Tytuł: Pięćdziesiąt twarzy Greya
Tytuł oryginału: Fifthy Shades of Grey
Autorka: E.L. James
Data premiery: 5.09.2012 r.
Wydawca: Wydawnictwo Sonia Draga
Liczba stron: 608
"Młoda, niewinna studentka literatury Anastasia Steele jedzie w zastępstwie koleżanki przeprowadzić wywiad dla gazety studenckiej z rekinem biznesu, przystojnym i zamożnym Christianem Greyem. Mężczyzna od pierwszych sekund spotkania fascynuje ją i onieśmiela. W powietrzu wisi coś elektryzującego, czego dziewczyna nie potrafi nazwać. A może tak tylko jej się wydaje? Z prawdziwą ulgą kończy rozmowę i postanawia zapomnieć o intrygującym przystojniaku.
Planu nie udaje jej się zrealizować, bo Christian Grey zjawia się nazajutrz w sklepie, w którym Anastasia dorywczo pracuje. Przypadek? I do tego proponuje kolejne spotkanie.
W tym miejscu kończy się "disneyowskie" love story, choć młodziutka, niedoświadczona dziewczyna nie wie jeszcze, że Christian opętany jest potrzebą sprawowania nad wszystkim kontroli i że pragnie jej na własnych, dość niezwykłych warunkach... Czy dziewczyna podpisze tajemnicza umowę, której warunki napawają ją strachem i fascynacją? Jaki sekret skrywa przeszłość Christiana i jak wielką władzę mają drzemiące w nim demony?"
- od wydawcy
Początkowo nie miałam zamiaru czytać tej książki. Ani ja, ani moja siostra nie byłyśmy zainteresowane jej recenzowaniem. Wszystko zmieniło się, gdy kilka dni temu trafiłam na recenzję tej książki. Wciągnęłam się czytaniem recenzji. Ubawiłam się przy tym niemiłosiernie i postanowiłam w końcu zabrać się za książkę, która ma tak "wielką renomę". Jednak już na wstępie zażenowałam się tłumaczeniem tytułu. Twarze?! Twarze?! No proszę! Gdzie tam twarze?! No, ale niech im będzie.
Zacznę może od pierwszego pytania, które nasunęło mi się na myśl. Mianowicie: czemu autorka wybrała taki rodzaj zaspokajania bohaterów? Skąd wiedziała jak to wszystko działa? Na to drugie odpowiedź jest dużo prostsza. Prawdopodobnie znalazła osoby, które w tym siedzą, i które ją w ten świat wprowadziły. Ale pytanie dlaczego nadal pozostaje zagadką. Mogę się jedynie domyślać, że być może upokorzenie przez mężczyznę jest dla naszej autorki wielkim marzeniem. Ale to tylko gdybanie, więc zostawię to w spokoju.
Fabuły w tej książce nie ma za wiele. Anastasia Steele, dwudziestojednoletnia studentka literatury, w zastępstwie współlokatorki jedzie przeprowadzić wywiad z biznesmenem Christianem Greyem. Od samego początku mężczyzna ma wpływ na nią, onieśmiela i zachwyca jednocześnie. Nie trzeba pisać, że jak to w tego typu książkach jest bardzo przystojny. Pan Grey zdaje się też zainteresował się bohaterką, bo następnego dnia, niby przepadkiem, zachodzi do sklepu, w którym pracuje Ana. No i tak od spotkania do spotkania, po dwóch tygodniach lądują w łóżku.Ana w tym samym dniu traci dziewictwo i dowiaduje się o perwersji "ukochanego". Czy zaakceptuje jego propozycję? Czy może ucieknie, gdzie pieprz rośnie? Cóż, o tym musicie przekonać się sami.
Za uwagę zasługuje Christian Grey. Dwudziestosiedmioletni biznesmen, despota, "kontroler". W miarę postępu czytania, czytelnik dowiaduje się co nieco, za sprawą wścibstwa Any, o jego trudnym dzieciństwie, okresie dorastania. Jedyna co mi się nie podoba to to, że po jakimś czasie zaczyna się coś zmieniać i zaczyna mu zależeć na tej nudnej dziewczynie. Mógłby pozostać despotą z zimnym sercem. Nie wiem czy autorka przypadkiem nie zaczerpnęła pomysłu z Doriana Greya (nawet jest takie samo nazwisko) Oscara Wilde'a. Dorian też był despotą nieczułym na uczucia innych, oddawał się cielesnym rozkoszom, itd.
Tak jak postać męska jest intrygująca i, powiedzmy szczerze, dająca się lubić, tak z Aną Steele już tak nie jest. Nawet nie wiem jak zabrać się za jej opis. Swojego mózgu zaczyna używać dopiero [spoiler!] jak człowiek, które tak kocha, ja strasznie zbił za karę. Dopiero wtedy postanawia odejść. Wcześniej ślepo podąża za innymi. Chyba nigdy w życiu nie spotkałam się z tak irytującą bohaterką!
Książkę czyta się bardzo szybko. Mi zajęło to jeden dzień. Jednakże mam zastrzeżenia co do słownictwa. Tak jak w przypadku "Zmierzchu" (bardzo duże podobieństwo - w końcu autorka pierwotnie był to fan fiction), tak tutaj opis urody Christiana Greya jest bardzo ubogi. Sprowadza się to do Adonisa i "Dawid Michała Anioła wypada przy nim blado". No przepraszam, ale to właśnie w stylu pani Meyer. Po za tym strasznie denerwująca jest wewnętrzna bogini bohaterki. Albo siedziała pod kocem za kanapą albo stała na podium. Jednakże zaadaptuję jedno określenie do swojego słownika. Mam na myśli "waniliowy seks" - takie określenie pada z ust bohatera na określenie seksu bez użycia zabawek i innych różnych pomocy. :P
Należałoby również wspomnieć o filmie, którego premiera przewidziana jest na 1 sierpnia 2014 roku. Reżyserem będzie Sam Taylor-Johnson. Co do obsady to mam mieszane uczucia. Przez cały czas czytania książki widziałam Jonathana Rhys-Meyersa i okazuje się, że jest/był brany pod uwagę. Jednakże z długiej listy kandydatów wytypowałabym jeszcze Matta Bomera. Z osadzeniem roli kobiecej problem jest dużo większy. Po pierwsze nie rozumiem czemu biorą pod uwagę Kristen Stewart. Okej, raz sprawdziła się w roli tępej i naiwnej, ale żeby znów? Chyba jednak nie. Mnie nie przychodzi nikt odpowiedni. Rozbawiła mnie również wiadomość, że do głównej roli męskiej był brany aktor filmów pornograficznych o tematyce sadomasochistycznej.
Reasumując, książka ciekawa, ale nie wiem czy odpowiednia dla wszystkich ze względu na dosyć szczegółowe opisy seksu. Warta przeczytania tylko ze względu na Christiana Greya i zakończenia, które u mnie pozostawiło niedosyt i zapowiedź czegoś interesującego w następnych tomach.
Tytuł oryginału: Fifthy Shades of Grey
Autorka: E.L. James
Data premiery: 5.09.2012 r.
Wydawca: Wydawnictwo Sonia Draga
Liczba stron: 608
"Młoda, niewinna studentka literatury Anastasia Steele jedzie w zastępstwie koleżanki przeprowadzić wywiad dla gazety studenckiej z rekinem biznesu, przystojnym i zamożnym Christianem Greyem. Mężczyzna od pierwszych sekund spotkania fascynuje ją i onieśmiela. W powietrzu wisi coś elektryzującego, czego dziewczyna nie potrafi nazwać. A może tak tylko jej się wydaje? Z prawdziwą ulgą kończy rozmowę i postanawia zapomnieć o intrygującym przystojniaku.
Planu nie udaje jej się zrealizować, bo Christian Grey zjawia się nazajutrz w sklepie, w którym Anastasia dorywczo pracuje. Przypadek? I do tego proponuje kolejne spotkanie.
W tym miejscu kończy się "disneyowskie" love story, choć młodziutka, niedoświadczona dziewczyna nie wie jeszcze, że Christian opętany jest potrzebą sprawowania nad wszystkim kontroli i że pragnie jej na własnych, dość niezwykłych warunkach... Czy dziewczyna podpisze tajemnicza umowę, której warunki napawają ją strachem i fascynacją? Jaki sekret skrywa przeszłość Christiana i jak wielką władzę mają drzemiące w nim demony?"
- od wydawcy
Trylogia "Pięćdziesiąt odcieni"
Pięćdziesiąt twarzy Greya | Ciemniejsza strona Greya | Nowe oblicze Greya
Początkowo nie miałam zamiaru czytać tej książki. Ani ja, ani moja siostra nie byłyśmy zainteresowane jej recenzowaniem. Wszystko zmieniło się, gdy kilka dni temu trafiłam na recenzję tej książki. Wciągnęłam się czytaniem recenzji. Ubawiłam się przy tym niemiłosiernie i postanowiłam w końcu zabrać się za książkę, która ma tak "wielką renomę". Jednak już na wstępie zażenowałam się tłumaczeniem tytułu. Twarze?! Twarze?! No proszę! Gdzie tam twarze?! No, ale niech im będzie.
Zacznę może od pierwszego pytania, które nasunęło mi się na myśl. Mianowicie: czemu autorka wybrała taki rodzaj zaspokajania bohaterów? Skąd wiedziała jak to wszystko działa? Na to drugie odpowiedź jest dużo prostsza. Prawdopodobnie znalazła osoby, które w tym siedzą, i które ją w ten świat wprowadziły. Ale pytanie dlaczego nadal pozostaje zagadką. Mogę się jedynie domyślać, że być może upokorzenie przez mężczyznę jest dla naszej autorki wielkim marzeniem. Ale to tylko gdybanie, więc zostawię to w spokoju.
Fabuły w tej książce nie ma za wiele. Anastasia Steele, dwudziestojednoletnia studentka literatury, w zastępstwie współlokatorki jedzie przeprowadzić wywiad z biznesmenem Christianem Greyem. Od samego początku mężczyzna ma wpływ na nią, onieśmiela i zachwyca jednocześnie. Nie trzeba pisać, że jak to w tego typu książkach jest bardzo przystojny. Pan Grey zdaje się też zainteresował się bohaterką, bo następnego dnia, niby przepadkiem, zachodzi do sklepu, w którym pracuje Ana. No i tak od spotkania do spotkania, po dwóch tygodniach lądują w łóżku.Ana w tym samym dniu traci dziewictwo i dowiaduje się o perwersji "ukochanego". Czy zaakceptuje jego propozycję? Czy może ucieknie, gdzie pieprz rośnie? Cóż, o tym musicie przekonać się sami.
Za uwagę zasługuje Christian Grey. Dwudziestosiedmioletni biznesmen, despota, "kontroler". W miarę postępu czytania, czytelnik dowiaduje się co nieco, za sprawą wścibstwa Any, o jego trudnym dzieciństwie, okresie dorastania. Jedyna co mi się nie podoba to to, że po jakimś czasie zaczyna się coś zmieniać i zaczyna mu zależeć na tej nudnej dziewczynie. Mógłby pozostać despotą z zimnym sercem. Nie wiem czy autorka przypadkiem nie zaczerpnęła pomysłu z Doriana Greya (nawet jest takie samo nazwisko) Oscara Wilde'a. Dorian też był despotą nieczułym na uczucia innych, oddawał się cielesnym rozkoszom, itd.
Tak jak postać męska jest intrygująca i, powiedzmy szczerze, dająca się lubić, tak z Aną Steele już tak nie jest. Nawet nie wiem jak zabrać się za jej opis. Swojego mózgu zaczyna używać dopiero [spoiler!] jak człowiek, które tak kocha, ja strasznie zbił za karę. Dopiero wtedy postanawia odejść. Wcześniej ślepo podąża za innymi. Chyba nigdy w życiu nie spotkałam się z tak irytującą bohaterką!
Książkę czyta się bardzo szybko. Mi zajęło to jeden dzień. Jednakże mam zastrzeżenia co do słownictwa. Tak jak w przypadku "Zmierzchu" (bardzo duże podobieństwo - w końcu autorka pierwotnie był to fan fiction), tak tutaj opis urody Christiana Greya jest bardzo ubogi. Sprowadza się to do Adonisa i "Dawid Michała Anioła wypada przy nim blado". No przepraszam, ale to właśnie w stylu pani Meyer. Po za tym strasznie denerwująca jest wewnętrzna bogini bohaterki. Albo siedziała pod kocem za kanapą albo stała na podium. Jednakże zaadaptuję jedno określenie do swojego słownika. Mam na myśli "waniliowy seks" - takie określenie pada z ust bohatera na określenie seksu bez użycia zabawek i innych różnych pomocy. :P
Należałoby również wspomnieć o filmie, którego premiera przewidziana jest na 1 sierpnia 2014 roku. Reżyserem będzie Sam Taylor-Johnson. Co do obsady to mam mieszane uczucia. Przez cały czas czytania książki widziałam Jonathana Rhys-Meyersa i okazuje się, że jest/był brany pod uwagę. Jednakże z długiej listy kandydatów wytypowałabym jeszcze Matta Bomera. Z osadzeniem roli kobiecej problem jest dużo większy. Po pierwsze nie rozumiem czemu biorą pod uwagę Kristen Stewart. Okej, raz sprawdziła się w roli tępej i naiwnej, ale żeby znów? Chyba jednak nie. Mnie nie przychodzi nikt odpowiedni. Rozbawiła mnie również wiadomość, że do głównej roli męskiej był brany aktor filmów pornograficznych o tematyce sadomasochistycznej.
Reasumując, książka ciekawa, ale nie wiem czy odpowiednia dla wszystkich ze względu na dosyć szczegółowe opisy seksu. Warta przeczytania tylko ze względu na Christiana Greya i zakończenia, które u mnie pozostawiło niedosyt i zapowiedź czegoś interesującego w następnych tomach.
★★★★★★★☆☆☆
Zupełnie zgadzam się z twoją opinią: książkę czyta się szybko, a fabuła nie jest w ogóle skomplikowana. Nie jest to perełka, ale fajnie było ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNie, takie książki zdecydowanie nie są dla mnie. Nie, żebym czuła się zgorszona, wręcz przeciwnie; uważam, że o wszystkich perwersjach po prostu trzeba UMIEĆ pisać. A po fragmencie tejże lektury uznałam, że jej autorka jest albo dziewicą, albo jest jakaś niezaspokojona, albo sama rumieni się, pisząc swoją książkę. Polecam z tej dziedziny książki markiza de Sade - prekursora libertynizmu w literaturze i osobistość, dzięki której ukuto pojęcie "sadyzm"
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciwko szczegółowym opisom seksu w książkach, ale o tej pozycji jakoś mnie nie ciągnie, moje koleżanki mi ją odradzały.
OdpowiedzUsuńDaj sobie spokój z kolejnymi częściami. Z Greya robią się coraz cieplejsze kluchy a autorka naprawdę nie potrafi zbudować ciekawej fabuły. Pierwszy tom w zupełności wystarczy.
OdpowiedzUsuń,,Wypociłam" recenzje do wszystkich tomów i muszę powiedzieć, że utrzymują one mniej więcej podobny poziom; fabuła nadal jest bardziej o niczym niż o czymś. Jeśli chcesz sięgnąć po następne tomy to uprzedzam - Ana niezbyt mądrzeje, język powieści się nie zmienia i niespodziewanych fajerwerków brak. Jedno trzeba przyznać, czyta się błyskawicznie.
OdpowiedzUsuńNie przerażają mnie dość szczegółowe opisy seksu. Nie wystrzegam się literatury erotycznej, więc na tę serię mam ochotę, pomimo wielu negatywnych opinii.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie tomy i praktycznie wszystkie są do siebie dosyć podobne, chociaż kolejne są coraz lepsze, bardziej rozbudowane, ale nie jest to jakaś rewelacja. Rzeczywiście czyta się bardzo szybko, a w kolejnych tomach pojawiają się ciekawsze wątki.
OdpowiedzUsuńRozbudowane (a jakże!) sceny erotyczne pojawiły się już w czytanych przeze mnie książkach nie jednokrotnie (raz nawet w wersji wampirzej... przemilczę), aczkolwiek do Greya jakoś mnie specjalnie nie ciągnęło, nie ciągnie i ciągnąć nie będzie. Może kiedyś w chwili słabości chwycę tę powieść w bibliotece, ale póki co dam sobie spokój :P
OdpowiedzUsuńJa jestem na nie dla całej serii.
OdpowiedzUsuńPopieram Meg Sheti. Też jestem na nie dla serii.
OdpowiedzUsuń