Wszystkie recenzje, inne teksty, zdjęcia stosików i zdjęcia książek zamieszczone na blogu Siostry W Bibliotece są naszą własnością i nie zgadzamy się na ich kopiowanie bez naszej wiedzy i zgody.
(Na mocy Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

czwartek, 31 maja 2012

Śmierć za cukiernią - Joanne Fluke

Tytuł oryginału: Chocolate Chip Cookie Murder
Tytuł polski: Śmierć za cukiernią
Autorka: Joanne Fluke
Data premiery: 10.04.2012 r.
Liczba stron: 496
Wydawnictwo: Bellona SA

   "Utalentowany detektyw amator, ekscentryczni mieszkańcy Minnesoty, spora garść mrożącej krew w żyłach niepewności oraz pokaźna porcja smakowitych przepisów - oto cechy szczególne znakomitego kryminału z rudowłosą Hanną Swensen w roli głównej. Akcja rozgrywa się pewnej mroźnej jesieni na wsi w stanie Minnesota. Autorka doskonale oddaje atmosferę panującą na prerii, kiedy co chwila zamieć przynosi kolejne porcje śniegu. Mimo to czytając książkę nie czuje się chłodu, a wręcz przeciwnie - miłą atmosferę małej miejscowości, gdzie zapach kawy i świeżo upieczonych ciasteczek pomaga przetrwać wyjątkowo długą i zimną porę roku. Do samego końca nie wiadomo, kto okaże się mordercą. Można oczywiście zgadywać, lecz co rusz jakiś trop okazuje się fałszywy... Smaku dodają również, i to dosłownie, przepisy podawane przez autorkę. Większość z nas skusi się zapewne, by wypróbować bodaj kilka z nich, lecz dopiero po przeczytaniu książki - bowiem tak dobrej zabawy nie przerywa się w połowie..."

   Na wstępie chciałabym poruszyć kilka kwestii. Po pierwsze: Pierwszy raz spotykam się z książką, która tak późno została przetłumaczona. Rozumiem, że na świecie jest dużo książek, ale 12 lat to chyba jednak trochę za dużo. Niemniej jednak cieszę się, że Bellona postanowiła ją wydać. Po drugie: tłumaczenie. Nie wiem jak "Chocolate Chip Cookie Murder" można przetłumaczyć na "Śmierć za cukiernią".... W sumie to ja sama nie mam pomysłu na odpowiedni tytuł, ale na pewno nie taki. Chyba lepiej byłoby zostawić oryginalny tytuł. Po trzecie, i ostatnie: okładka. Wiem, że książka jest z działu 'kryminał dla kobiet', ale to zdjęcie w ogóle nie kojarzy mi się z morderstwem, a ledwo widoczną krew na dole okładki zauważyłam dopiero po jakimś czasie. I po raz kolejny wspomnę o okładkach oryginalnych, które mimo swojej tematyki wywołują u mnie ślinotok. No dobrze, koniec narzekań jak na jedną książkę.

   Jeżeli chodzi o to jak trafiłam na książkę, to muszę się przyznać, że było to zupełnie przypadkowe. Zadzwoniła do mnie siostra z pytaniem czy ma kupić "Bielszy odcień śmierci". Jako, że ja miałam w planie kupić tę książkę, weszłam na stronę Zbrodni w Bibliotece i przeglądałam ich księgozbiór. I takim sposobem trafiłam na "Śmierć za cukiernią". Przeczytałam z grubsza o co chodzi i jak się okazało, że książka wzbogacona jest o przepisy na słodkości wiedziałam, że musimy mieć to dzieło. Obie z siostrą jesteśmy łasuchami i lubimy piec, więc mamy dodatkowy pożytek z książki.

   Teraz zasadniczy punkt: treść. Kryminały lubię dlatego, że spełniam się w roli detektywa, którym w rzeczywistości nigdy nie będę. Lubię sama dochodzić do tego kto zabił. I tym razem, pierwszy raz, udało mi się trafnie wytypować podejrzanego (nałogowe oglądanie CSI, CASTLE i BONES na coś się przydały). Nie przepadam za kryminałami, w których od samego początku czytelnik wie, kto jest przestępcą, kwestia tylko jak dochodzi do tego detektyw. Dobrze, ale odeszłam za bardzo od tematu. Miałam pisać o treści, a piszę o swoich upodobaniach. Główna bohaterka, Hannah Swensen, jest 29-letnią, rudą właścicielką Ciasteczkowej Doliny, która nieoficjalnie pomaga rozwiązać sprawę podwójnego morderstwa swojemu szwagrowi (jeżeli pomyliłam się w powiązaniach rodzinnych - przepraszam). Mimo że tłem dla wydarzeń są zimowe dni, czytelnik ma wrażenie, że znajduje się w pięknie pachnącej czekoladą i cynamonem cukierni. Dodatkowym elementem, którego nie lubię, ale uważam, że przy takich książkach jest on nieodłączny, jest kończenie rozdziałów w najciekawszych momentach.

   Dodatkową atrakcją jest to, że polska wersja książki jest tłumaczeniem limitowanej wersji amerykańskiej. To znaczy, że zawiera w sobie gratisowe odpowiadanie o pewnej dziewczynie, która uciekła z domu.

   Polecam tę pozycję książkową każdemu, ale muszę zaznaczyć, że należy się wcześniej do tego odpowiednio przygotować. Bowiem pojawiające się co jakiś czas przepisy spowodują automatyczne poczucie głodu. :)

   Ocena: 6/6. Nie znalazłam żadnej niedogodności, ale nie znaczy to, że ktoś inny ich nie znajdzie. POLECAM!!!

★★★★★★★★★★

   Muzyka: Nina Simone - Feeling Good

7 komentarzy :

  1. Hm.. Ciekawa pozycja. Jeśli chodzi o przetłumaczenie książki, myślę że nie można się przyczepiać. Wiele jest książek, a znaleźć te najlepsze i je przetłumaczyć.. No nieco to czasochłonne. Nie mówię, że akurat 12 lat, ale przecież książek są niezliczone ilości. Księgarniom by zabrakło miejsc, gdyby wszystkie dzieła na całym świecie tłumaczono na wszystkie języki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam nigdy o tej książce, ale raczej przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie nie mój klimat, ale tak pozytywna recenzja robi swoje ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej sobie odpuszczę, no chyba że znajdę w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Po takiej recenzji, grzechem byłoby nie przeczytać.
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa Pozycja. Zastanowię się. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Klimat książki do mnie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla nas wielką motywacją do pisania tego bloga i ulepszania go, dlatego dziękujemy bardzo za każde słowo :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka