Wszystkie recenzje, inne teksty, zdjęcia stosików i zdjęcia książek zamieszczone na blogu Siostry W Bibliotece są naszą własnością i nie zgadzamy się na ich kopiowanie bez naszej wiedzy i zgody.
(Na mocy Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

wtorek, 29 września 2015

Król Wron - Szymon Krug

Tytuł: Król Wron
Autor: Szymon Krug
Data premiery: lipiec 2015 r.
Wydawca: MadMoth Publishing
Liczba stron: 378

   "Król Wron jest połączeniem klasycznego urban fantasy z motywami tradycyjnie należącymi do baśni.
Jej bohaterem jest mężczyzna, który z powodu jednej zupełnie nieistotnej decyzji trafia na pogranicze zaświatu, gdzie drapieżne stworzenia wypełzają spod szaf i łóżek, martwi rozgrzebują groby a wrony wieszczą bzdury w pustych ulicach i na kurhanach. Nowy ład zbliża się coraz głośniejszymi krokami a śniący budzą się z krzykiem w kolejnych koszmarach. Na dobre i na złe, na złe i jeszcze gorsze."

- od wydawcy

   O tej książce dowiedziałam się od siostry, i to właściwie tylko dlatego, że odezwało się do nas wydawnictwo z propozycją współpracy. Lubię wszelkie nowości, dlatego nie wahałam się. I tak książka znalazła się u mnie. Fajne jest to, że została wydana dzięki wsparciu osób nieznajomych. Ale od początku. Jakiś czas temu było wszędzie głośno to tak zwanym crowdfundingu, czyli obce osoby zbierają pieniądze na jakiś cel. W miejscowości na Podlasiu grupa przyjaciół postanowiła założyć wydawnictwo i wydać powyższą książkę. No i udało się! Bardzo budujące jest to, że jeszcze wielu osobom zależy na wydawaniu fantastycznych książek, a ta właśnie taka jest.

   Książkę czyta się jednym tchem. Styl autora jest niesamowicie plastyczny i obrazujący. Do tego stopnia, że czytając ją przed snem, bałam się później zasnąć. Bohaterowie mogliby być trochę bardziej opisani, ale to dodatkowo potęguje wrażenie niepewności i grozy. Po tym jak nie mogłam spać, zaczęłam czytać książkę tylko w dzień, ale i tak było strasznie. Chociaż momentami jest zabawnie, by za chwilę znowu powrócić na mroczny tor. Bardzo podobało mi się to, że tak mocno oddziaływała na mnie lektura, bo bardzo rzadko się to zdarza. Czytałam kilka książek Stephena Kinga i powiem Wam, że ta książka jest o niebo lepsza. King jest nazywany królem horroru, ale przy żadnej jego książce się nie bałam. Wielki szacun dla Szymona! (mam nadzieję, że wybaczy mi taką poufałość ;P )

   Adam to zwykły facet. Jest redaktorem we własnym wydawnictwie, ma dom, kochanego psa Łachmana oraz najlepszego przyjaciela Eliasza, z którym wspólnie prowadzi biznes. Pewnego dnia wracając z mocno zakrapianej imprezy postanawia skrócić sobie drogę do domu i zagłębia się w alejki miejskiego parku. Tam spotyka dziwnego osobnika, który brutalnie go bije i rozpruwa od szyi aż po pas. Następnego dnia budzi się w szpitalu. Czy to tylko mu się śniło, przywidziało? Czy zaczyna wariować od uderzenia w głowę? Po powrocie do domu zaczynają mu się śnić dziwne rzeczy. Niby mara senna, ale jaka realistyczna. Tak jakby działo się to wszystko na granicy jawy i snu. Zmartwiony przyjaciel wysyła go do szpitala psychiatrycznego na badania. Tam robi się jeszcze dziwniej. Zaprzyjaźnia się z dziewczynką o fioletowych ustach i młodym chłopakiem, który nie ma kontaktu ze światem rzeczywistym, a których zdaje się zauważa tylko on. Wszyscy nazywają go Pustym i zdają się znać jego historię i nic mu nie mówić. Adam i jego nowi przyjaciele postanawiają razem uciec, lecz bardzo osobliwy personel szpitala nie wypuści ich tak łatwo. Kim jest Król Wron, przed którym każdy go ostrzega? Dlaczego wszyscy twierdzą, że Adam nie ma duszy? I czy przyjdzie mu samemu zmierzyć się z tym, którego boi się każdy w obu światach?

   Okładka jest niesamowita! Świetnie oddaje klimat panujący w książce. Ilustracje w środku są, ale już nie tak bardzo obrazujące i straszne, i nie mam ich tak dużo, ale też są fajne. :)

   Jedyne zastrzeżenia jakie mam do książki to to, że jest sporo literówek, ale jak na debiut wydawnictwa nie jest źle. Przy następnej wydanej książce na pewno będzie lepiej. Drugie zastrzeżenie jest takie, że spodziewałam się po zakończeniu czegoś innego, że wyjaśni się choć trochę ta zagadka. Czy mam rozumieć, że ma być kontynuacja? Bo ja bardzo chętnie ją przeczytam. :D

   Podsumowując. Jest to idealna książka dla tych, co lubią literaturę mocną, brutalną, lubią się bać i odkrywać nowe szlaki w literaturze. Autor świetnie skonstruował fabułę, ma lekkie pióro, bohaterowie są wielowymiarowi i tacy, których za nic nie chciałbyś spotkać w biały dzień, a co dopiero w ciemnym zaułku w środku nocy. Można ją nabyć tylko na stronie wydawnictwa MadMoth Publishing.

★★★★★★★

sobota, 26 września 2015

Ruda Sfora - Maja Lidia Kossakowska

Tytuł: Ruda Sfora
Autorka: Maja Lidia Kossakowska
Data wydania: 2007 r.
Wydawca: Fabryka Słów
Liczba stron: 486

   "Ruda Sfora spopiela świat i zaświaty, gdy triumfuje wiara przekonanych, że nie wierzą w nic.
Poprzedza ją żelazisto-mdły odór ran i śmierci. Naznaczona rdzą zakrzepłej krwi, potężna butą i nienawiścią, niszczy wszystko. Niczym ludzkość opętana bratobójczymi walkami w imię kolejnego czegoś tam..
Nad kosmosem Jakutów - na kształt mrocznego oparu - zawisło widmo z góry przegranej wojny. Straceńczej misji podjąć się muszą: młody szaman na kulawym, gadającym koniu, pieśniarz-wojownik z zadrą w sercu, harda półbogini i kościak-tupilak, który miał być bardzo zły... ale nie umiał."

- od wydawcy

   Od zawsze interesowałam się przeróżnymi mitologiami. Nie miało znaczenia z jakiego kraju, ale im bardziej dziwne były tym bardziej chciałam się w nie zagłębić. Jakiś czas temu trafiłam w telewizji na film Niebiańskie żony łąkowych Maryjczyków swoją drogą naprawdę świetny film i jeżeli niestraszne Wam dość dziwne elementy to szczerze polecam) , który przedstawia historie 26 kobiet z ludu mieszkającego na Syberii. Całość jest w klimatach właśnie mitologicznych, folkowych. Wtedy zaczęłam szukać więcej informacji o ludach syberyjskich i trafiłam na tę książkę, której kanwą stała się mitologia Jakutów.

   Książka jest tak dobrze napisana, że czyta się ja jednym tchem. Nie chce się jej odkładać ani na chwilę. Akcja szybko się rozkręca i pędzi bez przystanku do samego końca. Czytelnik MUSI dowiedzieć się, jak ta przygoda się skończy. A zdradzę Wam, że zakończenie jest bardzo zaskakujące.

   Bohaterowie są świetnie wykreowani. Tych głównych najgłówniejszych jest pięcioro. Początkujący szaman, trzynastoletni Ergis, jego najwierniejszy rumak Bębenek, wojownik-ołonchosut (pieśniarz) Ellej, tupilak Iwaszka oraz córka  boga ognia... książkę czytałam jakiś czas temu i nie pamiętam dokładnie jak ma imię. To dlatego, że ta dziewucha była strasznie zarozumiała i denerwowała mnie na każdym kroku. Iwaszka był momentami mocno irytujący, ale jego filozofia życiowa i głupiutkie teksty są na pewno potrzebnym elementem, bo rozładowują napięcie akcji. A tej w książce nie brakuje, bo tytułowa Ruda Sfora jest przerażająca i niemożliwością jest ją powstrzymać. Jednak nasi bohaterowie mimo wszystko podejmują się tej samobójczej misji i rozpoczynają wędrówkę poprzez dziewięć poziomów Nieba i Piekła, aby dowiedzieć się czym Ruda Sfora jest i jak z nią walczyć. Czy im się to uda będziecie musieli przekonać się sami. Jednak zapewniam, że naprawdę warto.

   Za każdym razem jak czytam książki od Fabryki Słów jestem pod wrażeniem pracy ilustratorów. Jest to wydawnictwo, które zatrudnia naprawdę świetnych artystów. Dominik Broniek stworzył do książki tak niesamowite w swojej prostocie, a zarazem oddające klimat książki ilustracji, że w głowie mi się to nie mieści. Koleżka ma wielki talent!

   Świetnym pomysłem było to, że na samym końcu został zamieszczony słowniczek, który wyjaśnia wszelkie elementy mitologii jakuckiej, które dla normalnego człowieka mogą być niezrozumiałe.

   Mało jest takich książek, które mnie rozwalają na łopatki. Ta książka zdecydowanie do nich należy i z wielką radością dodaję ją do grona moich ulubionych książek. A tych do tej pory mam raptem dwie. Na pewno będę do niej wracać, bo ta historia na pewno mi się nie znudzi. Koniecznie ją przeczytajcie, jeśli lubicie fantastykę. Jeśli za nią nie przepadacie, to mimo wszystko gwarantuję Wam, że się na niej zawiedziecie. Książka "cud, miód i orzeszki" - już dawno nie czytałam tak dobrej książki, i to jeszcze z naszego rodzimego rynku. 

★★★★★★★★★★

czwartek, 24 września 2015

Morza Wszeteczne - Marcin Mortka

Tytuł: Morza Wszeteczne
Autor: Marcin Mortka
Data premiery: 25 września 2013 r.
Wydawca: Uroboros
Liczba stron: 412

   "Salwa burtowa i sufit walący się na głowę to na ogół kiepski początek dnia, ale dla Rolanda zwanego Wywijasem to najczęściej zwiastun wielkich zmian w życiu (o ile uda się je ocalić). Niestety Roland miast palić, grabić i rabować, jak na pirata przystało, wplątuje się w groźną wojnę. Dobrze, że może chociaż liczyć na swoje pirackie szczęście i zgraję typów spod bardzo ciemnej gwiazdy, dla których określenia: szaleniec, moczymorda czy pokraka brzmią jak niewinne komplementy."

- od wydawcy

   Na książkę natknęłam się jak tylko wyszła. Okładka zainteresowała mnie na tyle, że postanowiłam ją kiedyś przeczytać, ale nie koniecznie chciałam mieć ją na swojej półce. Długo szukałam jej w bibliotekach, aż ostatnio siostra powiedziała, że jest dostępna i nie ma na nią rezerwacji. Kazałam jej ją wypożyczyć i szybko zabrałam się za czytanie.

   Spotkałam się wcześniej z twórczością pana Mortki przy okazji czytania Domu pod pękniętym niebem. Byłam wtedy pod ogromnym wrażeniem stylu autora. I nadal jestem! Ta książka trzyma światowy poziom jeżeli chodzi o stylistykę. Autor wie jak budować napięcie, jak opisywać wydarzenia, aby lektura szybko się nie nudziła, bohaterowie są wielowymiarowi. No rewelacja pod każdym względem.

   Miałam też okazję przejrzeć książki dla maluchów spod pióra pana Mortki i muszę przyznać, że mało jest autorów, którzy dobrze pisaliby dla każdego wieku. Od lat 2 do 102. Bo mimo że ta książka jest dla młodszej młodzieży, to ja jako osoba dorosła świetnie się przy tej książce bawiłam i żałuję, że przyjdzie mi trochę poczekać na drugi tom.

   Wybuchy armatnie i salwy z broni z samego rana nie zwiastują nic dobrego. Jednak tak zaczyna się dzień kapitana Rolanda, sławnego pirata. Na dodatek okazuje się, że jego okręt został zatopiony. Aby uniknąć zagłady on i jego załoga schodzą do podziemi pirackiego miasta Necroville. Tam okazuje się, że pirat może pomóc mieszkającej pod miastem bestii, która w zamian pozwala mu zatrzymać okręt najeźdźcy "Błędnego Rycerza". Jednak już po kilku chwilach na statku okazuje się, że nie jest on takim normalnym statkiem. Cały statek pokryty demonicznymi symbolami, a w najciemniejszych zakamarkach słychać niepokojące dźwięki. Okazuje się, że sterowanie demonicznym statkiem nie jest wcale takie łatwe, a zgłębienie jego tajemnic nie jest wcale takie łatwe, ponieważ żaden z konstruktorów już nie żyje. Aby czegoś się dowiedzieć kapitan Roland musi udać się do kraju, który niegdyś pokonał kraj sprzymierzeńców demonów. Co tam odkryje? Dlaczego wszyscy polują na tajemniczy kryształowy sarkofag? I co właściwie z tym wszystkim maja wspólnego aniołowie? Ja już przekonałam się czy kapitanowi uda się wyjść cało z opresji. Mam nadzieję, że sięgnięcie po tę książkę i poczujecie się jak prawdziwy pirat! Arr...!

   Projekt okładki i ilustracje w środku książki są niesamowite. Od razu czuć klimat pirackich przygód i niesamowitych wydarzeń. Muszę przyznać, że z większością załogi "Błędnego Rycerza" nigdy nie chciałabym mieć styczności, ale z drugiej strony są to bardzo fascynujące osobowości, którzy koniec końców nie okazują się wcale tacy źli. Chyba. :P

   Podsumowując, pan Mortka powalił mnie swoimi pomysłami, które ubrał w świetną historię, którą zainteresuje się każdy bez względu na płeć czy wiek. Prawdziwa gratka dla chłopców, którzy uwielbiają piratów i ich przygody. Ponadto powieść niesie za sobą kolka bardzo mądrych przesłań. Czyli świetna i mądra książka w jednym!

★★★★★★★

sobota, 19 września 2015

Moja książkowa jesień [Asia]


   Jesień tuż tuż. Ostatnie dni były jeszcze bardzo ciepłe, ale ani się obejrzymy a drzewa się zezłocą, liście zaczną opadać, zaczynie coraz częściej padać deszcz. Jednak jesień ma też swoje uroki. Czy parki w kolorach żółto-czerwonych w pogodny jesienny dzień nie są piękne? Mam takie książki, które lubię czytać w te ładne i te mniej ładne dni jesieni.

GRA O TRON (PIEŚŃ LODU I OGNIA)


   Każdy zna tę serię. Prawdopodobnie głównie za sprawą genialnego serialu. Książki również są fantastyczne, jednak jest w nich coś, co sprawia, że najlepiej czyta mi się je w niezbyt ładne dni. Może to za sprawą niezbyt przyjaznej aury panującej w fabule, ale dla mnie jest to idealna lektura na brzydkie jesienne wieczory przy kubku gorącej herbaty lub kakao.

OJCIEC CHRZESTNY


   Ojciec chrzestny to klasyka wśród książek o tematyce gangsterskiej. Chociaż opowiada historię włoskiej rodziny pochodzącej z Sycylii, to akcja dzieje się w Nowym Jorku, szarej metropolii. Jak myślę o tym mieście to przed oczami mam właśnie jesienną aurę. Po za tym przepychanki "rodzinne' wprowadzają mnie w stan melancholijny, który idealnie pasuje do jesiennych dni.

MISTRZ I MAŁGORZATA


   Klasyka sama w sobie. Nie muszę tłumaczyć o czym jest. Jest to właściwie książka, którą dobrze mi się czyta całym rokiem, jednak najczęściej jest tak, że przypominam sobie o niej właśnie jesienią. Zastanawia mnie, dlaczego tak się dzieje.

Post powstał w ramach akcji #jesienzfeeria

https://www.facebook.com/FeeriaYoung

https://www.facebook.com/events/793976914056087/

czwartek, 3 września 2015

PRZEDPREMIEROWO: Program. Plaga samobójców - Suzanne Young

Tytuł: Program. Część 1. Plaga Samobójców
Tytuł oryginału: The Program
Autorka: Suzanne Young
Data wydania: 23 września 2015 r.
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 500

   "Nastolatki masowo popełniają samobójstwa. W niektórych szkołach władze wprowadzają więc pilotażowy program przeciwdziałania tej epidemii. Wszelkie objawy depresji są skrupulatnie notowane, a ci, którzy się załamują, są poddawani leczeniu w odizolowanych klinikach. Leczenie wydaje się skuteczne, ale każdy, kto brał udział w programie, wraca do zwykłego życia kompletnie pozbawiony wspomnień. Rodzice Sloane stracili już jedno dziecko i są gotowi na wszystko, by tylko ją uratować. Dziewczyna tłumi więc swoje prawdziwe uczucia. Jedyną osobą, przy której czuje się swobodnie, jest James, jej chłopak. Obiecał jej, że ich dwojgu nic się nie stanie, a Sloane jest pewna, że ich miłość przetrwa wszystko. Lecz z tygodnia na tydzień oboje stają się coraz słabsi. Coraz trudniej im zachowywać twarz, bo dopada ich depresja. A później Program. 
Mroczna, dystopijna powieść z romansem w tle."

- lubimyczytac.pl

 
Gdy wydawnictwo odezwało się do nas w sprawie współpracy, jeden rzut oka na opis książki spowodował, że wiedziałam, że ta książka może mi się spodobać. Po lekturze Miasta ślepców wiedziałam, że gatunek książek w dystopijnym świecie mi się podoba. Jak tylko otrzymałyśmy książkę zabrałam się za jej czytanie, odkładając wszystko inne na bok.

   Książkę czyta się jednym tchem. Cała lektura zajęła mi jeden dzień, ale tylko dlatego, że ja bardzo wolno czytam. Świetnie została skonstruowana pod względem budowania napięcia i rozwoju akcji. Książka została podzielona na 3 części, z których każda ma kilkanaście rozdziałów. Dosyć krótkich, więc jakby ktoś musiał ją odłożyć to nie trzeba się martwić, że do końca rozdziału zostało 60 stron. Chociaż wdaje mi się, że nie będziecie chcieli jej odkładać nawet na sekundę.

   Sloane ma siedemnaście lat, chodzi do liceum, ma kochającego chłopaka Jamesa. Wydaje się, że wszystko jest w normie, jest normalną nastolatką. Jednak prawda jest taka, że nad jej rodziną i przyjaciółmi wisi zmora tragedii, jaką było samobójstwo jej brata. Zresztą nie tylko jej brat odebrał sobie życie. Nastolatki masowo popełniają samobójstwo. Doszło do tego, że ab przeciwdziałać epidemii władze Stanów Zjednoczonych wprowadziły tak zwany Program. Ma on za zadanie kontrolować samopoczucie młodzieży i przeciwdziałać ewentualnym objawom depresji poprzez umieszczanie ich w zamkniętych ośrodkach i poddawaniu odpowiedniemu leczeniu. Jednak sama myśl o leczeniu przeraża. Młodzi poddani terapii wracają do normalnego świata pozbawieni wspomnień z przeszłości. Czy Sloane i Jamesowi uda się uniknąć leczenia? Czy ich miłość przetrwa próbę, jeśli tam trafia? I jakie zastosowanie mają kolorowe tabletki, którymi faszerowane są dzieciaki? Przekonajcie się sami, gwarantuję Wam, że nie będziecie się ani chwili nudzić, bo książka jest rewelacyjna.

   Projekt okładki jest bardzo przemyślany. Biel dodatkowo podkreśla osamotnienie, które towarzyszy bohaterce przez większość książki i idealnie nawiązuje do sterylnie białego ośrodka kliniki Programu. Mi osobiście kojarzy się trochę z prosektorium - widok oczami lekarza sądowego, który dostał na stół ciało samobójczyni.

   Jak już pisałam wielokrotnie, nie przepadam za literaturą młodzieżową. Jednak ostatnio na rynku wydawniczym pojawia się sporo ciekawych pozycji, które niosą za sobą jakieś głębsze przesłanie. Do tych pozycji zdecydowanie można zaliczyć Plagę samobójców. Polecam ją każdemu, a zwłaszcza osobom, które uwielbiają książki poruszające tematy trochę psychologiczne, trochę obyczajowe, ale trzymające w napięciu. Pozycja zdecydowanie warta uwagi.

★★★★★★★★

Książkę mogłyśmy przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Feeria Young! Serdecznie dziękujemy!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka