Wszystkie recenzje, inne teksty, zdjęcia stosików i zdjęcia książek zamieszczone na blogu Siostry W Bibliotece są naszą własnością i nie zgadzamy się na ich kopiowanie bez naszej wiedzy i zgody.
(Na mocy Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

wtorek, 22 października 2013

Kwiaty na poddaszu - Virginia C. Andrews

Tytuł: Kwiaty na poddaszu
Tytuł oryginału: Flowers in the Attic
Autorka: Virginia C. Andrews
Data wydania: luty 2012 r.
Wydawca: Świat Książki
Liczba stron: 384

   "Szczęśliwą z pozoru rodzinę Dollangangerów spotyka tragedia - w wypadku samochodowym ginie ojciec. Matka z czwórką dzieci zostaje bez środków do życia i wraca do swego rodzinnego domu. Niezwykle bogaci rodzice mieszkający w ogromnej posiadłości wyrzekli się córki z powodu jej małżeństwa z bliskim krewnym, a narodzone z tego związku dzieci uważają za przeklęte. W tajemnicy przed dziadkiem rodzeństwo zostaje umieszczone na poddaszu, którego nigdy nie opuszcza. Dzieci żyją w ciągłym strachu, a odkrycie, jakiego dokonuje najstarszy brat, stawia rodzeństwo w obliczu nieuniknionej katastrofy."

                                                                                               - od wydawcy


Kwiaty na poddaszu | Płatki na wietrze | A jeśli ciernie | Kto wiatr sieje | Ogród cieni

   O książce słyszałam już dawno temu. Poszłam nawet do księgarni i ją obejrzałam. Zaintrygowała mnie, ale brak gotówki uniemożliwił kupno, a potem wyleciało mi z głowy. Jednak jakiś czas temu ją w końcu kupiłam. I muszę powiedzieć, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale po kolei.

   Po pierwsze: jak zaczęłam czytać to odniosłam wrażenie, że do końca nie wiem o co chodzi. Tak jakby książka była kontynuacją innego utworu. Zaczęłam szukać i okazało się, że Kwiaty na poddaszu to pierwsza część sagi o Dollangangerach. Po drugie: po opisie na okładce spodziewałabym się, że owym odkryciem będą jakieś zwłoki czy coś równie niezgodnego z prawem. Jednak z pomocą przyszedł Internet i okazało się, że portal lubimyczytać.pl ma już trochę bardziej doprecyzowany opis książki. Ponadto okazało się, że ta autorka upodobała sobie temat miłości zakazanej.

   Styl jest okej. Książkę czyta się łatwo i przyjemnie. Jednak jest jeden minus. Narratorem, a właściwie narratorką, jest Cathy Dollanganger. Momentami denerwowały mnie jej "wypowiedzi". Na mój nos to ma strasznie zawyżone mniemanie o sobie, ponadto posiada strasznie mały zasób słów. Do tego stylu trzeba się przyzwyczaić, ale akcja jest tak ciekawa, że szybko przestaje się zwracać uwagę na niezbyt górnolotny styl.

   Przez dłuższy czas zastanawiałam się jak opisać fabułę nie zdradzając zbyt dużo informacji i nie spoilerować Wam czytania, ale w tym przypadku chyba się nie da.... No cóż, postaram się tego nie robić, ale niczego nie obiecuję.

   Głównych bohaterów jest czworo, Chris, Cathy, Carrie i Cory Dollanganger. Cathy, jako narratorka, zaczyna opowieść od tego jaka relacja łączyła ją i jej rodzeństwo z ojcem. Jednak tak naprawdę to akcja zaczyna się w dniu urodzin ich taty, w dniu w którym zginął. Po kilku dniach matka oznajmia im, że muszą się wyprowadzić, ale ponieważ nie mają pieniędzy, muszą udać się do babki. Problem polega na tym, że dziadkowie rodzeństwa są fanatykami religijnymi i a) babka ma ich za pomiot szatana i b) dziadek w ogóle nie ma pojęcia o ich istnieniu. Plan obmyślony przez matkę jest "prosty": na nowo zjedna sobie miłość dziadka ([spoiler!] została wydziedziczona za małżeństwo z przyrodnim wujem), znów zostanie wpisana do testamentu i może kiedyś powie mu o swoich dzieciach. Problem polega na tym, że matka nie ma zamiaru mu tego powiedzieć. Sama żyje jak księżniczka, a dzieci zostały umieszczone w jednym pokoju bez możliwości wyjścia. Na dodatek muszą przestrzegać chorych zasad babki.

   W takich warunkach rodzeństwo spędziło ponad trzy lata. Lata dojrzewania, dorastania i poznawania własnego ciała. Jeżeli w takim momencie zamknie się chłopaka i dziewczynę w jednym pomieszczeniu na tak długi okres to koniec końców musi się między nimi coś zadziać i nie ważne czy to brat z siostrą czy niekoniecznie. [spoiler!] I w tym przypadku również tak się dzieje. Chris zaczyna czuć do swojej siostry coś więcej niż braterską miłość. Mimo że bardzo się stara nad sobą panować w pewnym momencie nie daje rady i dochodzi między nimi do złamania zasad babki i powtórzenia zachowania rodziców.

   Oczywiście to nie wszystko, co się zdarzyło w książce, ale chyba więcej nie mogę zdradzić, bo w końcu nie chodzi o streszczenie książki w całości, tylko o zachęcenie Was do sięgnięcia po nią. Dlatego tutaj się zatrzymam, ale dodam, że książka trzyma w napięciu. Jedyne nad czym długo główkowałam to dlaczego tak długo zajęło im dojście do tego, że ucieczka jest jedynym wyjściem z sytuacji.

   Okładka również mi się bardzo podoba - jednak wiem z niektórych recenzji, że chyba jestem wyjątkiem. Wytarte białe litery, wielki dom i różowe, jakby papierowe, kwiaty. Cała kompozycja idealnie oddaje nastrój panujący w książce. Skrywa mrok i tajemnicę, jaka czai się w zakamarkach wielkiej posiadłości. Dodatkowo cieszę się, że litery nie są za malutkie, a papier kremowy, a nie biały, co bardzo ułatwia czytanie.

   Zostawiam Was z recenzją, a sama pędzę do księgarni po drugą część tej dziwnej, ale fascynującej sagi. :)

★★★★★★★★☆☆




FILM
Porwałam się na obejrzenie filmu na podstawie książki. Niestety na podstawie tylko w sensie teoretycznym, bo osoba, która pisała scenariusz poszła o krok za daleko zamieszczając fragmenty, których w ogóle nie było w książce. Ponadto film nie porusza w ogóle tematu, który tak bardzo interesował autorkę. Czyli temat miłości zakazanej, pomiędzy bratem a siostrą. Film jest o rodzeństwie skrzywdzonym przez okrutną matkę, która aby odziedziczyć fortunę posunęła się do wszystkiego. Jeżeli ktoś po przeczytaniu książki porwie się na film, niech za wiele od niego nie oczekuje. Aczkolwiek muzyka jest wprost idealna. Jak również zagranie babci dzieci przez Louise Fletcher. Ale jak na film z 1987 roku to chyba całkiem nieźle wyszło.

Ocena filmu: 3+/6

wtorek, 15 października 2013

Zagadka czarciego tortu - Joanne Fluke

Tytuł: Zagadka czarciego tortu
Tytuł oryginału: Devil's Food Cake Murder
Autorka: Joanne Fluke
Data wydania: 16 sierpnia 2013 r.
Wydawca: Wydawnictwo Bellona
Liczba stron: 368

   "W Lake Eden, małym miasteczku w Minnesocie, dużo się dzieje i wszyscy są szalenie zajęci. Hanna Swensen nie jest wyjątkiem. Jednak niezależnie od tego, ile ma akurat na głowie, zawsze znajdzie czas, kiedy trzeba pomóc komuś z przyjaciół. Ale kiedy ktoś z nich zostanie zamordowany, pomóc można mu tylko w jeden sposób - tropiąc mordercę.

Jak w innych bestsellerach autorstwa Joanne Fluke, detektyw-amator Hanna Swensen stara się rozwikłać kryminalną zagadkę, wspomagana przez rudego kota, matkę i siostrę.

Powieść zawiera sporo przepisów, które ambitny czytelnik z pewnością będzie chciał samodzielnie wypróbować. Tym razem oprócz przepisów na ciasta, ciasteczka i desery pojawi się również parę propozycji dań głównych.

Atmosfera powieści jest ciepła, przyjazna, cała przemoc rozgrywa się gdzieś za kulisami, czytelnik nie jest więc narażony na brutalne sceny, a sceny erotyczne kuszą delikatnością i tajemniczością."

                                                                                                            - od wydawcy

   Kolejna wpadka. Nie bardzo wiem jak można wydać bodajże 8 książkę jako drugą. Wiem, że w każdej części jest inna zagadka do rozwiązania, ale ciekawie też byłoby odkrywać po kolei, co dzieje się u Hanny. A tu dupa. Czytając w ogóle nie wiedziałam o jakich wydarzeniach z przeszłości jest mowa i to mnie trochę frustrowało.

   Do Lake Eden przybywa pastor Matthew, który kiedyś w miasteczku mieszkał. Babcia Knudson, u której kiedyś mieszkał, przyjaciółka Hanny, ma jednak pewne wątpliwości czy pastor Matthew jest tym za kogo się podaje. Hanna postanawia przeprowadzić małe śledztwo i rozwiewa wszelkie wątpliwości przyjaciółki. Jednak pewnego razu zastaje pastora w zakrystii. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pastor był martwy. Hanna nie byłaby sobą, gdyby na własną rękę nie zaczęła szukać mordercy. Problem pojawia się w momencie przyjechania pastora Matthew, który twierdzi, że zamordowany to jego młodszy kuzyn. Czy Hanna znajdzie zabójcę? Czy to będzie ktoś z jej otoczenia? I który pastor Matthew jest tym prawdziwym? I czemu kuzyn pastora podawał się za niego? Przekonajcie się sami, bo naprawdę warto. Pani Fluke tak sprytnie wszytko połączyła, że naprawdę bardzo ciężko się oderwać od książki., mimo że pod koniec bardzo łatwo się wszystkiego domyślić.

   Styl autorki pozostał bez zmian. Cieszę się, że w książce pozostała atmosfera ciepła, zapach upieczonego ciasta i czekolady z cynamonem. Może akcja nie jest jakoś zawrotnie szybka, ale taki jest urok kryminału bardzo damskiego. Jednak mi to odpowiada.

   Dodatkowym plusem, zresztą jak w przypadku innych książek tej autorki, są przepisy. Z tym jednak wyjątkiem, że pojawia się kilka przepisów na niedzielny obiad.

★★★★★★★★★☆

P.S.
   Z czasem jest naprawdę ciężko. Czytam w każdej wolnej chwili, a tych nie jest za wiele. Nie pomaga również fakt, że książki, które czytam są albo dziwne i mało interesujące albo czcionka jest jak ziarenko maku. Na pewno przez nie przebrnę, ale nie wiem jak długo mi to zajmie. :( 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka