Tytuł: Black out
Tytuł oryginału: Black out
Autor: Marc Elsberg
Data wydania: 24 stycznia 2015 r.
Wydawca; Wydawnictwo W.A.B.
Liczba stron: 784
"Pewnego zimowego dnia w całej Europie następuje nagła przerwa w dostawie prądu. Włoski haker Piero Manzano podejrzewa, że może to być zmasowany elektroniczny atak terrorystyczny. Bezskutecznie próbuje ostrzec władze. Komu mogło zależeć na wywołaniu globalnego kryzysu?
Tymczasem Europa pogrąża się w ciemności. Zaczyna brakować podstawowych środków do życia: wody, jedzenia i ogrzewania. Nie ma benzyny, wiele państw staje przed zagrożeniem wybuchu reaktorów w elektrowniach jądrowych. Rozpoczyna się dramatyczna walka o przetrwanie."
- od wydawcy
Wyobrażacie sobie życie w świecie bez prądu? Czy udałoby się zapełnić dzień, gdy zabrakłoby telewizji, Internetu, komórek? Czy świat jest w stanie cofnąć się do epoki sprzed wszystkich instalacji elektrycznych, gdzie dom ogrzewało się żywym ogniem w palenisku, żywność produkowało się samemu, a potrzeby fizjologiczne załatwiało się w wychodku poza domem? W tym momencie społeczeństwo jest nad wskroś konsumpcyjne i myślę, że osobom, które ani razu nie były, chociażby na biwaku, nawet nie sposób sobie tego wyobrazić. Pamiętam jak byłam młodsza i jeździłam do babci na wieś. W tamtych czasach u babci była kuchnia opalana drewnem, wodę nosiło się ze studni, a rosół gotowało się na świeżo ubitym kurczaku. Teraz, żyjąc w wielkim mieście, łapię się na tym, że chętnie powróciłabym do takiego leniwego spędzania czasu. Marzy mi się dom z niewielkim terenem, na którym mogłabym uprawiać pomidory, mieć drzewa owoce czy niewielki kurnik.Po lekturze tej książki dodałabym do tego instalację prądotwórczą, aby być w jak największym stopniu samowystarczalną.
Ale przechodząc do rzeczy. Zwróciłam uwagę na tę książkę z jednego powodu. A jakże, chodzi o okładkę. Bardzo lubię okładki, które niosą za sobą pewną dozę tajemniczości, są tak przemyślane, że zwracają uwagę i chce się po tę książkę sięgnąć. Po przeczytaniu opisu upewniłam się w przekonaniu, że będzie mi się podobać, pomimo swoich gabarytów. Książka nie należy do najcieńszych, ale została wydrukowana na dość cienkim papierze, a sama okładka jest hybrydą twardej i miękkiej, także jeśli myślicie, że trzeba ją dźwigać, to otóż, nie! Jak już przebrnie się przez pierwsze 100 stron, na których znajdują się monotonne opisy jak działają elektrownie, jak działa sztab kryzysowy i inne takie, to już potem idzie. Najgorsze, co można zrobić, to ją odłożyć. Później robi się naprawdę bardzo ciekawie, akcja pędzi na łeb na szyję, a czytelnik pochłania książkę z prędkością światła, w pewnych momentach orientując się, że w swoim pokoju nadal na światło.
Co do samej fabuły, to całe szczęście, że czytelnik nie dostaje samych suchych faktów. Owszem, są, ale tak sprytnie wplecione w akcję, że nie ma czasu się znudzić (no może oprócz wyżej wspomnianych pierwszych stu stron). Dodatkową trudnością na samym początku jest wielowątkowość i liczni bohaterowie, którzy znajdują się w różnych zakątkach Europy. Jednak im dalej się zabrnie w lekturze, tym bardziej te wątki się zazębiają, a bohaterowie współistnieją.
W każdym razie cała akcja zaczyna się pewnego zimowego dnia, kiedy to w wielu miastach europejskich nagle gaśnie światło. W elektrowniach pojawiają się komunikaty o błędach, ale pracownicy są dobrych myśli i uważają, że w ciągu najbliższych godzin prąd zostanie przywrócony. Problem polega na tym, że po naprawieniu usterki, pojawia się inna, w zupełnie innym mechanizmie. Pojawia się więc problem, jak z tym walczyć, kiedy coraz więcej producentów prądu na całym kontynencie zgłasza te same problemy. Jednak głównym wątkiem powieści jest haker Piero Manzano i jego nietypowe odkrycie w swoim inteligentnym liczniku. Jednak wszelkie próby powiadomienia kogo trzeba kończą się fiaskiem. Po prostu organy te albo mu nie wierzą, albo nie chcą nic zrobić z faktem, że być może cała Europa została zaatakowana przez cyber terrorystów. W próbie wyjaśnienia dziwnego ataku, pomagać będzie naszemu bohaterowi bardzo dociekliwa amerykańska dziennikarka, Lauren Shannon. Gdzie zaprowadzą ich poszukiwania? W co się wplątają? I czy przede wszystkich uda im się uniknąć najgorszego, czyli degeneracji całego społeczeństwa, nie tylko europejskiego?
Ale przechodząc do rzeczy. Zwróciłam uwagę na tę książkę z jednego powodu. A jakże, chodzi o okładkę. Bardzo lubię okładki, które niosą za sobą pewną dozę tajemniczości, są tak przemyślane, że zwracają uwagę i chce się po tę książkę sięgnąć. Po przeczytaniu opisu upewniłam się w przekonaniu, że będzie mi się podobać, pomimo swoich gabarytów. Książka nie należy do najcieńszych, ale została wydrukowana na dość cienkim papierze, a sama okładka jest hybrydą twardej i miękkiej, także jeśli myślicie, że trzeba ją dźwigać, to otóż, nie! Jak już przebrnie się przez pierwsze 100 stron, na których znajdują się monotonne opisy jak działają elektrownie, jak działa sztab kryzysowy i inne takie, to już potem idzie. Najgorsze, co można zrobić, to ją odłożyć. Później robi się naprawdę bardzo ciekawie, akcja pędzi na łeb na szyję, a czytelnik pochłania książkę z prędkością światła, w pewnych momentach orientując się, że w swoim pokoju nadal na światło.
Co do samej fabuły, to całe szczęście, że czytelnik nie dostaje samych suchych faktów. Owszem, są, ale tak sprytnie wplecione w akcję, że nie ma czasu się znudzić (no może oprócz wyżej wspomnianych pierwszych stu stron). Dodatkową trudnością na samym początku jest wielowątkowość i liczni bohaterowie, którzy znajdują się w różnych zakątkach Europy. Jednak im dalej się zabrnie w lekturze, tym bardziej te wątki się zazębiają, a bohaterowie współistnieją.
W każdym razie cała akcja zaczyna się pewnego zimowego dnia, kiedy to w wielu miastach europejskich nagle gaśnie światło. W elektrowniach pojawiają się komunikaty o błędach, ale pracownicy są dobrych myśli i uważają, że w ciągu najbliższych godzin prąd zostanie przywrócony. Problem polega na tym, że po naprawieniu usterki, pojawia się inna, w zupełnie innym mechanizmie. Pojawia się więc problem, jak z tym walczyć, kiedy coraz więcej producentów prądu na całym kontynencie zgłasza te same problemy. Jednak głównym wątkiem powieści jest haker Piero Manzano i jego nietypowe odkrycie w swoim inteligentnym liczniku. Jednak wszelkie próby powiadomienia kogo trzeba kończą się fiaskiem. Po prostu organy te albo mu nie wierzą, albo nie chcą nic zrobić z faktem, że być może cała Europa została zaatakowana przez cyber terrorystów. W próbie wyjaśnienia dziwnego ataku, pomagać będzie naszemu bohaterowi bardzo dociekliwa amerykańska dziennikarka, Lauren Shannon. Gdzie zaprowadzą ich poszukiwania? W co się wplątają? I czy przede wszystkich uda im się uniknąć najgorszego, czyli degeneracji całego społeczeństwa, nie tylko europejskiego?
Po skończeniu lektury, byłam cała w panice, "a co jeśli kiedyś naprawdę wydarzy się coś takiego?. Poważnie zastanawiam się teraz czy nie zacząć robić zapasów, tak w razie czego. Byłam naprawdę poruszona, że książka pomimo, że jest fikcją, to jednak bardzo realną i niemało wpływającą na psychikę czytającego. W podziękowaniach dodatkowo jest wyjaśnienie z jakich źródeł korzystał autor, co jeszcze bardziej potęguje wrażenie realnego zagrożenia. Niby taka mała rzecz, prąd, a zależy od niego całe nasze codzienne życie. Przez jego wyłączenie można spowodować katastrofalne skutki. Bardzo niepokojąco prawdziwa książka. Myślę, że spodoba się nawet osobom, które, tak jak ja, nie przepadają za literaturą katastroficzną. Żałuję tylko, że nie został rozwinięty wątek zmian w psychice bohaterów wobec tej katastrofy. Wiem jednak, że gdyby zagłębiać się w to, tak jak zrobił to José Saramago w swojej książce Miasto ślepców, to książka byłaby jeszcze dłuższa. Niemniej jednak polecam, bo naprawdę warto.
★★★★★★★★★☆
Mam ją na półce już od jakiegoś czasu, ale jakoś nie umiem się za nią zabrać... ale tak pozytywna opinia mobilizuje! :)
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
U mnie też jakiś czas czekała na swoją kolej, ale naprawdę nie warto zwlekać z lekturą. :)
UsuńBardzo chcę przeczytać ta książkę jest na mojej liście od czasu jak ja wydano i nadal nie mogę się za nią zabrać. Bardzo interesują mnie takie klimaty i jestem ciekawa jak został przedstawiony świat bez prądu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://in-my-different-world.blogspot.com/
Jest to bardzo niepokojąca wizja. I może właśnie jej realnośç jest taka wciągająca.
UsuńTeż mnie okładka przyciągnęła. Opis jeszcze bardziej, a widzę po twojej opinii, że i zawartość warta poznania :)
OdpowiedzUsuńOj bardzo warta ;)
UsuńDomyślam się, że ta książka potrafi wpłynąć na psychikę - już sam opis jest naprawdę poruszający. Dlatego chętnie rzucę okiem na tę książkę - mam tylko nadzieję, że fikcja pozostanie fikcją :)
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję. Jednak zaraz po lekturze nie jest to wcale takie łatwe.
UsuńZgadzam się, na początku można się pogubić w wątkach i sytuacjach, ale z czasem robi się łatwiej. Osobiście pokochałam tę powieść za to, że niesamowicie mnie wciągnęła i uwierzyłam w jej autentyczność - chwilami zaczytywałam się tak bardzo, że po odewaniu się od lektury dziwiłam się, że w pokoju jest włączony telewizor (jak? prąd jednak jest?!) :D
OdpowiedzUsuńTak. Momentami jest bardzo wciągająca. Tak bardzo, że aż mnie dziwiło, że nie jestem w tamtych realiach. :)
UsuńCały czas mijam tą książkę w sklepach, ale jeszcze jakoś nie mam okazji, żeby jej kupić. Teraz to ja muszę czym prędzej przeczytać tę książkę! Bardzo podoba mi się Twoja recenzja tej powieści :3
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz nadrobić. Dziwi mnie tylko fakt, że często widzę tę książke na promocjach. Tak jakby w ogóle nie była kupowana. W jednej znanej filii sprzedającej książki można było ją kupić za niecałe 25 pln.
UsuńMam tę książkę w planach, jednak boję się tej paniki, o której wspomniałaś. Bo jak ja już wpadam w panikę to na co najmniej tydzień.
OdpowiedzUsuńMimo to pewnie i tak ją przeczytam, nie będę umiała się oprzeć pokusie ;)
Świetna recenzja.
Panika towarzyszyła mi jeszcze przez jakiś czas po przeczytaniu. Mimo to nie żałuję. :D
UsuńWidzę, że muszę się upomnieć o książkę, którą już dawno temu miałam pożyczyć od koleżanki. ;D Blackout bardzo mnie ciekawi, a słyszałam o nim same dobre opinie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie niesamowite jest w tej książce to, że podoba się każdemu. Przynajmniej ja nie znalazłam nigdzie negatywnej opinii. No ale to świadczy o tym jak autorowi łatwo przychodzi pisanie.
UsuńTakiej paniki bardzo mi brakuje po przeczytaniu tego typu książek,więc zmusiłaś mnie do przeczytania ;D
OdpowiedzUsuńJa na ogół nie czytam takich książek, dlatego cieszę się, że trafiłam na taką dobrą, która wpływa na psychikę. :)
UsuńLubię, gdy książki wywołują taką reakcję, więc przeczytam na pewno. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że właśnie takie książki są warte przeczytania. :)
UsuńChyba się skuszę. Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńhttp://bookocholic.blogspot.com/
Naprawdę warto :)
UsuńZastanawiałam się czy czytać tę książkę, ale jakoś do tej pory nie byłam przekonana. Po twojej recenzji chyba jednak się skuszę:)
OdpowiedzUsuńhttp://whiteblackbooks.blogspot.com/
Na pewno nie będziesz zawiedziona. :)
UsuńKupiłam tę książkę niedawno i bardzo chcę przeczytać, bo słyszałam o niej wiele dobrego, ale ta objętość mnie przeraża. Mam nadzieję, że uda mi się ją pochłonąć w te wakacje :)
OdpowiedzUsuńJa czytam bardzo wolno, a skończenie tej objętości zajęło mi niecaly tydzień. Tak bardzo jest wciągająca. Na wakacje na pewno nie wystarczy. :)
Usuń