„Nico ich ostrzegał.
Przejście przez Dom Hadesa obudzi najgorsze wspomnienia herosów. Związane z
nimi duchy staną się niespokojne. Jeszcze jeden skok przez cienie z Reyną i
trenerem Hedge’em, a Nico sam stanie się duchem. Druga możliwość wydaje się
jeszcze gorsza: pozwolić, by umarł ktoś inny, zgodnie z zapowiedzią Hadesa.
Jasona nawiedza duch matki, która porzuciła go w dzieciństwie. Jason nie jest pewny, jak sprawdzi się jako przywódca, ale wie, że nie będzie łamał obietnic jak ona. Wypełni dotyczący go fragment przepowiedni: Pastwą ognia lub burz świat się stanie.
Reyna boi się duchów swoich przodków, od których emanuje gniew. Musi jednak skupić wszystkie siły na tym, by dostarczyć Atenę Partenos do Obozu Herosów, zanim wybuchnie wojna między Rzymianami a Grekami. Czy starczy jej siły, żeby tego dokonać, zwłaszcza że po piętach depcze jej przerażający myśliwy?
Leo martwi się, że jego plan nie wypali: że mogą mu przeszkodzić przyjaciele. Nie ma jednak innej drogi. Wszyscy wiedzą, że jedno z Siedmiorga musi umrzeć, żeby pokonać Gaję, Matkę Ziemię.
Piper musi nauczyć się poddawać strachowi. Tylko wtedy zdoła wykonać w końcu swoje zadanie: wypowiedzieć jedno jedyne słowo.
Herosi, bogowie i potwory – wszyscy mają rolę do odegrania w ostatecznym wypełnieniu przepowiedni w Krwi Olimpu, niezwykłym zakończeniu bestsellerowej serii Olimpijscy Herosi.”
- lubimyczytac.pl
Seria
„Olimpijscy Herosi”
Zagubiony Heros | Syn Neptuna | Znak Ateny | Dom Hadesa | Krew
Olimpu
"Podjąć musi herosów siedmioro wyzwanie,
Inaczej pastwą ognia lub burz świat się stanie.
Przysięga tchem ostatnim dochowana będzie,
A wróg w zbrojnym rynsztunku u Wrót Śmierci siędzie."
Gdy tylko dostałam „Krew
Olimpu” w swoje łapki rozpoczęłam czytanie. Było to w dzień premiery, kiedy po
poprawie sprawdzianu z matematyki otrzymałam esemesa, że moja książka jest już
do odebrania. Biegłam na złamanie karku, gdyż miałam godzinę do rozpoczęcia
zajęć dodatkowych, a dojazd nie jest taki wcale znowu krótki. Podczas podróży
przeczytałam kilka stron z wypiekami na twarzy. Pierwszy rozdział wprawdzie
czytałam na jakiejś stronce internetowej, ale to jednak nie to samo, co trzymanie
w rękach papierowej wersji ostatniego tomu swojej ulubionej serii. Tak więc, ja
już w dwa dni po premierze mam za sobą piąty tom Olimpijskich Herosów, zapraszam dalej, jeśli ciekawi Was moja
opinia.
Percy, Annabeth, Leo,
Jason, Piper, Frank i Hazel to siódemka boskich dzieci, którzy zostali wybrani
do ocalenia świata. Niektórzy z nich już od bardzo długiego czasu zmagają się z
niebezpieczeństwem bycia herosem, ze znoszeniem humorków swoich boskich
rodziców i braku docenienia ich wysiłków by na świecie było lepiej, a
śmiertelnicy nie wiedzieli o istnieniu mitologii i bóstw greckich i rzymskich. Jednak
to zadanie jest zdecydowanie najbardziej niebezpieczne ze wszystkich, jakim do
tej pory musieli podołać herosi. Pokonanie Gai, Matki Ziemi, nie należy do
najłatwiejszych, nie można tej czynności porównać nawet z matematyką, która
przynajmniej siedemdziesięciu procentom ludzi sprawia niemały kłopot. To wręcz
niemożliwe – pokonanie Gai. Ale póki co, jeszcze się nie obudziła, prawda?
Tak więc, czy herosom
uda się zrealizować obrane cele? Czy Annabeth i Percy nie zwariowali po pobycie
w Tartarze? Czy Przepowiednia Siedmiorga spełni się w końcu tak, jak powinna?
Chciałam to wiedzieć odkąd tylko rozpoczęła się moja historia z Rickiem
Riordanem, chociaż nie wiedziałam wtedy jeszcze, jak potoczą się losy moich
ukochanych bohaterów. Teraz, gdy znam już zakończenie, czuję się dziwnie. Mam mieszane
uczucia, ponieważ Rick z jednej strony mnie pozytywnie zaskoczył (chociaż on to
robi zawsze), a z drugiej potwornie zawiódł (rozumiecie: potwornie he he). Nie wiem,
co myśleć. Chociaż Krew Olimpu jest
dobrą książką, to nie jest wspaniałym zwieńczeniem serii. Wydaje mi się, że coś
powinno po nim nastąpić. Pytanie tylko: czy warto żywić nadzieję, czy to już
naprawdę koniec?
Zacznę może od
pierwszej rzeczy, która już od początku mnie przeraziła: nie ma żadnego
rozdziału z Percym lub Annabeth w roli głównej. Są to postaci poboczne, które,
chociaż odegrały niezwykle ważną rolę w tej serii, są już zepchnięte na drugi
plan. Serce mi się krajało, jak nie mogłam czytać o moich ulubionych
bohaterach, z którymi tyle przeżyłam. Było dużo Piper, z czego się cieszę, ale
nie bardzo, gdy przypomina mi się, jakim kosztem Rick wrzucił jej rolę w te „przedstawienie”.
Również Nico zawojował w „Krwii Olimpu”, ale to mi zdecydowanie nie
przeszkadza. Uwielbiam tego chłopaka i jestem szczęśliwa, bo wydarzyła się
wspaniała rzecz! Albo mi się to przywidziało, albo… Nie powiem Wam, ale jeśli
nie będzie dalszych losów Nica di Angelo, to na pewno sama sobie dopowiem he
he.
Drugą rzeczą, która mi
się nie podobała, to to, że Riordan nie do końca skupił się na opisaniu walki z
gigantami, innymi potworami i, przede wszystkim, z Gają. Liczyłam na jakieś
krwawe zamieszki w Atenach i w Obozie Herosów, a tu co… Nie do końca tego się
spodziewałam i jestem zawiedziona, jeśli o tę kwestię chodzi. Wydawało mi się,
że tego autora stać na coś o niebo lepszego. Nie mogę jednak narzekać, bo to
jest naprawdę dobre. Tyle tylko, że jeśli ma być to zakończenie całej serii, to
nie jest tak dobre, jak być powinno. Jest wspaniałe, ale nie wystarczająco, by
zaspokoić moje potrzeby końcowo-seriowe.
Jednak to tyle z
narzekania, tak mi się wydaje, ponieważ nie mam już nic do zarzucenia. Okładka
jest wspaniała, już po niej widać, że dużo będzie się działo. Jednak nie oddaje
ona do końca ilości walki, jaka powinna być zawarta. Patrząc na nią, wydaje
się, że będzie jej dużo, a wcale nie było takich skrupulatnych opisów i
genialnych akcji na miecze, czy inne mitologiczne urządzenia, które można
wykorzystać w walce. Niemniej jednak, jest ona naprawdę śliczna i bardzo, ale
to bardzo mi się podoba.
Już Wam to mówiłam,
ale powiem po raz kolejny. Mam tendencję, dość głupią, do czytania ostatniego
zdania/akapitu z całej książki. Tutaj przez te dwa dni gryzło mnie sumienie, że
wyczytałam, co na pewno się zdarzy, a raczej nie. Pamiętacie, jak ktoś miał
umrzeć? Byłam święcie przekonana, po tym co przeczytałam, że wszystko będzie w
porządku. Ale jednak… zresztą, sami zobaczycie, gdy tylko sięgniecie po „Krew
Olimpu”.
Podsumowując, „Krew
Olimpu” to wspaniała lektura, warta poświęconego czasu. Czyta się ją bardzo
szybko, a pełna akcji i humoru powieść zapada w pamięć na bardzo długi czasu. Zabrakło
mi jednak tego poczucia, że seria „Olimpijscy Herosi” jest już zakończona. Czuję
pewien niedosyt i jestem zawiedziona niektórymi momentami, a niektórymi jestem
zachwycona. Chciałabym, że Rick Riordan mógł dopowiedzieć mi kilka szczegółów,
o których nie raczył wspomnieć, a które mnie zżerają od środka. Jestem jednak
szczęśliwa, że miałam możliwość przeczytania tej książki od razu, bo nie
wytrzymałabym ani chwili dłużej. Moje poglądy na pewne sprawy uległy zmianie,
ale wiem, że dzięki Riordanowi na pewno pozostaną mi wspaniałe wspomnienia. I na
nowo kiedyś odkryję tę historię po raz kolejny. Także żegnam się, choć nie na
zawsze, z Percym, Annabeth, Jasonem, Hazel, Nikiem, Piper, Frankiem, trenerem
Hedgem, bogami Olimpijskimi, Gają (mogłabym tak wymieniać w nieskończoność) i z
całą resztą tego kolorowego i genialnego kramiku. Spędziłam naprawdę
fantastyczny czas przy tej książce, ale i przy całej serii. A Ty, Ricku Riordanie,
jeśli to czytasz, to wiedz, że Cię zamorduję, jeśli szybko czegoś nie napiszesz
i nie wydasz. Zadanie do wykonania w trybie natychmiastowym!
★★★★★★★★☆☆
Książka bierze udział w wyzwaniach:
"Klucznik" [Mroczny klimat]
Chcę :O. A muszę jeszcze poczekać na Bożenarodzenie xD Twoja recenzja tylko podnieciła moją ciekawość.
OdpowiedzUsuńDrugastronaksiazek.blogspot.com
Nie lubię czytać serii, gdyż mam wielkie opóźnienie, przede wszystkim trzeba zebrać wszystkie tomy, albo co najgorsze czekać aż napisze autor, dlatego też skupiam się na rozpoczętych seriach, które chciałabym dokończyć. Co do tej pozycji brzmi interesująco , może kiedyś jak będę dysponować większą ilością czasu.
OdpowiedzUsuńKolejna, ciekawa seria. A ja mam tyle zaległości :(
OdpowiedzUsuńPrzede mną jeszcze "Dom Hadesa", ale i po "Krew Olimpu na pewno sięgnę, bo poprzednie tomy były świetne. :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam czytać pierwszy tom tej serii, ale nie przypadł mi do gustu, dlatego nie mam ochoty na dalsze części tej serii.
OdpowiedzUsuńTo również jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie książek, ale jednocześnie się trochę obawiam czytać, piszesz, że zakończenie nie było w pełni zakończeniem. Boję się, że pozostanie niedosyt i chęć sięgnięcie po więcej.
OdpowiedzUsuńJa już się nie mogę doczekać nowej serii Riordana o bogach nordyckich :)
Pozdrawiam.
Wszystko to świetnie tylko ,że Percy wyszedł na kompletnego idiotę ( nie żeby zwykle się popisywał) a jedynym jego osiągnięciem robiącym wrażenie było ...no cóż rozsadzenie kanalizacji.Książka nie była doskonałym ani nawet miernym zakończeniem serii.Spokojnie mogę się podpisać pod prośbą o następną książkę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetnie się czyta, tak samo jak poprzednie części serii. Jeżeli kogoś interesuje, to można ebook pobrać tutaj za darmo:
OdpowiedzUsuńhttp://www.ebookland.pl/2014/11/rick-riordan-krew-olimpu-pdf-epub-mobi.html
Bardzo fajna książka, super się czyta ale masz rację co do tego że:
OdpowiedzUsuń- nie wygląda to jak zakończenie całej serii (chociaż możemy się cieszyć bo jest nadzieja że nasz ulubiony autor napisze kolejną książkę (albo serię powiązaną z tymi bochaterami jak np. Percy Jackson i bogowie olimpijscy i Olimpijscy Herosi)
- no równierz bardzo bardzo bardzo zawiedli mnie Percy i Annabeth. To moi ulubieni bochaterowie którzy towarzyszyli mi od pierwszej książki ,,Złodziej Pioruna".
Mam nadzieję że szanowny autor Pan Rick Riordan prędko coś napisze a w oczekiwaniu będę nadrabiać staraty czyli ,,Kroniki z Rodu Kane"
Wypożyczę za parę dni z biblioteki . Szkoda,że jest to ostatni tom olimpijskich herosów, lecz autor ma na uwadze napisanie nowych powieści dotyczących nordyckiej mitologii, więc jestem ciekawa ,co z tego wyniknie ;)
OdpowiedzUsuń