"Detroit - niegdyś w amerykańskiej awangardzie, słynące z wielkiego przemysłu, nowatorskich rozwiązań, śmiałych biznesmenów i znanych na całym świecie samochodów - dziś jest stolicą bezrobocia, nędzy i przestępczości. Charlie LeDuff, zdobywca Pulitzera, porzuca pracę w "New York Timesie" i wraca do miasta, w którym się urodził. Puka do drzwi wpływowych polityków, wędruje przez pustostany, rozmawia z bezdomnymi i przedsiębiorcami, z policjantami i strażakami walczącymi z plagą podpaleń, wreszcie sięga do tragicznych losów własnej rodziny i próbuje zrozumieć, co stało się przyczyną upadku jednego z najbogatszych kiedyś miast Ameryki."
- od wydawcy
Już od dawna miałam ochotę zacząć czytać książki z tej serii. Okazja nadarzyła się na pewnej imprezie, na której kolega zachwalał tę książkę, a że miał ją na własność to ją od niego pożyczyłam. Długo czekała na swoją kolej - zawalona lekturami do pracy dyplomowej nie miałam na nic czasu. Jednak doczekała się w końcu na przeczytanie i muszę powiedzieć, że pochłonęłam ją w niecałe trzy dni.
Muszę się przyznać, że bardzo ubolewam nad faktem zmiany okładki. Wiem, że prawa autorskie i w ogóle, ale oryginał był chyba trochę lepszy od tej, którą dało wydawnictwo. Niemniej jednak bardzo podoba mi się forma okładki - nie jest śliska, w dotyku ja normalny papier. Ma to również swoje wady, ponieważ taka okładka łatwiej się niszczy, ale i tak mi się podoba.
Fabułę ciężko opisać, ponieważ jest to reportaż. A właściwie zbiór pomniejszych historii, które miały miejsce w Detroit w latach 2008-2009 (ten przedział czasowy jest moim obiektywnym szacunkiem, nie mam pewności co do tego). Są tu opisy skandali politycznych, działania straży pożarnej i policji, i takie tam inne sprawy, które najczęściej dzieją się w mieście. Niestety w Detroit dzieją się same złe rzeczy: morderstwa, podpalenia, kradzieże, korupcja i wiele innych. Smutne jest to, że miasto, które kiedyś było jednym z najbogatszym w całych stanach Zjednoczonych w bardzo krótkim czasie stało się bankrutem, które nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej ilości miejsc zatrudnienia swoim obywatelom. Chociaż z drugiej strony obywatele też nie chcą pracować. I tak źle i tak nie dobrze.
Przykre jest to, że autor jako dziennikarz właściwie nic nie robi, ale po rozmowie z koleżanką mieszkającą w Stanach wiem, że jeśli dziennikarz angażuje się w prowadzone sprawy łamie jakieś zasady swojego zawodu i staje się aktywistą. Przykre jest to, że osobom, którym udało się wyrwać z Detroit (np. Eminem) w ogóle nie chcą nic zmienić w swoim rodzinnym mieście, aby ludziom żyło się lepiej. Może to idealistyczne z mojej strony, ale tak właśnie bym zrobiła. W Detroit nie zmieni się nic dopóki rząd nie będzie chciał tego zmienić. A na razie nie chce.
★★★★★★★★★☆
Detroit. Sekcja zwłok Ameryki, Charlie LeDuff, Wydawnictwo Czarne, 2015
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest dla nas wielką motywacją do pisania tego bloga i ulepszania go, dlatego dziękujemy bardzo za każde słowo :)