Tytuł oryginału: Метро 2034
Tytuł polski: Metro 2034
Autor: Dimitry Glukhovsky
Data premiery: 10 listopada 2010
Wydawca: Wydawnictwo Insingis
Liczba stron: 487
„Żyję w świecie, w którym nie ma
jutra. Nie ma w nim miejsca na marzenia, plany, nadzieje… Uczucia ustępują tu
miejsca instynktom, a najważniejszy z nich każe przeżyć. Za wszelką cenę
przeżyć.
Rok 2034. Od pamiętnych wydarzeń, które początek i finał miały na stacji WOGN, minął niespełna rok. Czarni, ponoć śmiertelne zagrożenie dla tych nielicznych, którzy w czeluściach moskiewskiego metra przetrwali atomową apokalipsę, zniknęli na dobre, zgładzeni przez Artema i jego towarzyszy. Na drugim krańcu metra mieszkańcy Sewastopolskiej toczą walkę o przetrwanie z nowymi formami życia, wdzierającymi się do tego ostatniego schronienia ludzkości. Los stacji i jej mieszkańców zależy od dostaw amunicji, a te nagle ustają. Karawany giną bez wieści, urywa się łączność. Z zadaniem wyjaśnienia zagadki i przywrócenia dostaw wyruszają: młody Ahmed, leciwy, niespełniony kronikarz metra Homer i Hunter, który niegdyś zaginął wśród czarnych, a teraz się odnalazł, choć jego tożsamość budzi wątpliwości… Do wyprawy dołącza Sasza, córka wygnanego naczelnika Awtozawodskiej. Kim naprawdę jest Hunter? Czy odwzajemni uczucie, jakim obdarzyła go Sasza? Jaką tajemnicę skrywają mroczne tunele? I czy garstce śmiałków uda się ocalić tych nielicznych, którzy przetrwali zagładę?”
Rok 2034. Od pamiętnych wydarzeń, które początek i finał miały na stacji WOGN, minął niespełna rok. Czarni, ponoć śmiertelne zagrożenie dla tych nielicznych, którzy w czeluściach moskiewskiego metra przetrwali atomową apokalipsę, zniknęli na dobre, zgładzeni przez Artema i jego towarzyszy. Na drugim krańcu metra mieszkańcy Sewastopolskiej toczą walkę o przetrwanie z nowymi formami życia, wdzierającymi się do tego ostatniego schronienia ludzkości. Los stacji i jej mieszkańców zależy od dostaw amunicji, a te nagle ustają. Karawany giną bez wieści, urywa się łączność. Z zadaniem wyjaśnienia zagadki i przywrócenia dostaw wyruszają: młody Ahmed, leciwy, niespełniony kronikarz metra Homer i Hunter, który niegdyś zaginął wśród czarnych, a teraz się odnalazł, choć jego tożsamość budzi wątpliwości… Do wyprawy dołącza Sasza, córka wygnanego naczelnika Awtozawodskiej. Kim naprawdę jest Hunter? Czy odwzajemni uczucie, jakim obdarzyła go Sasza? Jaką tajemnicę skrywają mroczne tunele? I czy garstce śmiałków uda się ocalić tych nielicznych, którzy przetrwali zagładę?”
-lubimyczytac.pl
Będąc zachwycona Metrem 2033 wychodziłam z przekonania, że i druga część spodoba mi
się tak samo. Przeczytawszy opis, jakoś się zniechęciłam i nie miałam ani
trochę ochoty na rozpoczęcie tej powieści. Zmobilizowałam się dopiero wtedy,
gdy się okazało, że to ostatnia powieść ze stosika. Jak oceniam Metro 2034? Jest lepsze, gorsze od
swojego poprzednika? Czy może tak samo dobre? Przekonacie się o tym dopiero
wtedy, gdy dobrniecie do końca tej recenzji. Zapraszam!
Na Sewastopolskiej dzieją się dziwne
rzeczy. Niezbadane i tajemnicze monstra wdzierają się na stacje, a jej
mieszkańcy walczą dzielnie o każdy kolejny dzień. Jednak dostawy amunicji z
Hanzy przestają przychodzić, a wyruszające karawany w samo centrum całej
„organizacji” znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie ma z nikim kontaktu,
wydaje się, że ludzie zamieszkujący tamtą okolicę są skazani na śmierć. Ale co,
jeśli jednym z żołnierzy pilnujących bezpieczeństwa jest człowiek-legenda, o
którym myślano, że nie żyje? Hunter przychodzi z pomocą Sewastopolczykom, tak
się przynajmniej wszystkim wydaje. jednak w głębi siebie również toczy walkę. O
co? O własne człowieczeństwo, które wyniszczone morderstwami i innymi
paskudnymi uczynkami, jest zagrożone i może zniknąć na zawsze. Jaką rolę w
ratowaniu nie tylko ludzi z Sewastopolskiej, ale i samego Huntera odegra Sasza,
córka wygnanego generała na opuszczoną stację? Tego przekonacie się tylko
czytając Metro 2034.
Zacznijmy może od objętości książki i
okładki. W porównaniu do pierwszej części, mogłoby się zdawać, że obie powieści
są tak samo grube, no, druga może troszkę mniej, ale różnica jest minimalna.
Jednak jeśli zaś spojrzeć na papier i czcionkę, to diametralnie się różnią. Metro 2034 nie ma nawet jednej trzeciej
objętości swojego poprzednika, co bardzo mnie z początku zasmuciło (potem się
dowiecie, dlaczego zmieniłam zdanie). Natomiast jeśli chodzi o okładkę to nie
jest taka zła. Gorzej z tylnymi obrazkami, a raczej zdjęciem dziewczyny, która
ani trochę nie przypomina książkowej Saszy. Ta dziewczyna ma długie, ciemne
włosy i nosi spódnicę oraz skórzaną kurtkę, zaś prawdziwa Sasza ma krótkie jasne włosy i nosi gruby kombinezon, pod
którym ukrywa swoje ciało. Widać różnicę? Widać, i to ogromną.
Mam wrażenie, że styl autora uległ
zmianie, może nie jakiejś drastycznej, ale jednak. Zdania są prostsze, a mniej
złożone. Ogólnie czytało mi się je jakoś łatwiej, ale nie odczuwała tej samej
satysfakcji, co przy pierwszym tomie. To było dziwne uczucie, jakbym skądś to
znała, ale nie mogła sobie przypomnieć skąd, jakbym miała jakieś niepełne
wspomnienia. To mi się nie podobało, bo oczekiwałam czegoś lepszego.
Z tego co pamiętam, to akcja nie była
źle prowadzona. Wszystko działo się tak jak powinno, ni to szybko, ni to wolno.
Każdy wątek był na swoim miejscu. Dopiero pod koniec zaczęło zgrzytać, gdy
autor pozostawił niewyjaśnioną historię. Jasne, ja rozumiem, że chce trzymać
czytelnika w niepewności, ale co za dużo to nie zdrowo. Czuje się po prostu
pewien niedosyt, który wwierca się w nas od środka i nie daje ani na chwilę o
sobie zapomnieć. Nikt nie lubi niedokończonych historii, prawda?
W Metrze
2034 również widzimy bardzo piękne przesłanie – nikt nie ma prawa decydować
o życiu innego człowieka. Nie można zabijać z zimną krwią tylko dlatego, że ma
się takie widzimisię. Przeważnie takie osoby mają ze sobą ogromny problem
(przypadek Huntera, którego wątek również nie do końca został rozwiązany).
Jeśli zaś o bohaterów chodzi, to są
oni tak skrajni, że myśleć o nich mi ciężko. Najbardziej przypadł mi do gustu
Leoind, któremu do ideału i tak sporo brakuje. Ale wykazywał się niezwykłą
pomysłowością i poczuciem humoru, które polubiłam. Był wesoły nawet w takich
sytuacjach, w których ja sama już dawno rozpadłabym się na milion kawałeczków. W
dodatku pod sam koniec zachował się niezwykle szlachetnie, co tylko zwiększyło
moją sympatię do tej postaci.
Podsumowując, po tej lekturze czuję
ogromny niedosyt i wyczekuję następnej części, choć wiem, że na pewno taka nie
powstanie. Glukhovsky zastosował kilka zabiegów, które lubię, ale których jest
za dużo – zmusza czytelnika do wysnuwania zbyt dalekich wniosków, zamiast mu
pomóc w odkryciu prawdy. Nie udziela odpowiednich informacji, niektóre historie
uszczupla do minimum, mimo że jest w nich niesamowity potencjał.
★★★★★★☆☆☆☆
Książka bierze udział w
wyzwaniach:
ODAUTORSKO
I wreszcie wolne! Kto się cieszy tak
jak ja?! Na pewno wszyscy. Będzie tyle czasu na czytanie, nadrabianie
zaległości i blogowanie, że w głowie mi się to nie mieści. Mamy 30 kwietnia, a
ja do szkoły idę dopiero 12 maja. To prawie w połowie miesiąca!
W dodatku skończyłam stos. WRESZCIE! No
i jak widzieliście dodałam kolejny. Już kończę „Ogień”, więc pewnie niedługo pojawi
się recenzja. No i 10 maja będzie post zdjęciowy. A w międzyczasie pewnie coś o
filmach? Kto wie.
Jest jeszcze jedna rzecz, o której z
siostrą zapomniałyśmy. 16 kwietnia nasz blog skończył 2 lata! Jak można
przegapić tak ważną rocznicę? Ech. Szkoda słów.
A co Wy będziecie czytać w ten weekend majowy? Piszcie!
Coś mi się wydawało, że ta książka będzie miała taką ocenę :D
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo fajna! ;)
weronine-library.blogspot.com
W jednym się stanowczo mylisz :) Odnośnie tego, że nie powstanie kolejna część :) Autor na swoim oficjalnym fanpage'u zdradził, że właśnie pracuje nad "Metrem 2035" :)
OdpowiedzUsuńA to tego nie wiedziałam, bardzo dziękuję za tę informację. A wiadomo, czy będzie to kontynuacja "Metra 2034" czy jakaś inna historia?
UsuńKoleżanka mnie wręcz zmusiła do przeczytania pierwszej części, która już od dłuższego czasu czeka na półce. Trochę się obawiam, bo mam wrażenie, że to nie moje klimaty, ale kto wie, może się zaskoczę? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pierwsza część czeka na półce, a ja nie potrafię się przemóc. A co czytam w weekend majowy? "Zaginiony świat koni" i "Martwy punkt":) Miłej lektury!
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę na "Metro 2033" ale się jeszcze zastanowię zanim sięgnę. Nie chcę się rozczarować na drugiej części.
OdpowiedzUsuń