Tytuł oryginału: Hammered
Tytuł polski: Między młotem a piorunem
Autor: Kevin Hearne
Data premiery: 25 październik 2011 r.
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 408
"Jedyny (bo ostatni) w swoim rodzaju druid, Atticus O'Sullivan, beztrosko manipulując uczuciami naiwnego Ratatoska, wiewiórki rozmiarów betoniarki, dostaje się po pniu Yggdrasilu, Drzewa Życia, do świata bogów nordyckich. Stamtąd jednak, po kradzieży magicznego jabłka, której dopuszcza się przy akompaniamencie romantycznie posapujących olbrzymów, musi dać drapaka przed rozzłoszczonym Odynem.
Kojące oblicze Jezusa bujającego się w rytm bluesowych melodii, mentorska postawa wobec Granuaile i coraz ciemniejsze chmury zbierające się nad głową Atticusa - to wszystko sprawia, że nasz bohater po ponad dwóch tysiącach lat zaczyna poważnieć. Rychło w czas, ponieważ wokół niego robi się coraz bardziej złowrogo. Żelazny druid nie byłby jednak sobą, gdyby nie spróbował po raz kolejny czegoś niedorzecznego. Chrystusowe jasnowidzenie nie może kłamać - Thor to może i młot, ale planowany zamach na jego życie pociągnie za sobą straszne konsekwencje....
Kevin Hearne urodził się w Arizonie. Uczy angielskiego, a kiedy nie sprawdza stosów prac domowych i nie pisze powieści, hoduje bazylię i maluje pejzaże z córką. Ponadto lubi robić piesze wycieczki, czytać komiksy i mieszkać sobie z żoną i córką w tycim, acz przytulnym domku."
No i kolejną część Kronik Żelaznego Druida mam już za sobą. Jest mi trochę smutno, bo muszę przyznać, że jeszcze żadna postać nie przypadła mi tak do gustu jak Atticus. Jest to trzeci tom opowiadający losy tego wiekowego druida. Recenzje poprzednich tomów znajdziecie tu i tu. A mi nie pozostaje nic innego jak podzielenie się z Wami moimi odczuciami względem tej książki i czekaniem na wydanie kolejnych. Mam przynajmniej taką nadzieję, że się ukażą.
Na początku chciałabym zaznaczyć moje uczucia względem Thora. Wygląda na to, że odbiegam od ogółu społeczeństwa, ponieważ nigdy nie darzyłam tego boga sympatią. A w szczególności źle znoszę jego postać wykreowaną przez popkulturę, nie tylko komiksy, ale również filmy (na nerwach gra mi zwłaszcza Thor z filmu "Avengers"). Dlatego cieszę się, że pan Hearne nie stworzył kolejnego osiłka, który kojarzy mi się wyłącznie z nastoletnimi koksami - przygłupami z amerykańskich filmów, którzy najczęściej reprezentują futbolistów. Co uważam za bardzo krzywdzące dla tego niezwykłego sportu, jakim jest futbol amerykański. To chyba na tyle jeżeli chodzi o narzekanie na Thora. Ach! Mam dla was ciekawostkę! Czy wiedzieliście, że w wielu językach słowo "czwartek" jest na cześć tego boga piorunów?! Mnie bardzo mocno to zaskoczyło.
Bohatera chyba nie muszę przedstawiać. Siodhachan Ó Suileabhán, dla ogółu znany jako Atticus O'Sullivan. W tym tomie czytelnik dowiaduje się czemu cały nadprzyrodzony świat chce śmierci Thora. Bardzo mocno jest rozwinięty wątek mitologii nordyckiej. To jak wygląda Asgard, kto gdzie mieszka, kto kim jest, itp. Ale moje ogólne wrażenie jeżeli chodzi o głównych bogów mitologii nordyckiej jest takie, że byli oni dość prości. Użyłabym nawet stwierdzenia, że zachowywali się jak banda prostaków. Odbiegając od najważniejszego wątku to.... można powiedzieć, że właściwie nie występuje Oberon, Wataha, polskie wiedźmy czy uczennica Atticusa. Jeśli już są to są "role" epizodyczne. Moją ulubioną postacią w tej części cyklu jest Jezus. Odrzuciłam instytucję kościoła, bo nie zgadzałam się z jego zachowaniem. Czemu księża niby mają jeździć BMW czy Mercedesami?! Mam wrażenie, że największy odsetek... chociaż nie, nie powiem tego co chce bo potem i mnie jak Dorotę Rabczewską skażą za coś niedorzecznego. W każdym razie ten mój teologiczny bunt nie polegał na odrzuceniu wiary. Przedstawienie Jezusa jako wychilloutowanego hipisa bardzo mi odpowiada. Aż chciałoby się go wziąć w ramiona i przytulić. I oczywiście nie mogę nie wspomnieć o tym, że książka wycisnęła ze mnie tonę łez. Nie chcę Wam spoilerować, ale wspomnę, że dla niektórych towarzyszy broni w walce z Thorem skończy się to źle. Przepraszam, że tak skaczę od tematu do tematu, ale jakoś ciężko jest mi zebrać myśli.
Co da samej książki , to muszę powiedzieć, że bardzo podziwiam pana Hearne'a za to, że był w stanie napisać opowieść zaklinacza. Wszystko pisane rymem, to musiało być nie lada wyzwanie. Jest jednak jedno ale. Czytało się to bardzo ciężko, zresztą tak jak opowieść Peruna, rosyjskiego boga piorunów. Niezbyt przepadam za poezją, ale nie dlatego, że do mnie nie przemawia czy jej nie rozumiem, ale dlatego, że ciężko mi się to czytać. Kolejna zmiana tematu. Bardzo spodobało mi się wyjaśnienie, co aktualnie dzieje się z Atlantydą oraz rozwój religii na przestrzeni istnienia świata. Ach i jeszcze jedno! Pojawia się wzmianka o polskiej historii za czasów Mieszka II.
Ocena: 5/6. Daję taką ocenę, chyba tylko dlatego, że nie lubię Thora. : P
Muzyka: Alex Clare - Too close
Tytuł polski: Między młotem a piorunem
Autor: Kevin Hearne
Data premiery: 25 październik 2011 r.
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 408
"Jedyny (bo ostatni) w swoim rodzaju druid, Atticus O'Sullivan, beztrosko manipulując uczuciami naiwnego Ratatoska, wiewiórki rozmiarów betoniarki, dostaje się po pniu Yggdrasilu, Drzewa Życia, do świata bogów nordyckich. Stamtąd jednak, po kradzieży magicznego jabłka, której dopuszcza się przy akompaniamencie romantycznie posapujących olbrzymów, musi dać drapaka przed rozzłoszczonym Odynem.
Kojące oblicze Jezusa bujającego się w rytm bluesowych melodii, mentorska postawa wobec Granuaile i coraz ciemniejsze chmury zbierające się nad głową Atticusa - to wszystko sprawia, że nasz bohater po ponad dwóch tysiącach lat zaczyna poważnieć. Rychło w czas, ponieważ wokół niego robi się coraz bardziej złowrogo. Żelazny druid nie byłby jednak sobą, gdyby nie spróbował po raz kolejny czegoś niedorzecznego. Chrystusowe jasnowidzenie nie może kłamać - Thor to może i młot, ale planowany zamach na jego życie pociągnie za sobą straszne konsekwencje....
Kevin Hearne urodził się w Arizonie. Uczy angielskiego, a kiedy nie sprawdza stosów prac domowych i nie pisze powieści, hoduje bazylię i maluje pejzaże z córką. Ponadto lubi robić piesze wycieczki, czytać komiksy i mieszkać sobie z żoną i córką w tycim, acz przytulnym domku."
- od wydawcy
Na psa urok | Raz wiedźmie śmierć | Między młotem a piorunem | Kijem i mieczem | Kronika wykrakanej śmierci | Shattered
No i kolejną część Kronik Żelaznego Druida mam już za sobą. Jest mi trochę smutno, bo muszę przyznać, że jeszcze żadna postać nie przypadła mi tak do gustu jak Atticus. Jest to trzeci tom opowiadający losy tego wiekowego druida. Recenzje poprzednich tomów znajdziecie tu i tu. A mi nie pozostaje nic innego jak podzielenie się z Wami moimi odczuciami względem tej książki i czekaniem na wydanie kolejnych. Mam przynajmniej taką nadzieję, że się ukażą.
Na początku chciałabym zaznaczyć moje uczucia względem Thora. Wygląda na to, że odbiegam od ogółu społeczeństwa, ponieważ nigdy nie darzyłam tego boga sympatią. A w szczególności źle znoszę jego postać wykreowaną przez popkulturę, nie tylko komiksy, ale również filmy (na nerwach gra mi zwłaszcza Thor z filmu "Avengers"). Dlatego cieszę się, że pan Hearne nie stworzył kolejnego osiłka, który kojarzy mi się wyłącznie z nastoletnimi koksami - przygłupami z amerykańskich filmów, którzy najczęściej reprezentują futbolistów. Co uważam za bardzo krzywdzące dla tego niezwykłego sportu, jakim jest futbol amerykański. To chyba na tyle jeżeli chodzi o narzekanie na Thora. Ach! Mam dla was ciekawostkę! Czy wiedzieliście, że w wielu językach słowo "czwartek" jest na cześć tego boga piorunów?! Mnie bardzo mocno to zaskoczyło.
Bohatera chyba nie muszę przedstawiać. Siodhachan Ó Suileabhán, dla ogółu znany jako Atticus O'Sullivan. W tym tomie czytelnik dowiaduje się czemu cały nadprzyrodzony świat chce śmierci Thora. Bardzo mocno jest rozwinięty wątek mitologii nordyckiej. To jak wygląda Asgard, kto gdzie mieszka, kto kim jest, itp. Ale moje ogólne wrażenie jeżeli chodzi o głównych bogów mitologii nordyckiej jest takie, że byli oni dość prości. Użyłabym nawet stwierdzenia, że zachowywali się jak banda prostaków. Odbiegając od najważniejszego wątku to.... można powiedzieć, że właściwie nie występuje Oberon, Wataha, polskie wiedźmy czy uczennica Atticusa. Jeśli już są to są "role" epizodyczne. Moją ulubioną postacią w tej części cyklu jest Jezus. Odrzuciłam instytucję kościoła, bo nie zgadzałam się z jego zachowaniem. Czemu księża niby mają jeździć BMW czy Mercedesami?! Mam wrażenie, że największy odsetek... chociaż nie, nie powiem tego co chce bo potem i mnie jak Dorotę Rabczewską skażą za coś niedorzecznego. W każdym razie ten mój teologiczny bunt nie polegał na odrzuceniu wiary. Przedstawienie Jezusa jako wychilloutowanego hipisa bardzo mi odpowiada. Aż chciałoby się go wziąć w ramiona i przytulić. I oczywiście nie mogę nie wspomnieć o tym, że książka wycisnęła ze mnie tonę łez. Nie chcę Wam spoilerować, ale wspomnę, że dla niektórych towarzyszy broni w walce z Thorem skończy się to źle. Przepraszam, że tak skaczę od tematu do tematu, ale jakoś ciężko jest mi zebrać myśli.
Co da samej książki , to muszę powiedzieć, że bardzo podziwiam pana Hearne'a za to, że był w stanie napisać opowieść zaklinacza. Wszystko pisane rymem, to musiało być nie lada wyzwanie. Jest jednak jedno ale. Czytało się to bardzo ciężko, zresztą tak jak opowieść Peruna, rosyjskiego boga piorunów. Niezbyt przepadam za poezją, ale nie dlatego, że do mnie nie przemawia czy jej nie rozumiem, ale dlatego, że ciężko mi się to czytać. Kolejna zmiana tematu. Bardzo spodobało mi się wyjaśnienie, co aktualnie dzieje się z Atlantydą oraz rozwój religii na przestrzeni istnienia świata. Ach i jeszcze jedno! Pojawia się wzmianka o polskiej historii za czasów Mieszka II.
Ocena: 5/6. Daję taką ocenę, chyba tylko dlatego, że nie lubię Thora. : P
★★★★★★★★☆☆
Muzyka: Alex Clare - Too close
To chyba niestety jednak lektura nie dla mnie, choć bardzo lubię opowieści fantasy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńCzytałam i kocham tę serię! jednak z moich ulubionych ^^Cieszę się, ze o Tb się spodobała :)
OdpowiedzUsuń