Wszystkie recenzje, inne teksty, zdjęcia stosików i zdjęcia książek zamieszczone na blogu Siostry W Bibliotece są naszą własnością i nie zgadzamy się na ich kopiowanie bez naszej wiedzy i zgody.
(Na mocy Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

czwartek, 26 grudnia 2013

Diabeł. Autobiografia - Tosca Lee

Tytuł: Diabeł. Autobiografia
Tytuł oryginału: Demon. A memoir
Autorka: Tosca Lee
Data wydania: październik 2010 r.
Wydawca: Wydawnictwo Initium
Liczba stron: 280

   "Jedna noc zmieni wszystko.

Pozbawione celu życie niedawno rozwiedzionego Claya toczy się pomiędzy ponurym, pustym mieszkaniem a monotonną pracą redaktora w niewielkim bostońskim wydawnictwie. Wszystko ulega zmianie w dniu, kiedy spotyka Luciana, a ten wypowiada z pozoru niewinne zdanie: "Opowiem ci swoją historię, a ty ją spiszesz i opublikujesz".

Tajemniczy nieznajomy wkrótce stanie się obsesją redaktora, a mroczna historia o miłości, ambicji i łasce - z czasem okaże się opowieścią o nim samym.

A wówczas tylko jedna rzecz będzie dla niego istotna: poznać jej zakończenie."

                                                                                                                    - od wydawcy

   Leżąc w szpitalu - nie będę pisać z jakiego powodu - przyszły do mnie koleżanki. Zwykle odwiedzający przynoszą mandarynki, lecz mi dziewczyny postanowiły przynieść książkę, czekoladę i kilka innych rzeczy, które bardzo mi się spodobały. Muszę przyznać, że nie lubię kiedy ktoś kupuje mi książki. Jeśli już się uprze to dostaje ode mnie listę książek, które chciałabym dostać. Nie chodzi o to, że nie lubię dostawać innych książek, ale raczej o to, że może nie utrafić w mój gust. Jednak po przeczytaniu opisu stwierdziłam, że moje koleżanki znają mnie bardzo dobrze. Prawdopodobnie sama nie trafiłabym na tą pozycje, ale byłam przekonana, że mi się ona spodoba. I nie stało się inaczej.

   Nie jestem fanką książek o tematyce chrześcijańskiej... Zaraz, wróć. Nie byłam fanką takich książek. Pierwsza książka, która nawiązywała po części do założeń religii chrześcijańskiej, którą przeczytałam to "Ostatni dobry człowiek". Bardzo mi się podobała. I teraz na półce mam kolejną książkę o tej tematyce, która podobała mi się równie mocno, a może nawet bardziej.

    Głównym bohaterem książki jest Clayton (przeszukałam całą książkę jeszcze raz, ale nie znalazłam nazwiska). Jest redaktorem w bostońskim wydawnictwie Brooks and Hanover. Akcja właściwie zaczyna się już od pierwszej strony więc czytelnik nie musi czekać na rozwój wydarzeń - na pierwszych kartach Clay wchodzi do bośniackiej jadłodajni i kelner oznajmia mu, że ktoś na niego czeka. Mimo że bohater jest zdziwiony udaje się do stolika przy którym siedzi nieznajomy. Wszystko to jest bardzo dziwne, ponieważ Clay nie rozpoznaje mężczyzny, jednak ten o nim wie zbyt dużo jak na nieznajomego. Przedstawia się jako Lucian i oznajmia mu, że jest diabłem i przyszedł opowiedzieć mu swoją historię, którą redaktor spisze i opublikuje. Clay zamienił więc obsesję z byłej żony na spotkania z Lucianem. Mimo że na początku bardzo mocno stara się uciekać od nagle pojawiających się w kalendarzu spotkań to nie wychodzi mu to. Lucian za każdym razem jest w innym ciele, raz mężczyzna, raz kobieta, innym razem młodzieniec, a następnym staruszka. po pewnym czasie okazuje się, że bohater nie żyje niczym innym niż spisywaniem spotkań z diabłem. Jednak cały czas chodzi za nim to, co powiedział mu upadły anioł. Że w gruncie rzeczy jest to opowieść o nim samym. Zakończenie jest zaskakujące i smutne. Może nie wyciska łez, ale ja byłam zasmucona.

   Wydanie jest bardzo fajne. Okładka nawiązuje do wyobrażenia piekła, czyli wszędzie płomienie. Papier jest kremowy, a litery mają odpowiednią wielkość, aby oczy się nie męczyły. Podoba mi się również to, że są zamieszczone wyjaśnienia dotyczące całej koncepcji wykreowanej przez autorkę oraz ciekawostki. Ponad to na samym końcu jest zamieszczony prolog oraz pierwszy rozdział innej książki autorki pod tytułem "Havah: Historia Ewy". Jednak nie dałam rady skończyć tego dodatku i już wiem, że nie chcę czytać tej książki.

   Anyway, książka jest dla tych, którzy kiedyś zastanawiali się jak to z tym diabłem jest. Nieważne, że historia jest koncepcją autorki. Myślę, że gdyby okazało się to prawdą, nie byłabym zdziwiona. ;D Jeśli nie to książka i tak mimo wszystko jest ciekawa i spodobałaby się każdemu, któremu niestraszne jest czytanie o opisach stworzenia świata i innych chrześcijańskich bzdur - przyznaję bez bicia, że nie jestem wierzącą osobą.

★★★★★★★★★☆

P.S.
   Trochę zajęło mi zabranie się do tej recenzji, ale udało się. Po niecałym roku skończyłam w końcu "Starcie królów" i postaram się jak najszybciej wrzucić na bloga recenzję. Aktualnie czytam "Wołanie kukułki". Wiem, że spotkała się z ciepłym przyjęciem przez czytelników. Ciekawe czy ja również podzielę ich opinię? 

wtorek, 17 grudnia 2013

Dom pod pękniętym niebem - Marcin Mortka

Tytuł: Dom pod pękniętym niebem
Auto: Marcin Mortka
Data premiery: październik 2013
Wydawca: Zielona Sowa
Liczba stron: 272

   "O CZYM BĘDZIESZ MARZYŁ W DZIEŃ PO KOŃCU ŚWIATA?
Siedmioro nastolatków w towarzystwie tajemniczego indiańskiego przewodnika wybiera się na piknik gdzieś w górach Nevady. Tajemnicze wstrząsy i dziwne cienie śledzące ich z oddali początkowo wydają się niczym  porównaniu z brakiem zasięgu i niemożliwością dostępu do Twittera... Szybko jednak odkrywają, że znany im dotąd świat całkowicie zmienił swoje oblicze. Aby przetrwać, muszą walczyć z potworami i własnymi słabościami..."

                                                                                                              - od wydawcy

   Na książkę trafiłam przypadkiem. Szukałam w księgarniach jakiejś książki, już nawet nie pamiętam jakiej. I,  jak to ze mną bywa, moją uwagę przyciągnęła okładka. Uważam, że jest fenomenalna. Ilustracje w książce również, aczkolwiek są dość przerażające. Jednakże książka trafiła na kilkanaście dni na półkę i powtarzałam sobie, że kiedyś ją przeczytam. Okazja trafiła się w momencie, kiedy szukałam czego lekkiego i krótkiego na pobyt w szpitalu.

  Rzadko sięgam po literaturę młodzieżową, ponieważ już dawno przestała mnie bawić, ale muszę przyznać, że ta książka jest fenomenalna. Napisana tak dobrze, że miałam wrażenie, że czytam literaturę młodzieżową z Ameryki. Wprawdzie zdarzyły się wpadki z literówkami - znalazłam nawet jeden błąd ortograficzny, ale nie zaważyło to przy wystawieniu oceny. Pan Mortka pióro ma świetne i jeżeli tak samo napisane są jego inne książki to na pewno po nie sięgnę. Nawet jeśli miałabym czytać literaturę typowo dla dzieci młodszych.

    Akcja książki osadzona jest w Stanach Zjednoczonych w stanie Nevada. Siedmioro nastolatków wybiera się na obóz w lesie. Towarzyszy im indiański przewodnik. Mimo że bohaterów jest siedmioro to wśród nich jest jedna główna bohaterka, Heather. Szkolna prymuska, która, aby wybrać się z chłopakiem i przyjaciółmi na obóz okłamała rodziców. Podczas obozowania pod gołym niebem dziewczynę wyrywają ze snu dziwne wstrząsy oraz dobiegający z oddali przerażający śmiech. Okazuje się, że śmiech był tylko pretekstem dla Ethana (chłopak Heather), aby wślizgnąć się do jej namiotu. Jednak wstrząsy to zupełnie inny przerażający wątek tej historii. Ludzie znajdujący w mieście zaczęli się zmieniać w mutanty, które nie są przyjaźnie nastawione do ocalałych. [spoiler!] Natura jednak tych drugich obdarowała niezwykłymi mocami. Wszystkie te wydarzenia są tłem dla rozkwitającego uczucia pomiędzy Heather i Nolanem, tajemniczym chłopakiem, który był w gronie nastolatków. Czy uda im się przeżyć w "nowym świecie"? Czy ich miłość przetrwa? I co na to to chłopak Heather? Cóż, tego musicie się dowiedzieć sami. Gwarantuję jednak, że nie będziecie zawiedzeni.

  Podsumowując. Byłam mile zaskoczona, że polska książka jest na tak wysokim, nawet powiedziałabym światowym, poziomie. Zmieniła moje postrzeganie dotyczące rodzimej literatury. Jestem przekonana, że przypadnie do gustu zarówno młodszym jak i starszym rocznikom. Plusem jest również to, że akcja się nie wlecze, co jest istotne w przypadku młodszej młodzieży, która może mieć problemy ze skoncentrowaniem uwagi na jednej rzeczy. Tą książkę czyta się jednym tchem.

★★★★★★★☆☆☆

P.S.
   Dobrze, widzę, że nie idzie mi tak gładko pisanie recenzji. Mam jeszcze jedną w przygotowaniu. Plus postanowiłam w końcu skończyć drugi tom Pieśni Lodu i Ognia - za długo leży już na półce, nietykany od miesięcy. Zdaje się, że moja siostra również niedługo skończy swoje zaczęte książki, więc w najbliższym czasie recenzji kilka będzie. :) Mam nadzieję, że trzymacie się ciepło i spędzacie czas na czytaniu, a nie gorączkowym zakupom świątecznym. 

piątek, 13 grudnia 2013

Ojciec Chrzestny - Mario Puzo

Tytuł: Ojciec Chrzestny
Tytuł oryginału: The Godfather
Autor: Mario Puzo
Data wydania: grudzień 2011 r.
Wydawca: Wydawnictwo Albatros
Liczba stron: 480

   "Jedna z największych powieści XX wieku, wsławiona obsypanym Oscarami filmem Francisa Forda Coppoli z genialną rolą tytułową Marlona Brando. Opowieść o honorze i nienawiści, szacunku i pogardzie, miłości i śmierci. Motto książki stanowi cytat z Balzaca - Za każdą wielką fortuną kryje się zbrodnia.

Don Vito Corleone jest Ojcem Chrzestnym jednej z sześciu nowojorskich rodzin mafijnych. Tyran i szantażysta (słynne powiedzenia "mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia"), a zarazem człowiek honoru, sprawuje rządy żelazną ręką. Jego decyzje mają charakter ostateczny. Wśród swoich wrogów wzbudza respekt i strach, wśród przyjaciół - zasłużony, choć nie całkiem bezinteresowny szacunek. Kiedy odmawia uczestnictwa w nowym, intratnym interesie, handlu narkotykami, wchodzi w ostry, krwawy konflikt z Cosą Nostrą. Honor rodziny może uratować tylko najmłodszy, ukochany syn Vita Michael, bohater wojenny. Czy okaże się godnym następcą Ojca Chrzestnego?"

                                                                                                                           - od wydawcy

    Szczerze powiedziawszy to nie myślałam, że kiedyś sięgnę po tę książkę. Film, owszem, bardzo mi się podoba i mogę oglądać go raz za razem, ale do książki mnie nie ciągnęło. Kupiłam ją chyba z pół roku temu i na tym się skończyło. Robiłam kilka podejść, ale za każdym razem zniechęcał mnie rozmiar czcionki, która jest tak maciupka, że trzeba ją czytać z lupą. Całe szczęście papier jest ładnie kremowy i dość gruby. Styl jest fajny. Czyta się łatwo, choć momentami denerwowało mnie ciągle powtarzające się słowo 'patrzał'.

   Przejdę teraz do treści, ale szkopuł w tym, że aby przedstawić to rzetelnie muszę bardzo ją zaspoilerować. Głową rodziny Corleone, a zarazem mafii, jest don Vito. Akcja książki zaczyna się w dniu wesela jego najmłodszego dziecka, córki Connie. Don Vito ma jeszcze trzech synów, Sonny'ego, Michaela oraz Frederica. Sonny jako najstarszy syn obserwuje pracę ojca, by w przyszłości stać się głową mafijnego "biznesu". Los chciał, że pewnego dnia rodzinie Corleone składa wizytę niejaki Sollozzo, zwany Turkiem. Składa im propozycję wejścia w biznes narkotykowy. Ojciec i syn mają różne poglądy, co przyczynia się do postrzelenia Vita Corleone, a w późniejszych rozdziałach ginie Santino Corleone. Aby pomścić rannego ojca najmłodszy syn. Michael postanawia zabić Sollozza, po czym udaje się na wygnanie na Sycylię ([spoiler!] zabił również komendanta policji nowojorskiej). Gdy wraca po trzech latach przygotowuje się do przejęcia pałeczki głowy rodziny od schorowanego ojca.

   To tak w skrócie. Myślę, że tyle wystarczy. Chyba każdy zna mniej lub bardziej fabułę tej książki. Jeśli mimo wszystko czujecie niedosyt wiedzy odsyłam do książki.

   Strasznie nie lubię nie kończyć książek dlatego musiałam ją skończyć. I nie żałuję! W końcu na miano klasyka trzeba zasłużyć. Pewnie większość z Was wie z grubsza o czym książka jest, ale muszę to napisać. Książka opisuje perypetie rodziny włoskich imigrantów w Stanach Zjednoczonych. Nie byłoby w tym nić dziwnego, gdyby nie to, że rodzina ta to Rodzina Corleone, jedna z największych nowojorskich rodzin mafijnych. Vito Corleone jest głową rodziny, biznesmenem, ale również donem. Pewnego dnia przychodzi z wizytą do niego niejaki Sollozzo i proponuje udział w przemycie narkotyków. Los chciał, że spotkanie nie przebiegło tak jak powinno i  Turek (Sollozzo) postanowił pozbyć się dona. Ten czyn pociągnął za sobą fatalne skutki, aczkolwiek sam don przeżył postrzał.

   Kończąc już. Książka jest super i powinien ją przeczytać każdy, kto jest zafascynowany mafią, rządami twardej ręki. Chociaż jest w 100% przekonana, że spodoba się każdemu.

★★★★★★★★☆☆

P.S.
  Trochę to trwało, ale wreszcie udało mi się zmęczyć tą recenzję. W ostatnim czasie dużo czytam, bo mam strasznie dużo czasu, ale nie będę Was zarzucać prywatą. Na warsztacie już jest kolejna książka i zakładam, że niedługo nie będzie sama. :) Mam nadzieję, że wybaczycie mi mierność tej recenzji, ale naprawdę nie mogłam zebrać myśli. Na koniec jeszcze wiadomość od mojej siostry. Jutro sobota, czyli dzień, w którym pojawiają się posty książkowo-zdjęciowe. Jednakże z braku czasu nie został takowy post przygotowany. Serdecznie Was za to przepraszamy.

wtorek, 22 października 2013

Kwiaty na poddaszu - Virginia C. Andrews

Tytuł: Kwiaty na poddaszu
Tytuł oryginału: Flowers in the Attic
Autorka: Virginia C. Andrews
Data wydania: luty 2012 r.
Wydawca: Świat Książki
Liczba stron: 384

   "Szczęśliwą z pozoru rodzinę Dollangangerów spotyka tragedia - w wypadku samochodowym ginie ojciec. Matka z czwórką dzieci zostaje bez środków do życia i wraca do swego rodzinnego domu. Niezwykle bogaci rodzice mieszkający w ogromnej posiadłości wyrzekli się córki z powodu jej małżeństwa z bliskim krewnym, a narodzone z tego związku dzieci uważają za przeklęte. W tajemnicy przed dziadkiem rodzeństwo zostaje umieszczone na poddaszu, którego nigdy nie opuszcza. Dzieci żyją w ciągłym strachu, a odkrycie, jakiego dokonuje najstarszy brat, stawia rodzeństwo w obliczu nieuniknionej katastrofy."

                                                                                               - od wydawcy


Kwiaty na poddaszu | Płatki na wietrze | A jeśli ciernie | Kto wiatr sieje | Ogród cieni

   O książce słyszałam już dawno temu. Poszłam nawet do księgarni i ją obejrzałam. Zaintrygowała mnie, ale brak gotówki uniemożliwił kupno, a potem wyleciało mi z głowy. Jednak jakiś czas temu ją w końcu kupiłam. I muszę powiedzieć, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale po kolei.

   Po pierwsze: jak zaczęłam czytać to odniosłam wrażenie, że do końca nie wiem o co chodzi. Tak jakby książka była kontynuacją innego utworu. Zaczęłam szukać i okazało się, że Kwiaty na poddaszu to pierwsza część sagi o Dollangangerach. Po drugie: po opisie na okładce spodziewałabym się, że owym odkryciem będą jakieś zwłoki czy coś równie niezgodnego z prawem. Jednak z pomocą przyszedł Internet i okazało się, że portal lubimyczytać.pl ma już trochę bardziej doprecyzowany opis książki. Ponadto okazało się, że ta autorka upodobała sobie temat miłości zakazanej.

   Styl jest okej. Książkę czyta się łatwo i przyjemnie. Jednak jest jeden minus. Narratorem, a właściwie narratorką, jest Cathy Dollanganger. Momentami denerwowały mnie jej "wypowiedzi". Na mój nos to ma strasznie zawyżone mniemanie o sobie, ponadto posiada strasznie mały zasób słów. Do tego stylu trzeba się przyzwyczaić, ale akcja jest tak ciekawa, że szybko przestaje się zwracać uwagę na niezbyt górnolotny styl.

   Przez dłuższy czas zastanawiałam się jak opisać fabułę nie zdradzając zbyt dużo informacji i nie spoilerować Wam czytania, ale w tym przypadku chyba się nie da.... No cóż, postaram się tego nie robić, ale niczego nie obiecuję.

   Głównych bohaterów jest czworo, Chris, Cathy, Carrie i Cory Dollanganger. Cathy, jako narratorka, zaczyna opowieść od tego jaka relacja łączyła ją i jej rodzeństwo z ojcem. Jednak tak naprawdę to akcja zaczyna się w dniu urodzin ich taty, w dniu w którym zginął. Po kilku dniach matka oznajmia im, że muszą się wyprowadzić, ale ponieważ nie mają pieniędzy, muszą udać się do babki. Problem polega na tym, że dziadkowie rodzeństwa są fanatykami religijnymi i a) babka ma ich za pomiot szatana i b) dziadek w ogóle nie ma pojęcia o ich istnieniu. Plan obmyślony przez matkę jest "prosty": na nowo zjedna sobie miłość dziadka ([spoiler!] została wydziedziczona za małżeństwo z przyrodnim wujem), znów zostanie wpisana do testamentu i może kiedyś powie mu o swoich dzieciach. Problem polega na tym, że matka nie ma zamiaru mu tego powiedzieć. Sama żyje jak księżniczka, a dzieci zostały umieszczone w jednym pokoju bez możliwości wyjścia. Na dodatek muszą przestrzegać chorych zasad babki.

   W takich warunkach rodzeństwo spędziło ponad trzy lata. Lata dojrzewania, dorastania i poznawania własnego ciała. Jeżeli w takim momencie zamknie się chłopaka i dziewczynę w jednym pomieszczeniu na tak długi okres to koniec końców musi się między nimi coś zadziać i nie ważne czy to brat z siostrą czy niekoniecznie. [spoiler!] I w tym przypadku również tak się dzieje. Chris zaczyna czuć do swojej siostry coś więcej niż braterską miłość. Mimo że bardzo się stara nad sobą panować w pewnym momencie nie daje rady i dochodzi między nimi do złamania zasad babki i powtórzenia zachowania rodziców.

   Oczywiście to nie wszystko, co się zdarzyło w książce, ale chyba więcej nie mogę zdradzić, bo w końcu nie chodzi o streszczenie książki w całości, tylko o zachęcenie Was do sięgnięcia po nią. Dlatego tutaj się zatrzymam, ale dodam, że książka trzyma w napięciu. Jedyne nad czym długo główkowałam to dlaczego tak długo zajęło im dojście do tego, że ucieczka jest jedynym wyjściem z sytuacji.

   Okładka również mi się bardzo podoba - jednak wiem z niektórych recenzji, że chyba jestem wyjątkiem. Wytarte białe litery, wielki dom i różowe, jakby papierowe, kwiaty. Cała kompozycja idealnie oddaje nastrój panujący w książce. Skrywa mrok i tajemnicę, jaka czai się w zakamarkach wielkiej posiadłości. Dodatkowo cieszę się, że litery nie są za malutkie, a papier kremowy, a nie biały, co bardzo ułatwia czytanie.

   Zostawiam Was z recenzją, a sama pędzę do księgarni po drugą część tej dziwnej, ale fascynującej sagi. :)

★★★★★★★★☆☆




FILM
Porwałam się na obejrzenie filmu na podstawie książki. Niestety na podstawie tylko w sensie teoretycznym, bo osoba, która pisała scenariusz poszła o krok za daleko zamieszczając fragmenty, których w ogóle nie było w książce. Ponadto film nie porusza w ogóle tematu, który tak bardzo interesował autorkę. Czyli temat miłości zakazanej, pomiędzy bratem a siostrą. Film jest o rodzeństwie skrzywdzonym przez okrutną matkę, która aby odziedziczyć fortunę posunęła się do wszystkiego. Jeżeli ktoś po przeczytaniu książki porwie się na film, niech za wiele od niego nie oczekuje. Aczkolwiek muzyka jest wprost idealna. Jak również zagranie babci dzieci przez Louise Fletcher. Ale jak na film z 1987 roku to chyba całkiem nieźle wyszło.

Ocena filmu: 3+/6

wtorek, 15 października 2013

Zagadka czarciego tortu - Joanne Fluke

Tytuł: Zagadka czarciego tortu
Tytuł oryginału: Devil's Food Cake Murder
Autorka: Joanne Fluke
Data wydania: 16 sierpnia 2013 r.
Wydawca: Wydawnictwo Bellona
Liczba stron: 368

   "W Lake Eden, małym miasteczku w Minnesocie, dużo się dzieje i wszyscy są szalenie zajęci. Hanna Swensen nie jest wyjątkiem. Jednak niezależnie od tego, ile ma akurat na głowie, zawsze znajdzie czas, kiedy trzeba pomóc komuś z przyjaciół. Ale kiedy ktoś z nich zostanie zamordowany, pomóc można mu tylko w jeden sposób - tropiąc mordercę.

Jak w innych bestsellerach autorstwa Joanne Fluke, detektyw-amator Hanna Swensen stara się rozwikłać kryminalną zagadkę, wspomagana przez rudego kota, matkę i siostrę.

Powieść zawiera sporo przepisów, które ambitny czytelnik z pewnością będzie chciał samodzielnie wypróbować. Tym razem oprócz przepisów na ciasta, ciasteczka i desery pojawi się również parę propozycji dań głównych.

Atmosfera powieści jest ciepła, przyjazna, cała przemoc rozgrywa się gdzieś za kulisami, czytelnik nie jest więc narażony na brutalne sceny, a sceny erotyczne kuszą delikatnością i tajemniczością."

                                                                                                            - od wydawcy

   Kolejna wpadka. Nie bardzo wiem jak można wydać bodajże 8 książkę jako drugą. Wiem, że w każdej części jest inna zagadka do rozwiązania, ale ciekawie też byłoby odkrywać po kolei, co dzieje się u Hanny. A tu dupa. Czytając w ogóle nie wiedziałam o jakich wydarzeniach z przeszłości jest mowa i to mnie trochę frustrowało.

   Do Lake Eden przybywa pastor Matthew, który kiedyś w miasteczku mieszkał. Babcia Knudson, u której kiedyś mieszkał, przyjaciółka Hanny, ma jednak pewne wątpliwości czy pastor Matthew jest tym za kogo się podaje. Hanna postanawia przeprowadzić małe śledztwo i rozwiewa wszelkie wątpliwości przyjaciółki. Jednak pewnego razu zastaje pastora w zakrystii. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pastor był martwy. Hanna nie byłaby sobą, gdyby na własną rękę nie zaczęła szukać mordercy. Problem pojawia się w momencie przyjechania pastora Matthew, który twierdzi, że zamordowany to jego młodszy kuzyn. Czy Hanna znajdzie zabójcę? Czy to będzie ktoś z jej otoczenia? I który pastor Matthew jest tym prawdziwym? I czemu kuzyn pastora podawał się za niego? Przekonajcie się sami, bo naprawdę warto. Pani Fluke tak sprytnie wszytko połączyła, że naprawdę bardzo ciężko się oderwać od książki., mimo że pod koniec bardzo łatwo się wszystkiego domyślić.

   Styl autorki pozostał bez zmian. Cieszę się, że w książce pozostała atmosfera ciepła, zapach upieczonego ciasta i czekolady z cynamonem. Może akcja nie jest jakoś zawrotnie szybka, ale taki jest urok kryminału bardzo damskiego. Jednak mi to odpowiada.

   Dodatkowym plusem, zresztą jak w przypadku innych książek tej autorki, są przepisy. Z tym jednak wyjątkiem, że pojawia się kilka przepisów na niedzielny obiad.

★★★★★★★★★☆

P.S.
   Z czasem jest naprawdę ciężko. Czytam w każdej wolnej chwili, a tych nie jest za wiele. Nie pomaga również fakt, że książki, które czytam są albo dziwne i mało interesujące albo czcionka jest jak ziarenko maku. Na pewno przez nie przebrnę, ale nie wiem jak długo mi to zajmie. :( 

niedziela, 8 września 2013

Serce na talerzu - Alyssa Shelasky

Tytuł: Serce na talerzu
Tytuł oryginału: Apron Anxiety. My messy affairs in and out of the kitchen
Autorka: Alyssa Shelasky
Data wydania: 17 lipca 2013 r.
Wydawca: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Liczba stron: 384

   "Historia namiętnego romansu, który pozwolił bohaterce odkryć życiową pasję.

Alyssa nigdy nie przepadała za gotowaniem. Zdarzało jej się nawet przypalić wodę na herbatę. Wszystko się zmieniło, kiedy poznała słynnego szefa kuchni.

Dzięki ukochanemu poznała nowe smaki i odkryła, że gotowanie może być przyjemne, zmysłowe, a nawet fascynujące.

To prawdziwa, smakowita i pasjonująca opowieść o miłości i jedzeniu. Z pysznymi przepisami!"

                                                                                                                    - od wydawcy

   Po raz kolejny wydawnictwo zawiodło mnie pod względem dopracowania szczegółów. Okładka do dupy - kolejna irytująca dziewucha. Po raz kolejny pojawia się masa literówek. Jest lepiej, ale nadal jest ich zbyt wiele jak na jedną książkę.... Pomijam oczywiście kwestię przetłumaczenia tytułu. -.- Podoba mi się natomiast papier, format książki i wielkość czcionki.

   Wyrzuciłam już swoje żale, więc mogę przejść do kwestii takiej, jak książka trafiła w moje ręce. No więc... jak w przypadku większości książek w moim przypadku, przypadkiem. :) Po wizycie w kinie, weszłam do jednej z księgarni znajdujących się w galerii handlowej. Nie chciałam nic ciężkiego, więc wybór padł na wydanie kieszonkowe. Okazało się, że są to same książki określane jako kobiece. Wybór padł na Serce na talerzu. Spodobał mi się opis. A potem spodobała mi się jeszcze bardziej, ponieważ odkryłam, że książka skrywa w sobie przepisy kulinarne!

 Zaczęłam czytać. I po mniej więcej dwóch rozdziałach stwierdziłam, że główna bohaterka jest strasznie denerwująca. I nagle mnie olśniło! Przecież autorka jest główną bohaterką! Nigdy nie chciałabym jej spotkać. Prawie trzydziestoletnia kobieta, która imprezuje i ubiera się jak nastolatka. Pije alkohol i bierze narkotyki. Zaręcza się, a potem rzuca faceta, bo jest nudny. Umawia się z Grekiem, mimo że wie, że jego rodzice nigdy jej nie zaakceptują, bo nie jest Greczynką, a potem płacze, bo ma złamane serce. A najbardziej mnie rozbawiła, kiedy zobaczyła Chefa (w tej książce tak nazywa swojego słynnego kochanka-szefa kuchni) w telewizji i stwierdziła, że to będzie jej nowy chłopak. Uknuła intrygę, żeby go poznać. Ale ta intryga to była raczej żenada niż przebiegła.

   Treści nie ma za wiele. Generalnie historia kobiety, która jest tak samolubna, że obraża się na faceta, który ciężko pracuje. I aby zapełnić sobie czas postanawia nauczyć się gotować. No tak! Bo co innego zatrzyma przy kobiecie szefa kuchni jak nie przypalona zapiekanka! Jezu! Czytając tę książkę byłam wkur*iona. Chyba jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak skoncentrowaną na sobie bohaterką-autorką.

    Po za tym nie uważam, żeby autorka była jakoś specjalnie ładna i zastanawiam się, co ten Chef w niej widział. On jest całkiem przystojny i w sumie nie dziwi mnie, że dostawał sporo mailowych propozycji randek.

   Przepisy też mnie zawiodły. Okazało się, że większość z nich jest wzięta z książek kucharskich powszechnie dostępnych. Żenada!

★★★☆☆☆☆☆☆☆

środa, 28 sierpnia 2013

Jeżynowa zima - Sarah Jio

Tytuł: Jeżynowa zima
Tytuł oryginału: The Blackberry Winter
Autorka: Sarah Jio
Data wydania: 21 listopada 2012 r.
Wydawca: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Liczba stron: 352

   "Kiedy niespodziewany nawrót zimy paraliżuje miasto, Claire ma wrażenie, że pogoda doskonale odzwierciedla chłód panujący w jej sercu. Przeżyła tragiczny wypadek, po którym nie może się podnieść. Dopiero dziennikarskie śledztwo w sprawie zaginionego przed laty chłopca pozwala jej zapomnieć o własnym nieszczęściu.

W miarę jak kolejne tropy odkrywają przed nią historię uprowadzonego chłopczyka i poszukującej go pełnej nadziei matki, Claire powoli uczy się żyć na nowo. A to jeszcze nie wszystko: ślady zaginionego Daniela zaczynają w zagadkowy sposób splatać się z losami jej własnej rodziny...

Jeżynowa zima to wyjątkowa historia o miłości, rozpaczy i nadziei. Tej opowieści nie da się łatwo zapomnieć."

                                                                                                             - od wydawcy

    Szczerze powiedziawszy to nigdy nie słyszałam o tej autorce. Może dlatego, że nie lubię typowej babskiej literatury.... ale od początku. Szukałam czegoś lekkiego i niedrogiego, dlatego poszłam na dział z wydaniami kieszonkowymi. Opis mnie zaintrygował, okładka już mniej. Boże! Ale ta kobieta mnie drażni! Ta okładka nijak ma się do zawartości książki. Jednak to nie pierwszy raz, kiedy wydawnictwo (mówię tu ogólnie, a nie tylko o Znaku) popełnia gafę z okładką. A będąc już przy rzeczach irytujących, to zastanawiam się czy ktoś przeczytał tę książkę przed drukiem. Co drugie zdanie jest jakaś literówka. Jedną czy dwie jeszcze rozumiem, ale żeby co drugie zdanie?! Przecież to rzuca się w oczy!

 Treść. No więc, fabuła książki jest dwutorowa. Pierwszą bohaterką jest Claire Aldridge, mieszkająca w Seattle dziennikarka. Drugą jest Vera Ray, biedna pokojówka, matka zaginionego w 1933 roku chłopca. Ale od początku. Książka zaczyna się od nieoczekiwanego opadu śniegu w maju. (Odnoszę wrażenie, że skąd to znam. :P) Szef Claire zleca jej napisanie artykułu, który porównałby atak zimy sprzed 80 lat i tej aktualnej. W trakcie poszukiwań dziennikarka natrafia na niewyjaśniona sprawę zaginionego trzyletniego Daniela Raya. Matka zostawiła go na noc samego, jednak po powrocie z pracy nie zastała chłopca w domu. Dla Claire zaczyna się uporczywe poszukiwanie rozwiązania, które powoli powoduje pogodzenie się ze stratą dziecka w wypadku. Podoba mi się, że czytelnik może poznać historię Very, jej romansu, bycia samotną matką, nieustającego poszukiwania syna i tragicznej śmierci. Ale co i jak, to powinnyście przekonać się same. Jedyna denerwująca rzecz w całej tej tajemnicy to to, że wszystko ze sobą się za bardzo łączy. [spoiler!] Co za zbieg okoliczności, że kawiarnia, do której uczęszcza dziennikarka w przeszłości był domem Very! Co za zbieg okoliczności, że w knajpie, w której była z właścicielem owej kawiarni, była też Vera! Jakoś za dużo tych zbiegów okoliczności biorąc pod uwagę, że Seattle jest całkiem dużym miastem.

 Reasumując, jestem mile zaskoczona ta książką i już zastanawiam się nad sięgnięciem po inne utwory tej autorki. A może Wy czytaliście coś tej autorki i coś polecacie? Aczkolwiek żałuję jednej rzeczy. Mianowicie, że łatwo było przewidzieć zakończenie. Właściwie całą tajemnicę rozwiązałam mniej więcej w połowie książki. Ale nie odebrało mi to radości z czytania, ponieważ książka jest tak napisana, że trudno ją odłożyć. Czyta się jednym tchem.

★★★★★★★★☆☆

P.S.
Przepraszam za jakość zdjęcia, ale mój idealny telefon, tablet, aparat w jednym się zepsuł i musiałam go oddać do naprawy. W rezultacie pozostałam ze telefonem z dużo gorszym aparatem.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Malowany człowiek. Księga II - Peter V. Brett

Tytuł: Malowany człowiek. Księga II
Tytuł oryginału: The Painted Man
Autor: Peter V. Brett
Data premiery: 5 sierpnia 2011 r.
Wydawca: Fabryka Słów Sp. z.o.o
Liczba stron: 320

   "Czy nękana ludzkość znajdzie w sobie dość siły, by stanąć naprzeciw otchłańców z uniesioną głową? Przecież od wieków potrafi się tylko chować za murami ochronnych runów...

Arlen, Leesha i Rojer wierzą, że tak. I nie tylko oni, choć jedynie w odległej Krasji ludzie wypowiedzieli demonom otwartą wojnę. Co noc stają z nimi twarzą w twarz na ubitej ziemi - w naszpikowanym pułapkami Labiryncie. W obronie honoru przodków. Nie szczędząc ofiar i krwi.

Arlen, Leesha i Rojer są już dojrzałymi, doświadczonymi przez życie ludźmi. Odkrywają w sobie umiejętności i moce, które pozwolą im myśleć o próbie zmierzenia się z unicestwiającym świat złem. W krucjacie przeciwko potworom budzącym się do życia każdej nocy połączył ich nieubłagany los.

To ostatni dzwonek dla ludzkości, ginącej w szponach opętanych żądzą mordu bestii."

                                                                                                                  - od wydawcy


Cykl demoniczny
Malowany człowiek. Księga I | Księga II | Pustynna włócznia. Księga I | Księga II | Wojna w blasku dnia. Księga I | Księga II | The Skull Throne | The Core

   Szczerze powiedziawszy to zabieg wydawnictwa, aby podzielić książkę się nie sprawdził. Sprawiło to, że książka jest kompletnie wyjęta z kontekstu i czytając ją byłam lekko znudzona.  Jedyne co mi się podoba ze strony fizycznej to okładka. Jest taka sama jak pierwsza część, tylko, że czarno-biała. I to jest bardzo fajne.

   Co do treści, to jak już wiecie, jest to kontynuacja Księgi I. Tym razem Arlen postanawia, tak jak Krasjanie, stanąć do walki z demonami. Jednak zostaje przez nich oszukany i wyrzucony na pewną śmierć. Dlaczego? A dlatego, że posiadł magiczną włócznię z dawno zapomnianymi runami wojennymi, którymi można zabić otchłańce. Leesha została Zielarką w Angiers. Jednak jest zmuszona do opuszczenia dużego miasta i udania się do rodzinnej wioski. W podróży towarzyszy jej Rojer, który znajduje się w szpitalu, po tym jak pobił go chciwy Minstrel-konkurent. Podczas podróży napadają na nich rabusie i zbliżająca się noc nie wróży im nic dobrego. Jednak na ich drodze staje Naznaczony (Arlen, który postanowił nanieść runy wojenne na swoje ciało). I tak oto, drogi trojga bohaterów się połączyły. Co z tego wyniknie? Czy uda im się przetrwać to, co przygotował dla nich los? Czy pokonają na dobre otchłańce i uwolnia ludzkość? Cóż, tego musicie się sami przekonać.

   Ilustracje nadal są świetne, aczkolwiek zyskały na brutalności. Mnóstwo krwi, rozczłonkowanych ciał i innych potworności. Jednakże nie wiem, czy jestem w 100 procentach przekonana czy sięgnę po kontynuacje.

★★★★★★★☆☆☆

P.S.


Czas leci nieubłaganie, a ja jeszcze go sobie odbieram pracą. Czasu na czytanie jest niewiele, ale jednak się znajduje. Na pisanie recenzji w ogóle go nie ma. Obiecuję się poprawić. :)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Wszystkie drogi prowadzą do Mekki - Raja Alem

Tytuł: Wszystkie drogi prowadzą do Mekki
Tytuł oryginału: Tauk al-hamam
Autorka: Raja Alem
Data premiery: 5 lipca 2013 r.
Wydawca: Smak Słowa
Liczba stron: 552

   "Mekka, zaułek w starej części miasta. W szczelinie między domami zostają odnalezione nagie zwłoki młodej kobiety. Z obawy przed skandalem żadna z miejscowych rodzin nie identyfikuje zmarłej. Komisarz Nasir al-Kahtani musi ustalić jej tożsamość i odnaleźć sprawcę czynu. Odkrywa, że w ostatnim czasie w okolicy zniknęły dwie młode kobiety: Azza i Aisza. Która z nich została zamordowana?

Raja Alem, snując swoją kryminalną intrygę, wprowadza nas w samo serce miasta, do którego wstęp mają tylko wyznawcy islamu. Jej książka to spacer po współczesnej Mekce, jej zaułkach, wzgórzach i meczetach, kronika wstrząsających losów jej mieszkańców, a także podróż w przeszłość, do miasta nietuzinkowych postaci i nieistniejących już dzisiaj budowli.

Arabski tytuł książki, Tauk al-hamam, nawiązuje do słynnego średniowiecznego traktatu o miłości, Naszyjnik gołębicy, napisanego przez Ibn Hazma. Alem pisze: "Mekka jest niczym kołnierz gołębia mieniący się wieloma barwami".

Raja Alem urodziła się w 1970 roku w Mekce. Jest "duchowym przewodnikiem pielgrzymów", aokreślenie to przechodzi w jej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Napisała dziesięć książek, pięć sztuk teatralnych i kilka książek dla dzieci. Zdobyła wiele nagród, w tym prestiżową Internacional Prize for Arabic Fiction (nazywaną arabskim Bookerem) za Wszystkie drogi prowadzą do Mekki. Mieszka na zmianę w Paryżu i w saudyjskiej Dżuddzie."

                                                                                                              - od wydawcy

    Muszę przyznać, że byłam bardzo podekscytowana tą książką. Arabski kryminał napisany przez kobietę. WOW! Jednak po zmęczeniu niecałych 100 stron, moje emocje nieco opadły. Dlaczego? A dlatego, że do końca nie wiedziałam o co w tej książce chodzi. Owszem, na samym początku znajdują się zwłoki, ale nie wiadomo do kogo należą. Sprawą zajmuje się detektyw Nasir al-Kahtani i jego pierwszym zadaniem jest zidentyfikowanie zwłok. W tym ma pomóc mu czytanie dziennika jednego z podejrzanych, Jusufa, oraz e-maile jednej z potencjalnych ofiar, Aiszy. Czytając wyżej wspomniane pomoce, zastanawiałam się w czym one niby mają pomóc, bo w skrócie to te teksty są o duperelach, przemyśleniach twórców daleko odbiegających od rzeczywistości. A najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że narratorem jest zaułek Wielogłowy, w którym znaleziono zwłoki i który jest jednocześnie głównym miejscem akcji całej książki.

   Zacznę może trochę inaczej niż zwykle, a mianowicie od minusów. Po pierwsze: na początku powinien być jakiś wstęp, który wprowadziłby czytelnika w niuanse kulturowe społeczności muzułmańskiej. Jako studentka indologii uczyłam się co nieco o islamie, a tutaj mimo wszystko miałam problem ze zrozumieniem niektórych zachowań. Bardzo pomocny okazał się Wujek Google. :) Po drugie: styl jest tak nużący, mniej więcej co 30 stron ucinałam sobie drzemkę. Czytałam i czytałam i powieki robiły się coraz cięższe i cięższe. Koszmar, strasznie nie lubię takich książek. Niemniej jednak doczytałam ją do końca, mimo że zajęło mi to trochę więcej czasu niż przypuszczałam. Po trzecie: kupiłam książkę po obejrzeniu wywiadu w Dzień Dobry TVN. Jeden z prowadzących nazwał książkę "kryminałem", jednak uważam to za przekłamanie. Morderstwo jest tłem dla opowiedzenia historii mieszkańców zaułka, ich codziennych trosk, oddaniu wiary, itd. Pod oceną znajdziecie link do wspomnianego wywiadu.

 Książka jest tak zagmatwana, że nawet nie potrafię sklecić o niej jednego sensownego zdania. Jest to raczej książka dla osób z wykształceniem arabistycznym, a nie dla przysłowiowych szaraczków. Dla mnie totalny niewypał i odradzam czytanie jej komukolwiek. Chyba, że ktoś jest samobójcą i jest w stanie ją zdzierżyć. Mi było bardzo ciężko. Tym akcentem kończę tę krótką notę na temat tej książki.

★☆☆☆☆☆☆☆☆☆

wtorek, 6 sierpnia 2013

The Versatile Blogger Award

   Jako, że ostatnio nie byłyśmy w komplecie, zwlekałysmy ze wszelkiego rodzaju zabawami, ale postaramy się to nadrobić. Dziś zajmiemy się The Versatile Blogger Award. Nominację dostałyśmy od Darii z bloga Nasz Książkowir za co dziękujemy. :) Musimy przyznać, że podanie kilku faktów o sobie jest strasznie ciężkie, ale mamy nadzieję, że podołamy. Nominacje? Jesteśmy na to zbyt leniwe. :P

Asia
1. Czasami płaczę w samotności bez powodu, a potem śmieję się nad swoją głupotą.
2. Wiedzą wprawdzie o tym moi znajomi i rodzina, ale puszczę to w świat. Kocham psy i koty, ale sama mam już swój typ. Buldog angielski, jeśli chodzi o psa. Oraz sfinks kanadyjski jest chodzi o kota.
3. Mam tendencję do nadawania ksywek ludziom. Oczywiście rymujących się z ich imieniem.
4. Chciałam zostać architektem, ale do szału doprowadzały mnie 4-godzinne zajęcia z rysunku architektonicznego. Cierpię chyba na nadpobudliwość ruchową, bo nie jestem w stanie tyle wysiedzieć.
5. Nie przepadam za książkami uważanymi za klasykę polskiej literatury. Won z "Panem Tadeuszem", "Krzyżakami" czy "Dziadami".
6. Język francuski i rosyjski są dla mnie najpiękniej brzmiącymi.
7. Mam słabość do brodatych, rudych Brytyjczyków.
Alicja
1. Nie lubię niedokończonych serii książkowych! Zawsze mam tak, że jeśli zacznę czytać jakiś cykl, choćby mi się nie podobał, a miał milion pięćset sto dziewięćset tomów to i tak to wszystko przeczytam. Nie lubię tak zostawiać książek, co przekłada się również na nielubienie niedokończonych spraw wszelkiego rodzaju.
2. Mam tak stary Atlas Świata, że jest w nim jeszcze Jugosławia, a walutą obowiązującą w Niemczech jest marka niemiecka. Są tam pewnie jeszcze inne śmieszne stare informacje, jednak te sama znalazłam :)
3. Kocham sagę "Zmierzch" Stephenie Meyer i nic tego nie zmieni. Wszyscy się mogą ze mnie śmiać i mnie przez to nie lubić, ale to ich sprawa. Ja kocham tę serię całym moim sercem!
4. Jeśli chodzi o Pretty Little Liars to wolę serial o książki! Jednak wersją papierową nie gardzę. To wolę oglądać niż czytać.
5. Lubię się uczyć i chodzić do szkoły! Zaczęło się to wprawdzie u mnie dopiero na początku tego roku szkolnego (tak mniej więcej), ale tak jest. Naprawdę to lubię.
6. Uczyłam się języka szwedzkiego i mam nadzieję, że w tym roku szkolnym będę to kontynuowała.
7. Mam wiele kont na milionach portali społecznościowych, ale z nich nie korzystam. Większość, jeśli pamiętam gdzie są i pod jaką nazwą figuruję staram się usuwać, jednak marnie mi to idzie :)

Tak więc serdecznie dziękujemy jeszcze raz za nominację. Możecie w komentarzach podawać fakty o sobie, gdyż chętnie dowiemy się czegoś więcej o naszych czytelnikach! :)

niedziela, 4 sierpnia 2013

Malowany człowiek. Księga I - Peter V. Brett

Tytuł: Malowany człowiek. Księga I
Tytuł oryginału: The Painted Man
Autor: Peter V. Brett
Data wydania: 28 listopad 2008 r.
Wydawca: Fabryka Słów Sp. z.o.o
Liczba stron: 504

   "Zaszczuta i zdziesiątkowana ludzkość przeklina noc. Nie zna spokojnego snu. Z każdym zmierzchem, w oparach mgły, nadchodzą opętane żądzą mordu bestie. Przerażeni ludzie, chroniąc się za magicznymi runami, usiłują wymodlić kolejny dzień życia dla siebie i najbliższych. Rzeź ustaje bladym świtem, gdy światlo zapędza demony z powrotem w Otchłań.

Rosną odległości między pustoszejącymi osadami. Wydaje się, że nikt ani nic nie zdoła powstrzymać otchłańców, kładącym tym samym kres zagładzie.

W dogorywającym świecie dorasta troje młodych ludzi. Bohaterski Arlen, przekonany, że większym od nocnego zła przekleństwem jest strach przepełniający ludzkie serca. Leesha, której życie zrujnowało jedno proste kłamstwo, jest nowicjuszką u starej Zielarki, bardziej chyba przerażającej od krwiożerczych potworów. I Rojer. Jego los na zawsze odmienił wędrowny Minstrel, wygrywający chłopcu na skrzypkach skoczną melodię.

Tych troje ma coś wspólnego - są uparci i przeczuwają, że prawda o świecie nie kończy się na tym, co im powiedziano. Czy odważą się jej poszukać, opuszczając chroniony runami azyl?"

                                                                                                                   - od wydawcy


Cykl demoniczny
Malowany człowiek. Księga I | Księga II | Pustynna włócznia. Księga I | Księga II | Wojna w blasku dnia. Księga I | Księga II | The Skull Throne | The Core

   Kończąc "Wyspę Motyli" już zastanawiałam się co będę czytać w następnej kolejności. Ponieważ nie wzięłam ze sobą na wyjazd więcej niż jedną książkę, chodziłam po domu w poszukiwaniu czegoś lekkiego i ciekawego. Nie jestem fanką fantasy, ale z braku laku sięgnęłam po "Malowanego człowieka", o którym istnieniu nawet nie wiedziałam.

   Zaczęłam czytać. I muszę przyznać, że czyta się naprawdę świetnie. Styl autora jest dobry, aczkolwiek momentami miałam nudności jak pojawiały się opisy brutalności i ran zadanych przez demony. Dodatkowy efekt dają przepięknie wykonane ilustracje autorstwa Dominika Brońka. Okładka też niczego sobie, ale wolałabym chyba ilustrację bardziej przypominającą te wewnątrz książki. Jednakże nie rozumiem zabiegu wydawnictwa. Dlaczego zdecydowali się na podział książki? Pierwsza cześć kończy się w takim momencie, że czytelnik musi sięgnąć po kolejny tom, jeżeli jest ciekawy zakończenia. Po za tym w tej książce jest jak dla mnie tylko przedstawienie bohaterów i ich droga do momentu, który ma nastąpić w Księdze II.

   Zanim na dobre przejdę do zarysu fabuły, należy wspomnieć o tle. Autor stworzył świat, w którym noc należy do demonów - skał, drzew, pustyni, wody i innych żywiołów. W wyniku biegu historii zaczęły one polować na ludzi, którzy wierzą w przybycie Wybawiciela. Do tego czasu mogą chronić się jedynie za runami, bo skrzywdzić, a tym bardziej zabić, demonów się nie da. Runy, którymi dysponuje ludność to jedynie niewielka cząstka run z przeszłości, które zostały zapomniane. Wraz z nimi runy wojenne, które miały moc zranienia otchłańców, jak nazywane są demony w książce.

   Głównych bohaterów jest troje dzieci (początkowo). Arlen, jedenastoletni chłopiec, który od zawsze miał łatwość kreślenia run. Mieszka z rodzicami, Jephem i Silvy. Gdy do Potoku Tibbeta przybywa nowy Posłaniec, chłopiec pragnie sam zająć się tym zawodem. [spoiler!] Gdy jego matka umiera w wyniku starcia z demonami, Arlen ucieka od ojca i postanawia dotrzeć do wioski, lecz zabłądził i znalazł się na trakcie prowadzącym do Miln - jedno z Wolnych Miast. Tam, zaatakowany przez demona skał i zraniony, znajduje go owy Posłaniec, który zabiera go ze sobą, otacza go opieką i organizuje naukę u Patrona Runów. Jednak po ukończeniu nauk chłopiec wyrusza jako posłaniec do, oddalonego od Miln o tydzień drogi, Lakton. Kolejnym bohaterem, a właściwie bohaterką, jest Leesha. Urodzona w Zakątku Drwali, córka rzemieślnika, który wyrabia papier i okrutnej kobiety. Została przyrzeczona jednemu z młodych drwali, jednak ten rozpuszcza plotkę, która rujnuje dziewczynie życie. [spoiler!] W wyniku tych wydarzeń dziewczynę przyjmuje na uczennicę miejscowa Zielarka Bruna. Dziewczyna pilnie się uczy i po siedmiu latach nauki (zaczęła w wieku około 13 lat), odjeżdża do Angiers, aby dalej się kształcić. Ostatnim z bohaterów jest Rojer. Czytelnik poznaje go w wieku trzech lat, kiedy to jego rodzice giną i opiekę nad nim przejmuje Minstrel. W całej książce są dwa rozdziały o tym chłopcu. Drugi, w którym Rojer ma już dziesięć lat, to okres nauki chłopca na minstrela, pod okiem wyżej wymienionego. 

   Moje końcowe wrażenie było takie, że gdzie już coś podobnego było. Może nie tak dosłownie, ale odniosłam wrażenie, że Arlen bardzo przypomina mi Geda z klasyki gatunku fantasy "Czarnoksiężnika z Archipelagu" autorstwa Ursuli K. Le Guin. Młody chłopak, który oczekuje od życia czegoś więcej i w rezultacie staje się kimś więcej. Ale więcej nie zdradzę, bo to już należy do drugiej księgi "Malowanego Człowieka".

   Znalazłam gdzieś wzmiankę o filmie, który miał wyjść w 2012. Ale nic konkretnego więcej nie znalazłam. Może ktoś z Was coś słyszał?

★★★★★★★★☆☆

wtorek, 30 lipca 2013

Wyspa Motyli - Corina Bomann

Tytuł: Wyspa Motyli
Tytuł oryginału: Die Schmetterlingsinsel
Autorka: Corina Bomann
Data premiery: 17 lipca 2013
Wydawca: Wydawnictwo Otwarte
Liczba stron: 464

   "Diana, wzięta prawniczka, nigdy nie przypuszczała, że z dnia na dzień wyjedzie na drugi koniec świata. Trzymając w ręku zdjęcie młodej kobiety na tle wzgórz, decyduje się wyruszyć na Cejlon, by rozwikłać rodzinną tajemnicę sprzed stu lat. Chce spełnić ostatnią wolę ukochanej ciotki, poznać swoje korzenie i uciec od niewiernego męża.

Na urzekającej wyspie spowitej aromatem herbacianych krzewów Diana odkrywa historię namiętnego, zakazanego uczucia, które na zawsze zmieniło losy jej rodziny. Czy to sprawi, że znajdzie szczęście i miłość?"

                                                                                                                              - od wydawcy

   Szczerze powiedziawszy to nie jestem na bieżąco z nowinkami wydawniczymi. Tą książką zainteresowałam się w momencie, kiedy siostra napisała, że Wydawnictwo Otwarte chce podjąć współpracę. Po krótkim przestudiowaniu opisu, stwierdziłam, że ta książka ma szansę zająć wysokie miejsce wśród moich ulubionych książek. I nie pomyliłam się!

   Uwielbiam herbatę! Dlatego tak bardzo spodobał mi się pomysł wysłania bohaterki na wyspę, z której pochodzi najlepsza herbata pod słońcem. Na Cejlon! Ale od początku. Główną bohaterką jest Diana Wagenbach, mieszkająca w Niemczech prawniczka pochodzenia angielskiego. Jej jedyną rodziną jest zdradzający ją mąż i umierająca ciotka. Na łożu śmierci prosi Dianę o odkrycie rodzinnej tajemnicy, która jest chroniona od przeszło stu lat. Na odpowiednie tory naprowadza kobietę kamerdyner rodzinnej posiadłości, pan Green. Zostawia mianowicie poszlaki w odpowiednich miejscach, według instrukcji swojej byłej chlebodawczyni. Diana postanawia udać się na Cejlon. Tam poznaje przyjaciela swojego kolegi ze studiów, Jonathana Singha, który zgadza się jej pomóc. Dokąd zaprowadzi ich wycieczka w przeszłość? Czy skrywana tajemnica była naprawdę tak straszna, że należało wymazać ją z pamięci? Czy wycieczka na egzotyczną wyspę pomoże Dianie odnaleźć siebie? Będziecie musieli przekonać się o tym sami. Gwarantuję, że nie pożałujecie.

   Styl autorki jest bardzo dobry. Rozdziały są nie za długie, nie za krótkie. Jednak momentami akcja strasznie się wlecze, co prowadzi do chęci na drzemkę. Ach! Zapomniałabym! Książka napisana jest dwutorowo. Czytelnik, oprócz odkrywania tajemnicy razem z Dianą i Jonathanem, zaznajamiany jest z realiami, które doprowadziły do "tej tajemnicy". To znaczy, że przenosi się do czasów przodków Diany i ich pobycie na Cejlonie.

   Czytając tę książkę miałam wrażenie jakbym sama przeniosła się na tę magiczną wyspę. Czytając czuje się zapach herbaty, wszechobecny upał (choć do tego prawdopodobnie przyczyniła się wczorajsza pogoda :), skrzek papug. Po prostu magia, już dawno nie czytałam książki, która miała na mnie taki wpływ.

   Kończąc już, wspomnę tylko o okładce. Nie lubię na okładkach twarzy, dlatego niezbyt podoba mi się oprawa graficzna przodu. Inaczej jest w przypadku tyłu. Widok na pole herbaty jest przepiękny. Jak dla mnie mógł on objąć całą okładkę książki.

   POLECAM!


★★★★★★★★★★

Za książkę do recenzji serdecznie dziękuję Pani Monice z Wydawnictwa Otwartego!


poniedziałek, 22 lipca 2013

Pięćdziesiąt twarzy Greya - E.L. James

Tytuł: Pięćdziesiąt twarzy Greya
Tytuł oryginału: Fifthy Shades of Grey
Autorka: E.L. James
Data premiery: 5.09.2012 r.
Wydawca: Wydawnictwo Sonia Draga
Liczba stron: 608

   "Młoda, niewinna studentka literatury Anastasia Steele jedzie w zastępstwie koleżanki przeprowadzić wywiad dla gazety studenckiej z rekinem biznesu, przystojnym i zamożnym Christianem Greyem. Mężczyzna od pierwszych sekund spotkania fascynuje ją i onieśmiela. W powietrzu wisi coś elektryzującego, czego dziewczyna nie potrafi nazwać. A może tak tylko jej się wydaje? Z prawdziwą ulgą kończy rozmowę i postanawia zapomnieć o intrygującym przystojniaku.
   Planu nie udaje jej się zrealizować, bo Christian Grey zjawia się nazajutrz w sklepie, w którym Anastasia dorywczo pracuje. Przypadek? I do tego proponuje kolejne spotkanie.
   W tym miejscu kończy się "disneyowskie" love story, choć młodziutka, niedoświadczona dziewczyna nie wie jeszcze, że Christian opętany jest potrzebą sprawowania nad wszystkim kontroli i że pragnie jej na własnych, dość niezwykłych warunkach... Czy dziewczyna podpisze tajemnicza umowę, której warunki napawają ją strachem i fascynacją? Jaki sekret skrywa przeszłość Christiana i jak wielką władzę mają drzemiące w nim demony?"

                                                                                                                         - od wydawcy


Trylogia "Pięćdziesiąt odcieni"
Pięćdziesiąt twarzy Greya | Ciemniejsza strona Greya | Nowe oblicze Greya

      Początkowo nie miałam zamiaru czytać tej książki. Ani ja, ani moja siostra nie byłyśmy zainteresowane jej recenzowaniem. Wszystko zmieniło się, gdy kilka dni temu trafiłam na recenzję tej książki. Wciągnęłam się czytaniem recenzji. Ubawiłam się przy tym niemiłosiernie i postanowiłam w końcu zabrać się za książkę, która ma tak "wielką renomę". Jednak już na wstępie zażenowałam się tłumaczeniem tytułu. Twarze?! Twarze?! No proszę! Gdzie tam twarze?! No, ale niech im będzie.

   Zacznę może od pierwszego pytania, które nasunęło mi się na myśl. Mianowicie: czemu autorka wybrała taki rodzaj zaspokajania bohaterów? Skąd wiedziała jak to wszystko działa? Na to drugie odpowiedź jest dużo prostsza. Prawdopodobnie znalazła osoby, które w tym siedzą, i które ją w ten świat wprowadziły. Ale pytanie dlaczego nadal pozostaje zagadką. Mogę się jedynie domyślać, że być może upokorzenie przez mężczyznę jest dla naszej autorki wielkim marzeniem. Ale to tylko gdybanie, więc zostawię to w spokoju.

   Fabuły w tej książce nie ma za wiele. Anastasia Steele, dwudziestojednoletnia studentka literatury, w zastępstwie współlokatorki jedzie przeprowadzić wywiad z biznesmenem Christianem Greyem. Od samego początku mężczyzna ma wpływ na nią, onieśmiela i zachwyca jednocześnie. Nie trzeba pisać, że jak to w tego typu książkach jest bardzo przystojny. Pan Grey zdaje się też zainteresował się bohaterką, bo następnego dnia, niby przepadkiem, zachodzi do sklepu, w którym pracuje Ana. No i tak od spotkania do spotkania, po dwóch tygodniach lądują w łóżku.Ana w tym samym dniu traci dziewictwo i dowiaduje się o perwersji "ukochanego". Czy zaakceptuje jego propozycję? Czy może ucieknie, gdzie pieprz rośnie? Cóż, o tym musicie przekonać się sami.

   Za uwagę zasługuje Christian Grey. Dwudziestosiedmioletni biznesmen, despota, "kontroler". W miarę postępu czytania, czytelnik dowiaduje się co nieco, za sprawą wścibstwa Any, o jego trudnym dzieciństwie, okresie dorastania. Jedyna co mi się nie podoba to to, że po jakimś czasie zaczyna się coś zmieniać i zaczyna mu zależeć na tej nudnej dziewczynie. Mógłby pozostać despotą z zimnym sercem. Nie wiem czy autorka przypadkiem nie zaczerpnęła pomysłu z Doriana Greya (nawet jest takie samo nazwisko) Oscara Wilde'a. Dorian też był despotą nieczułym na uczucia innych, oddawał się cielesnym rozkoszom, itd.

   Tak jak postać męska jest intrygująca i, powiedzmy szczerze, dająca się lubić, tak z Aną Steele już tak nie jest. Nawet nie wiem jak zabrać się za jej opis. Swojego mózgu zaczyna używać dopiero [spoiler!] jak człowiek, które tak kocha, ja strasznie zbił za karę. Dopiero wtedy postanawia odejść. Wcześniej ślepo podąża za innymi. Chyba nigdy w życiu nie spotkałam się z tak irytującą bohaterką!

   Książkę czyta się bardzo szybko. Mi zajęło to jeden dzień. Jednakże mam zastrzeżenia co do słownictwa. Tak jak w przypadku "Zmierzchu" (bardzo duże podobieństwo - w końcu autorka pierwotnie był to fan fiction), tak tutaj opis urody Christiana Greya jest bardzo ubogi. Sprowadza się to do Adonisa i "Dawid Michała Anioła wypada przy nim blado". No przepraszam, ale to właśnie w stylu pani Meyer. Po za tym strasznie denerwująca jest wewnętrzna bogini bohaterki. Albo siedziała pod kocem za kanapą albo stała na podium. Jednakże zaadaptuję jedno określenie do swojego słownika. Mam na myśli "waniliowy seks" - takie określenie pada z ust bohatera na określenie seksu bez użycia zabawek i innych różnych pomocy. :P

   Należałoby również wspomnieć o filmie, którego premiera przewidziana jest na 1 sierpnia 2014 roku. Reżyserem będzie Sam Taylor-Johnson. Co do obsady to mam mieszane uczucia. Przez cały czas czytania książki widziałam Jonathana Rhys-Meyersa i okazuje się, że jest/był brany pod uwagę. Jednakże z długiej listy kandydatów wytypowałabym jeszcze Matta Bomera. Z osadzeniem roli kobiecej problem jest dużo większy. Po pierwsze nie rozumiem czemu biorą pod uwagę Kristen Stewart. Okej, raz sprawdziła się w roli tępej i naiwnej, ale żeby znów? Chyba jednak nie. Mnie nie przychodzi nikt odpowiedni. Rozbawiła mnie również wiadomość, że do głównej roli męskiej był brany aktor filmów pornograficznych o tematyce sadomasochistycznej.

   Reasumując, książka ciekawa, ale nie wiem czy odpowiednia dla wszystkich ze względu na dosyć szczegółowe opisy seksu. Warta przeczytania tylko ze względu na Christiana Greya i zakończenia, które u mnie pozostawiło niedosyt i zapowiedź czegoś interesującego w następnych tomach.

★★★★★★★☆☆☆

poniedziałek, 8 lipca 2013

Gabinet gadów - Lemony Snicket

Tytuł polski: Seria Niefortunnych Zdarzeń. Gabinet gadów
Tytuł oryginału: A Series of Unfortunate Events. The Reptile Room
Autor: Lemony Snicket
Data wydania: 1 września 2004 r.
Wydawca: Egmont Polska Sp. z.o.o.
Liczba stron: 208

   "Drogi czytelniku!
Jeśli sięgnąłeś po tę książkę, aby poczytać sobie coś łatwego i wesołego, to obawiam się, że wybrałeś jak najgorzej. Z początku, gdy rodzeństwo Baudelaire obraca się w towarzystwie interesujących gadów i roztargnionego wuja, historia ta może ci się wydawać wesoła, ale nie daj się nabrać. Jeżeli wiesz już cokolwiek o pechowych sierotach Baudelaire, nie będziesz miał wątpliwości, że nawet miłe zdarzenia prowadzą w ich życiu do zguby.
Mówiąc konkretnie, w książce, którą w tej chwili trzymasz w ręku, dzieci będą musiały znieść: wypadek samochodowy, straszny smród, jadowitą żmiję, długi nóż, ciężką, mosiężną lampę biblioteczną oraz ponowne pojawienie się osoby, której miały nadzieję nigdy więcej nie oglądać.
Moim przykrym obowiązkiem jest spisanie tragicznych przypadków rodzeństwa Baudelaire, ale Tobie, Czytelniku, nic nie przeszkadza odłożyć tę książkę i poczytać sobie raczej coś wesołego, o ile wolisz wesołe lektury.
Z poważaniem
Lemony Snicket"
                                                                                                                                        - od wydawcy

SERIA NIEFORTUNNYCH ZDARZEŃ
1|2|3|4|5|6|7|8|9|10|11|12|13

   Czytając ten tom zastanawiałam się co napisać. I doszłam do wniosku, że na temat każdego tomu jest niewiele do napisania, dlatego postanowiłam, że w kolejnej recenzji dotyczącej Serii Niefortunnych Zdarzeń pojawią się wszystkie tomy.

   Ale to później. Teraz na warsztacie mam ten tom. Styl autora nadal pozostał ten sam. W pewnych momentach wręcz mnie denerwował tłumaczeniem każdego trudniejszego słowa, no ale to w końcu książeczka dla dzieci. Nadal niezmiennie podoba mi się wielkość książki, choć z wielką czcionką już niekoniecznie tak jest. Nie za duża, nie za mała. Idealna, aby trzymać ją w jednej ręce, a w drugiej szklankę z lemoniadą.

   Zastanawialiście się kiedyś jak to jest kiedy jest tak idealnie, że w końcu odetchnęliście z ulgą, że nic już was złego nie może spotkać? Na pewno. Sieroty Baudelaire też tak myślały. Po wydarzeniach z pierwszego tomu, gdzie nikczemny Hrabia Olaf próbował podstępem przejąć majątek rodzeństwa, dzieci trafiają do swojego bardzo dalekiego krewnego, wujcia Monty'ego. Wujcio jest herpetologiem, czyli znawcą żmij. I gdy już sieroty odetchnęły z ulgą, pojawił się nowy asystent naukowca, Stefano. Jednak my wiemy, że to nie kto inny jak Hrabia Olaf. Tym razem również próbuje podstępem wejść w posiadanie pokaźnej sumy pieniędzy, które Baudelaire'owie otrzymali w spadku po rodzicach. Czy mu się uda? Czy jednak ktoś w porę przyjdzie z pomocą dzieciom? Cóż, tego musicie dowiedzieć się sami, sięgając po tę książkę.

   Wiem, że przy pierwszej recenzji już pisałam o filmie. Jednak podczas lektury odniosłam wrażenie, że nie pamiętam, aby ta książka była w nim rozbudowana. Mam tylko przebłyski, więc mogę się mylić. 

★★★★★☆☆☆☆☆

P.S.
   Ufff. Słabo mi idzie czytanie. Nie mam chyba jakiejś weny. Zaczynam książkę, a po kilku stronach odkładam ją całkowicie znudzona. W związku z tym mam cały stos rozpoczętych książek, które czekają na swoją kolej. Między innymi dawno obiecane Starcie królów. Znajdzie się też coś dla fanów Ojca chrzestnego. Dobrze, że akurat wyjechałam i miałam ograniczone możliwości tragarza, więc na wyjazd zabrałam arabski kryminał. Jaki? Przekonacie się już niebawem. Mam nadzieję. :)

wtorek, 2 lipca 2013

Świat od kuchni - Anthony Bourdain

Tytuł oryginału: A cook's tour. Global adventures in extreme cuisines.
Tytuł polski: Świat od kuchni. W poszukiwaniu posiłku doskonałego
Autor: Anthony Bourdain
Data premiery: 14 marca 2011 rok
Wydawca: Carta Blanca
Liczba stron: 336

   "Znany szef kuchni Anthony Bourdain wyrusza na poszukiwanie posiłku idealnego. Otwiera przed Czytelnikiem drzwi najbardziej zaskakujących restauracji świata, a także opisuje najdziwaczniejsze i najrzadsze potrawy.
Podczas swej kulinarnej podróży Bourdain dociera do Kambodży, Portugalii, Japonii, Hiszpanii, Wietnamu, Rosji, Francji, Maroka, Wielkiej Brytanii, Meksyku i zachodniego wybrzeża USA. A co znajdzie w menu? Trującą  fugu (rybę, którą mogą przygotować jedynie kucharze ze specjalną licencją), bijące serce kobry, flaczki z trawą cytrynową, zupę z koziej głowy, bocalao al pil-pil, haggis, ostrygi z La Teste i wiele innych rarytasów.
Bogactwo smaków światowej kuchni, soczysty język oraz pikantne portrety i anegdoty o spotkanych ludziach i lokalnych zwyczajach gwarantują pasjonującą lekturę.
Anthony Bourdain (ur. 1956 r.) to smakosz, szef kuchni prestiżowej restauracji Les Halles na Manhattanie, podróżnik i poszukiwacz przygód, autor kryminałów oraz książek kulinarnych. Obdarzony specyficznym poczuciem humoru outsider w świecie kuchni, od 2005 r. prowadzi autorski program Anthony Bourdain: Bez rezerwacji, w ramach którego przemierza świat w poszukiwaniu najciekawszych smaków i niezapomnianych miejsc. Mieszka w Nowym Jorku. Lubi The Ramones. Nie lubi owijać w bawełnę."

                                                                                                                      - od wydawcy 

   Właściwie od samego początku mojego obsesyjnego oglądania programów kulinarnych Anthony Bourdain wiódł prym w rankingu moich ulubionych kucharzy. Mimo że w programie nie podaje przepisów, to łączy dwie rzeczy, które kocham najbardziej: jedzenie i podróżowanie. Spodobało mi się w nim to, że nie owijał w bawełnę i prosto z mostu walił tym co myśli. Jednak w końcu przyszedł taki moment, że w telewizji puszczono wszystkie odcinki programu. No więc zainteresowałam się jego książkami - ale to, że pisze kryminału jest dla mnie nowością.

   Kilka razy było już tak, że miałam tę książkę w rękach i szłam do kasy, ale w ostatniej chwili rezygnowałam i odkładałam ją na miejsce. Nie miałam na tyle odwagi, aby zmierzyć się z nią w tamtych momentach. Jednak po ponad roku takiego zachowania stwierdziłam, że nadszedł ten moment.

   Ciężko jest opisać fabułę, bo jest to relacja z podróży. Pan Bourdain odwiedza między innymi Francję - kraj, w którym spędzał dzieciństwo; Portugalię - za namową swojego współpracownika czy Rosję - kraj, w którym ludzie nauczą go pić wódkę. I tak sobie jeździ od kraju do kraju, poznaje ciekawych ludzi i co najważniejsze, zajada lokalne pyszności. Moimi faworytami były opisy wyprawy do Rosji (chyba z wiadomych powodów :) ) oraz do Meksyku, którego uwielbiam za całokształt.

   Książka napisana jest lekkim stylem, który ma znaczenie w szybkości czytania. Znalazłam jednak coś, co mnie zirytowało. Mianowicie: nieuporządkowanie wątków. Znaczy są uporządkowane, ale do końca nie wiem jak opisać to, co akurat mam na myśli. Nasz kucharz uporządkował wątki pod względem kolejności odwiedzania tych krajów, jednak dość dziwnie podróżował. W jednym miesiącu jest w Portugalii, by w kolejnym polecieć do Singapuru, by wrócić jeszcze w następnym do Hiszpanii. Jakoś nie ma to sensu, nie sądzicie? Zamiast podróżować ze wschodu na zachód to on sobie skakał po całym świecie.

   Ostateczna konkluzja jest taka, że książka pozostawia jednak pewien niedosyt. Tu ślicznie pięknie, a nagle opis zupełnie wzięty z nieba niemający nic wspólnego z opisywanym krajem.sytuacją.

★★★★★★☆☆☆☆

niedziela, 23 czerwca 2013

Trafny wybór - J. K. Rowling

Tytuł oryginału: The Casual Vacancy
Tytuł polski: Trafny wybór
Autorka: J. K. Rowling
Data premiery: 12 listopada 2012 r.
Wydawca: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Liczba stron: 510

   "Barry nie żyje. Ta niespodziewana śmierć pogrąża Pagford w chaosie. Na jaw wychodzą tajemnice mieszkańców. Urocze miasteczko z brukowanym rynkiem i wiekowym opactwem już nigdy nie będzie takie jak dotąd.
Wybucha wojna bogatych z biednymi, nastolatków z rodzicami, wojna żon z mężami i nauczycieli z uczniami. Kto przejmie władzę po Barrym? Jak daleko się posunie w tym zaciekłym konflikcie?
Pełna czarnego humoru, błyskotliwa i prowokująca wielka powieść o małym miasteczku."

                                                            - od wydawcy

   Ci, co są z nami od dłuższego czasu wiedzą, że książka była prezentem gwiazdkowym. Byłam bardzo podekscytowana przeczytaniem tej książki, ale gorzko się rozczarowałam. Biorąc pod uwagę to, jakimi fantastycznymi książkami są te o Harrym Potterze, oczekiwałam od pani Rowling czegoś równie niesamowitego. Wiedziałam, że ta książka to zupełnie coś innego, dlatego nie oczekiwałam książki, umówmy się, dla dzieci. Jednak liczyłam na równie dobry styl. A tu psikus. Książka jest nudna jak flaki z olejem, a styl, mówiąc krótko, jest typowy dla osiedlowego chama. Miałam problem ze skończeniem tej książki właśnie przez styl, który działał na mnie jak czerwona płachta na byka.

   Jednak udało się. Po męczącej sesji, którą zakończyłam kilka dni temu, skończenie tej książki przyszło trochę łatwiej.

   Gwiazdą miasteczka Pagford jest Barry Fairbrother. Radny, trener drużyny wioślarskiej dziewcząt, działacz społeczny. Po prostu człowiek przez wszystkich lubiany i szanowany. Jednak życie jest przewrotne i nie wiemy, kiedy może się skończyć. Śmierć radnego Fairbothera zaczyna akcję książki. W wyniku tego zdarzenia w radzie tworzy się tak zwany tymczasowy wakat i należy powołać jakąś osobę na to stanowisko. Zaczyna się walka trzech, na początku, kandydatów, których można rozróżnić na tych, którzy chcą oddzielenia Fields, czyli dzielnicy/przedmieść, w której żyją ludzie najniższej warstwy społecznej, niekiedy uzależnionej od różnego rodzaju narkotyków, oraz tych którzy chcą je zachować.

   To tak w skrócie o najważniejszym wątku fabuły. Ponad ten wątek nie ma żadnego innego ważnego. Książka jest z działu psychologicznej, czyli główny nacisk jest położony na codzienne rozterki bohaterów. I jest na przykład wicedyrektor z nerwicą natręctw, który prowadzi ciągłą wojnę ze swoim adoptowanym synem. Jest również synowa innego radnego, Howarda Mollisona, która zakochuje się w członku boysbandu.To tylko nieliczni z występujących. Bohaterowie są zarysowani rewelacyjnie, jednak muszę przyznać, że ich zachowanie jest poniżej krytyki. Wiem, że są rodziny patologiczne, ale w tej książce jest ich za dużo, bo właściwie każda rodzina podchodzi pod skrają patologię. Jednak na szczególną uwagę zasługują bohaterowie nastoletni, pełni gniewu, pierwszych miłości i kłopotów personalnych.

  Reasumując, książka jest raczej dla fascynatów tego typu książek. Pokazuje jak uprzedzenia potrafią zaburzyć kontakty towarzyskie. Mi osobiście oprócz okładki i zaskakującego zakończenia nic się nie podobało. Mam nadzieję, że ten dość krótki opis zachęci bądź zniechęci do wzięcia tej książki do ręki. Jak już napisałam nie jest to książka dla każdego. Ja nie jestem do końca pewna czy sięgnę po kolejne utwory pani Rowling. Po przeczytaniu tejże twierdzę, że autorka powinna zostać przy pisaniu książek dla dzieci i młodzieży. Taka jest moja opinia i wiem, że nie wszyscy się muszą z nią zgadzać.

★★★★★☆☆☆☆☆

sobota, 11 maja 2013

Wyniki konkursu!


   Nadszedł ten dzień. Dziś wszystko się okaże. Zwycięzcą konkursu jest.... (werble):

Melon.

   Gratulujemy wygranej! Skontaktujemy się ze zwycięzcą w ciągu 3 dni. :)
   Dziękujemy wszystkim, którzy się zgłosili. :) Wszystkie odpowiedzi bardzo się nam podobały, jednak ta wyjątkowo nas urzekła.  Nie jest to na pewno ostatni konkurs na tym blogu.

piątek, 10 maja 2013

Zaginiona księga z Salem - Katherine Howe

Tytuł oryginału: The Physick Book of Deliverance Dane
Tytuł polski: Zaginiona księga z Salem
Autorka: Katherine Howe
Data premiery: 26 stycznia 2011 r.
Wydawca: Niebieska Studnia
Liczba stron: 416

   "Urocza, czarodziejska, magiczna powieść, której akcja dzieje się współcześnie, ale ma swą genezę w XVII wieku, w czasach słynnych procesów czarownic z Salem. Connie Goodwin, absolwentka Harvardu, spędza lato w rodzinnym mieście, zbierając materiały do pracy doktorskiej. Podczas porządkowania opuszczonego domu babci trafia na trop tajemniczej księgi, która nie tylko pomoże jej w karierze naukowej, ale również pozwoli odkryć rodzinną tajemnicę...

Katherine Howe jest potomkinią Elisabeth Howe i Elisabeth Proctor oskarżonych o czary w procesach w Salem w 1692 roku."

                                                                                                                                 - od wydawcy

   Książkę kupiłam już dość dawno. Postanowiłam przeczytać najpierw zaległe pozycje, a dopiero potem wziąć się za nowe nabytki. Jednak ta książka nie dawała mi spokoju i w końcu nie wytrzymałam. I teraz zastanawiam się jak mogłam tak długo zwlekać.

   Ale od początku.... Chociaż nie. Zacznę od końca, a właściwie od słowa autorki zamieszczonego na końcu książki. Są tam wyjaśnienia skąd został wzięty pomysł i jak to wyglądało od strony warsztatu. I okazało się, że opisy rytuałów magicznych wcale nie są wymysłem autorki, ale istniały naprawdę i są na to dowody. Zamieszczony jest tam również opis jak to było z tymi czarownicami naprawdę. Autorka postanowiła napisać książkę wychodząc od przekonania ludzi, czyli wiary w to, że czarownice to nie jakiś tam wymysł tylko, że istnieją naprawdę.

   Początkowo bałam się, że ta książka będzie w stylu Harry'ego Pottera. Okaże się, że główna bohaterka posiada magiczną moc i zacznie się magia na prawo i lewo. Całe szczęście nic takiego nie miało miejsca - [spoiler!] owszem bohaterka posiada magiczną moc, ale używa jej raczej sporadycznie. Jest to bardziej książka o odkryciu tajemnicy, niż o władaniu mocą tajemną.

   Główną bohaterką jest Connie Goodwin, doktorantka wydziału historii na Harvardzie. Akcja rozgrywa się w stanie Massachusetts na dwóch płaszczyznach, w roku 1692 - procesy w Salem, oraz w 1991.
Connie właśnie zdała egzamin dopuszczający do napisania pracy doktorskiej pod opieką prof. Chiltona. Teraz pozostało znalezienie tematu oraz źródła pierwotnego, przez nikogo niezbadanego. W międzyczasie matka Connie, Grace, prosi córkę o przygotowanie domu zmarłej babki na sprzedaż. Bohaterka wyjeżdża do Marblehead do zarośniętego domu bez elektryczności. Tam odkrywa tajemniczy klucz i nazwisko Daliverance Dane. Connie postanawia rozwiązać zagadkę, bo być może właśnie znalazła swoje niezbadane źródło do pracy na uczelnię. Podczas badań poznaje Sama, renowatora zabytków i zakochuje się w nim.
[spoiler!] Connie odkrywa, że Daliverance jest jej przodkiem i, że każda kobieta w jej rodzinie posiada magiczną moc. Jej dar i odnaleziona księga zaklęć pomaga uzdrowić Sama, na którego ktoś rzucił urok. Całe szczęście wszystko dobrze się kończy.

   Książka jest świetnie napisana. Już od dawna nie czytałam utworu, który wywoływałby u mnie uczucie napięcia i niepokoju. Książka jest tak rozplanowana, że czytelnik nie chce przerywać czytania, bo ciekawi go co wydarzy się dalej. Jednak znalazłam jedną wadę, chociaż nie wiem czy można to nazwać wadą. W niektórych bardzo ciekawych miejscach znalazły się wtręty opisów, które miałam ochotę ominąć.

   Książką jest tak wciągająca, że czytając ją w kawiarni przy kawie przez przypadek rozlałam na nią ten napój, bo nie patrzyłam, gdzie stoi kubek z kawą. W związku z tym, że książka poruszyła nie tylko moim umysłem, ale również ciałem, nie mogę dać książce mniej niż sześć (6/6). Rewelacyjna! Polecam ją z czystym sumieniem.

★★★★★★★★★★

P.S.

Aktualnie czytam "Trafny wybór" oraz "Starcie królów". Jednak idą mi strasznie opornie. Nie pomaga również to, że zawisła nade mną nadchodząca sesja. Nie wiem kiedy ja znajdę na wszystko czas, więc może się okazać, że następna moja recenzja ukaże się dopiero w lipcu. Oczywiście postaram się, żeby było inaczej, jednak nic nie obiecuję.

niedziela, 28 kwietnia 2013

U mnie zawsze świeci słońce - Victoria Twead

Tytuł oryginału: Chickens, Mules and Two Old Fools
Tytuł polski: U mnie zawsze świeci słońce
Autorka: Victoria Twead
Data premiery: 7 marca 2012 r.
Wydawca: Wydawnictwo Pascal
Liczba stron: 384

   "Może porzucić szarą codzienność, przeprowadzić się do malowniczej wioski w słonecznej Andaluzji i tam znaleźć swój raj na ziemi?

Victoria namawia męża na przeprowadzkę z deszczowej Anglii do południowej Hiszpanii.
Odtąd kierują się tylko sercem. kupują ruinę w maleńkiej wiosce, poznają nowych przyjaciół, biesiadują przy winie, stają się częścią tego gościnnego świata o fascynującej kulturze. Zaprzyjaźniają się z osiemdziesięciopięcioletnią, popalającą trawkę seksbombą. zostaną hodowcami kur, a ich jajka będą "najgorętszym towarem" w rodzimej wiosce. Nie spodziewają się jednak, że to miejsce potrafi nieźle zażartować z przyjezdnych.

Daj się uwieść czarowi małego, hiszpańskiego miasteczka, gdzie życie staje się sielanką... z odrobiną chilli."

                                                                                                                                -od wydawcy

Tak jak sobie obiecałam, że zanim wezmę się za coś nowego skończę te książki, o których już kiedyś mówiłam, tak staram się to wypełnić. Zakończyłam czytanie książek z pierwszego zamówienia z Kumiko.pl, więc teraz przyszedł czas na stosik bożonarodzeniowy klik. Prawdę powiedziawszy zaczęłam go już z początkiem tego roku. O książkach już zrecenzowanych możecie poczytać tu ("Sen i śmierć") i tu ("Sztuka morderstwa"). Recenzje "Atlasu chmur" i "Charliego" pojawią się w postach mojej siostry już niebawem (przynajmniej taką mam nadzieję). Ja zajęłam się resztą i tak oto możecie teraz przeczytać recenzję tej książki.

   Książkę czyta się naprawdę fantastycznie. Jest napisana w bardzo przyjemny sposób, momentami czytelnik zaśmiewa się przez dłuższy czas. Najbardziej komiczny moment to ten z plaży, kiedy trzeba było nasiusiać na oparzenie po meduzie. Ale nie będę pisać jak to się skończyło. :) Przepiękne jest też zakończenie, które jest pewnym zawieszeniem. A życie toczy się dalej...

   No dobrze, pisze i pisze, a nie wspomniałam o treści. Zacznijmy od początku. Victoria Twead postanowiła wyprowadzić się do Hiszpanii, ponieważ miała dość okropnej angielskiej pogody. Po długich rozmowach z mężem, który nie chciał wyjeżdżać, postanowiono postawić na Plan Pięcioletni. Kupują dom do remontu, remontują, mieszkają tam pięć lat, a potem ewentualnie wracają do Anglii. Kupno domu okazało się nie lada wyzwaniem, zwłaszcza dla kogoś kto bardzo słabo mówi po hiszpańsku. Jednak z pomocą przychodzi im nowo poznana kobieta-Angielka. Daje im numer do Kurta - agenta nieruchomości dla obcokrajowców. I tak oto udaje się małżeństwu kupić dom, który właściwie wymaga rozbiórki. Remont domu nie jest łatwą pracą. Już same malowanie jest nie lada wyzwaniem, a co dopiero remont generalny z położeniem płytek na czele, kończąc na bieleniu domu.
Jednak nie było tak źle. Ludzie w mieście byli wobec nich bardzo życzliwi, po wprowadzeniu się obdarowywali ich prezentami, niekoniecznie przydatnymi, karmili ich i byli generalnym wsparciem. Ich sąsiad, Paco, pomógł im kupić kury (potem wszystkie kobiety przychodziły po "jajka od Angielki"), pokazał Victorii jak produkuje się wino, był ich przewodnikiem.
Książka pełna jest ciekawych osobowości, np. Geronimo, mężczyzna od wszystkiego, który zawsze popija piwo, czy Stary Sancho, który wybiera się na wieczorne spacery ze swoją czarną kotką u boku.

   To tak w skrócie. Jedyną rzeczą, która mnie zbulwersowała było to, że zakupili dom i przynależący do niego sad, który wycieli. Od zawsze chciałam mieć duży sad i gdyby było mnie stać na dom z sadem w życiu nie przerobiłabym go na dwa domy. Zwłaszcza, że sad był również wybiegiem dla stadka 16 kurek i jednego małego, zaborczego kogucika.

   Książka jest idealna na taką pogodę jak dzisiaj, ponieważ czytając ją czytelnik czuje się jak w słonecznej Hiszpanii i od razu ma ochotę rzucić całe dotychczasowe życie i się tam wyprowadzić. Nie wiem czy sięgnę po inne książki Victorii Twead, ale tą jestem zachwycona. Daję książce zasłużone pięć (5/6).

★★★★★★★☆☆☆
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka