłam na tą książkę, lecz jest więcej niż prawdopodobne, że znalazłam ją w trakcie buszowania po księgarniach. Od zawsze fascynowali mnie seryjni zabójcy, fascynował mnie ich tok myślenia i sposób działania. Dodatkowo książka ma fajną okładkę. Okazja posiadania jej nadarzyła się w okolicy świąt. Dostałam ją pod choinkę od siostry.

   Był taki moment w moim życiu, że obsesyjnie czytałam informacje na temat światowych seryjnych morderców. Oczywiście klasyką samą w sobie, właściwie od samego początku, jest Kuba Rozpruwacz. Nie wspominam o nim ot tak sobie. Tym dziewiętnastowiecznym mordercą w książce jest właśnie wyżej wspomniany. Aczkolwiek muszę przyznać, że na początku nie wiedziałam po co właściwie te fragmenty zostały zamieszczone w książce, wyjaśniło się to dopiero przy przesłuchaniu współczesnego mordercy. Ale od początku. Głównym bohaterem jest Jack Pendragon, detektyw, który po bolesnym rozstaniu z żoną wraca do miejsca swojego dzieciństwa, czyli Londynu. Tam prowadzi śledztwo dotyczące ofiar brutalnego mordercy, który charakteryzuje je na dzieła słynnych surrealistów. Opisy zwłok są tak obrazowe, że aż strach pomyśleć jak wyglądałyby, gdyby przenieść je do realnych czasów. 
Najciekawsze w tym dochodzeniu jest to, że policja oprócz zwłok właściwie nic nie ma i działa na ślepo. Natrafia na coś między trzecim a czwartym morderstwem, ale na prawdę zaczyna działać dopiero po odkryciu czwartych zwłok. Okazuje się bowiem, że wszystkie ofiary były połączone w przeszłości, a co na początku nie było oczywiste. 

   Co do rozwiązania śledztwa, to muszę przyznać, że domyślałam się już kto nim jest, zanim wpadł na to detektyw, ale całość była utrzymana w napięciu i czekałam na to jak się cała sprawa rozwiąże.

   Muszę przyznać, że najśmieszniejsze podczas czytania tej książki było to, jak ludzie na mnie patrzyli. Jedna osoba nawet zapytała mnie czy planuję kogoś zabić, skoro czytam książkę, która mam taki tytuł. :)

   Ocena: 5/6. Bardzo mi się podobała. Szczerze powiedziawszy na początku podchodziłam do niej bardzo sceptycznie, bo autor pisał głównie biografie, ale uważam, że całkiem nieźle sobie poradził i może kiedyś sięgnę po inne jego książki. 

★★★★★★★★☆☆

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka