Wszystkie recenzje, inne teksty, zdjęcia stosików i zdjęcia książek zamieszczone na blogu Siostry W Bibliotece są naszą własnością i nie zgadzamy się na ich kopiowanie bez naszej wiedzy i zgody.
(Na mocy Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

sobota, 6 grudnia 2014

Moc czekolady. Opowieść o Wedlach i czekoladzie - Anna Czerwińska-Rydel

Tytuł: Moc czekolady. Opowieść o Wedlach i czekoladzie
Autorka: Anna Czerwińska-Rydel
Data wydania: 2014 r.
Wydawca: Wydawnictwo Muchomor
Liczba stron: 149

   "Moc czekolady to książka o sile wyobraźni i pracowitości trzech pokoleń rodziny Wedlów, którzy z małej cukierni stworzyli nowoczesne czekoladowe imperium. Bolesław Prus i Henryk Sienkiewicz bywali w ich pijalni czekolady, a Zofia Stryjeńska projektowała opakowania wedlowskich słodyczy."

- od wydawcy

   Dziś Mikołajki! Jest to idealny dzień, aby przedstawić Wam tę smakowitą książkę. Z racji tego, że pracuję w sklepie z zabawkami i książkami dla dzieci, muszę znać te książki. Ta książka jest doprawdy niesamowita!

Dla nas, którzy anno 1900 i w jego okolicach uprawialiśmy czekoladowe smakoszostwo, nie zaginęły jeszcze cuda klechd i bajek, więc kojarzymy Wedla z Grimmem i Andersenem

- Julian Tuwim

   Autorka ma świetny warsztat pisarski. W niezwykły sposób połączyła fakty historyczne z literaturą. Opowieść snuta jest tak jak każda inna, a może nawet lepiej. W ogóle nie miałam ochoty odkładać jej ani na chwilę, i tak skończyłam ją w jeden dzień. Ja, jako czytelnik, w ogóle nie odczułam, że czytam książkę o prawdziwych wydarzeniach. W każdym razie cała książka jest tak  napisana, że od razu miałam ochotę lecieć na ulicę Szpitalną do Staroświeckiego Sklepu (miałam zamiar zamieścić zdjęcia z tego miejsca, ale nie miałam ostatnio czasu, aby się tam wybrać).

   Trochę ciężko opisać fabułę, bo w sumie to jej tak trochę nie ma. W każdym razie czytelnik poznaje same początki kakao, jak to się stało, że je odkryto, czemu zawdzięcza swoją nazwę, itd, kończąc na tym, co działo się z fabryką Wedla podczas wojny. Faktem jest jednak to, że książka jest jedynie wstępem do dalszego poznawania historii czekoladownictwa w Polsce, ale i na świecie. Osoby ciekawe jak to się wszystko zaczęło nie będą zawiedzione, ale osoby, które oczekują pełnowartościowej biografii Wedlów, niestety się rozczarują.

   Fajne jest również to, że oprócz kilku przepisów na samym końcu książki, zamieszczone zostały kody QR, które odsyłają czytelnika do różnych smaczków dotyczących kakao czy fabryki Wedla.

   Na sam koniec wrzucam link do niesamowitego filmiku od Wedla: kierunek przyjemność. Oraz dwa przepisy z książki. A Wam życzę udanego dnia.




★★★★★★★★☆☆

sobota, 29 listopada 2014

Magiczna cukiernia - Kathryn Littlewood

Tytuł: Magiczna cukiernia
Tytuł oryginału: Bliss
Autorka: Kathryn Littlewood
Data  premiery: 5 czerwca 2013 r.
Wydawca: Wydawnictwo Egmont
Liczba stron: 320

   "Rodzina Rozmarynki Szczęsnej ma sekret. To Almanach wiedzy kulinarnej Szczęsnych - stara księga z czarodziejskimi przepisami.
kiedy rodzice wyjeżdżają, opiekę nad księgą i młodszymi braćmi powierzają Rozmarynce. Dziewczynka jak oka w głowie pilnuje klucza do drzwi, za którymi kryje się almanach. Jednak pewnego dnia postanawia wypróbować parę przepisów - przecież muffiny miłości czy ciasteczka prawdy nie powinny nikomu zaszkodzić...
Niespodziewanie pojawia się tajemnicza kobieta, przedstawiająca się jako ciotka Lily. Na dowód przynależności do rodziny pokazuje znamię w kształcie chochelki. Ale czy rzeczywiście jest tą, za która się podaje? I po co właściwie przyjechała?"

- od wydawcy

   Zacznę może od tego, że opis jest trochę niespójny z treścią książki. Owszem Rozmarynka postanowiła wypróbować przepisy z magicznej księgi, ale podpuścili ją do tego bracia, aby przypodobać się ciotce. Rozmarynka ma braci, ale TYLKO jeden jest młodszy. Ma również młodszą siostrę. Coraz bardziej zastanawiam się czy osoby, które są odpowiedzialne za krótki opis w ogóle czytały te książki.

   Nie jestem fanką książek dla dzieci, ale jak w telewizji śniadaniowej polecali tę książkę nie mogłam się oprzeć. Nie dość, że przepisy kulinarne to jeszcze magiczne! Ale jakoś długo czekałam aż w końcu wpadła w moje ręce. Nawet nie ja ją wypożyczyłam, tylko moja siostra. Przy okazji dowiedziałam się, że jest drugi tom.

   Ale do rzeczy. Jestem wzrokowcem i oprawa graficzna ma dla mnie bardzo duże znaczenie. Okładka jakoś szczególnie mnie nie zachwyciła i obawiam się, że dziecko tym bardziej nie będzie zainteresowane. Ciemna okładka, tytuł zasłaniający wszystko - niby rozumiem, że miała to być szyba cukierni z jej nazwą, ale jest ona trochę zbyt duża. Litery są dość normalnej wielkość, dlatego nie nadaje się dla dzieci uczących się czytać, a myślę, że fabularnie najbardziej książka spodoba się takim siedmiolatkom. Ale od czego są rodzice i czytanie do poduszki? :)

   Cała akcja dzieje się na wyspach brytyjskich (do końca nie jestem pewna czy dobrze wydedukowałam). Rodzina Szczęsnych prowadzi małą lokalną cukiernię, w której zawsze jest ruch. I nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że niektóre z ich wypieków nie są takie do końca zwyczajne. Rodzina posiada księgę z magicznymi przepisami, począwszy od ciasta z błyskawicą, poprzez ciasto dyniowe na przeziębienie, a kończąc na cieście, które wprowadza chaos i zamęt.

   Pewnego dnia rodzice Rozmarynki (A bo ja nie napisałam, że główną bohaterką jest Rozmarynka Szczęsna, dwunastoletnia dziewczynka, która kocha piec) muszą wyjechać, ponieważ w pobliskim miasteczku wybuchła epidemia świnki/grypy czy jeszcze innego paskudztwa. Dzieci zostają same w domu. Jednak tego samego dnia, co wyjechali rodzice w domu Szczęsnych pojawia się kobieta , która podaje się za ich ciotkę. Na dowód pokazuje znamię w kształcie chochelki. Ciotka Lily zachwyciła wszystkich domowników oprócz Rozmarynki, która ma wrażenie, że ciotka kłamie, albo nie mówi całej prawdy. Bracia Rozmarynki, starszy Tymianek i młodszy Kminek, namawiają swoją siostrę, aby przetestować kilka przepisów z magicznej księgi swoich rodziców. Jakie będą skutki tych eksperymentów i czy podejrzenia Rozmarynki były słuszne czy to tylko paranoja musicie przekonać się sami.

   Książka jest świetnie napisana. Autorka nie przynudza, dość ciekawie zbudowała atmosferę całego otoczenia, cukierni i miasteczka. Aczkolwiek po książkach o tematyce jedzeniowej oczekuję, że atmosfera będzie taka, że będę od razu leciała do lodówki - niestety, tu czegoś takiego nie było. Momentami nawet trzymała w napięciu i nie mogłam się doczekać co się stanie. A skończyła się w takim momencie, że żałowałam, że nie mogę wziąć się od razu za drugi tom.

   Czytam ostatnio sporo książek z literatury dziecięcej. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. A tą książkę mogę z czystym sumieniem polecić dzieciom jak i rodzicom, ponieważ oba pokolenia będą się przy niej świetnie bawić. A jeśli wcześniej upieczecie sobie ciasteczka z czekoladą to już w ogóle będzie niezapomniany wieczór.

★★★★★★★★☆☆

środa, 15 października 2014

Oczy wlepione w ekran #4

Trzy dni Kondora | 1975 | Sensacyjny, Thriller | Robert Redford, Faye Dunaway, Cliff Robertson, Max von Sydow

   Film na podstawie książki Jamesa Grady'ego Sześć dni Kondora, której recenzja pojawi się na początku grudnia.

    Joe Turner, kryptonim Kondor, jest biurowym pracownikiem CIA. Zajmuje się czytaniem książek, więc kiedy pewnego dnia niezidentyfikowani ludzie zamordowali wszystkich jego współpracowników, musi zająć się rozwiązaniem zagadki: kto i dlaczego.

    Film świetnie nakręcony. Sydney Pollack zrobił świetną robotę. Obsada świetnie zagrała swoje role, zwłaszcza uwielbiany przeze mnie Robert Redford.

   Oglądam ten film średnio raz w miesiącu, mimo że znam go już na pamięć. Minus jest taki, że właściwie film opowiada zupełnie inną historię niż książka. 

Cesarzowa | 2006 | Melodramat | Li Gong, Yun-Fat Chow, Jay Chou

   W sumie dosyć przypadkiem trafiłam na ten film w telewizji. Przyciągnął mnie swoją złotą kolorystyką i magiczną atmosferą.

   Chiny. Okres panowania dynastii Tang. Cesarzowa wykorzystuje każdą okazję, aby sprawić, żeby na tronie zasiadl jej najstarszy syn, a nie najstarszy syn cesarza. Wykorzystuje różnego rodzaju intrygi, wdaje się w romans z pasierbem, a wszystko to, aby dopiąć swego. Niestety nie wszystko kończy się tak jak to zaplanowała.

   Film nakręcony na podstawie dramatu z 1934 roku z wielkim rozmachem i zamysłem. Świetne wykończenie muzyczne i przepiękna charakteryzacja. Film zasługuje na uwagę również ze względu na świetną grę aktorską Li Gong, która wcieliła się w cesarzową Phoenix.

Ostatni bastion | 2001 | Dramat, Akcja | Robert Redford, James Gandolfini, Mark Ruffalo, Delroy Lindo

   Jak wspomniałam wyżej, uwielbiam Roberta Redforda. Gdy któregoś dnia trafiłam na ten film, wiedziałam, że muszę go obejrzeć.

   Generał Eugene Irwin zostaje osadzony w więzieniu wojskowym za zlekceważenie rozkazu. Naczelnikiem więzienia jest pułkownik Winter, który kieruje ośrodkiem twardą ręką, nie wyłączając metod najbardziej sadystycznych. Generałowi się to nie podoba, dlatego postanawia walczyć z "reżimem". Naczelnik będzie miał ciężki orzech do zgryzienia, ponieważ do głównego bohatera przyłączą się pozostali więźniowie.

   Film bardzo trzyma w napięciu. Jest świetnie nakręcony, fabuła przemyślana, obsada świetnie zagrała (zwłaszcza James Gandolfini - ten sam, który wcielił się w głowę rodziny Soprano). Cóż więcej chcieć? Polecam każdemu, kto choć trochę lubi tego typu filmy. Jednak wcześniej zaopatrzcie się w chusteczki, mi się bardzo przydały, ale ja płaczę nawet z najgłupszych momentach.

Kraina Lodu | 2013 | Animacja, Familijny | Kristen Bell, Idina Menzel, Alan Tudyk (głosy)

Już dawno chciałam obejrzeć ten film. Zwiastun wydawał mi się naprawdę dobry, a bałwan Olaf niezwykle śmieszny. Przyszła więc pora, żebym zrealizowała swoje postanowienie. I tak wraz z siostrą go obejrzałam.

Ta bajka opowiada historię dwóch sióstr: Elsy i Anny, które straciły rodziców. Starsza, Elsa, gdy dorasta, staje się oficjalnie królową Arendelle. Jednak z nią jest coś nie tak. Magiczna moc, która kiedyś zraniła Annę, została skrywana przez nią bardzo długi czas. Teraz, gdy została ona ujawniona, okryta hańbą Elsa ucieka. Czy jej młodsza siostra zdoła ją odnaleźć i namówić na powrót do królestwa?

Wydawałoby się, że to tylko bajka dla dzieci. Jednak ta pełna akcji komedia jest przeznaczona dla całej rodziny. Zabawnych momentów jest co nie miara, tak samo jak smutnych wątków, o których nie sposób jest zapomnieć.

Polecam wszystkim na zimowe wieczory z rodziną, można się naprawdę pośmiać!

Zaplikowani | 2014 | Komedia, Fantasy | Zendaya, Spencer Boldman, Chanelle Peloso

Uwielbiam filmy lecące na Disney Channel, chociaż w większości są one puste i nie mają większego sensu. Zaplikowanych jednak bardzo chciałam obejrzeć, gdyż urzekł mnie chłopak w zwiastunie.

Spędziłam przy tym filmie całkiem miło czas, ucząc się słówek na angielski. Pośmiałam się, stwierdziłam, że jest bardzo uroczy i na koniec wartościowy, jeśli mogę tak powiedzieć. Nie jest zły, na pewno do obejrzenia z młodszą siostrą na jeden wieczór.

Jest to taka typowa komedia (romantyczna?) dla nastolatek, pokroju Wrednych dziewczyn, czy innych takich.


 

Wielki Gatsby | 2013 | Melodramat | Leonardo DiCaprio, Tobey Maguire, Carey Mulligan

Nie udało mi się przeczytać książki przed obejrzeniem filmu. Niestety, ale moja nauczycielka angielskiego stwierdziła chyba, że to świetny film do napisania recenzji i mamy go obejrzeć na lekcji. Już trudno, książkę przeczytam innym razem.

Swego czasu nie miałam pojęcia o czym on jest, a obejrzeć go chciałam ze względu na Leo. W końcu jednak zrozumiałam całą magię tego filmu i to nie dzięki aktorom. Podobało mi się wykreowanie postaci, jaką jest Jay Gatsby. Nie myślałam nigdy, że Leonardo DiCaprio może zagrać tak wspaniałą rolę (nie oglądałam Titanica, więc nie wiem).

Chociaż sama fabuła nie była jakimś majstersztykiem, to dobór aktorów wyszedł naprawdę świetnie. Były momenty, kiedy Carey w roli Daisy niezwykle mnie drażniła, ale to jednostki, które nie zaważyły na całej mojej opinii o tym filmie.

Polecam gorąco na pewno tym, co nie czytali książki i czytać jej nie zamierzają. W związku z tym, że nie wiem, jak bardzo (nie)podobna jest do swojej wersji papierowej ciężko mi stwierdzić coś więcej i polecać ten film fanom książki. Sami oceńcie i mi napiszcie, czy po przeczytaniu warto jest go obejrzeć.

Sąsiedzi | 2014 | Komedia | Seth Rogen, Zac Efron, Rose Byrne

Gdy widziałam zwiastun w kinie, liczyłam na coś wspaniałego i niezwykle zabawnego. Co dostałam? Nic nadzwyczajnego, co mogłabym Wam polecić.

Młode małżeństwo wraz z córeczką Stellą mieszka w dużym domu, obok niezamieszkałej parceli. Gdy widzą potencjalnych sąsiadów, którzy mogą zamieszkać obok nich (homoseksualna para z niemowlakiem) są niezwykle radośni. Jednak prawda okazuje się inna. Do domu obok wprowadza się bractwo Delta Psi, które znane jest z całonocnych imprez. Czy młodzi dorośli poradzą sobie z niesfornymi nastolatkami, którymi byli ledwie dwa czy trzy lata temu?

Już sam początek mi się nie spodobał, Zac Efron był jedną rzeczą, dzięki której dotrwałam do końca, chociaż jego postać była niezwykle nudna i schematyczna. Przywódca swojego bractwa niczym się nie wyróżniał, poza urodą. Bardziej zachwyciła mnie postać Pete'a, którego zagrał Dave Franco.

Nie było wielu zabawnych momentów, a na to liczyłam. Bardziej się zniesmaczyłam tym filmem. Zawiódł mnie. Nie polecam Wam Sąsiadów, bo oni nic nie wniosą do Waszego życia, ani krzty rozbawienia, choć gatunek na to wskazuje.

Charlie St. Cloud | 2010 | Fantasy, Melodramat | Zac Efron, Charlie Tahan, Amanda Crew

Nie myślałam, że ten film aż tak mi się spodoba. Niezaprzeczalnie magiczny, wspaniały, genialny... No i taki realistyczny, chociaż nie do końca można tak powiedzieć o filmie z gatunku fantasy.

Charlie St. Cloud miał idealne życie, ale czy na pewno? Obdarzony mocą chłopak przeżył wypadek tylko w jednym celu, żeby uratować kogoś innego.

Uważam, że zakończenie raczej nie pasuje do kategorii zakończeń filmów melodramatycznych, co zdecydowanie minusuje, ale i tak jest piękne. Przekonajcie się sami, bo warto!

Ten niezręczny moment | 2014 | Komedia romantyczna | Zac Efron, Miles Teller, Michael B. Jornad

Kolejny film z Zaciem Efronem w tym zestawieniu również mnie nie zachwycił. W kinie zwiastun wydawał się naprawdę dobry. Film okazał się koszmarną klapą, a ja nawet o tandetnych komediach romantycznych zawsze umiem powiedzieć dobre słowo.

Jason, Daniel i Mikey to przyjaciele, którym nie za bardzo układa się w sprawach sercowych. Niespełna trzydziestoletni faceci zostali rzuceni przez swoje dziewczyny i żony. Postanawiają nie związywać się z nikim, to taki ich mały zakład. Jednak każdy poznaje (lub zbliża się do wcześniej znajomej) dziewczynę. Wydaje się, że to tylko niewinny seks, ale nie... Czy coś wielkiego może się przerodzić z jedno-nocnej przygody?

I tutaj liczyłam na coś innego, a jeśli nie to przynajmniej na powielenie ukochanych przeze mnie schematów komedii romantycznych. Żadna z tych rzeczy nie została spełniona. Ja nie wiem, kto tworzy takie gnioty, które już nawet nie zadowalają widza na poziomie kiepskim. Nie podobały mi się postaci, ani kobiet, ani mężczyzn. Nie było to niezwykle romantyczne, ani nawet śmieszne. Denne, owszem. Nie polecam, chyba że chcecie się odmóżdżyć.

środa, 1 października 2014

TAG 10 najważniejszych książek w moim życiu

Zostałyśmy z Asią nominowane przez Monę Te z bloga Antymateria do tagu 10 najważniejszych książek w moim życiu. Za nominację serdecznie dziękujemy i już nie przedłużając, poznajcie nasze wybory. Każdy kto chce, a jeszcze nie wziął udziału, niech się czuje nominowany przez nas! 

Źródło - Antymateria
Alicja

1. Seria Harry Potter - J.K. Rowling

Raczej nikogo mój wybór nie zdziwi, prawda? Dzięki tej serii pokochałam czytanie jeszcze bardziej, a Hogwart stał się moim domem. Uwielbiam wracać do przygód młodego czarodzieja, który musi zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu. Podoba mi się siła miłości i przyjaźni, w każdej z książek i to, jak Harry dojrzewa z każdą kolejną książką. 

2. Złodziejka książek - Markus Zusak


 Chociaż historia opisana w niej jest nieprawdziwa, kto wie, że naprawdę nie istniała taka mała złodziejka książek? Zapierająca dech w piersi historia o tym, jak bardzo ludzie mogą być ograniczeni przez organ władzy, o tym, jak bardo ważna jest rodzina i najbliżsi przyjaciele, szczególnie w obliczu zagrożenia i możliwej śmierci. Śmierć jako narrator nadaje jeszcze mroczniejszy klimat, ale w pozytywnym tego określenia znaczeniu, o ile to w ogóle możliwe. Wiem, że nie każdy uważa ją za arcydzieło, ja również, ale jest to wartościowa historia o Liesel Meminger, której życie ciągle rzucało kłody pod nogi, ale ona i tak potrafiła cieszyć się z życia, nawet jeśli wszystko i wszyscy wokół niej odchodzili.


3. Gwiazd naszych wina - John Green.
Choć smutna, to zapadająca w pamięci historia Hazel Grace i Augustusa Watersa jest jedną z moich ulubionych. Opowieść o sile miłości i potrzebie wsparcia przez rodzinę w najtrudniejszych chwilach jest bardzo pouczająca, jak i wzruszająca. Nie każdemu może przypaść do gustu, ale na pewno warto spróbować. Czytałam ją już dwa razy i zamierzam zwiększyć tę liczbę, przynajmniej o jeszcze kilka oczek w górę.

4. Jesteś cudem i Bóg nigdy nie mruga - Regina Brett

Te dwie książki są dla mnie bardo ważne ze względu na tematykę oraz uczucia, jakie we mnie wzbudziły. Pięknie napisane felietony, z których można czerpać wiele radości i ciepła. Polecam osobom, które jeszcze nie wiedzą, co czują i jak powinny postępować w życiu, ale nie tylko. Polecam każdemu, nawet jeśli religia nie jest dla niego taka ważna, to a nuż może się stanie?

5. The Perks of Being a Wallflower - Stephen Chbosky

Czytałam tę powieść i po polsku, i po angielsku i z obu tych wersji jestem zadowolona, ale w tej oryginalnej nieco łatwiej było mi się wczuć w losy bohatera. Bardziej uwydatnione były przeżycia i odczucia młodego Charliego, który był niedoświadczonym w życiu dzieciakiem. Nie jest to jakaś niezwykle ambitna lektura, jednak ma swoje wartości i podejrzewam, że każdemu uda się je zauważyć, jeśli tylko dobrze popatrzy. 

6. Percy Jackson i bogowie Olimpijscy i Olimpijscy herosi - Rick Riordan

Wrzuciłam w ten punkt dwie serie, gdyż nie mogłam się zdecydować na jedną, a brakło mi miejsca na dwie. Wszystkie książki Riordana mają swój niepowtarzalny klimat, ale co ważniejsze, pokazują, że rodzina i przyjaciele to największy skarb, jaki można posiadać, dlatego z niezwykłą rozwagą należy się o niego troszczyć. Percy Jackson jest wystawiony na wiele ciężkich prób, ale zawsze wie (a jeśli nie wie, to później to wynika), że o przyjaciół należy się troszczyć, tak samo jak o rodzinę. Lubię te serie również ze względu na to, że są łatwe w odbiorze i zawierają mnóstwo nawiązań do mitologii - idealna dla dzieci i uczniów, którzy mają problemy z przyswojeniem poszczególnych wydarzeń i "mocy" do bóstw greckich.

7. Igrzyska śmierci - Suzanne Collins

Wszyscy na pewno znają tę trylogię, więc nie będę się rozpisywać. Uciśniona przez władze Katniss chce naprawić społeczeństwo, ale czy jej się uda? Jej starcie wcale nie jest bezsensowne, jak uważa pewnie bardzo dużo ludzi. Ja jednak sądzę, że warto było poświęcić kilka rzeczy na odzyskanie wolnego państwa, możliwości poprawienia bytu swojej rodzinie. Historia Katniss na zawsze pozostanie w mojej pamięci, bo nie jest tak kolorowa, jak pozostałe.

8. Intruz - Stephenie Meyer

Chociaż wiem, że książki Stephenie Meyer nie należą do Waszych ulubionych, to u mnie jest odwrotnie, a już szczególnie jest z "Intruzem", który podbił moje serce. Historia o dążeniu do celu, o tym, że miłość może przezwyciężyć wszystko, nawet bariery pochodzenia, a już szczególnie stereotypy, uważane przez ludzi jako świętość. Opowieść o Melanie, Jaredzie, Wagabundzie i Ianie dała mi wiele do myślenia i po nocach często o niej myślę. To piękna historia, której z chęcią poznałabym dalszy przebieg. 

9. Lato drugiej szansy - Morgan Matson


Tę książkę znam dopiero od niedawna, jest tak świeża, że nawet nie zdążyłam wrzucić recenzji na blog, ale już ją uwielbiam. Piękna historia, nie tylko miłosna, która wystawiona była na wielką próbuję czasu. Chociaż główna bohaterka nie wyróżniała się niczym szczególnym, to utkwiła w mojej pamięci. Po skończeniu dużo myślałam o drugich szansach i tym, dlaczego i komu powinno się je dawać, lub też nie. Polecam gorąco wszystkim, może i u Was znalazłaby się w tym "rankingu".

10. Jądro ciemności - Joseph Conrad

Jest to jedyna lektura, która znalazła się w tym tagu u mnie, ale nieważne. Bardzo lubię "Jądro ciemności", chociaż miałam opory z przeczytaniem go. Nie jest złe, jest wręcz fantastyczne, o ile o takiej książce można rzec takie słowa. Brutalna, pełna wulgaryzmów książka jest obrazem codziennych ludzkich emocji, które albo ludzie ujawniają albo zatrzymują dla siebie. Jest to historia, gdzie człowiek musi zmierzyć się sam z okrucieństwem świata, czyli nie odbiega to za bardzo od rzeczywistości, prawda? Krótka, bo krótka, ale naprawdę ciekawa. Nie marudźcie, gdy będziecie ją musieli przeczytać na język polski, bo nic nie stracicie, a możecie jedynie zyskać. 

Asia

1. Mistrz i Małgorzata - Michaił Bułhakow

Zakochałam się w tej książce, kiedy przygotowywałam się do rozszerzonej matury. Nigdy nie przepadałam za klasyką literatury, i szczerze przyznam, że ta książka jest jedyną, która do takowych się zalicza, i którą pokochałam całym sercem.

2. Seria Niefortunnych Zdarzeń - Lemony Snicket

Zawdzięczam tej serii zamiłowanie do książek, które mają wzbudzić w czytelniku zgrozę. Pamiętam jak razem z rodzeństwem Baudelaire przeżywałam przygody, od których włos jeżył się na głowie.

3. Jedenaście minut - Paulo Coelho

Subtelna książka o prostytucji, przez którą zaczęłam interesować się problemem tego "zawodu". Interesuje mnie to na tyle, że zastanawiam się czy nie pisać o indyjskich prostytutkach w swojej pracy licencjackiej na uczelni.

4. Pan Ibrahim i kwiaty Koranu - Eric-Emmanuel Schmitt

Przepiękna opowieść o starości, młodości, dojrzewaniu, podróży i poznawaniu życia. Zachwyca swoją prostotą i subtelnością.

5. Pamiętnik narkomanki - Barbara Rosiek

Jedna z pierwszych ciężkich książek, które przeczytałam.

6. Baśnie braci Grimm

Pamiętam jak dziś kiedy dostałam dwutomowe wydanie tych baśni. Pamiętam swoje uradowanie. Zresztą do tej pory stoją u mnie na półce i czasami do nich zaglądam. Więcej chyba nie muszę dodawać.

7. Przygody Tomka Sawyera - Mark Twain

Spodobała mi się ta książka ze względu na tego łobuziaka.

8. Harry Potter... - J. K. Rowling

Nie trzeba tu dużo pisać. Prawdopodobnie ta seria znajdzie się u większości osób, które wzięły/wezmą udział w tym tagu. Świadczy to jednak o tym, jak dobrą robotę odwaliła autorka.

9. Gra o Tron - George R. R. Martin

Jedna z nielicznych książek zaliczanych do działu fantastyki, która w całości mi się spodobała.

10. Tost. Historia chłopięcego głodu - Nigel Slater

Autobiografia mojego ulubionego kucharza.

sobota, 20 września 2014

Kruk - Joel Rose

Tytuł: Kruk
Tytuł oryginału: The Blackest Bird
Autor: Joel Rose
Data wydania: styczeń 2008 r.
Wydawca: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 368

   "Zagadkowe morderstwo, wojny nowojorskich gangów, klimat rodem z Edgara Allana Poe - a to wszystko w stylowym i błyskotliwym kryminale Joela Rose'a.
W lipcu 1841 roku w Nowym Jorku znika młoda kobieta. Po kilku dniach jej ciało zostaje wyłowione z rzeki, wszystko wskazuje na to, że popełniono zbrodnię. Policja i mieszkańcy gubią się w domysłach, ślady prowadzą donikąd. Jest tylko jeden człowiek gotów podjąć się rozwikłania zagadki...
W mrocznej powieści Joela Rose'a wątki fikcyjne przeplatają się z rzeczywistymi, a postaci historyczne kroczą ramię w ramię ze zmyślonymi, prowadząc do rozwiązania łamigłówki. Wojny gangów, hieny cmentarne, wskazówki zawarte w romantycznych poematach, a przede wszystkim groźny i frapujący dziewiętnastowieczny Nowy Jork - Kruk to stylowy błyskotliwy kryminał, od którego trudno się oderwać."

- od wydawcy

   Już nawet nie pamiętam od jak dawna ta książka leżała u mnie na półce. Obawiam się, że nie skłamałabym za bardzo, gdyby okazało się, że mam ją już od ok. sześciu lat. Kupiona została za jakieś grosze na stoisku książkowym w M1 w warszawskich Markach. Początki liceum to była moja wielka fascynacja twórczością Edgara Allana Poe. Moje ulubione utwory to Dzwony i właśnie Kruk. Więc bardzo zaintrygowała mnie książka, która nosi taki sam tytuł, a mężczyznę na okładce można wziąć za poetę w młodości - oczywiście z przymrużeniem oka. Jednak moja fascynacja poetą skończyła się tak samo szybko, jak się zaczęła i książka wylądowała na półce.

   W każdym razie stwierdziłam, że chyba w końcu wypada ją przeczytać. I tak oto znalazła się w moim bagażu na wakacje w Grecji. Nie jest zbyt gruba, na cienkim papierze i przede wszystkim z miękką okładką, więc za dużo nie waży. Skończyło się tak, że przez ostatnie dwa dni nie miałam co czytać.

   Wizualnie książka jest całkiem w porządku. Dość przemyślana okładka oddająca klimat Nowego Jorku w XIX wieku i klimat utworów Edgara Allana Poe. Litery nie są za małe. Kartki są koloru starego, pożółkłego papieru. Nawet pachnie jak stara książka, ale może to zasługa starego regału ze starymi książkami, na którym była trzymana. Któż to wie?

   Styl autora nie powala, ale też nie czyta się tego jak znienawidzoną lekturę szkolną. Momentami tylko byłam przytłoczona trochę rozwlekłymi opisami stanu psychicznego, otaczającego świata i innych takich. Fabuła jest trochę za bardzo rozwlekła. Nie jest to taki typowy kryminał, co to trzyma czytelnika w napięciu do ostatniego zdania. Jest to bardziej fabularyzowana historia. Autor wziął wydarzenia, które miały miejsce w przeszłości i na ich kanwie ułożył FIKCYJNĄ opowieść, w której nie do końca chodzi o to, żeby rozwikłać zagadkowe morderstwo. Książka chyba bardziej zainteresuje osoby, które lubią Edgara Allan Poe i chcą poznać jak wyglądały ostatnie lata jego życia. Bo muszę przyznać, że jeżeli chodzi o zebranie materiałów do książki to autor wykonał świetną robotę. Na końcu książki jest zamieszczona nota od autora, w której wyjaśnia z jakich źródeł pochodzą konkretne informacje itd. Na pewno była to mozolna praca, żeby wszystko przestudiować. I nie mówię tylko o samym życiu poety, ale o informacjach dotyczących np. sprawy Johna Colta czy sprawą zabójstwa Marii Rogers, która to przewija się przez całą książkę.

 Książka zaczyna się prologiem, w którym są przedstawione myśli zabójcy. Już od tego momentu czytelnik wie, że morderca nie był obojętny Marii Rogers, że ją kochał. Śledztwem zajmuje się Stary Hays (nie pamiętam w tym momencie jego imienia), który jest naczelnikiem w nowojorskim więzieniu Tombs. Jest on osobą skupioną na swoim celu, i którego boją się wszyscy przestępcy. Nawet stał się inspiracją dla detektywa Dupina z utworów Edgara Allana Poe, w tamtym czasie bardzo biednego, ale docenianego, poetę i krytyka. Na początku w ogóle nasz detektyw nie może rozpocząć śledztwa, bo zwłoki znaleziono w Hoboken i były problemu na tle przepychanek politycznych. Jak już śledztwo ruszyło, okazało się, że Stary Hays ma za mało dowodów i ani jednego podejrzanego. Oczywiście przez większość śledztwa, które trwało dobre kilka lat, podejrzanym był nie kto inny, jak Edgar Allan Poe. Pojawili się w dochodzeniu również Samuel Colt (tak, ten od rewolweru), Tommy Coleman, herszta jednego z gangów Nowego Jorku. Jak się wszystko skończyło musicie przekonać się sami. Lecz uprzedzam, nie oczekujcie zwrotów akcji i pościgów. Więcej się dowiecie na temat życia mieszkańców XIX-wiecznego Gotham niż szybkiego rozwiązania zagadki. Zresztą nawet jak ją w końcu rozwiązali i ujawnili kto jest mordercą nie było takiego "łał".

   Po skończonej lekturze miałam mieszane uczucia. Do końca nie wiem czy ta książka mi się podobała czy nie. Na pewno nie było to czego się spodziewałam, a mianowicie typowego kryminału, w którym detektyw usilnie prowadzi z mordercą zabawę w kotka i myszkę. Było to na pewno coś innego. Czy lepszego? Chyba nie, ale nie było też najgorsze. Jak już napisałam wcześniej będzie to raczej lepsza zabawa dla fanów Edgara Allana Poe niż dla osoby, która szuka dreszczowca.
 

★★★★★★☆☆☆☆

poniedziałek, 1 września 2014

Ostatnie życzenie - Andrzej Sapkowski

Tytuł: Ostatnie życzenie
Autor: Andrzej Sapkowski
Data wydania: 1993 r.
Wydawca: superNOWA
Liczba stron: 288

   "Wiedźmin nie jest rębajłą pokroju Conana. To mistrz miecza i fachowiec czarostwa strzegący moralnej i biologicznej równowagi w cudownym świecie fantasy. Z woli Sapkowskiego w ów świat pełen potworów i bujnych charakterów, skomplikowanych intryg i eksplodujących namiętności wnosi Geralt nasze problemy, mitologie i nowoczesny punkt widzenia. Staje się więc widzem i bohaterem, oskarżonym i sędzią, kochankiem i błaznem, ofiarą i katem. Przewrotna literacka robota łącząca walory moralitetu, postmodernistycznej zabawy dla intelektualistów i przygodowego czytadła dla każdego.
Do czterech klasycznych opowiadań z lat 1986-1990 dołączył Sapkowski trzy dotąd nie publikowane nowele, które dają pełniejszy wgląd w przeszłość Geralta. Oto wiedźmin wojuje z diabołem, poluje wraz z Jaskrem na wielkiego suma, ulega groźnemu czarowi pięknej Yennefer i ląduje w więziennych lochach grodu, w którym panoszy się wszechmocny i mściwy dżinn... Okazuje się, że wyczyny Geralta nie są obojętne dla jego kondycji, istnieją duchowe i fizyczne koszta wiedźmińskiej roboty - za wszystko trzeba płacić."

- od wydawcy

Cykl wiedźmiński
Ostatnie życzenie | Miecz przeznaczenia | Krew elfów | Czas pogardy | Chrzest ognia | Wieża jaskółki | Pani jeziora | Coś się kończy, coś się zaczyna | Sezon burz

   Właściwie to pierwsze podejście do cyklu wiedźmińskiego miałam już sześć lat temu, kiedy to tata  na początku liceum przywiózł mi dwie książki, które mogły mi się spodobać. Nie miałam wtedy w Warszawie żadnego księgozbioru, więc od czegoś trzeba było zacząć. Już wtedy wiedziałam kto to Wiedźmin i z czym się to je, bo razem z tatą oglądałam serial. Książki jakoś bałam się zacząć. Nie przepadam za fantastyką jako literaturą. Filmy owszem, oglądam i mi się całkiem podobają. W tym przypadku bałam się, że lektura zmieni moje podejście do ulubionego w tamtych czasach serialu, że książka na tyle da mi popalić, że mnie zanudzi. 

   Teraz po skończeniu pierwszego tomu, a właściwie nie tomu tylko zbioru opowiadań, żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Sapkowskiemu ani razu nie udało się mnie zanudzić i nawet niezbyt lubiana przeze mnie fantastyka sprawiła, że bawiłam się przy lekturze bardzo dobrze. Autor ma niezwykły dar pisania. Wie gdzie dać jakie zabiegi stylistyczne, żeby wszystko miało ręce i nogi i czytelnik nie chciał się oderwać ani razu od książki.

   Szczerze powiedziawszy wolę czytać książki, które są ułożone chronologicznie. To daje mi pewien komfort w czytaniu. Nie czuję się jakbym była na karuzeli zwanej historią życia bohatera. Ta książka jest z tych, co nie są ułożone chronologicznie. Są to opowiadania, z których możemy się dowiedzieć o przeszłości (względem sagi o wiedźminie, która zaczyna się od książki Krew elfów). Opowiadanie Głos rozsądku, jest, nazwijmy to, opowiadaniem głównym, gdzie Geralt nabiera sił po tragicznym spotkaniu ze strzygą, która o mało go nie zabiła. Inne opowiadania są retrospekcjami tych wydarzeń, które poruszane są w "opowiadaniu głównym". I tak czytelnik dowiaduje się, że Geralt prowadzi życie obfitujące w różnego rodzaju przygody, spotyka przenajróżniejsze stwory, od kikimór (nie wiem czy tak to się odmienia) zaczynając, a kończąc na wściekłych dżinnach. Jak wyszedł Geralt z każdego z tych spotkań? Cóż, raz było lepiej, raz gorzek, a czasami nawet fatalnie. Jednak ja nie będę zdradzać Wam szczegółów. Sięgnijcie po tę książkę, bo jest naprawdę świetna, chociaż coś czuję, że wiele z Was już ją czytało.

   Okładka nie jest kunsztem, jeżeli chodzi o grafikę, ale nie mogę wymagać wiele od grafików z lat 90. ubiegłego wieku. Książka jest zaledwie tylko rok młodsza ode mnie.

   Jestem oczarowana tą książką tak bardzo, że nawet nie potrafię tego opisać. Styl autora: cud miód, fabuła: cud miód i orzeszki. Geralt z Rivii jest najbardziej fascynującym bohaterem, z jakim przyszło mi się spotkać. Jestem zaskoczona, że serial jest całkiem niezłym i szczegółowym odzwierciedleniem książki. Oczywiście książka jest zdecydowanie od niego lepsza! Ale umówmy się szczerze, że zwykle tak jest.

   Gdy czytacie ten post, ja jeszcze wygrzewam się w Grecji. Ale już niedługo będę z powrotem, i z kilkoma recenzjami. :) 

★★★★★★★★★★

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Miasto ślepców - José Saramago

Tytuł: Miasto ślepców
Tytuł oryginału: Ensaio sobre a Cegueira
Autor: José Saramago
Data wydania: marzec 2009 r.
Wydawca: Dom Wydawniczy REBIS
Liczba stron: 348

   "Pewnego dnia na nienazwane miasto w nienazwanym kraju spada epidemia białej ślepoty. Bez ostrzeżenia dotyka ludzi zajętych zwykłymi, codziennymi sprawami, nie oszczędzając nikogo - starców, dzieci, kobiet, mężczyzn, osób prawych i z prawością mających niewiele wspólnego, słabych i silnych.
   Władze w pośpiechu zamykają pierwszą grupę w nieczynnym szpitalu psychiatrycznym. Z dnia na dzień ta zamknięta społeczność zaczyna się rządzić własnymi, twardymi prawami, które szybko wyznaczają role ofiar i oprawców, poddanych i panów. I tylko jedna osoba wie, że nie wszyscy są ślepi.
   Ta powieść jest wstrząsającym i głęboko przenikającym czytelnika studium kondycji ludzkiej."

- od wydawcy

   Nigdy nie interesowałam się literaturą portugalską. Do przeczytania tej książki zachęciła mnie koleżanka, która musiała przeczytać ją w ramach lektury na zajęcia z portugalskiego.

   Początkowo miałam duży problem, żeby przekonać się do stylu pisarza. Dlaczego? Bardzo uciążliwe jest czytanie książek, w których dialogi wpisane są w ciąg zdań narracyjnych. Właściwie do samego końca miałam z tym problem, ale książka jest na tyle dobra, że warto było się troszeczkę pomęczyć. Jeżeli chodzi o styl to dodam jeszcze, że przez cały czas czytelnik ma wrażenie, że siedzi na auli, gdzie jakiś psycholog wykłada nam co dzieje się w tym hipotetycznym świecie. Ja wręcz miałam przed oczami nie za wysokiego mężczyznę z lekką łysiną, w okularach i w niemodnym garniturze na wielkiej oświetlonej scenie jak opowiada o kondycji umysłowej bohaterów w konkretnych miejscach tego eksperymentu.

 Cała fabuła rozkręca się już od pierwszej stronicy. Jednak zabieg z nienazywaniem kraju, miasta, mieszkańców to dobry pomysł, gdy chce się opisać jakąś historię, która opowiada o dziwnych zjawiskach. Epidemia białej ślepoty, jak nazwał ją rząd, zaczęła się znienacka. Ot, przeciętny Kowalski nagle traci wzrok wracając do domu z pracy. Zmartwiona żona prowadzi go do okulisty, który właściwie nie wie z czym ma do czynienia, a i w książkach nie za wiele na ten temat znajduje. Jednak efekt jest taki, że pierwszy ślepiec chodząc po mieście zaraża innych. Początkowo ślepców jest niewielu i rząd, aby zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się choroby izoluje ich w dawno nieużywanym budynku szpitala psychiatrycznego. Jedna część wyznaczona jest dla osób już chorych, a druga dla zarażonych. Jednak w tej pierwszej części szpitala znajduje się tylko jedna widząca osoba, i oprócz niej wie o tym tylko jedna osoba. Mam na myśli lekarza i jego żonę - wprawdzie on stracił wzrok, ale żona postanowiła dzielić z nim los.

   Jednak ten zabieg nie przyniósł rezultatów, wkrótce oślepli wszyscy (oczywiście oprócz żony lekarza), nawet żołnierze, którzy w pierwszych dniach epidemii pilnowali internowanych i nie pozwalali wyjść pod groźbą śmierci. W szpitalu pacjenci borykali się ze wszystkim, poczynając od braku jedzenia, poprzez gwałt na kobietach, a na smrodzie kończąc. Jak już w końcu opuścili swoje więzienie, wcale nie było im łatwiej. Całe szczęście mieli widzącą przewodniczkę. Jednak i w tej okoliczności pojawiały się problemy, przede wszystkim, co będą jeść? Wszystkie sklepy stały puste, bo to, co było do zjedzenia, już dawno zniknęło. I drugie: gdzie będą spać?

   Zakończenie zaskakuje. Oczywiście wszystko kończy się dobrze, no prawie. Nie jest może to książka typowo fabularna, ale porusza tematy bardzo ciekawe. Przede wszystkim: do czego zdolny jest człowiek, gdy postawi się go w sytuacji podbramkowej, bez wyjścia. Cóż, wniosek jest taki, że człowiek w takiej sytuacji dziczeje, kierują nim pierwotne instynkty przetrwania za wszelką cenę. Niezbyt to pocieszające.

   Naprawdę świetna książka, którą na pewno uzupełnię o obejrzenie filmu! Swoją drogą okładka filmowa jakoś do mnie nie przemawia, aczkolwiek dość dobrze oddaje aurę całej książki. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się wypożyczyć inne książki tego autora.

   Aktualnie męczę się z Morderstwem w Orient Expressie Agathy Christie - strasznie ciężko mi się to czyta, jednak mam w domu jeszcze dwie książki tej autorki i chyba dam im szansę, może coś mnie natchnie i pokocham ten styl. Czytam również jeszcze dwie książki, jedną z gatunku literatury dziecięcej a drugą bardziej mroczną, w stylu Edgara Allana Poe. Jednak i z nimi mam mały kłopot. Ponadto już planuję wyprawę do biblioteki i wypożyczenie paru pozycji, w tym Neila Gaimana. A na początku września możecie wypatrywać recenzji Ostatniego życzenia Andrzeja Sapkowskiego. Powiem na koniec tylko tyle, że jestem tą książką oczarowana!

★★★★★★★★☆☆

środa, 20 sierpnia 2014

Nigdziebądź - Neil Gaiman

Tytuł: Nigdziebądź
Tytuł oryginału: Neverwhere
Autor: Neil Gaiman
Data wydania: 17 czerwca 2009 r.
Wydawca: Mag Wydawnictwo
Liczba stron: 360

   "Richard Mayhew, główny bohater, prowadzi życie podobne do każdego z nas - pracuje w firmie, ma przyjaciół, a także piękną narzeczoną Jessicę, z którą planuje wspólną przyszłość. Jednakże pewnego dnia jego świat staje na głowie. Na ulicy spotyka ranną dziewczynę o imieniu Drzwi, której udziela pomocy - od tego momentu staje się mieszkańcem Londynu Pod, leżącego w kanałach i podziemnych przejściach Londynu Nad. Poprzez tę "małą" zmianę staje się niewidoczny dla zwykłych ludzi. Nie mając zbyt wielkiego wyboru, Richard postanawia towarzyszyć dziewczynie, która jest ścigana przez morderców: pana Croupa i Pana Vandemara. Po drodze dołącza do nich tajemnicza Łowczyni i jeszcze bardziej tajemniczy Markiz de Carabas. Razem postanawiają odnaleźć legendarnego anioła Islingtona, który jako jedyny może im pomóc: Richardowi wrócić do jego świata - Londynu Nad, a Drzwi odkryć sekret związany z tragiczną śmiercią całej jej rodziny."

- od wydawcy

   Możecie sobie pogratulować. To Wy zainspirowaliście mnie do sięgnięcia po tę książkę. Na początku byłam niezbyt przychylna jeżeli chodzi o oprawę graficzną okładki oraz o sam rozmiar książki - jak dla mnie jest troszeczkę za duży. Jednak litery są w sam raz. Idealnie się czyta, i nie chodzi mi tylko o rozmiar liter, ale również o lekkie pióro i niesamowitą fabułę.

   Coraz bardziej lubię Gaimana za łatwość z jaką pisze, ale przede wszystkim, że ani razu podczas czytania książki nie byłam znudzona. Wszystko jest tak dobrze skomponowane, że czytelnik nie może oderwać się od książki, jakby oglądał najlepszy film w dziejach ludzkości. Momentami nawet bolał mnie brzuch, bo chciałam już dowiedzieć się, co się wydarzy i czy bohaterom uda się uciec, przeżyć, zdobyć czy zrobić coś innego, co wymyślił dla nich autor.

 Cała historia dzieje się w Londynie, najpierw tym Nad, później przenosi się do tego Pod. Richard Mayhew, czyli główny bohater wiedzie życie jak przeciętny człowiek - ma nudną, ale stateczną pracę, apodyktyczną narzeczoną i wiernych przyjaciół. To wszystko zmienia się, gdy któregoś wieczora poznaje dziewczynę o dość nietypowym imieniu, Drzwi. Czytelnik już wie, że właśnie akcja się dopiero rozkręci, bo w dniu poprzedzającym swój wyjazd do Londynu z rodzinnej Szkocji pewna bezdomna ostrzega go, aby uważał na drzwi.

 Dziewczyna jest ranna, a w dodatku do mieszkania Richarda przychodzi dwóch nieprzyjemnych jegomościów, pan Croup i pan Vandemar. Szukają oni Drzwi, aby ją zabić, bo takie dostali zlecenie. Dziewczyna po częściowym odzyskaniu sił opuszcza mieszkanie Richarda. Jednak po jej odejściu nic nie jest takie jak poprzednio. Wszyscy wokół przestali zauważać naszego bohatera jakby w ogóle nie istniał. Więc Richard udaje się do Londynu Pod, który jest cieniem Londynu, który zna każdy człowiek na świecie. Jego mieszkańcy to wyrzutki społeczeństwa. Nawet życie wygląda tam inaczej. Ludzie mają nietypowe dary, bądź przekleństwa.

   Richard początkowo nie może się odnaleźć w tym przedziwnym świecie, jednak z pomocą w końcu dołącza do Drzwi, markiza de Carabasa i Łowczyni, która stała się ochroniarzem pani Drzwi. Jednak jemu zależy tylko i wyłącznie na odzyskaniu dawnego, nudnego życia. Bohaterowie przeżywają różne przygody. Jednak czy uda im się odnaleźć odpowiedzi na dręczące ich pytania, czy może staną przed trudnym wyborem, który może zaważyć na całym ich dalszym życiu? I czy Richard wróci do swojego życia? I czy naprawdę może do niego powrócić tak jakby nic się nie wydarzyło? Przekonajcie się sami, przynajmniej Ci z Was, którzy jeszcze nie czytali tej książki.

   Pomimo, że okładka jakoś super mnie nie zachęciła, to jednak dałam tej książce szansę i nie żałuję. Tę książkę powinien przeczytać każdy, kto choć trochę lubi dobrze napisane i przemyślane książki. A przecież wszyscy takie lubimy. Już przymierzam się do kolejnej książki Neila Gaimana, i jeżeli ta, którą wybrałam (czyli Amerykańscy bogowie) spodobają mi się, ten autor wejdzie do jakże nielicznego grona moich ulubionych autorów.

   Próbowałam znaleźć serial, który tak właściwie był wcześniej niż książka. Co biorąc pod uwagę jak świetna jest książka, nasuwa pytanie czy serial jest lepszy czy może wręcz przeciwnie. Scenariusz do serialu powstał z ręki Gaimana, więc serial może jest równie dobry. Jednak nigdzie nie można go dostać. :( A może Wy coś na ten temat wiecie? ;P

★★★★★★★★★☆

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Opowieści z miasta wdów i kroniki z ziemi mężczyzn - James Cañón

Tytuł: Opowieści z miasta wdów i kroniki z ziemi mężczyzn
Tytuł oryginału: Tales from the Town of Widows & Chronicles from the Land of Men
Autor: James Cañón
Data premiery: 5 grudnia 2012 r.
Wydawca: Świat Książki
Liczba stron: 400

   "Pewnego niedzielnego poranka Mariquita przeżywa najazd partyzantów, którzy siłą wcielają mężczyzn w swoje szeregi, zabiwszy uprzednio opornych. W niewielkim miasteczku gdzieś w kolumbijskich górach pozostają same kobiety, ksiądz i chłopiec przebrany za dziewczynkę. Bez mężczyzn Mariquita wydaje się skazana na zagładę - popada w ruinę, a zrezygnowane, owdowiałe kobiety cierpią głód i nędzę. Rosalba viuda de Patiño, żona zamordowanego przez partyzantów sierżanta policji, widzi jednak nadzieję dla miasta wdów. Obejmuje urząd naczelniczki i obiecuje przywrócić ład i porządek, ożywić podupadłą gospodarkę i odbudować infrastrukturę. Realizuje ideę społeczeństwa utopijnego, o jakim nie śnił żaden rewolucjonista"

- od wydawcy

   Lubię sobie od czasu do czasu zrobić prezent-niespodziankę w postaci książki. A jeszcze jak ma super cenę, to wiem, że na 100% ją kupię. W przypadku tej książki było podobnie. W moim osiedlowym supermarkecie była przecena książek. Ta kosztowała jakieś 7 pln. Jednak szkopuł w tym był taki, że zupełnie nie wiedziałam z czym mam do czynienia. Nigdy nie trafiłam na nią na blogach książkowych, nie trafiłam na nią na portalu Lubimy Czytać. Jednak opis książki zachęcił mnie do jej kupienie i dania jej szansy.

   Na początku musiałam się przyzwyczaić do stylu. Nie wiem dokładnie o co chodziło, ale miałam trudności z zaakceptowaniem go. Ponadto są jeszcze dwa punkty widzenia w książce, a co za tym idzie dwie narracje. Jedna to trzecioosobowa, opowiadająca historię miasta wdów, a druga to narracja pierwszoosobowa, w której wypowiadają się strony konfliktu w wojnie domowej w Kolumbii.

   Jeżeli chodzi o fabułę to skupię się wyłącznie na historii miasteczka, w którym pozostały same kobiety, ponieważ historie z frontu to są pojedyncze opowieści różnych mężczyzn.

   Cała historia zaczyna się w połowie listopada 1992 roku, kiedy to do miasteczka Mariquita niespodziewanie przyjeżdżają partyzanci i zabierają ze sobą, wbrew ich woli, wszystkich mężczyzn zdolnych do walki. Tych, którzy się stawiali po prostu zabijali. Oczywiście to wszystko dla większej idei i walki o prawa wszystkich mieszkańców. Tak więc w miasteczku zostają same kobiety, chłopiec przebrany za dziewczynkę, ojciec Rafael. Później przybywa również Santiago, który w dniu porwania mężczyzn pracował z dala od miasteczka.

    Każdy rozdział opowiada historię innej wdowy. A pomiędzy tym wszystkim czytelnik poznaje z jakimi problemami boryka się miasteczko pełne kobiet i ani jednej osoby kompetentnej do sprawowania władzy. Jednak z czasem kobiety wypracują swoje metody i nawet usprawnią pracę w mieście. I tak powstanie nowy kalendarz i obliczanie godzin, tak powstanie komuna, a co za tym idzie miasteczko, którego nie stworzył żaden mężczyzna.

   Koniec końców byłam mile zaskoczona. I nawet postanowiłam, że przeczytam jakieś inne książki z rodzaju powieści utopijnych. Jestem ciekawa jakie niestworzone rzeczy jest w stanie wymyślić ludzki umysł. Dodatkowym atutem jest okładka. Szal kobiety jest tak barwny jak sama książka.

   Jeszcze na koniec wspomnę tylko, że na postawie książki powstał film. A w nim w rolę Rosalby wcieliła się Eva Longoria. Ale już po plakacie filmu i zdjęciach widzę, że jest to raczej ocenzurowana wersja książki. A szkoda.

    W najbliższym czasie pojawi się recenzja Miasta ślepców José Saramago oraz kolejna książka Neila Gaimana Nigdziebądź - to Wy zainspirowaliście mnie do sięgnięcia po tę książkę.

★★★★★★★☆☆☆

czwartek, 24 lipca 2014

Cięcie - Veit Etzold

Tytuł: Cięcie
Tytuł oryginału: Final cut
Autor: Veit Etzold
Data premiery: 16 kwietnia 2014 r.
Wydawca: Akurat
Liczba stron: 544

   "Masz na Facebooku 438 przyjaciół. I jednego wroga. Przyjaciele są wirtualni, wróg jest prawdziwy. Namierzy Cię. Wytropi. Zabije. Masz na Facebooku 438 przyjaciół, ale żaden z nich nie zorientuje się, że nie żyjesz.

Morderca, który jest jak wirus komputerowy: niewidzialny i wszechobecny. Komisarz Clara Vidalis z wydziału psychopatologii komendy policji w Berlinie widziała w swojej karierze niejedno, ale z takim okrucieństwem i taką perwersyjną inteligencją zetknęła się pierwszy raz. Z najwyższym trudem odnajduje drogę w plątaninie fałszywych tropów i poszlak, Clara przekonuje się z rosnącym przerażeniem, że Bezimienny prowadzi perfidną, bezwzględną grę nie tylko z policją, ale przede wszystkim z jedną, upatrzoną osobą..."

- od wydawcy

   Do kupna tej książki zachęciła mnie, a jakże!, okładka, która jest bardzo niepokojąca ale i fascynująca. Uważam, że wycięcie części okładki to świetny pomysł, aby dodatkowo spotęgować wagę tytułu.

   Sama książka jest równie niepokojąca, co okładka. Po jej lekturze jedyne na co miałam ochotę to usunąć konta na wszystkich portalach społecznościowych. Nie masz pewności czy ktoś nie jest jakimś psychopatą i przypadkiem nie śledzi każdego twojego kroku. Po jej lekturze nie włączyłam komputera przez kilka dni.

   Główną bohaterką jest Clara Vidalis, pani komisarz, która pracuje w wydziale psychopatologii w Berlinie. Jej praca polega na rozpracowywaniu seryjnych morderców. Pomaga również psychologowi Mac Death'owi, jak nazywają go współpracownicy, tworzyć profile psychologiczne. Dlaczego więc staje sie adresatką dziwnej płyty, na której są ślady czyjejś krwi? Dlaczego właśnie ona ma być widzem dziwnej gry, która polega na podcinaniu gardeł niewinnych dziewczyn i mumifikowaniu ich ciał za pomocą rzadkiego rodzaju chrząszczy? Czy mordercą kieruje coś więcej niż tylko chęć mordu? I przede wszystkim dlaczego jako pierwszą pokazał im trzynastą ofiarę i to dopiero po sześciu miesiącach od jej zabicia? Jak skończy się ta gra? I czy Clara jest bezpieczna?

   Z minusów znalazłam tylko taki drobniutki. Strasznie dużo literówek, ale wiadomo nie każdy jest idealny. Może edytor akurat miał gorszy dzień. I nie wiem czy jako wydawca nie pokusiłabym się o jakieś makabryczne rysunki odzwierciedlające miejsce zbrodni, aby jeszcze bardziej zagrać na czytelniku.

   Książka fenomenalna. Polecam ją każdemu, bo dawno nie czytałam tak dobrze napisanej książki, która tak mocno oddziaływałaby na emocje czytelnika. Jest to książka, która oprócz opisu całego śledztwa, porusza też problem psychologiczny. Mam nadzieję, że każda kolejna książka tego autora będzie tak samo dobra jak Cięcie.

★★★★★★★★★☆


   Wyszło dosyć krótko, ale mam nadzieję, że tyle Wam wystarczy, aby sięgnąć po tę naprawdę niesamowita książkę. A wiem co mówię, bo mnie niełatwo dogodzić jeśli chodzi o pióro.

wtorek, 15 lipca 2014

Gwiezdny pył - Neil Gaiman

Tytuł: Gwiezdny pył
Tytuł oryginału: Stardust
Autor: Neil Gaiman
Data wydania: styczeń 2001 r.
Wydawca: Mag Wydawnictwo
Liczba stron: 216

   "Pewnej nocy młody Tristran Thorn obiecuje swej narzeczonej gwiazdkę z nieba. Jednak, by ją zdobyć musi udać się do magicznej krainy elfów, wróżek i goblinów, z której nikt jeszcze nie powrócił."

- od wydawcy

   Chyba nigdy nie widziałam krótszego opisu fabuły! I uwierzcie, że naprawdę próbowałam znaleźć jakiś dłuższy, ale nigdzie takiego nie znalazłam! Pomijam zresztą fakt jego długości, ale nie dość, że jest krótki to przekłamany! W książce występuje wprawdzie Kraina Czarów, ale ani na chwile nie pojawiła się tam wróżka, elf czy goblin!

   To jest moje pierwsze spotkanie z Neilem Gaimanem, ale już wiem, że nie ostatnie. Facet ma niesamowity dar snucia opowieści. Początkowo swoją przygodę chciałam zacząć od Koraliny, jednak nigdzie nie mogłam jej znaleźć, a na stronach sprzedaży aukcyjnej niektóre chodziły nawet po 60 pln! Jednak cierpliwość się opłaciła i w końcu ją znalazłam. Poczułam się jakbym odnalazła świętego Graala. Ale dziś nie o tym. Dziś będzie o Gwiezdnym pyle. Jak to u mnie bywa najpierw obejrzałam film. Nie zachwycił mnie jakoś specjalnie, ot bajka dla dzieci. Książka też jest w sumie bajką dla dzieci, ale myślę, że warto ją przeczytać. Zwłaszcza, że jej niewielki format i grubość zmieść się w każdej torebce czy plecaku. Litery nie są super małe, ale super duże też nie są. Mój egzemplarz był dość zużyty i niezbyt ładnie pachniał, a kartki miał koloru... nawet nie wiem jak go określić. Jednak to mi wystarczyło. Wiem, że jeśli kiedyś będę mieć dzieci, będzie to obowiązkową lekturą.

   Okładka nie powala. Ręce trzymające gwiazdę. Tyle, że gwiazda występująca w książce nie zmieściłaby się nikomu w rękach, bo w Krainie Czarów ma ludzką postać.

   Pięknie zaczęłam recenzję. Od marudzeń. Nie ma co.

   Cała książka zaczyna się niecałe dwadzieścia lat przed tym jak Tristran Thorn wyrusza w podróż w nieznane. Co dziesięć lat w miasteczku Mur organizowany jest jarmark magiczny na polanie za murem. Wiedzieć Wam trzeba, że mieszkańcom miasteczka nie wolno przechodzić za mur w inne dni niż dzień jarmarku. Na tym jarmarku młody Dunstan Thorn poznał niewolnicę jednej z handlarek. Dziewczyna w zamian za najpiękniejszy szklany kwiat poprosiła młodzieńca o schadzkę. I tak dziewięć miesięcy później narodził się Tristran, którego matka podrzuciła za mur do wioski. I tak Tristana wychował ojciec i macocha. Wszystko zmienia się, gdy młody Tristran obiecuje ukochanej spadającą gwiazdę. Postanawia przejść przez mur i ją odnaleźć. Czy odnajdzie gwiazdę? Czy może uda mu się znaleźć coś więcej? Jakie niebezpieczeństwa go czekają i czy uda mu się je pokonać i bezpiecznie wrócić do domu? Jak dużo czasu poświęci tej podróży? Z tymi pytaniami Was zostawiam, ale mówię, że jak to w bajkach bywa wszystko kończy się dobrze. A bohaterowie żyją długo i szczęśliwie. No może nie wszyscy. :P

   Jeszcze słów kilka o filmie. Odnoszę wrażenie, że książka była tylko inspiracją do stworzenia filmu. Część ważnych dla fabuły scen została w ogóle nie zamieszczona, za to pojawiają się sceny, których w książce w ogóle nie było, a które poprawiają tylko szybkość akcji. Tak jak przed przeczytaniem książki film mi się całkiem podobał, tak teraz nie mogę na niego patrzeć.

★★★★★★★☆☆☆

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Tost. Historia chłopięcego głodu - Nigel Slater

Tytuł: Tost. Historia chłopięcego głodu
Tytuł oryginału: Toast. The Story of a Boy's Hunger
Autor: Nigel Slater
Data wydania: październik 2011 r.
Wydawca: Carta Blanca
Liczba stron: 300

   "Przepysznie sugestywna historia dzieciństwa i dorastania jednego z najbardziej uwielbianych i bestsellerowych pisarzy kulinarnych Wielkiej Brytanii Nigela Slatera.
   Angielska prowincja lat 60. The Beatles nagrywają Michelle, dzieci kwiaty budzą zgorszenie, a szczytem dobrego smaku są grejpfrut upstrzony kawałkami sera i koktajl z krewetek. Beztroskie dzieciństwo autora, wypełnione zapachem ciągle przypalanych przez matkę tostów, kończy się w smutną przedświąteczną noc. Od tej chwili Nigel wraz z ojcem muszą radzić sobie sami, a w ich domu pojawia się nowa kobieta - gosposia, bezwzględna pedantka i wyśmienita kucharka. Wprowadza ona opuszczonych mężczyzn w świat nieznanych doznań i za pomocą swych zdolności kulinarnych pragnie zdobyć serce pana domu. Dzięki temu stajemy się świadkami narodzin niezwykłego talentu Nigela, który rozpoczyna z nią rozdzierającą serce kulinarną rywalizację o uczucia owdowiałego ojca.
   Tost, napisany w błyskotliwym angielskim stylu, z pełnym dystansu humorem, odkrywa nie tylko pikantne tajemnice brytyjskich domowych spiżarni i hotelowych kuchni, lecz także, a może przede wszystkim, opowiada historię osamotnionego chłopca wkraczającego w dorosły świat."

- od wydawcy

   Książkę chciałam przeczytać odkąd tylko zobaczyłam film kilka lat temu. Wtedy również miałam okazję zobaczyć autora, któremu publiczność mogła zadawać pytania. Co mogę powiedzieć o Nigelu Slaterze? Bez wątpienia jest fantastycznym kucharzem, który w swojej kuchni ceni prostotę i nie wydziwia ze składnikami. Jego przepisy są podnoszące na duchu i lekkie - czytelnik, bądź widz, ma od razu ochotę lecieć do kuchni. Jako człowiek jest niespotykanie miły i nieśmiały (odniosłam przynajmniej takie wrażenie). Niestety książka przedstawia tak naprawdę jego trudne dzieciństwo, bez którego, wydawać by się mogło, nie wyrósłby na tak świetnego kucharza. Co do samego filmu to muszę z bólem przyznać, że reżyser poruszył tylko niewielki skrawek tego o czym jest książka. Aczkolwiek gdyby chcieć zawrzeć wszystko to film trwałby wieki.... Nie wiem jak inni, ale ja bym poszła na niego nawet jakby miał trwać i 4 godziny.

   Spróbuję przedstawić fabułę jakby nie była autobiografią, a zwykłą książką o dzieciństwie chłopca. Książka zaczyna się w momencie, gdy Nigel ma 9 lat. Opowiada swoją historię z perspektywy potraw, które gotowała mu matka. I tu trzeba wspomnieć, że nie była urodzoną kucharką. Przypalała nawet tosty. Jednak jak każdy dzieciak, młody Nigel uwielbiał to, co przygotowała mu ukochana rodzicielka. Nie zdarzało się to również często, ponieważ pani Slater chorowała na astmę i to chyba w jakimś najgorszym przebiegu. Nie jestem lekarzem, więc nie mogę się dokładnie wypowiedzieć. W każdym razie były dni, kiedy mama Nigela była tak słaba, że w ogóle nie wychodziła z łóżka. Ciosem dla małego chłopca była jej śmierć. Mimo wszystko ojciec i syn próbowali sobie radzić. Wtedy to w Nigelu obudziły się pierwsze ciągoty do kuchni. Aby zadowolić ojca, i w końcu poczuć, że jest kochany, próbował przygotowywać mu kolacje. Do momentu, kiedy w ich życiu pojawiła się pani Potter. Początkowo tylko u nich sprzątała, lecz jak to w życiu bywa, została panią Slater i tym samym wyrwała się z beznadziejności i biedy. Nigel nienawidził jej, ponieważ zajmowała całą uwagę jego ojca. Na domiar złego była urodzoną kucharką. W kuchni potrafiła wyczarować takie rzeczy, że głowa mała. To był główny powód, dla którego Nigel postanowił nauczyć się gotować. I pierwszym krokiem było wybranie w szkole zajęć z gospodarstwa domowego (ja się pytam czemu w polskich szkołach nie ma takich zajęć?!), potem była praca w niewielkim hotelu, a po śmierci ojca ucieczka do Londynu i zatrudnienie się w restauracji. I na tym się kończy książka.

   Może się wydawać, że są to po prostu suche fakty z życia. Jednak przekonałam się, że Nigel Slater ma nie tylko talent do gotowania i mówienia o jedzeniu. On potrafi nawet smutne historie opowiedzieć w taki sposób, że ślinka cieknie. Ta książka ma w sobie coś magicznego. Czytając o kolejnych ważnych dla autora potrawach czy składnikach czułam ich zapach, panującą w rozdziale atmosferę i klimat. Dodatkowym plusem jest to, że rozdziały są bardzo krótkie, co daje czytelnikowi na przerwę na małe co nieco.

   Polecam tę książkę raczej pasjonatom kulinarnych przygód i szukania inspiracji, bo raczej nie każdemu ona przypadnie do gustu. Natomiast film mogę z całkowitą odpowiedzialnością polecić każdemu. Fantastyczna gra Freddiego Highmora oraz Heleny Bohnam-Carter. Zwłaszcza jej! A może po seansie filmowym nabierzecie ochoty na przeczytanie książki. Kto to wie? :D

★★★★★★★★★★


   Pisałam tę recenzję chyba ze dwa miesiące! Siostra groziła mi wyrzuceniem z bloga. Jednak nie poradzę nic na to, że zaraz jak wróci mi wena na pisanie nie mogę znaleźć czasu, albo wiem że Ala ma z 10 recenzji do opublikowania, że na pewno nie będzie się nudzić. :P Wygląda na to jednak, że powoli wracam do blogosfery i już w najbliższych dniach pojawi się recenzją "Gwiezdnego pyłu" Neila Gaimana! Stay tuned! :)

poniedziałek, 12 maja 2014

Zbrodnia i Kojot - Kevin Hearne

Tytuł: Zbrodnia i Kojot
Tytuł oryginału: Tricked
Autor: Kevin Hearne
Data premiery: październik 2012 r.
Wydawca: Dom Wydawniczy REBIS
Liczba stron: 424

   "Radosny rajd przez Asgard i urządzona tam zadyma - to wszystko przedstawiało się calkiem nieźle, dopóki Atticus nie pomyślał o konsekwencjach. Wprawdzie Thor i kilku jego kolegów gryzą piach, a sam Odyn skończył jako - pieszczotliwie rzecz ujmując - warzywko, jednak za druidem w pościg puszczają się z pianą na ustach rozsierdzeni bogowie piorunów. Pomóc bohaterowi  w zgubieniu ogona może niejaki Kojot, indiański bóg oszustw. 

Kolejny etap przygód druida przyjdzie więc zacząć od zgonu. Śmierć jest wprawdzie upozorowana, ale za to w grę wchodzą ukryte koszta. Kojot jest bowiem kuty na cztery łapy, a umowa, którą zawarł z Atticusem, niemal w całości spisana została drobnym maczkiem. Teraz ostatni z druidów musi walczyć z krwiożerczymi skórokształtnymi. I właśnie kiedy zaczyna mu się wydawać, że rozgryzł swego dwulicowego znajomego, zdrada nadchodzi z zupełnie nieoczekiwanej strony. Atticus poprzysięga sobie, że jeśli uda mu się to przeżyć, nigdy więcej nie pozwoli się oszukać. Doskonałe ostatnie słowa..."

- od wydawcy

Na psa urok | Raz wiedźmie śmierć | Między młotem a piorunem | Zbrodnia i Kojot | Kijem i mieczem | Kronika wykrakanej śmierci | Shattered

   Przy tej książce widać jakim strasznym jestem leniem. Kupiłam ją.... Ho ho ho, nawet nie pamiętam kiedy. Wiem, że dałam za nią niecałe 6 pln i odłożyłam na półkę. Jak się za nią w końcu wzięłam to po kilkunastu stronach książka znów wylądowała na półce. Całe szczęście udało mi się ją skończyć... jakiś miesiąc temu. -.- I cieszę się, że dałam sobie kopa w dupę, żeby napisać recenzję, bo w tym tempie nie zobaczylibyście jej jeszcze przez pół roku. Niestety czas nie działa mi na rękę, bo obawiam się, że połowy książki to już nie pamiętam - pamięć to ja mam kurzą.

   Głównych bohaterów nie muszę chyba szczegółowo przedstawiać, ale może dla przypomnienia napiszę o nich kilka słów. Tych bohaterów jest aż troje! Atticus O'Sullivan - ostatni druid na świecie i na jego nieszczęście ścigany przez bogów piorunów ze wszystkich panteonów. Jednak uczepił się życia jak rzep psiego ogona i tak łatwo się nie poddaje. Oczywiście nie mogło zabraknąć najlepszego przyjaciela i kompana naszego druida. Oberon to wilczarz irlandzki o bardzo wyostrzonym poczuciu humoru i ciętej ripoście. Jeśli kiedykolwiek czytaliście książki z serii Kronik Żelaznego Druida, to jestem w 100% pewna, że tak jak i ja pokochaliście tego psa. Na sam koniec zostawiłam bohaterkę, która pojawiła się już w pierwszym tomie, jednak dopiero teraz troszeczkę bardziej autor się na niej skupił. O kim mówię? O Granuaile (Niestety nigdy nie mam pewności czy dobrze piszę to imię. O dziwo imiona irlandzkie są strasznie skomplikowane), czyli dziewczynie która podjęła się trudów życia przyszłego druida.

   Dobrze, to tyle w temacie bohaterów. Ten tom zaczyna się sfingowaną śmiercią bohatera. Jak mu się to udało? Nic by nie wyszło bez pomocy indiańskiego boga oszustw, Kojota. Jednak jak to bywa z takimi bogami, nie robią tego bez wynagrodzenia. I bardzo często okazuje się też, że jest to umowa z wieloma kruczkami pisanymi drobnym druczkiem. I w tym przypadku nie dzieje się inaczej. Kojot wciąga go w swoje plany zbudowania dla swojego ludu indiańskiego kopalni złota, ale za tym kryje się pokonanie dwóch indiańskich złych duchów pierwotnych, które schronienie znalazły w ludziach. Okazuje się to wcale nie takie proste. Po pierwsze nasz druid nigdy nie miał do czynienia z wierzeniami indiańskimi, a po drugie po piętach depcze mu Hel, której sprzeciwił się w przystąpieniu do strony jej ojca podczas skandynawskiego Ragnaroku - Loki poczuł się pewnym zwycięzcą po tym jak Atticus zabił Thora i innych bogów panteonu nordyckiego, a Odyna przemienił w bezużyteczne warzywo.

   Oczywiście Atticus stara się jak najlepiej i szuka plusów. Jednym z nich jest możliwość podpatrzenia pracy lokalnego indiańskiego szamana i jego magicznym działaniom. A druga sprawa wypłynie już pod koniec książki. Nie zdradzę dokładnie, co to będzie, ale powiem tylko tyle, że Kojot wcale nie jest taki zły jak go malują.

   Okładka nie odbiega od poprzednich. Aczkolwiek odnoszę wrażenie, że Atticus prezentował się lepiej na poprzednich tomach. Tutaj jest jakiś taki... mało ciekawy. Zobaczymy co będzie z następnymi tomami. Na sam koniec napiszę jedną rzeczy. Nie rozumiem dlaczego biblioteki (przynajmniej te, do których chodzę) nie mają tych książek. Dzieci i młodzież mogłyby nie tylko przeczytać dobry kawał literatury, ale również nauczyć się czegoś ciekawego, czego w szkole raczej się nie nauczą.

   Oj trochę to trwało zanim się zabrałam za pisanie, czytanie i w ogóle za cokolwiek związane z blogiem. Mam nadzieję, że teraz pójdzie mi to z górki biorąc pod uwagę, że mam teraz trochę wolnego.

★★★★★★★★☆☆

środa, 9 kwietnia 2014

Domek z piernika - Carin Gerhardsen

Tytuł: Domek z piernika
Tytuł oryginału: Pepparkakshuset
Autorka: Carin Gerhardsen
Data wydania: maj 2012 r.
Wydawca: Dom Wydawniczy REBIS
Liczba stron: 368

   "Sztokholm. Listopadowy poniedziałek. Zmierzcha, pada śnieg. Mężczyzna siedzi wygodnie w wagonie metra. Zastanawia się, czy widać po nim, że jest szczęśliwy. Czy komuś to przeszkadza?

W środkowej Szwecji w krótkim czasie dochodzi do kilku bestialskich zabójstw. Kiedy inspektor Conny Sjöberg z policji w Hammarby zaczyna podejrzewać, że mogą być ze sobą powiązane, czuje, jak przenika go lodowate zimno. Gdzieś tam czai się człowiek, którym kierują bardzo osobiste motywy i ktory nie cofnie się przed niczym.

Domek z piernika to pierwsza część cyklu o Hammarby, nowej serii kryminałów, pełnej mrożących krew w żyłach intryg i zaskakujących zwrotów akcji. Pod koniec czytelnik pragnie tylko jednego: żeby ta opowieść się nie kończyła. I tak właśnie się dzieje."

- od wydawcy


Domek z piernika | Najmroczniejsza ciemność | Kołysanka na śmierć

   Na książkę trafiłam już baaaaardzo dawno temu. Jednak widocznie nie zaciekawiła mnie aż tak bardzo  (jednak ją sobie zapisałam) skoro sięgnęłam po nią dopiero po półtora roku. Ale nie mogłam nie sięgnąć, bo akurat znalazłam w pobliskim supermarkecie przeceniony egzemplarz. Z ceny detalicznej 29,90 zeszli do 14,90. To zawsze 15 pln w kieszeni - na inne książki. :)

   Zanim zacznę opisywać fabułę muszę wspomnieć o jednej rzeczy. [spoiler pośredni!] Autorka od samego początku trochę wprowadza w błąd czytelnika. Jest pamiętnik mordercy i myślisz, że wiesz kto zabija. Jednak na koniec okazuje się coś zupełnie innego. I siedzisz z otwartą buzią i nie możesz uwierzyć, że tak łatwo dałeś się wywieść w maliny. Jeszcze nie spotkałam się z tak skonstruowaną książką, co nie znaczy, że takowej nie ma. Uważam, że jest to bardzo ciekawy pomysł.

   Na samym wstępie książka przenosi czytelnika do Katherineholmu w roku 1968. Tam jest świadkiem jak grupa dzieci wyżywa się w dość bestialski sposób na dziewczynce i chłopcu, a przedszkolanka nic nie robi.

   Po tym krótkim wstępie czytelnik przenosi się do Sztokholmu w rok 2006. I co dość nietypowe na samym początku rzecz rozgrywa się przy pierwszej ofierze - jak się czuje, gdzie zmierza, jakie ma plany na dalszą część wieczora. I to wszystko przerywa jego bestialskie zabójstwo.

   Sprawą tego morderstwa zajmuje się Conny Sjöberg i jego zespół. Na miejscu zbrodni znajdują odciski palców i butów w ogrodzie dwóch osób. Jeden zestaw należy do ofiary, drugi jest nieznany. Dodatkowo dziwnym faktem jest, że ofiara została zamordowana w domu staruszki, która w trakcie morderstwa przebywała w szpitalu, i co dziwniejsze nie znała zamordowanego mężczyzny. Sam denat wydaje się bez zarzutu. Hans Vannerberg to 44-letni agent nieruchomości, któremu powodziło się nie tylko w sferze zawodowej, ale również w sferze prywatnej. Żonaty, ojciec trójki dzieci. Nie karany, według opinii żony, lubiany przez wszystkich. Czy na pewno? Wygląda na to, że zabójca miał jednak jakiś motyw.

   Początkowo śledztwo stoi w miejscu. Conny ma przeczucie, że to nie przypadek, że Hans Vannerberg został zamordowany w domu Ingrid Olsson. Szuka jakiś powiązań. W końcu udaje mu się natrafić na jakiś trop. W międzyczasie w wiadomościach podawane są informacje o zabójstwach czterdziestoczteroletnich kobiet na terenie Szwecji. Czy powiązanie, które znalazł śledczy wszystko wyjaśni? Czy to możliwe, żeby natrafili na seryjnego mordercę? I dlaczego nie ma żadnego schematu działania?

   Co do atmosfery towarzyszącej podczas czytania to muszę powiedzieć, że było mi strasznie zimno. Nie dość, że pora roku w książce to zima, to jeszcze morderca działał w dość bezwzględny sposób, nie wykazując żadnej skruchy. 

   Okładka nawiązuje do motywów, które kierowały mordercą. Mi osobiście się nie podoba, ale uważam ją za adekwatną. Stare zdjęcie ze szkoły i zakrwawione nożyczki nasuwają jednak myśl, że to dziecko jest mordercą. No cóż, w gruncie rzeczy tak trochę jest.

   Książka jest naprawdę świetna. Inna niż te co dotychczas czytałam. Wiem, że są kolejne tomy. I jestem w 100% pewna, że po nie sięgnę, jednak nie wiem kiedy to nastąpi. :P

★★★★★★★★☆☆

piątek, 7 marca 2014

Stukostrachy - Stephen King

Tytuł: Stukostrachy
Tytuł oryginału: The Tommyknockers
Autor: Stephen King
Data wydania: czerwiec 2004 r.
Wydawca: Prószyński Media
Liczba stron: 728

   "Coś działo się w idyllicznym miasteczku Haven, w stanie Maine, gdzie mieszkała Bobbi Anderson. Coś, co obdarzyło każdego mężczyznę, kobietę i dziecko w mieście nieznaną zwykłym śmiertelnikom mocą. Coś, co zmieniło miasteczko w pułapkę dla wszystkich obcych. Coś, co pochodziło z tajemniczego metalowego obiektu, zagrzebanego od tysiącleci w ziemi, o który potknęła się Bobbi. Bobbi i inni poczciwi mieszkańcy miasteczka nie zaprzedali duszy piekłu, aby korzystać z diabelskich uciech. Nastąpiło raczej diaboliczne opętanie, opętanie ciała, duszy - i umysłu.."

- od wydawcy

   Już od dawna miałam plany zacząć swoją przygodę z twórczością pana Kinga. Jednak nigdy nie było po drodze. Aż w końcu któregoś dnia poprosiłam siostrę, aby pożyczyła mi Stukostrachy. I mimo że siostra odradzała mi tę książkę, ja się uparłam. I mimo że przeczytałam wiele niepochlebnych recenzji, że powiela schemat innych powieści, ja się uparłam. I mimo że po kilku stronach stwierdziłam, że niezbyt mi się to podoba, ja się uparłam, że ją skończę. I wiecie co? Upór się opłacił. Wprawdzie musiałam czekać 170 stron aż w końcu zaczęło robić się ciekawie... Może nie było to jakieś super arcydzieło, ale nie był to totalny gniot.

   Książka może nie zachwyca stylem, ale nie jest najgorsza. Jak już się rozkręciła akcja to czytało się ją bardzo szybko, sprawnie i przyjemnie. Mam tylko jedno zastrzeżenie - strasznie irytujący jest fakt, że w narracji bohaterowie nazywani są z nazwiska, a nie z imienia. I tak mamy Anderson zamiast Bobbi, Gardernera zamiast Jima, itd. Tylko nieliczni bohaterowie dostąpili zaszczytu nazywania ich z imienia.

   Rzecz dzieje się w 1988 roku. Główną bohaterką, przynajmniej na początku (później dochodzą przyjaciel Bobbi, Jim Gardener, oraz okoliczni mieszkańcy Haven) jest Bobbi Anderson. Autorka westernów mieszkająca na odludziu małego miasteczka na odziedziczonej po wuju farmie w małym miasteczku w Haven w stanie Maine. W jej posiadaniu są również rozległe okoliczne lasy, których jeszcze do końca nie zna, pomimo że mieszka tam już od kilkunastu lat. Codzienne życie umila jej stary beagle Peter. Pewnego dnia Bobbi gubi się na swoim terenie i potyka o metalowy przedmiot wystający na ścieżce. Gdy go dotykała czuła, że przedmiot wibruje, ale nie to było najdziwniejsze. Pies Bobbi uciekał jak najdalej od tego czegoś i szczekał za każdym razem jak jego pani się do niego (przedmiotu) zbliżała.

   Bobbi przez kilka następnych dni nie mogła przestać myśleć o nietypowym znalezisku i czuła przymus wykopania go i przekonania się co to właściwie jest. Prawdopodobnie każdy z nas by tak postąpił, jednak im bardziej przedmiot był wykopywany tym dziwniejsze rzeczy się działy. Peter zaczął młodnieć, Bobbi zaczęła urywać się świadomość i nagle okazało się, że ma talent do tworzenia przedmiotów zasilanych bateriami. Przez cały czas Bobbi była pewna, jakkolwiek brzmiałoby to niemożliwie, że jest to statek kosmiczny. I nie myliła się. Co stało się dalej? Czy kosmici mieli dobre czy ze zamiary? Czy może do akcji wkroczyło instytucja pokroju Archiwum X? Sięgnijcie po tę pozycję to się przekonacie, ale zdradzę, że zakończenie jest dość nietypowe i zaskakujące - a wiele osób twierdzi, że Kingowi zakończenia nie wychodzą,

   Koniec końców jest taki, że na pewno nie poprzestanę na tej książce, ale nie wiem czy chce czytać wszystkie. Jednak książka pozostawiła niewielki zawód, a mianowicie: spodziewałam się mega horroru. Czegoś po czym bałabym się spać, gdzie lało by się dużo krwi, gdzie dzieją się dziwne rzeczy. I najważniejsze: bałabym się obejrzeć ekranizację - gdyby takowa była. Stukostrachy mają swoją ekranizację w postaci starego serialu. Bardzo chciałabym się dowiedzieć jaką wizję miał producent, niestety nigdzie nie mogę go znaleźć. A może ktoś z Was go oglądał/znalazł? 

★★★★★★☆☆☆☆

środa, 26 lutego 2014

Wołanie kukułki - Robert Galbraith

Tytuł: Wołanie kukułki
Tytuł oryginału: The Cuckoo's Calling
Autor: Robert Galbraith
Data wydania: grudzień 2013 r.
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 452

   "Ciało supermodelki Luli Landry zostaje znalezione pod balkonem jej londyńskiego apartamentu. Policja stwierdza samobójstwo, lecz brat ofiary nie wierzy w tę wersję i zatrudnia prywatnego detektywa, Cormorana Strike'a.
Strike jest weteranem wojennym, podczas służby w Afganistanie ucierpiał fizycznie i psychicznie. Ma kłopoty finansowe i właśnie rozstał się z kobietą swojego życia. Sprawa Luli to dla detektywa szansa na odbicie się od dna, ale im bardziej wikła się w skomplikowany świat wyższych sfer, tym większe grozi mu niebezpieczeństwo. 
Wołanie kukułki to wciągająca klimatyczna powieść zanurzona w londyńskiej atmosferze spokojnych uliczek Mayfair, ciasnych barów East Endu i tętniącego życiem Soho. Książka otwiera cykl kryminałów z Cormoranem Strikiem."

- od wydawcy

   Jak tylko zobaczyłam reklamy tej książki, zapragnęłam ją mieć. Dostałam ją na Gwiazdkę. Z początku obawiałam się, że pani Rowling (jak już pewnie wszyscy wiedzą, że Robert Galbraith to tylko pseudonim) nie ma talentu do pisania książek skierowanych do grona trochę starszego - Trafny wybór w moim odczuciu to porażka nad porażkami. Bałam się, że i w tym przypadku tak będzie. Zanim zaczęłam czytać książkę, przeczytałam kilka recenzji i muszę przyznać, że podniosło mnie to na duchu. Wiele osób chwaliło książkę. Więc pełna zapału zabrałam się za czytanie.

   O matko! Jak to się na początku dłużyło! Ale od początku. Głównym bohaterem jest Cormoran Strike. Weteran wojenny, który obecnie pracuje jako detektyw i znajduje się w dość kiepskim momencie w życiu - rozpadł się jego długoletni związek, a sam bohater nie ma gdzie mieszkać. Drugą ważną bohaterką jest Robin, dziewczyna, która przychodzi do biura detektywistycznego, aby przez krótki okres pracować jako sekretarka Cormorana. I najpewniej nasz bohater nie wyszedłby z ogromnych długów i wylądowałby na ulicy, gdyby nie zgłosił się do niego John Bristow, prawnik i przyrodni brat modelki Luli Landry. I właśnie o tę modelkę cała sprawa. Kilka miesięcy temu Lula wypadła z balkonu w swoim apartamencie. Policja stwierdziła samobójstwo, lecz zrozpaczony brat nie chce w to wierzyć, dlatego wynajmuje detektywa, aby ten rozwiązał sprawę. No i tu zaczynają się schody. Jest to książka bardziej o tym jak wygląda praca detektywa i jakie są jego poszczególne kroki, a nie taka, w której chodzi o zabawę w kotka i myszkę prowadzoną przez stróża prawa i mordercę. Kiedy w końcu okazuje się 'kto zabił' nie ma zbierania zębów z podłogi, bo nikt się tego nie spodziewał. Fakt, przyznaję, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, ale nie wydarłam się na pół bloku 'O MATKO! TO NIE MOŻLIWE! TO NIE MOŻE BYĆ ON/ONA'. Jeśli chcecie się przekonać jak rozwiązała się sprawa modelki i czy detektyw w ogóle doszedł do tego, musicie sami się przekonać.

   Kilka słów o okładce. Strasznie mi się podoba! Połączenie niebieskiego z żółtym wywołuje u mnie pewien rodzaj nostalgii, melancholii. Dodatkowo wygląda jakby opustoszałe i osnute mgłą ulice Londynu należały wyłącznie do tego osamotnionego człowieka na okładce.

   Muszę przyznać, że książka pozostawiła mnie z niełatwym orzechem do zgryzienia. Nie lubię nie kończyć serii, ale do końca nie wiem czy ta porwała mnie aż tak bardzo, żeby ją kontynuować. Jedno wiem na pewno: nie kupię kolejnych tomów. Pewnie zanim trafią do bibliotek trochę minie czasu, ale ten czas poświęcę na podjęcie decyzji. Tymczasem polecam tę książkę jako miłą i fajną lekturę. Mimo że to kryminał to nie trzyma aż tak bardzo w napięciu, dlatego osoby o mniejszej tolerancji na niepewność i pewien rodzaj niepokoju również będą z niej zadowolone.

   Uporałam się ostatnio z upiorem, jaki zrodził się podczas czytania Stukostrachów. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła Wam przedstawić swoją opinię na jej temat. :)

★★★★★★★☆☆☆

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka